2 grudnia 2024

loader

Pod rządami PiS rośnie import rosyjskiego węgla

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Lipna restrukturyzacja Polskiej Grupy Górniczej – czyli, w jaki sposób działania prominentów Prawa i Sprawiedliwości sprzyjają interesom gospodarczym Rosji i jej oligarchów.

Warunki dla podjęcia przez rząd PiS restrukturyzacji Polskiej Grupy Górniczej były jak najlepsze: ceny węgla rosły, inwestorzy bez oporów godzili się na doinwestowanie PGG.
Prezentowany w propagandzie rządowej cel także był szczytny: obniżka kosztów działania, poprawa efektywności wydobycia, wprowadzenie nowoczesności do kopalń.
Ale choć wszelkie okoliczności sprzyjały, cała ta operacja rządu PiS zakończyła się klapą, przynosząc straty Polsce i Polakom. No, może nie wszystkim. Wzrosły bowiem płace więc grupka PiS-owskich prominentów na kierowniczych stanowiskach mogła więcej zarobić.
Jest dużo gorzej niż było
„Mimo dogodnych warunków, restrukturyzacja Polskiej Grupy Górniczej nie przyniosła oczekiwanych efektów. Wprawdzie po nabyciu przez PGG majątku Kompanii Węglowej S.A. i Katowickiego Holdingu Węglowego S.A. udało się kontynuować działalność większości ich kopalń, jednak nie zmniejszono wysokich kosztów stałych produkcji, a wydajność pogarszała się. PGG nie wykorzystała dogodnego momentu na stworzenie warunków dla prowadzenia rentownej, także w czasach gorszej koniunktury, działalności wydobywczej” – stwierdziła w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli
Mimo spadku wydajności wydobycia węgla, rosły średnie wynagrodzenia (aż o 13 proc.), na czym korzystali oczywiście uprzywilejowani – czyli, zgodnie z PiS-owskimi regułami sprawowania władzy, różni prominentni krewni i znajomi królika, którzy obsiedli ważne fotele w strukturach górniczej władzy.
Restrukturyzacja, przeprowadzona przez rząd PiS nie była czymś szczególnie skomplikowanym. Polska Grupa Górnicza w 2016 r. kupiła majątek produkcyjny Kompanii Węglowej, a w 2017 r. Katowickiego Holdingu Węglowego S.A. W ten sposób PGG rozpoczęła działalność wydobywczą w 15 przejętych kopalniach.
Te zmiany własnościowe i organizacyjne miały stanowić podstawę restrukturyzacji nabytych kopalń. Okoliczności, jak już powiedziano, były wielce sprzyjające – znaczące dokapitalizowanie PGG przez inwestorów, a także wzrost cen węgla, wynikający z dobrej koniunktury gospodarczej w latach 2016-2018, dawały szanse na dokonanie głębokiej restrukturyzacji, przygotowującej spółkę na powtarzające się okresy dekoniunktury i ryzyka utraty płynności finansowej, jakie wielokrotnie dotykały polskie górnictwo.
PiS-owi wszystko to udało się jednak tak jak zwykle. Koszty stałe produkcji w PGG były coraz wyższe, a wydajność coraz gorsza.
PiS doi aż miło
„Cel w jakim powołano ten podmiot (Polską Grupę Górniczą) nie został osiągnięty” – zauważa NIK. Czyli, wszystkie te działania zdały się psu na budę, a wykonana praca przyniosła efekt już nie zerowy, ale ujemny. To oczywiście w najmniejszym stopniu nie zmniejszyło samochwalstwa i samozadowolenia rządu PiS. I poniekąd można zrozumieć członków obecnej ekipy. Przecież oni i ich kumple w coraz większym stopniu korzystają z zasobów „ojczyzny dojnej”.
Niewykluczone, że przy restrukturyzacji PGG popełniono też przestępstwa, czego oczywiście nie dowiemy się, w sytuacji gdy nadzór nad pracą prokuratorów sprawuje obecny Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Izba zwraca bowiem uwagę, że PGG niewłaściwie wyceniła znaczną część nabytych aktywów Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Zniekształcało to obraz sytuacji majątkowej i finansowej całej spółki.
W rzeczywistości wartość tych aktywów była niższa aż o około 40 proc. w stosunku do wycen sporządzonych przez niezależnych rzeczoznawców majątkowych – co już wygląda na grubszy przekręt ze strony tych, którzy przeprowadzali restrukturyzację.
Takie zaksięgowanie nabytych aktywów prowadziło do – należy przypuścić, że świadomego i zaplanowanego – wypaczenia wysokości kosztów operacyjnych. Powodowało to zawyżenie wyników finansowych netto Polskiej Grupy Górniczej.
„Podważa to wiarygodność prezentowanych przez PGG wyników ekonomicznych działalności, tak na poziomie spółki jak i jej poszczególnych kopalń, a także ich przydatność w podejmowaniu decyzji zarządczych związanych z prowadzeniem restrukturyzacji” – konkluduje NIK.
Z tym, że naturalnie nikomu tu nie zależało na wiarygodności. Zawyżanie wyników finansowych oznaczało bowiem oczywiste korzyści dla ludzi, maczających palce w osiągnięciu tego „sukcesu gospodarczego”.
Pora na prokuratora
