Maryla, czyli niech żyje bal!
Już w pierwszych słowach tego felietonu, o jedno Was proszę. Nie porzucajcie lektury po tym, co teraz obwieszczę: otóż podczas Świąt Bożego Narodzenia włączyłem telewizję pisowskiego reżimu, by ją przez prawie dwie godziny oglądać, a zaoferowanym mi programem się radować. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla…