3 grudnia 2024

loader

Spuść ta bania?

Sejmowi plotkarze odnotowali wzmożoną aktywność pana posła Marka Suskiego. Wyraźnie obudził się z zimowego snu i ruszył z dobrą nowiną do znanych mu posłów z opozycji liberalnej i lewicowej. Sugeruje, że ma przekaz- ofertę od grupy trzymającej jeszcze władzę. Poufny i arcypoważny.

Jest wiarygodny w tym kolędowaniu, bo, pomimo młodego stosunkowo wieku, pan poseł Suski należy do grona „starszyzny PiS”. Jest też znanym tam partyjnym intelektualistą. Dodatkowo posiada wielkie zaufanie samego pana prezesa Kaczyńskiego i stały dostęp do Ucha Jego.
Oferta grupy jeszcze rządzącej jest rubaszna jak humor pana posła Marka. Otóż pan prezes NBP Adam Glapiński ma kłopoty ze swą reelekcją. Jego sejmowy wybór zależy od łaski panów posłów kukizowców, zamieniających się w polskim Sejmie w synonimy politycznej korupcji i zwykłego kurewstwa.
Do tego ujawnia się w klubie parlamentarnym Zjednoczonej Prawicy grupa parlamentarzystów,którzy nie chcą ponownie zagłosować na pana Adama Glapińskiego. Uważają, że obecny prezes Narodowego Banku Polskiego jest wielkim i kłopotliwym, wizerunkowym obciążeniem dla „Prawa i Sprawiedliwości”, a ściślej jego publiczna działalność obniża szanse wielu parlamentarzystów PiS na ich reelekcje.
Pan prezes Glapiński stał się twarzą galopującej inflacji,którą najbiedniejszy elektorat PiS utożsamia z codzienną drożyzną.
Dla bogatszych,którzy pobrali kredyty w bankach, bo postawili na obiecywany im przez rząd PiS stały wzrost gospodarczy, pan prezes Glapiński został demiurgiem rosnących rat ich kredytów.
I choć TVPiS i inne usłużne kaczystom media winą za inflację obarczają Brukselę,Tuska i Putina, to kredytobiorcy pamiętają o roli prezesa NBP. Zwłaszcza, że sam pan prezes Glapiński swymi konferencyjnymi występami regularnie o sobie przypomina.
Nabożnych i estetycznych zwolenników PiS pan prezes Glapiński razi swymi gigantycznymi zarobkami, stale otaczającym go haremowym wianuszkiem asystentek przecudnej urody i wspomnianym już autoironicznym humorem. A taki wisielczy humor już niejednego polskiego polityka wcześniej zgubił.
I tak to wynik wyboru starego- nowego prezesa NBP zawisł na włosie – głosie pana posła Pawła „kurwa” Kukiza i jego koleżków. A ci raz deklarują poparcie,innym razem sprzeciw.
Aby uniknąć prestiżowej porażki podczas głosowania, aby „jastrząb” Glapiński mógł wreszcie wylądować we wskazanym mu przez pana prezesa Kaczyńskiego gnieździe, pan poseł Suski chodzi o Sejmie i prosi parlamentarzystów opozycji o drobną przysługę.
Nie o głosy poparcia dla „jastrzębia” Kaczyńskiego, jedynie o nieuczestniczenie w tym ważnym głosowaniu. Każda absencja obniża próg wymaganej większości potrzebnej do wyboru prezesa NBP. Każda taka nieobecność to delikatne, pośrednie poparcie.

