Pogrom w Jedwabnem należy bez wątpienia do najbardziej wstydliwych kart w historii Polski. Prawda historyczna oraz szacunek dla ofiar wymagają jednak, aby nie pomijać i takich tematów milczeniem.
Dokładnie 81 lat temu w Jedwabnem grupa polskich mieszkańców, z inspiracji, a być może i przy bezpośrednim udziale żołnierzy niemieckich, spaliła w stodole kilkuset Żydów. Od nagłośnienia zbrodni w 2000 roku dyskusja o niej cyklicznie powraca w publicznej debacie. Jak i dlaczego doszło do
pogromu i mordu?
10 lipca 1941 roku w miejscowości Jedwabne w powiecie łomżyńskim grupa co najmniej 40 Polaków dokonała masowego mordu na zamieszkujących miasto Żydach. IPN w prowadzonym w latach 2000-2003 śledztwie przyjął, że to polska ludność miała w tej zbrodni, jak to określono, „rolę decydującą”, ale „można założyć”, że zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji. Do zbrodni doszło w szczególnym momencie II wojny światowej. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej tereny powiatu łomżyńskiego zostały zdobyte przez armię niemiecką w ramach operacji Barbarossa, czyli ataku III Rzeszy na ZSRR. Na terenach powiatu łomżyńskiego zmiana okupanta była traktowana z ulgą, po dotkliwej szczególnie dla polskiej ludności okupacji sowieckiej. W Jedwabnem już w lipcu 1941 roku istniał niewielki posterunek niemieckiej Żandarmerii Polowej. Niemcy zachęcali do przemocy wobec Żydów, a z całą pewnością przyzwalali na nią. Już w dzień po wkroczeniu oddziałów Wehrmachtu do Jedwabnego, tłum na rynku pobił sześciu sowieckich aktywistów, w tym trzech Polaków i trzech Żydów. Zostali pobici na śmierć lub dobici przez Niemców.
Przez kolejne dwa tygodnie spirala nienawiści narastała, aktywnie podsycana przez Niemców. Było to zgodne z ogłoszonymi przez szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Reinharda Heydricha rozkazami podsycania tendencji, które nazywał „samooczyszczeniem” ze strony kręgów antykomunistycznych, antysowieckich i antyżydowskich. Cała społeczność żydowska była oskarżana o wcześniejszą współpracę z sowieckim okupantem. Prawdopodobnie dzień przed mordem, w Jedwabnem pojawiło się komando niemieckiej Policji Bezpieczeństwa pod dowództwem niemieckiego zbrodniarza wojennego, esesmana Hermanna Schapera. Z dużym prawdopodobieństwem to któryś z gestapowców w rozmowie ze spontanicznie wyłonionymi nowymi władzami miejskimi w tym z burmistrzem Jedwabnego, zasugerował spalenie Żydów w stodole.
Zaledwie parę dni wcześniej, 7 lipca, do niemal identycznego mordu popełnionego przez Polaków z inspiracji niemieckiej doszło w pobliskim Radziłowie. Obie zbrodnie są niemal bliźniaczo podobne. W Radziłowie komando niemieckiej Policji Bezpieczeństwa zasugerowało spalenie Żydów i rabunek ich dobytku. I tam, również w spalonej stodole, zginęło kilkuset Żydów.
Kto był winny?
Kwestia udziału Polaków w zamordowaniu żydowskich mieszkańców Jedwabnego po raz pierwszy stała się przedmiotem zainteresowania wymiaru sprawiedliwości kilka lat po wojnie. W 1949 roku toczyła się sprawa w Sądzie Okręgowym w Łomży. Na 22 oskarżonych skazano dwanaście osób (jedną na karę śmierci, której nie wykonano), pozostałe – uniewinniono. Po apelacji uniewinniono dwie dalsze osoby.
W 1953 roku również przed sądem w Łomży stanął Józef Sobuta, także oskarżony o udział w mordzie w Jedwabnem. Nie był on sądzony w roku 1949, gdyż przebywał wówczas na obserwacji psychiatrycznej. Został uniewinniony. W 1967 roku śledztwo w sprawie pogromu w Jedwabnem wszczęła Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku. Przez całe dziesięciolecia mord w Jedwabnem w ogóle nie funkcjonował w powszechnej świadomości. Sprawa ta była znana dość wąskiemu kręgowi (głównie ze środowisk żydowskich), próby przełamania milczenia zaś (artykuł Szymona Datnera z 1966 roku czy Danuty i Aleksandra Wroniszewskich z 1988) kończyły się niepowodzeniem. Zazwyczaj, jeśli już gdzieś w ogóle pojawiała się informacja o zbrodni w Jedwabnem (obelisk stojący w miejscu spalenia Żydów, nieliczne publikacje), to z adnotacją, że dokonali jej Niemcy.
