Gdy piramida finansowa się zawali, pieniądze będą nie do odzyskania – a UOKiK wskazuje na organy ścigania.
W ostatnich latach w Polsce znacząco spadła opłacalność tradycyjnych form oszczędzania takich jak lokaty bankowe czy obligacje skarbowe. Wykorzystują to oszuści i nieuczciwi przedsiębiorcy, kusząc klientów ofertami rzekomego wysokiego zysku z różnych inwestycji alternatywnych w nietypowe dobra czy projekty. Sztandarowym przykładem może być afera GetBacku do której doszło pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Ponadto, wiele z tych działań obiecuje zarobek związany głównie z wprowadzeniem do projektu kolejnych osób, co ma cechy systemu promocyjnego typu piramida.
Piramida finansowa jako model działalności biznesowej jest kwalifikowana jako przestępstwo oszustwa (art. 286 kodeksu karnego) odbywające się w zorganizowany sposób. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny informuje, że walka z tym zjawiskiem należy do kompetencji organów ścigania – on natomiast informuje, że może się zająć jedynie systemem promocyjnym typu piramida, który odnosi się do budowania sieci sprzedaży. To poniekąd umycie rąk i jasny sygnał dla obywateli, że gdy padną ofiarą piramidy finansowej, to UOKiK im nie pomoże.
Sprzedażowa piramida polega na tym, że konsument jest namawiany do udziału w „projekcie” w zamian za obietnicę wynagrodzenia lub innych korzyści, które są uzależnione przede wszystkim od wprowadzenia kolejnych osób. Organizowanie, prowadzenie i propagowanie takich systemów jest prawnie zakazane jako nieuczciwa praktyka rynkowa, ale nie jest uważane za oszustwo. Prezes UOKiK może za to nałożyć karę do 10 proc. rocznych obrotów organizatora piramidy.
Prezes Tomasz Chróstny tłumaczy też, że jeśli jakiś przedsiębiorca pobiera wpłaty, ale nie ma zamiaru wypłacać obiecanych zysków, to także mamy do czynienia z oszustem, którym powinny się zająć organy ścigania, a nie UOKiK. Jego zdaniem, dopiero gdy przedsiębiorca wprowadza konsumentów w błąd co do szczegółów oferty i zataja informacje o ryzyku, to jest to sprawa dla prezesa UOKiK. Jak widać, szef UOKiK dość wąsko określił zakres swoich kompetencji, co wygląda na próbę stworzenia sobie ochrony przed ewentualnymi zarzutami braku aktywności (o skuteczności już nie mówiąc).
Prezes Chróstny chce oczywiście sprawić wrażenie wysokiej aktywności swojego urzędu: – Konsekwentnie ostrzegamy konsumentów przed lokowaniem pieniędzy w niesprawdzone, niekonwencjonalne projekty. W ubiegłym roku prowadziliśmy np. kampanię „Sprawdzaj, czytaj, pytaj”, podczas której radziliśmy, aby dokładnie sprawdzać każdą ofertę i nie wierzyć w szybki zysk bez ryzyka. Gdy identyfikujemy podejrzenie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, podejmujemy działania w toku postępowań, kończących się nierzadko dotkliwymi karami finansowymi. Natomiast tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, w szczególności oszustwa, właściwe są organy ścigania – o tego typu sprawach zawiadamiamy prokuraturę – mówi szef UOKiK.
Urząd policzył, że w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy prezes Tomasz Chróstny przekazał organom śledczym 12 informacji o tzw. „projektach inwestycyjnych”, takich jak portfele kryptowalut, weksle inwestycyjne czy oferta zysków z legalizacji marihuany. Często takie projekty wymagają od konsumentów wpłaty wstępnej, a następnie wypłatę z inwestycji warunkują dokonaniem kolejnych wpłat Wszystko to może naruszać przepisy prawa karnego. Większość organizatorów tych projektów ma jednak siedzibę poza Unią Europejską, co oznacza, że odzyskanie zainwestowanych pieniędzy może okazać się bardzo trudne.