W ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy rozpoczął rozpatrywanie skargi nadzwyczajnej złożonej przez Zbigniewa Ziobro. Uprzednio SN oddalił jego kasację, w której wystąpił o anulowanie wyroku skazującego rasistowskiego autora ksenofobicznego wpisu, w którym m.in. przywołał popularne wśród polskich nacjonalistów hasło Polska dla Polaków. Nie wchodząc w szczegóły sprawy szewc Fabisiak pragnie jedynie zwrócić uwagę na to jakie byłyby konsekwencje wprowadzenia tego hasła w życie.
Jeśli Polska ma być dla Polaków, to konsekwentnie dla wszystkich. I to nie tylko w Polsce, ale też na całym świecie, czyli także tych zamieszkałych za granicą. Dzięki temu Polska zostałaby zasilona milionami rodaków i zamiast zapaści demograficznej mielibyśmy ludnościową nadwyżkę. I już niepotrzebne byłoby 500+ zachęcające do tzw. zwiększania dzietności.
Skutki globalne
Szewc Fabisiak zauważa, że gdyby slogan Polska dla Polaków zyskał ogólnoświatowe poparcie, to doprowadziłoby to do bardzo interesujących sytuacji. Po pierwsze, zniknęłoby z powierzchni ziemi zjawisko wszelkiej migracji – zarówno zarobkowej, jak i politycznej, azylanckiej, humanitarnej oraz całkowicie dobrowolnej. W ten sposób Anglia byłaby dla Anglików, a nie polskich i innych imigrantów. A także nie dla Szkotów, Walijczyków i Irlandczyków. Niech się wynoszą do tych swoich krain, przy czym Irlandczycy znaleźliby się w o tyle luksusowej sytuacji, że mieliby do wyboru dwie Irlandie – jedną w pobrexitowym Zjednoczonym Królestwie, drugą w państwie członkowskim Unii Europejskiej. Na miejsce wszystkich nie Anglików napłynęliby masowo potomkowie Angoli rozsiani po całym świecie, co doprowadziłoby do przeludnienia Anglii przy jednoczesnym wyludnieniu Stanów Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii.
W USA zostaliby sami Indianie, podobnie jak w Kanadzie oraz w Ameryce Łacińskiej po wyjeździe stamtąd potomków Hiszpanów i Portugalczyków. Jednocześnie całkowicie wyludnione zostałoby Haiti, gdzie nie ma już rdzennych mieszkańców, tylko sami potomkowie Afrykanów, którzy zmuszeni byliby do powrotu na swój kontynent, podobnie jak ich pobratymcy w Stanach Zjednoczonych. Podobna sytuacja dotyczy także Argentyny, gdzie nie ma Indian a zamieszkują tam jedynie potomkowie europejskich imigrantów. Natomiast w Australii ostaliby się ino Aborygeni a w Nowej Zelandii Maorysi.
Zniknąłby Cypr jako państwo po tym jak tamtejsi Grecy przesiedliliby się do Grecji a Turcy do Turcji. Problem mieliby natomiast liczni biznesmeni, głównie rosyjscy, którzy lokowali swoją forsę w cypryjskich bankach. Chyba żeby cypryjscy finansiści przenieśli się wraz ze swoimi bankami do Grecji. Ku uciesze ateistów nastąpiłby także koniec Watykanu zasiedlonego wyłącznie przez imigrantów. Najbliżej do powrotu do ojczyzny mieliby Włosi, którzy mogliby się przemieścić z jednej dzielnicy Rzymu do drugiej. Z ludności zostałyby ogołocone takie pierwotnie niezamieszkałe państwa, jak Islandia zasiedlona głównie przez norweskich wikingów oraz Seszele, gdzie przytłaczającą większość stanowią potomkowie francuskich kolonizatorów. Co prawda są to Kreole mówiący w swoim własnym kreolskim języku, jednak ich francuski rodowód nakazywałby powrót na łono Republiki Francuskiej. I dzięki temu Seszele straciłyby swoje walory turystyczne, gdyż ewentualnym turystom nie miałby kto serwować drinki a przecież nie po to wędrowało się tysiące kilometrów, aby samemu sobie nalewać. Za to ponownie zaludniłyby się państwa arabskie dzięki powrotowi nawet już zasiedziałych we Francji i Belgii Algierczyków, Marokańczyków i Tunezyjczyków oraz innych afrykańskich narodowości, co dotyczy także innych krajów. W przypadku Francji ubytek afrykańskich imigrantów mógłby w pewnym stopniu zrównoważyć przypływ kanadyjskich Francuzów oraz tych osiadłych w Nowej Kaledonii.
