Rozwinięte państwa Europy w pełni decydują o losach gospodarczych naszego kraju i o dobrobycie Polaków.
Zmniejszyły się dochody naszego kraju uzyskiwane z handlu zagranicznego. Polskie obroty towarowe w styczniu – lipcu bieżącego roku wyniosły w cenach bieżących 726,9 mld PLN w eksporcie oraz 712,7 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się zatem na poziomie 14,2 mld PLN, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku wyniosło aż 19,2 mld PLN.
Mimo gorszego wyniku, w porównaniu z miesiącami styczeń – lipiec 2020 r., nasz eksport wzrósł w tym roku o 26,0 proc., a import o 27,8 proc. W kolejnych miesiącach 2021 r. zauważalny jest znaczący wzrost dynamiki zarówno w eksporcie, jak i imporcie. Główny Urząd Statystyczny, który podaje te wyliczenia zauważa też jednak, że związane jest to głównie z zeszłorocznym rozpoczęciem się pandemii i wprowadzeniem w większości państw lockdown-u. W związku z tym dynamika jest liczona od niskiej podstawy jaka wystąpiła w tym samym okresie ubiegłego roku, więc w procentach ten wzrost wygląda bardzo efektownie.
Polski eksport wyrażony w dolarach USA wyniósł 193,1 mld USD, a import 189,3 mld USD (w tej walucie wzrost procentowy był jeszcze wyższy niż w złotówkach – i zwiększył się w eksporcie o 33,4 proc, a w imporcie o 35,1 proc.). Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 3,8 mld USD, gdy w analogicznym okresie 2020 r. wyniosło 4,7 mld USD. Eksport wyrażony w euro wyniósł zaś 160,2 mld EUR, a import 157,1 mld EUR (wzrósł w eksporcie o 21,9 proc., a w imporcie o 23,5 proc.). Dodatnie saldo to 3,1 mld EUR, a w styczniu – lipcu 2020 r. także było wyższe: 4,3 mld EUR.
Największy udział w eksporcie z Polski przypada na kraje rozwinięte – aż 86,2 proc. (w tym na państwa Unii Europejskiej 74,7 proc.), a w imporcie – 64,0 proc. (w tym UE 55,4 proc.), wobec odpowiednio 86,3 proc. (UE: 73,6 proc.) i 65,6 proc. (UE: 55,6 proc.) w analogicznym okresie ubiegłego roku. Natomiast najmniejszy udział odnotowaliśmy jak zwykle z najbliższymi sąsiadami (z wyjątkiem Czech), czyli z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, który w eksporcie ogółem wyniósł 5,6 proc., a w imporcie 7,3 proc., wobec 6,0 proc. i 6,4 proc. w 2020 r.
Najgorsze wyniki oraz ujemne saldo mamy z krajami rozwijającymi się – aż minus 145,0 mld PLN (minus 38,5 mld USD, minus 32,0 mld EUR). Kupujemy od nich surowce, a sprzedawać im nie mamy czego, bo nasza gospodarka będąc poddostawcą świata zachodniego nie produkuje finalnych dóbr mogących wywołać zainteresowanie na tzw. wschodzących rynkach. Z tych rynków już dawno zresztą zostaliśmy wyparci i dziś słucha się jak legend, że Polska Rzeczpospolita Ludowa budowała na przykład w krajach arabskich pod klucz fabryki chemiczne, elektrownie czy huty, a nawet opłacalnie sprzedawała samochody Polonez.
Ujemne saldo, choć dużo mniejsze mamy także z krajami Europy Środkowo-Wschodniej – minus 11,1 mld PLN (minus 2,9 mld USD, minus 2,4 mld EUR). Natomiast dodatnie saldo uzyskano w obrotach z krajami rozwiniętymi: 170,3 mld PLN (45,2 mld USD, 37,5 mld EUR), w tym z krajami UE saldo osiągnęło 148,1 mld PLN (39,3 mld USD, 32,6 mld EUR).
Naszym największym partnerem handlowym pozostają od lat Niemcy. Udział Niemiec w polskim eksporcie wynosi aż 28,6 proc, a w imporcie 21,5 proc.. Dodatnie saldo wyniosło 55,2 mld PLN (14,6 mld USD, 12,2 mld EUR) wobec 43,4 mld PLN (10,8 mld USD, 9,8 mld EUR) w tym samym okresie ub. roku. Poza Niemcami, główni odbiorcy naszego eksportu to Francja i Czechy (po 5,9 proc. udziału), zaś import pochodzi przede wszystkim z Chin (14 proc.).
Największy obrót towarowy w imporcie Polska odnotowała z krajami rozwiniętymi – 519,2 mld PLN, w tym z UE – 480,4 mld PLN, wobec odpowiednio 415,7 mld PLN, w tym z UE 376,6 mld PLN w 2020 r. W eksporcie największy wzrost dotyczył olejów, tłuszczy, wosków i surowców (o około 38 proc.). W imporcie wzrost zanotowano w towarach przemysłowych, paliwach, smarach i materiałach pochodnych (o ok. 35 proc.).
Z wszystkich tych wyliczeń GUS jasno wynika, że pozostanie w strukturach Unii Europejskiej to konieczny warunek rozwoju gospodarczego Polski oraz dobrobytu Polaków. Może zdoła to wreszcie zrozumieć obecna ekipa rządząca.