Albo my albo gorzej

Cóż proponować ma parlamentarzystom opozycji pan poseł Suski w zamian za ich absencję? Posady, ambasady, Orleny i KGHM-y?
Nie. Ten niezwykle wyrafinowany intelektualnie polityk grozi im iście diabelską alternatywą. Jeśli w ten sposób nie wybierzemy Glapińskiego, jeśli jego kandydatura upadnie, to my na złość wszystkim oponentom wysuniemy jeszcze gorszego kandydata! A potem jeszcze raz przekupimy kukizowców, „bielanowców” i innych „ociepników”.
Nie chcecie Glapińskiego – to będziecie mieć jeszcze gorszego.
Sejmowi plotkarze zapewniają o prawdziwości powyższej, surrealistycznie brzmiącej historii. Ale wobec czarnych, gospodarczych prognoz elitom PiS pozostaje jedynie gra przekazem:
„Albo my zostaniemy przy władzy albo będą gorsi”.
Elity PiS nie mają już dla swych wyborców pozytywnych, krzepiących ofert.
Pan premier Morawiecki nie wspomina już o nowym, wspaniałym „Polskim Ładzie”. Proponowanej milionom Polaków nadziei na lepsze jutro.
Kwiecień to czas rozliczeń podatkowych. Każdy kto zaczął te procedury widzi, ze tym razem nadzieja umarła pierwsza.
Wolny od sprzedawania „Polskiego Ładu” pan premier Morawiecki przeniósł się na Ukrainę. Tam teraz czaruje wizją komfortowych, kontenerowych miasteczek dla uchodźców. Tylko tam jeszcze wierzą w jego słowa.
Czekamy w wyniki wyborów prezydenckich we Francji. Jeśli wygra je prezydent Macron, to jak długo pan premier Morawiecki będzie zwlekał z przekazaniem mu gratulacji?
Z jakimi europejskimi politykami będzie pan premier Morawiecki zawierał sojusze w Brukseli, skoro ze wszystkimi, nawet z premierem Orbanem, rząd PiS pozostaje w stanie permanentnego konfliktu?
Odwleka się taż zasilanie polskiej gospodarki z europejskiego Krajowego Planu Odbudowy. Pieniędzy nie ma bo rząd PiS irracjonalnie podtrzymuje wyniszczający polski budżet spór o demolkę systemu sądownictwa.
W ostatnich tygodniach, aby zmusić do ustępstw buntujących się ziobrystów, pan prezes Kaczyński znowu zagrozić miał użyciem politycznej „bomby atomowej” – zarządzeniem przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Ta groźba ma zmobilizować do pracy parlamentarzystów PiS zagrożonych utratą mandatów, zdyscyplinować kukizowców oraz podobne im „wolne elektrony”, i przede wszystkim związanych z Solidarną Polską.
Ma zmobilizować i przekonać wyborców PiS, że w czasach rosyjskiej agresji, groźby przeniesieniem wojny na teren Polski, tylko partia wojowników, jak PiS, może Ojczyznę ocalić.
Skoro Orbanowi udało się przestraszyć wojną Węgrów, czemu nie powtórzyć tego wariantu w Polsce?
Podkręcić i wykorzystać „woj Zjednoczyć ich wokół patriotyczno- militarnych haseł?
Wykorzystać drugą, „zimną wojnę” w podgrzewaniu społecznych nastrojów ?
Zjednoczyć Polaków wokół militarnych i patriotycznie brzmiących haseł?
W początkach pierwszej „zimnej wojny” stalinowska propaganda straszyła obywateli Polski Ludowej prezydentem USA Trumanem i jego atomowy bombą.
Straszyła skutecznie i racjonalnie, bo wszyscy pamiętali niedawną II wojnę i jej okropieństwa.
Warszawscy bikiniarze, młodzi,buntujący się przeciwko ówczesnej, ponurej i trudnej rzeczywistości, prowokacyjnie podśpiewywali na swych imprezach ówczesny ludowy wierszyk:
„Truman, Truman, spuść ta bania,
bo to nie do wytrzymania.
Jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa.
Choć zastaniem same zgliszcza,
jednak ziemia to ojczysta.
Druga mała, ale silna,
i wrócimy też do Wilna”.
Na szczęście, nasze i wasze, amerykańscy prezydenci i radzieccy sekretarze generalni nie zdecydowali się w czasie tamtej „zimnej wojny” na użycie owej „bani”.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Tylko dla bogatych

Następny

Sadurski na weekend