Telewizyjny prezydent
Emmanuel Macron, nazywany w swoim kraju „prezydentem bogatych”, powinien być może nazywać się też „prezydentem telewizyjnym”, bo polityka Francji chyba nigdy nie zależała tak od programu telewizyjnego, jak w jego epoce. Jego udział w tej medialnej farsie, na granicy psychopatii, obrasta legendą, bo mamy oto…