Skomplikowana sytuacja wytworzyłaby się w Kosowie. Gdyby Serbowie wyjechali do Serbii a Albańczycy do Albanii, to kto by tam został? Jednak dzięki powrotowi Albańczyków licznie zamieszkałych nie tylko w Kosowie, ale też w Macedonii ziściłyby się marzenia polityków z Tirany o Wielkiej Albanii. Natomiast problem byłby z Tatarami, zarówno tymi rosyjskimi z Kazania, jak i krymskimi. Czy uznać ich za potomków Mongołów i odesłać ich do Mongolii, czy też uznać, że stanowią oni odrębną narodowość jak Jakuci czy Czukcze? Poważniejszy problem mieliby Romowie, którzy nigdy nie mieli własnego państwa, w związku z czym dla nich takie państwo należałoby utworzyć. A właściwie kilka państw tam, gdzie ich populacja jest największa, czyli na Bałkanach, na Słowacji i w Czechach. W tym celu należałoby utworzyć dla nich odrębne, wydzielone państewka, aby nie kolidowało to z zasadą Rumunia dla Rumunów i Słowacja dla Słowaków.
W podobnej sytuacji znaleźliby się Kurdowie, którzy wprawdzie też nie mieli własnego państwa, lecz mają autonomiczną jednostkę administracyjną w Iraku dokąd mogliby się przesiedlić Kurdowie z Syrii oraz Turcji, co szczególnie ucieszyłoby prezydenta Erdoĝana. Ubytek niechcianych Kurdów zostałby z nawiązką wyrównany dzięki powrotowi licznej tureckiej emigracji zwłaszcza z Niemiec. Własne państwo o nazwie Tannu-Tuwa mieli natomiast Tuwińcy. Ich państwo zostało w 1944 r. wcielone do ZSRR za to teraz mogliby się domagać jego reaktywacji na zasadzie Tuwa dla Tuwińców. Z podobnymi żądaniami mogliby wystąpić Osetyńczycy po to, by mieć wreszcie własne państwo i nie psuć wizerunku Gruzji dla Gruzinów. W Europie z kolei należałoby wprowadzić w życie zasadę Katalonia dla Katalończyków, dzięki czemu nie musieliby oni organizować referendum w sprawie niepodległości i odsiadywać za to w hiszpańskich więzieniach. Z kolei rdzenni Mongołowie zamieszkali w chińskiej Mongolii Wewnętrznej mogliby dołączyć się do tej właściwej Mongolii. Wszak Chiny mają być dla Chińczyków, a nie Mongołów. Jednak mimo ubytku Mongołów najludniejsze państwo świata stałoby się jeszcze bardziej zaludnione w wyniku przypływu licznych chińskich emigrantów, a także zasiedziałych w Singapurze Chińczyków stanowiących tam przytłaczającą część ludności. Jednak nie wszyscy Chińczycy musieliby wracać do Chin kontynentalnych. Liczna w Wielkiej Brytanii chińska emigracja z Hongkongu zapewne chętniej wróciłaby z powrotem na swoją wyspę.
Wnioski
Szewc Fabisiak dochodzi do wniosku, że zgodnie z logiką hasła Polska dla Polaków wielkie odkrycia geograficzne pogłębione jeszcze przez globalizację narobiły na świecie niezłego bałaganu tworząc zamiast państw etnicznie jednorodnych wielonarodowy miszmasz. Jednak patrząc z drugiej strony, umiędzynarodowienie tego hasła doprowadziłoby do jeszcze większego chaosu czego zaślepieni ksenofobią głosiciele nacjonalistycznych poglądów nie rozumieją. O ile rozumieją cokolwiek.