8 listopada 2024

loader

Wszędzie lepiej, niż w banku?

Obligacje skarbowe biją rekordy popularności. Swoje oszczędności chronią przede wszystkim zamożniejsi Polacy, ale nie tylko. Zmusza do tego polityka banków, drastycznie obniżających oprocentowanie rachunków.

Ministerstwo Finansów pochwaliło się niedawno historycznym wynikiem sprzedaży obligacji oszczędnościowych. W ubiegłym miesiącu nabywcy przeznaczyli na ich zakup aż 5,42 mld zł – ponad dwukrotnie więcej, niż wynosił wcześniejszy rekord (ze stycznia tego roku) i więcej niż w całym 2016 r.
Nadzwyczajna popularność papierów Skarbu Państwa nie była zaskoczeniem. 24 kwietnia resort finansów poinformował, że oprocentowanie obligacji emitowanych w maju będzie wyraźnie niższe. Koniec kwietnia były zatem ostatnim momentem na ich zakup na starych warunkach.
W efekcie, na zakupy ruszyła rekordowa liczba Polaków. Jak dowiedział się Bankier.pl, po detaliczne papiery Skarbu Państwa sięgnęło ponad 44,3 tys. osób, o przeszło połowę więcej niż w dzierżącym dotąd rekord lutym.
Tak więc, w kwietniu obligacje oszczędnościowe kupiła najwyższa w historii liczba nabywców, a Ministerstwo Finansów pozyskało rekordową kwotę. Jednak wielu nowych klientów nie przybyło, a bezprecedensowy wynik był rezultatem wzrostu popularności tej formy inwestycji wśród osób zamożnych – wynika z analizy Bankier.pl.
„Promocyjna” oferta nie przyciągnęła nowych oszczędzających – gros nabywców stanowiły osoby, które już wcześniej miały w portfelu obligacje detaliczne. Po papiery skarbowe chętnie sięgały osoby zamożne. Z wyliczeń Bankier.pl na podstawie danych Ministerstwa Finansów wynika, że w kwietniu kupujący wydawali na ich zakup przeciętnie ponad 120 tys. zł.

– Papiery skarbowe są atrakcyjną formą oszczędzania dla zamożnych z kilku przyczyn. Po pierwsze, gwarantują bezpieczeństwo (nawet powyżej kwoty 100 tys. euro, kwoty objętej ochroną Bankowego Funduszu Gwarancyjnego). Po drugie, umożliwiają dywersyfikację portfela. Po trzecie, nie ma limitu zakupów. Po czwarte, przynoszą relatywnie przyzwoity zwrot i do pewnego stopnia chronią przed inflacją. Ponadto, procedura zakupu jest prosta, a nabywcy mogą odsprzedać obligacje w każdej chwili, tracąc niewielką część zainwestowanego kapitału albo odsetki – wyjaśnia Maciej Kalwasiński, analityk Bankier.pl.
Jeszcze nigdy w historii nabywcy tak masowo nie kupowali detalicznych obligacji Skarbu Państwa przez internet. Za zwiększeniem udziału sieci stoi głównie epidemia koronawirusa, ale również wzrost zainteresowania tą formą oszczędzania wśród młodszych Polaków.
W kwietniu 18 na 1000 nabywców nie miało więcej niż 25 lat – to największy udział tej grupy wiekowej od ponad czterech lat. Na zakup zdecydowało się w ubiegłym miesiącu niemal siedmiokrotnie więcej młodych ludzi, niż średnio w ubiegłym roku.
Tym decyzjom sprzyja to, że w ciągu kilku najbliższych tygodni większość banków obniży oprocentowanie na kontach oszczędnościowych – wynika z analizy Bankier.pl. W części banków obniżki zaczną się już na początku czerwca. Stawki spadną do najniższych poziomów w historii i ciężko będzie znaleźć konta, które oferują powyżej 0,5 proc. zysku.
To pokłosie ostatnich obniżek stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego.
W marcu i w kwietniu Rada Polityki Pieniężnej dwukrotnie obniżyła stopy procentowe NBP. Stopa podstawowa spadła do poziomu 0,5 proc. Wskaźnik ten jest punktem odniesienia dla banków.
Oprocentowanie obniży m.in. największy bank w kraju – PKO BP. Zrobi to w dwóch turach – pierwsza obniżka wejdzie w życie 15 czerwca, druga – 1 lipca 2020 r. Oprocentowanie spadnie do poziomu 0,2-0,5 proc. w czerwcu (zależne od zdeponowanej kwoty), a następnie do 0,01-0,2 proc. w lipcu. Stawki spadną także w banku Pekao – także do 0,3 – 0,5 proc.

-Konta oszczędnościowe są wygodną alternatywą dla lokaty terminowej. Pozwalają deponować oszczędności bez konieczności ich zamrażania na dłuższy termin. Niestety, w najbliższej przyszłości oprocentowanie rachunków spadnie jeszcze bardziej. W większości kont stawki oprocentowania nie będą już chroniły oszczędności przed zębem inflacji – mówi Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Droga od planu do rynku

Zostaw komentarz