Architektura ma wiele romantycznych metafor. Johann Goethe nazwał ją „muzyką zastygłą w kamieniu”. Osip Mandelsztam – „poezją w kamieniu”. Ale to także „polityka w kamieniu”.
Zaryzykowałbym dodanie własnej definicji: architektura jest zwierciadłem czasu.
„My” – coś więcej niż „Ja”
Architektura jest pomnikiem czasu, w którym była tworzona. Czas to jej główny stylista, a my, zwykli śmiertelnicy, jesteśmy jej zakładnikami. Dla tych, którzy studiowali na Państwowym Uniwersytecie Moskiewskim (MGU), dziwne słowo DAS stało się rodzime i bliskie niczym tatuaż na ciele. DAS – oficjalnie – to dom doktorantów i stażystów, lecz studenci do tej pory żartobliwie rozszyfrowują ten skrót jako „dom aktywnego seksu”.
DAS to także pomnik ideologii marksizmu. Jeśli zgodzić się z historykiem, etnografem, synem poetki Anny Achmatowej Lwem Gumilowem, że „kultura etnosu wywodzi się z krajobrazu”, to DAS jest jaskrawym ucieleśnieniem ideologicznego wytworu radzieckiej władzy, która głosiła, że świadomość jest kształtowana przez byt. Byt i otoczenie.
Rewolucyjna inteligencja święcie wierzyła, że droga prowadząca do nowego społeczeństwa wiedzie poprzez przebudowę bytu społecznego. Że człowiek będzie podlegać prawom kolektywu tylko wtedy, gdy będzie żyć i pracować w kolektywie i na rzecz kolektywu. Od rana do nocy. „My” to coś więcej niż „ja”. Kolektyw jest wszystkim, ty – niczym, bo kolektyw stoi wyżej niż jednostka. To moralny postulat bolszewizmu. DAS był pomyślany nie jako akademik, lecz jako dom dla młodych specjalistów, którzy mieli się kształtować w środowisku ludzi sobie podobnych. Ludzi o tym samym statusie społecznym, jednolitym proradzieckim światopoglądzie… W projekcie nazwano go więc „Domem Nowego Bytu”.
Nieśmiertelna idea
Dom niemal całkowicie uwolnił mieszkańców od „mieszczańskiego życia”. Na każdym piętrze zaprojektowano kuchnię z jadalnią, połączoną z miejscem do pracy dla 15-20 osób. W ażurowej galerii, usytuowanej między dwoma 16-piętrowymi budynkami, przypominającymi otwarte książki, powstał cały blok mieszkalno-rozrywkowy: biblioteka, sala koncertowa i kino, hala sportowa, ogród zimowy, przychodnia, przedszkole, pralnia, basen…
O tym marzyli Marks i Lenin. Zresztą idea zrodziła się jeszcze przed Marksem. Samowystarczalne komuny (falanstery) zostały wymyślone przez utopijnego socjalistę Charlesa Fouriera (1772–1837). Według niego, w gigantycznych ceglanych ulach miało żyć 1700-2000 ludzi, których łączy nie tylko wspólna idea kolektywizmu, „poczucia wspólnoty”, ale także wspólne życie. Zamiast 300 starych szop można mieć jedną, ale piękną, na 300 rodzin – marzył. Przykład temu dali przywódcy Rewolucji Październikowej. Rodziny Lenina, Trockiego, Stalina, Swierdłowa, Rykowa i Dzierżyńskiego mieszkały w „komunałkach” w budynku Wielkiego Pałacu Kremlowskiego.
Niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, nasz dom składa się z czterech stref. Strefy odpoczynku (sypialnia), strefy rekreacyjnej i gościnnej (salon), kuchni i ubikacji. No cóż. „Komunistyczne życie w komunie” wykluczało z przestrzeni osobistej człowieka, co najmniej dwie i pół strefy – kuchnię, pokój dzienny i prysznic (łazienka). Toaleta, w większości mieszkań komunalnych, była wspólna i znajdowała się na korytarzu, poza granicami rodzinnej „komórki”.
Mieszkańcy komuny powinni jadać w stołówkach. Myć się w publicznych łaźniach miejskich. Czytać książki, grać w warcaby, szachy i domino w bibliotekach, parkach kultury i kółkach zainteresowań. Dzieci w duchu kolektywizmu i zgodnie z ideami komunizmu powinny być wychowywane w internatach, a rodzice powinni je odwiedzać raz w tygodniu. Wszystko jest wspólne. Począwszy od idei, a na szczoteczce do zębów kończąc.
