Cieśle, dekarze, ślusarze, spawacze, czyli specjaliści z fachem w ręku są obecnie na wagę złota – wskazują eksperci Personnel Service, powołując się na tegoroczny „Barometru zawodów” opublikowany na zlecenie MRiPS. Deficyty dotyczą również lekarzy, psychologów, nauczycieli i kierowców.
„Barometr zawodów” to ogólnopolskie badanie, które co roku przygotowuje Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie na zlecenie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej. To prognoza zapotrzebowania na pracowników w 2023 roku wskazująca, które zawody są deficytowe, w równowadze i nadwyżkowe.
Z tegorocznej edycji wynika, że w skali ogólnopolskiej w 27 zawodach brakuje specjalistów, natomiast reszta jest w równowadze. Nie ma żadnego nadwyżkowego zawodu.
Eksperci Personnel Service w opublikowanym w środę komunikacie zwracają uwagę, że w poprzedniej edycji badania, do deficytowych zawodów należeli jeszcze betoniarze, brukarze, piekarze, ratownicy medyczni i robotnicy obróbki drewna w stolarce. Był za to mniejszy niedobór nauczycieli. Dlatego – jak podkreślają eksperci – liczba deficytowych zawodów jest w tym roku o trzy pozycje mniejsza niż rok temu.
„Brak nadwyżkowych zawodów pokazuje, że w Polsce wciąż mamy do czynienia z deficytem pracowników. To prosta konsekwencja tego, że średniorocznie z rynku pracy ubywa między 150 a 200 tys. osób. Zatem więcej osób przechodzi na emeryturę niż zaczyna swoją karierę” – wskazuje, cytowany w komunikacie, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service S.A. Krzysztof Inglot.
Jak dodaje, problemem pozostaje natomiast dopasowanie systemu edukacji do wymagań rynku pracy, bo w Polsce wciąż rośnie liczba młodych z wykształceniem wyższym, a deficyty wskazują na to, że największe zapotrzebowanie jest tam, gdzie nie jest ono wymagane. „Potrzebujemy dekarzy, cieśli, kierowców, a kształcimy humanistów” – zaznacza ekspert.
W komunikacie zaznaczono, że 11 z 27 deficytowych zawodów należy do kategorii, którą można opisać jako specjaliści z fachem w ręku. Są to cieśle, dekarze, elektrycy, kucharze, mechanicy, monterzy instalacji budowlanych, murarze i tynkarze, operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych, operatorzy obrabiarek skrawających, spawacze oraz ślusarze.
Eksperci zauważają, że pandemia uwypukliła zapotrzebowanie na pracowników ochrony zdrowia, co nadal jest widoczne na rynku pracy. Wśród zawodów deficytowych znajduje się lekarz, pielęgniarka i położna, ale również psycholog i psychoterapeuta oraz fizjoterapeuta i masażysta. W tej grupie zawodów znaleźli się także opiekunowie osób starszych lub niepełnosprawnych.
W komunikacie Personnel Service zwrócono uwagę, że wybuch wojny w Ukrainie spowodował, że z Polski wyjechało nawet do 0,5 mln mężczyzn z Ukrainy, którzy wrócili bronić swojej ojczyny. Często – jak podkreślono – byli to zawodowi kierowcy i pracownicy budownictwa.
W „Barometrze zawodów” wskazano, że kierowcy autobusów oraz kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników są teraz poszukiwani na rynku pracy. Podobnie jak robotnicy budowlani oraz pracownicy robót wykończeniowych w budownictwie.
Wśród deficytowych zawodów w skali całego kraju znaleźli się również nauczyciele. Chodzi konkretnie o nauczycieli praktycznej nauki zawodu, czyli osoby, które mogą wykształcić specjalistów z fachem w ręku oraz nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących, przedmiotów zawodowych i uczących w szkołach specjalnych i w oddziałach integracyjnych. W poprzedniej edycji badania poszukiwano zaledwie dwóch z tych kategorii (czyli nauczycieli przedmiotów zawodowych i praktycznej nauki zawodu).
W tej kategorii znajdują się dwa zawody, które są związane z prowadzeniem księgowości w firmach, chodzi o pracowników ds. rachunkowości i księgowości oraz samodzielnych księgowych. W przypadku tego ostatniego zawodu utrzymuje się on na liście od 2017 roku jako deficytowy.
„Wśród 27 deficytowych zawodów znaleźli się również magazynierzy, co jest pochodną rosnącego zapotrzebowania na e-commerce wygenerowanego wraz z początkiem pandemii” – podkreśla Personnel Service.ki.
pwr/pap