6 listopada 2024

loader

Niemieckie pieniądze lepsze

Wikimedia Commons

Szewc Fabisiak zastanawia się dlaczego akurat teraz, 78 lat po wojnie, polskie władze zaczęły dopominać się odszkodowania od Niemiec. I dochodzi do wniosku, że chodzi tu o rekompensatę za zablokowane pieniądze z Unii Europejskiej.

W rocznicę wybuchu II Wojny Światowej zespół pod kierunkiem posła PiS Arkadiusza Mularczyka przedstawił raport dotyczący reparacji niemieckich. Według oficjalnego komunikatu, raport ten został przygotowany przez ponad 30 specjalistów z różnych dziedzin. Specjaliści ci wyliczyli sumę odszkodowań na 1,3 bln euro. Jarosław Kaczyński poszedł jeszcze dalej i podwyższył tę kwotę do poziomu ponad 1,5 bln dolarów. Jednocześnie środki zablokowane przez UE liczą się w miliardach a nie bilionach euro. Z prostej kalkulacji wynika, że niemieckie reparacje znacznie by przewyższyły to, co oferuje Unia Europejska. Gdyby udałoby się uzyskać od Niemiec choćby połowę żądanej przez Polskę kwoty to i tak skarb państwa wyszedłby nie tylko na swoje ale miałby do dyspozycji potężną nadwyżkę. Wówczas moglibyśmy pokazać Unii figę a Bruksela mogłaby sobie nadal mrozić zamrożone pieniądze. Problem jednak tkwi w tym czy Niemcy w ogóle zechcą nam wypłacić odszkodowanie a jeżeli nawet, to w jakiej wysokości. Ponadto mogłyby się domagać rekompensaty za utracone ziemie zachodnie i północne oraz przymusowe po wojnie wysiedlenia większości osób narodowości niemieckiej. Zapewne tam też mają ponad 30 specjalistów z różnych dziedzin, którzy mogliby takie wyliczenie sporządzić – zauważa szewc Fabisiak.

Politycy opozycyjni uważają, że wywołanie przez PiS sprawy niemieckich odszkodowań to element kampanii wyborczej mającej na celu pozyskanie sobie poparcia ze strony elektoratu. Donald Tusk mówił o cynicznej kampanii politycznej dodając jednocześnie, że oczekuje od rządu „precyzyjnego harmonogramu prac dyplomatycznych”. Inaczej mówiąc, Tusk poparł krytykowany uprzednio przez PO pomysł żądania reparacji ponaglając rząd do negocjacji z Niemcami, co już cynicznym nie jest. Widać tu wyraźnie, że lider Platformy kieruje się tu polityką sondażową. Skoro dotarło do jego świadomości to, że z badań opinii publicznej wynika, iż 64 proc. ankietowanych popiera żądanie reparacji, to uznał, że opór przeciwko większości może przełożyć się na wynik wyborczy.

Tymczasem szewc Fabisiak uważa, że nie sprawa odszkodowań będzie miała pierwszoplanowe znaczenie w nadchodzących wyborach a kwestie bytowe, które bezpośrednio dotyczą wyborców. Skoro gra toczy się o pieniądze, to w tym kontekście warto zwrócić uwagę na zdymisjonowanie Jacka Kurskiego z szefostwa TVP, choć pozornie może wyglądać na to, że obu tych sprawy nic nie wiąże. Może się wszelako okazać, że jednak wiąże. Szewc Fabisiak przypuszcza, że prezes Kaczyński ma w zanadrzu niecny plan na wypadek, gdyby nie wypaliły czy też zanadto się przedłużały negocjacje z Niemcami. Wówczas należałoby odblokować zamrożone unijne środki. Jak to jednak zrobić w sytuacji, gdy głównym oponentem zniesienia blokady jest Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska? Aby pozbyć się Ziobry z rządu należałoby uczynić wicepremierem kogoś z jego formacji. Według niektórych krążących wokół Kurskiego plotek pojawia się też taka, że to właśnie on mógłby zostać wicepremierem. Mógłby np. otrzymać przy okazji resort kultury na miejsce nielubianego przez to środowisko Piotra Glińskiego lub oświatę zastępując jeszcze bardziej nielubianego Przemysława Czarnka. Ziobro nie mógłby zaprotestować przeciwko awansowi swojego partyjnego pobratymca i musiałby przełknąć usunięcie z rządu. W przeciwnym razie wyszedłby na egoistycznego samoluba i karierowicza, a przecież żaden polityk na taki wizerunek własnej osoby nie może sobie pozwolić.

W politycznych kuluarach mówi się też o tym, że Kurski szykowany jest na szefa kampanii wyborczej mimo tego, że do jej formalnego rozpoczęcia pozostało jeszcze sporo czasu. Szewc Fabisiak osobiście wolałby ten drugi wariant. Jeśli bowiem Jacek Kurski będzie prowadzić kampanię w równie prymitywnym oraz napastliwym wobec rywali i bałwochwalczym w stosunku do PiS stylu, to jest szansa na to, że w końcu ta cała Zjednoczona wokół Kaczyńskiego Prawica w końcu odda władzę, której trzyma się równie kurczowo co trochę już przydługo.

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Kartą, komórką lub zegarkiem

Następny

Kulisy narodzin współczesności