Nasilenie przestępczości gospodarczej i korupcji podczas polskiej tranformacji na początku lat 90. przekroczyło masę krytyczną.
Uruchomiony proces prywatyzacji jako drogi do wolnego rynku bez okresu przejściowego (przygotowawczego) obfitował w powszechne sytuacje patologiczne, których doświadczyliśmy przez cały okres transformacji. Zamiast wolnego rynku mieliśmy jego wypaczenia.
Można powiedzieć, że przestępstwa gospodarcze i korupcja zdarzają się w gospodarce rynkowej incydentalnie. Tak to prawda. Ale decyduje tu zakres tej patologii na danym rynku, przekroczenie tak zwanej masy krytycznej. Polski rynek w okresie transformacji, ze względu na powszechność takich zjawisk znacznie ją przekraczał.
Nie można mówić o gospodarce rynkowej, kiedy na rynku decydentem w podejmowaniu decyzji podmiotów gospodarczych jest państwo. Zakres ingerencji państwa w gospodarkę pozostawał ciągłe szeroki. Nawet ustawa o swobodzie przedsiębiorczości z 1988 r. musiała być ograniczana z uwagi na stosowaną politykę gospodarczą i przewagę zachowań przedsiębiorstw państwowych na rynku.
Czy można mówić, że transformacja rzeczywiście była procesem przejścia od systemu centralnego planowania do wolnego rynku?. Ci którzy tak głoszą nie dostrzegają rzeczywistości rynkowej.
Doskonale ilustrują to np. mechanizmy rynku usług konsultingowych, czy rynku nieruchomości. To państwo decydowało o wyborze firmy konsultingowej, która ma opracować materiały dla danego prywatyzowanego przedsiębiorstwa państwowego. Państwo decydowało, które przedsiębiorstwo ma być sprzedane i komu i za jaką cenę. Tak więc, nie mechanizmy wolnego rynku decydowały o rzeczywistych procesach rynkowych, a decyzje odgórne państwa (podobnie jak w gospodarce socjalistycznej.
Grzegorz Kołodko zwraca uwagę na niedostosowanie wolności na rynku (deregulacji) z oprzyrządowanie instytucjonalnym i normami prawnymi blokującymi nieuczciwe działania na rynku. Nazywa to bezhołowiem, neoliberalnym instytucjonalnym bałaganem, będącym produktem nadwiślańskiego neoliberalizmu polegającego na radykalnej liberalizacji rynku – cen, handlu, przedsiębiorczości – bez odpowiednich regulacji. Gospodarka weszła w dewastujący stan systemowej pustki: czyli ani plan, ani rynek.
Do tworzenia takich mechanizmów nadawał się model skrajnego liberalizmu (czyli puszczenie procesów gospodarczych na żywioł niewidzialnej ręki rynku). Niewidzialna ręka rynku okazałą się być narzędziem załatwiania interesów jednych bez oglądania się na koszty dla innych. Model ten rażąco nie przystawał do gospodarki postsocjalistycznej. Podmioty na rynku były w ręku państwa przy całkowitym uwolnieniu rynku. To przesądzało o tym, że nie rynek decydował o decyzjach podmiotów gospodarczych, a państwo (i jego struktury).
Należy wspomnieć, że tworzone było prawo ułatwiające patologie rynkowe. Na przykład likwidacja konfiskaty majątku uzyskanego nielegalnie (z naruszeniem prawa). G. Kołodko próbował wprowadzić przepisy ograniczające szarą strefę i nielegalne bogacenie się. Proponował w 2002 r. abolicję podatkową i wprowadzenie dodatkowego dokumentu, deklaracji majątkowych, które byłyby składane rocznie wraz z PIT-tem.
Abolicja podatkowa miała umożliwić zdjęcie odium nieuczciwości w biznesie (za nieuczciwe bogacenie się), naprawić błędy i zalegalizować dochody. Podatnik musiałby zapłacić zaledwie 7,5 proc. podatek od ujawnionego dochodu – i w ten sposób oczyścić się od wszelkich podejrzeń. A deklaracje majątkowe pokazywałyby, jak zmieniał się majątek podatnika, odcinając go od wszelkich podejrzeń o jakiekolwiek nielegalne machinacje. Niestety ta próba nie mogła być przeforsowana przez ówczesne szczeble decyzyjne (rząd, Sejm). Zrodziła jedynie pogłoski o potrzebie odejścia G. Kołodki z rządu, co też się stało w 2003 r.
W okresie transformacji głoszono, że urządzamy rynek na wzór zachodni. Nie można jednak mówić o mechanizmach rynkowych, jeśli na rynku działają jednocześnie przedsiębiorstwa obciążone nadmiernie podatkami (państwowe) i przedsiębiorstwa zwolnione od podatków (prywatne zagraniczne). Było wiadomo, że do działania mechanizmu rynkowego potrzebna jest przewaga prywatnych podmiotów na rynku.
Podmioty działające na rynku mają mieć równe szanse. Tak działał rynek w krajach zachodnich wraz z narodzinami kapitalizmu. Nie sposób, żeby nie wiedzieli tego ówcześni kierujący sferą gospodarczą w Polsce.