Nowe to zapomniane stare
Ideały trzeba też było przystosowywać do rzeczywistości. Tym bardziej, że nawet w trakcie budowy komunizmu byli równi i równiejsi. Tak powstał słynny Dom CIK lub DoPr (dom rządowy) architekta Borisa Iofana na Bulwarze Bersieniewskim w Moskwie. Był on budowany dla „niebiańskich” mieszkańców choć, zgodnie z żelaznymi zasadami komuny. Zachowano minimum bytowe, ale maksimum przestrzeni osobistej. Meble, naczynia, sprzęty gospodarstwa domowego były własnością rządu – były ponumerowane i wpisane do specjalnych ksiąg domowych. Pod DoPr było kino, hala sportowa, stołówka, strzelnica, dom kultury, przedszkole, biblioteka… Na dachu Domu CIK robiono zimą lodowisko.
Architektoniczno-komunalna idea Fouriera – Marksa – Lenina okazała się żywotna, jak szarańcza. Nie została zniszczona nawet przez uchwałę Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików w maju 1930 r., w której marzenia o uspołecznieniu „wszystkiego, co się nie rusza”, uznano za „na wpół fantastyczne” i „niezwykle szkodliwe”. Ale…
Jeden z pierwszych domów komunalnych został wybudowany w 1930 r. Był to Dom Narkomfinu, zaprojektowany przez architekta Ginzburga. Ściślej nie dom, lecz kompleks, w skład którego wchodził osobny gmach gospodarczy. Nawiasem mówiąc, w malutkich mieszkaniach (ale nie we wszystkich) były aneksy kuchenne i łazienki. Przywołany DoPr na nabrzeżu Bersieniewskim był budowany akurat w okresie „klęski konstruktywistów” i został oddany do zamieszkania wiosną 1931 r. Wprowadzili się tam: rodzina Bucharina, Rykowa, Chruszczowa, dzieci Stalina i Berii, Anastasa Mikojana i jej brata – konstruktora słynnego samolotu MIG Artioma Mikojana, marszałków Tuchaczewskiego, Bagramjana, Żukowa… Obecnie mieszka w nim Patriarcha Wszechrusi Cyryl. Dom ten jest żywym podręcznikiem historii.
Rok później pojawił się „brat” Domu Narkomfinu, Dom Architektów, w którym na potrzeby eksperymentu zamieszkali wszyscy znani architekci Moskwy. W budynku, zaprojektowanym przez architekta Barszcza, a znajdującym się przy Bulwarze Gogolowskim w Moskwie, słynny poeta i laureat Nagrody Nobla Boris Pasternak często odwiedzał swojego brata Aleksandra. Następnie powstały domy komunalne (bursy) Instytutu Czerwonych Profesorów, Instytutu Włókienniczego itd.
Do „lewackiej” idei „kolektywnego bytu” i stylu konstruktywistycznego powrócono w radzieckiej architekturze za czasów Chruszczowa. Wielkie marzenie I sekretarza Komitetu Centralnego KPZR zostało powierzone do realizacji architektowi Ostermanowi. Projekt „Domu Nowogo Bytu” (czyli DAS-u) w dzielnicy Czeriomuszki, był ukochanym dzieckiem Ostermana. Nazwał go „domem przyszłości”, choć filozofia domu została zapożyczona z przeszłości. W projekcie brali udział nawet socjolodzy, którzy przeprowadzali wywiady z tysiącem młodych moskwiczan na temat tego, jak postrzegają „dom komunistycznego życia”.
„Dom Nowogo Byta” przy ulicy Szwernika budowano 6 lat (1965–1971). W tym czasie Chruszczow został usunięty ze stanowiska głowy państwa. W 1969 r., nie doczekawszy się narodzin swojego pomysłu, zmarł architekt Osterman. Kompleks-komunę przekazano do zamieszkania studentom i doktorantom Państwowego Uniwersytetu Moskiewskiego.
Największa grupa Polaków mieszkała w DAS w połowie lat 80. ubiegłego wieku (ok. 40 osób). Jak wspominają ten czas?
– Żyło się świetnie. Warunki mieliśmy dużo lepsze niż mieszkańcy większości innych radzieckich akademików. A seks, o który pytasz… Cóż, powiem tak: legenda nie wzięła się znikąd – mówi jeden z nich Darek Cychol.
Przełożyła Marta Hofman