PiS przejęło kierowanie Sądem Najwyższym. To ważne dla prominentów tego ugrupowania, bo po zmianie władzy mogą oczekiwać odpowiedzialności karnej, a „własny” sąd zapewne pozwoli jej uniknąć.
W związku z zakończeniem pracy I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf, przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” Krystian Markiewicz uznał, iż była to kadencja historyczna, bez wątpienia jedna z najtrudniejszych w ponad 100-letniej historii Sądu Najwyższego. Nigdy bowiem wcześniej w historii polskiego sądownictwa nie było tak bezpardonowego, brutalnego ataku na Sąd Najwyższy ze strony polityków partii rządzącej oraz prokuratury. Nigdy też wcześniej I prezes SN nie znalazł się w sytuacji, gdy instytucje takie jak Trybunał Konstytucyjny czy Krajowa Rada Sądownictwa, nie współpracują z Sądem Najwyższym, lecz wraz z politykami szukają sposobu na sparaliżowanie i zniszczenie jego niezależności. Nigdy wcześniej wreszcie nie było sytuacji, w której władza tworzyła sprzeczne z Konstytucją prawo, mające na celu usunięcie ze stanowiska I prezesa SN. Jak stwierdził K. Markiewicz, prof. Gersdorf przetrwała te zmasowane ataki na Sąd Najwyższy i na nią samą. Dawała świadectwo prawdy, w Polsce i w Europie. Dbała o dobre imię SN. Angażowała się w setki spotkań, konferencji, działań. Dzięki temu – nigdy nie była sama. Odpowiedź, która nadeszła do niej w tych wyjątkowych czasach, także była wyjątkowa: sędziowie i obywatele stanęli razem, w obronie wartości i w obronie I prezes SN. Setki tysięcy Polaków wychodziły na ulice, a z całego świata od różnych instytucji i organizacji płynęły słowa wsparcia i uznania. „Te chwile zostały w naszej pamięci i dały nam wszystkim wiele siły” – dodał sędzia K. Markiewicz. Jak mówił, to był czas wielkiej próby dla wszystkich sędziów – i nigdy wcześniej współpraca między Sądem Najwyższym a SSP Iustitia nie układała się tak dobrze. Sąd Najwyższy i sędziowie sądów powszechnych zawsze byli zgodni co do najważniejszych spraw: trzeba robić wszystko, by chronić prawa i wolności każdego człowieka. W rezultacie, sędziom udało się coś, co nie udaje się niestety politykom: w środowisku sędziowskim rozmawiają, uczą się od siebie nawzajem. „Połączyliśmy doświadczenie z przyszłością, mądrość i rozwagę autorytetów z energią tysięcy sędziów w całej Polsce. Mamy i odwagę, i pokorę. Mamy też zaufanie wobec siebie nawzajem. Nasza siła tkwi właśnie w tym, że idziemy dalej do przodu razem. To jest recepta na długie dystanse” – podkreślił K. Markiewicz. Stwierdził też, że koniec kadencji I prezesa SN to żaden koniec – bo niezależny Sąd Najwyższy przetrwa w sędziach: „To nasz pokoleniowy moment próby”. Każdy sąd powszechny w Polsce, każdy sędzia, będzie jak SN. Będzie – oby – stał na straży Konstytucji. To niezłomność sędziów będzie skałą, na której przetrwa nadzieja Polaków na sprawiedliwość. A bogini sprawiedliwości nie da się ani kupić, ani zakneblować. Cóż, słowa szefa Iustitii są wzniosłe, ale czas pokaże, jak rzeczywiście będą się zachowywać sędziowie.