Śledztwo
We wrześniu 2000 roku śledztwo w sprawie wydarzeń w Jedwabnem podjął białostocki oddział IPN. 30 czerwca 2003 roku zostało ono umorzone z powodu niewykrycia innych żyjących sprawców zbrodni niż ci, którzy już wcześniej zostali osądzeni przez polski wymiar sprawiedliwości. Co jednak istotne – śledztwo potwierdziło udział Polaków w zbrodni: „Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu” – brzmiał fragment uzasadnienia umorzenia sprawy. I dalej: „Przyjąć można, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z niemieckiej inspiracji. Obecność choćby biernie zachowujących się niemieckich żandarmów z posterunku w Jedwabnem, a także innych umundurowanych Niemców (jeśli założyć, że byli oni obecni na miejscu zdarzeń) była równoznaczna z przyzwoleniem i tolerowaniem dokonania zbrodni na żydowskich mieszkańcach tej miejscowości”. Nie zmienia to faktu, że dla wielu środowisk w Polsce wciąż jest to prawda nie do przyjęcia: zarówno z badania przeprowadzonego w 2009 roku przez ośrodek Pentor dla Muzeum II Wojny Światowej, jak i TNS OBOP z 2011 roku wynikało, że tylko około jednej trzeciej ankietowanych odpowiadało, iż Żydów w Jedwabnem wymordowali Polacy (zdaniem części udzielających odpowiedzi – Polacy zmuszeni przez Niemców). W 2002 roku IPN wydał dwutomową publikację Wokół Jedwabnego, będącą rezultatem pracy kilkunastoosobowej. Pochodzący z Wizny Icchak Lewin od lat przyjeżdża do Jedwabnego 10 lipca; jego rodzina przetrwała wojnę, ponieważ została uratowana przez rodzinę Dobkowskich z Zanklewa.
Pamięć
W ubiegłorocznych uroczystościach upamiętniających śmierć jedwabieńskich Żydów uczestniczyli przedstawiciele najważniejszych instytucji i urzędów państwowych, goście z Izraela, a także okoliczni mieszkańcy; ani razu – poza rokiem 2001 – w obchodach nie wzięły udziału władze Jedwabnego.
Nie tylko Jedwabne
W XX wieku grupy specjalistów – historyków i prawników, m.in. z Biura Edukacji Publicznej IPN, Instytutu Historii i Instytutu Studiów Politycznych PAN, UW i Uniwersytetu w Białymstoku. Książka w pełny, udokumentowany sposób przedstawiała szeroki kontekst wydarzeń w Jedwabnem, uwzględniając tak różnorodne wątki jak m.in. kwestię stosunku duchowieństwa diecezji łomżyńskiej wobec zagłady Żydów, rolę oddziałów operacyjnych niemieckiej Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w pogromach z lata 1941 roku, stosunki między Polakami a Żydami na Zachodniej Białorusi w latach 1939–1941. Niestety, publikacja, będąca solidnym, naukowym opracowaniem, nie zyskała takiego rozgłosu jak niewielka i dużo łatwiejsza w odbiorze książka Grossa. Należy podkreślić, że choć to właśnie Jedwabne stało się symbolem mordu popełnionego na Żydach latem 1941 roku, nie było ono jedyną miejscowością, w której Polacy zwrócili się przeciwko swoim żydowskim sąsiadom.
Ustalenia Andrzeja Żbikowskiego
Z ustaleń historyka wynika, że na terenie, który w latach 1939–1941 stanowił zachodnią część obwodu białostockiego (jednostka administracji sowieckiej), od 22 czerwca do połowy września 1941 roku do wystąpień antyżydowskich doszło w 29 miejscowościach. Najkrwawszy przebieg miały pogromy w Jedwabnem (tu było najwięcej ofiar), Radziłowie i Wąsoszu; poza tym do zajść na znaczną skalę przeciwko Żydom doszło też m.in. w Goniądzu, Grajewie, Kolnie, Suchowoli, Szczuczynie, Stawiskach. Pogromy miały miejsce jednak także na pozostałym terytorium byłej Zachodniej Białorusi.
Tegoroczne obchody
W niedzielę przed południem w Jedwabnem odbyły obchody 81. rocznicy tamtych wydarzeń. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie nie było oficjalnych przemówień, a jednie modlitwa ku czci ofiar, złożenie kwiatów. Kwiaty pod pomnikiem złożyła m.in. posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska i poseł Paweł Krutul.