Przekręt przy wycenie nabytych aktywów mógł polegać na tym, że sporządzając je, wartości znaczącej części aktywów przemnożono przez tzw. współczynniki korygujące określone przez kierownictwo Polskiej Grupy Górniczej. Współczynniki te miały różne wartości dla poszczególnych kopalń.
W uproszczeniu, ten sposób wyceny oznaczał to, że na przykład urządzenie o wartości wycenionej przez rzeczoznawców majątkowych na 1 mln zł, w jednej z kopalń było księgowane w wartości blisko 1,3 mln zł, a w innej jego wartość księgowa wynosiła 1 zł. Tyle, że jeśli dochodziło do zbycia takiego, teoretycznie bezwartościowego urządzenia, to sprzedawano je już za kwotę bardzo wielu złotówek. I jakaś grupka cwaniaków na tym mogła zarobić.
NIK opisuje drastyczny przypadek czterech kopalń i jednego zakładu Polskiej Grupy Górniczej. Ponad 99 proc. wartości ich aktywów ujętych w księgach rachunkowych, stanowiły grunty i środki trwałe w leasingu oraz w budowie. Wprowadzono je do ksiąg wedle wartości określonych przez niezależnych rzeczoznawców majątkowych.
Natomiast wartość pozostałych aktywów tych kopalń, czyli m.in. maszyn, urządzeń, środków transportu oraz wartości niematerialnych i prawnych, została wyceniona przez PGG – i wynosiła… 1 zł za każdą sztukę.
Przykładowo, w jednej z kopalń znajdowały się 74 budynki, których wartość niezależny rzeczoznawca majątkowy oszacował na ponad 22 mln zł. Jednakże w księgach rachunkowych PGG wyceniono je na 74 zł, to jest każdy budynek za 1 zł. Tą sprawą powinien się zająć prokurator, ale podczas rządów PiS naturalnie się nie zajmie.
Koszty nikogo nie obchodziły
Jeśli chodzi o wysokie koszty wydobycia węgla, to władze PGG nie opracowały w terminie, choć powinny, planu naprawczego, zmierzającego do przywrócenia ustalonych wartości wskaźnika określającego koszty wydobycia węgla. Kto by się tam zresztą przejmował kosztami. Polska Grupa Górnicza była przecież w niezłej sytuacji ekonomicznej i finansowej.
W latach 2016-2018 panowała raczej korzystna koniunktura, a ceny zbytu węgla rosły (w 2018 r. były one o ok. 50 proc. wyższe od cen w roku 2016). No i płynęła kasa – dokapitalizowanie spółki przekroczyło łącznie 3,4 mld zł. A na wynik firmy wielki wpływ miał przyjęty sposób wyceny nabytego majątku.
W rezultacie, na papierze wyniki finansowe netto PGG poprawiały się. W 2016 r. odnotowano stratę 332 mln zł, w 2017 r. zysk przekraczający 86 mln zł, a w 2018 r. wzrósł on do ponad 493 mln zł!.
„Wyniki te były zawyżone ze względu na zastosowany sposób wyceny wartości nabytych aktywów Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Poprawiały się także wyniki finansowe netto poszczególnych kopalń PGG (poza jedną). Były one także zniekształcone niewłaściwą wyceną ich aktywów” – stwierdza jednoznacznie NIK, co powinno skończyć się zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
W fikcyjnej rzeczywistości, wykreowanej przez rząd PiS wszystko więc wyglądało doskonale. Ale faktycznie koszty stałe pozostawały wysokie i wciąż wzrastały.
Dominującą część koszów stanowiły wynagrodzenia – a wysokość tych wynagrodzeń w żaden sposób nie była uzależniona od osiąganych wyników PGG.
Niższa od zaplanowanej produkcja węgla oraz utrzymywanie wysokiego zatrudnienia, powodowały spadek wskaźników rocznego wydobycia węgla przypadającego na jednego pracownika spółki. W latach 2016-2018 wzrostowi średniego wynagrodzenia o 13 proc. towarzyszył spadek rocznej wydajności wydobycia na jednego zatrudnionego o 2 proc. – obliczyła NIK.
Nieudolność czy świadomy plan?
Wszytko to oznacza, że w wyniku poczynań obecnej ekipy, PGG jest kolosem na glinianych nogach. Niesprawiedliwy system wynagradzania w połączeniu z wysokim stanem zatrudnienia, oznacza, że spółka nie będzie mogła dostosować swoich kosztów do nieuchronnych spadków cen węgla i przychodów w okresie dekoniunktury.
Tym samym, jak konkluduje NIK, wystąpiło ryzyko utraty przez PGG zdolności do obsługi zadłużenia – a spółka wyemitowała obligacje o wartości prawie 2,4 mld zł. Ich termin wykupu kończy się jednak w 2028 r., więc obecną ekipę mało obchodzi, co się wtedy zdarzy.
Restrukturyzacja Polskiej Grupy Węglowej nie była procesem zbytnio skomplikowanym. PiS-owska ekipa przeprowadziła ją jednak tak źle, jak to tylko było możliwe.
Efektem tej pożal się Boże, restrukturyzacji jest systematyczny wzrost importu rosyjskiego węgla. Można powiedzieć, że to po prostu tylko typowa PiS-owska nieudolność.
Można też jednak zapytać, czy nie chodzi tu o świadome, zaplanowane działanie, sprzyjające – ze szkodą dla Polski – interesom ekonomicznym państwa rosyjskiego?

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Jak uprzejmie donosimy

Zostaw komentarz