„Większe zło” Arkadiusza Stempina, historyka, politologa, watykanisty, historyka kościoła, znawcy historii Niemiec, profesora uniwersytetu we Freiburgu wypada zaliczyć do gatunku określanego jako reportaż historyczny. Jego książka sygnalizowana jest na okładce i karcie tytułowej jako rzecz o „politycznych zabójstwach, krwawych zamachach, kościelnych spiskach”.
Jest tych historii dziewięć: o skrytobójstwie dokonanym przez KGB w Londynie na bułgarskim pisarzu-dysydencie Gieorgiju Markowie, o terrorze RAF (czyli m.in. tzw. grupy Baader-Meinhoff) w Niemczech Zachodnich (NRF) lat siedemdziesiątych, o mordzie dokonanym przez argentyńską juntę generała Videli na niemieckiej aktywistce społecznej Elisabeth Käsemann, o zabójstwie arcybiskupa Oscara Romero przez krwawą dyktaturę w Salwadorze, o zamachu na Jana Pawła II na placu świętego Piotra, o nie wyjaśnionej do dziś zbrodni na premierze Szwecji Olofie Palme, o jedynym księdzu katolickim, który padł ofiarą mafii, choć przez dziesięciolecia nie wchodziła ona w konflikt z kościołem katolickim, o zabójstwie premiera Izraela Icchaka Rabina, a także o serii zbrodni na opozycjonistach dokonanych „na zlecenie Kremla”.
Odniosę się tylko do jednej z tych ponurych opowieści, mającej pośrednio kontekst polski, jako że pojawia się w niej postać papieża Wojtyły.
I nie mam na myśli zamachu dokonanego na niego przez Mehmeta Alego Agcę, lecz wojtyłowy wątek z historii poświęconej zabójstwu dokonanym na arcybiskupie Romero. Junta salwadorska prześladowała, z jednej strony, duchownych występujących w obronie terroryzowanego społeczeństwa.
Z drugiej strony, część salwadorskich hierarchów z juntą kolaborowała. Romero chciał zapoznać papieża Wojtyłę z tą sytuacją, licząc na jego wsparcie. W tym celu poleciał do Watykanu, w nadziei uzyskania papieskiej audiencji. Jednak mimo pomocy jezuitów nie udało mu się to. Wszedł więc w tłum na placu świętego Piotra jako zwykły pielgrzym, a gdy Wojtyła przechodził w pobliżu, zawołał: „Jestem arcybiskupem Salwadoru! Proszę o audiencję!”, na co usłyszał błyskawiczną, nieprzyjazną ripostę: „Niech się ekscelencja strzeże przed komunizmem”.
Mimo to Wojtyła audiencję wyznaczył. Jednak, gdy Romero chciał mu wręczyć dokumenty na temat dramatycznej sytuacji w Salwadorze, Wojtyła nawet nie wyciągnął po nie ręki i namawiał go do troski o lepsze relacje z bandyckim reżimem rządzącym Salwadorem.
Wojtyła okazał się ohydnym, jaskiniowym antykomunistą, który przedłożył dobre relacje z kryminalnym reżimem nad los Romero i brutalnie uciskanych salwadorczyków.
Podobnie zachował się legitymizując krwawy reżim Pinocheta podczas swojej wizyty w Chile, a podczas wizyty w Nikaragui wygrażał palcem księdzu Cardenalowi za jego zaangażowanie w kwestie społeczne na gruncie teologii wyzwolenia.
Wypada też dodać, że książka Stempina jest solidną pracą opartą na źródłach, nie chałturą typu „kopiuj wklej” w przerwie w pracy naukowej. Oparte na rozległej literaturze wyliczonej w bibliografii dzieło Stempina opowiada przy okazji o sporym kawałku historii ostatniego ćwierćwiecza XX wieku. A przy tym to bardzo atrakcyjna lektura. „Ten reportaż historyczny, rozpoczynający się od klasycznego zamachu przeprowadzonego w Londynie za pomocą bułgarskiego parasola, przypomina mroczny thriller. W stu procentach oparty na faktach”.
Arkadiusz Stempin – „Większe zło”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021, str. 557, ISBN 978-83-268-3049-5