14 listopada 2024

loader

Drożyzna nie ma ojca?

fot. Unsplash

Tak duży wzrost cen żywności jak ten odnotowany w marcu zdarzył się tylko raz, w 1996 roku – stwierdzili ekonomiści Santander Bank Polska. Wskazali też na inflację bazową, która nadal przyśpiesza ale nie zająknęli się na temat swojego byłego szefa Mateusza Morawieckiego, dzięki polityce którego szaleje inflacja

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2023 r. wzrosły o 16,2 proc. w stosunku do marca 2022 r., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,1 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny. W lutym inflacja wyniosła 18,4 proc.

„Wstępne dane pokazały spadek cen energii o 0,6 proc. m/m, paliw o 1,8 proc. m/m i wzrost cen żywności o 2,3 proc. m/m – z grubsza zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Tak wysoki wzrost cen żywności w marcu zdarzył się od połowy lat 90. tylko raz, w 1996 r. Według naszych szacunków w marcu wzrosły ceny wszystkich głównych składników kategorii żywność” – stwierdzili ekonomiści Santander Bank Polska w komentarzu do danych GUS.

Analitycy banku wskazali, że w największym stopniu do osiągniętego wzrostu cen żywności przyczyniło się mięso, które mogło zdrożeć o ok. 6 proc. m/m. Istotny wkład dały też owoce, warzywa i pieczywo oraz prawdopodobnie podkategoria obejmująca słodkości (cukier i wyroby cukiernicze, dżem, miód, czekolada). Jednak w ocenie ekonomistów Santandera to nie ceny żywności niepokoją w tych danych najbardziej. „Nasze obliczenia wskazują, że inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii) mogła wzrosnąć w marcu do 12,2 proc. r/r z 12 proc. r/r w lutym, a zatem pobiła kolejny rekord. W ujęciu miesięcznym wzrost wyniósł 1,2 proc. m/m, podobnie jak w lutym. Był to najwyższy marzec, od kiedy mamy porównywalne dane (2001 r.). Na szczegółowe dane o strukturze inflacji musimy poczekać do 14 kwietnia, ale naszym zdaniem winne były przede wszystkim usługi” – ocenili eksperci.

Ich zdaniem dane z marca potwierdziły, że luty wyznaczył szczyt inflacji, jednak wynika to wyłącznie z czynników statystycznych, technicznych oraz ze zmian podatkowych. Gdyby dane o zmianach cen zostały oczyszczone ze zmian podatkowych, to szczyt inflacji przypadłby w październiku. Zarazem inflacja bazowa nadal przyśpiesza – przypomnieli. „Luty nie był (…) żadnym przełomem z punktu widzenia zjawisk inflacyjnych. Spodziewamy się, że w kolejnych miesiącach dynamika CPI dalej będzie opadać. Jednakże rozpęd cen nadal jest duży i większy niż można było się spodziewać – w ujęciu miesięcznym CPI wzrósł o 1,1 proc. m/m, a od grudnia już o prawie 5 proc. Wspiera to naszą tezę, że inflacja w tym roku będzie spadała wolniej, niż spodziewa się rynek, eksperci Narodowego Banku Polskiego i sam prezes NBP. W czerwcu ceny będą prawdopodobnie już o 7 proc. wyższe niż w grudniu, co oznacza, że scenariusz prezesa Glapińskiego, zakładający spadek inflacji do 6-7 proc. na koniec roku, stanie się bardzo mało realistyczny” – prognozują ekonomiści.

Zdaniem analityków inflacja na koniec roku wyniesie 10 proc., a to sprawia, że jest mało prawdopodobne, aby RPP zdecydowała się na obniżki stóp w tym roku.

tr/pap

Redakcja

Poprzedni

Z inflacją wróciły zatory płatnicze

Następny

Mamy już świat jak w „Terminatorze”