10 grudnia 2024

loader

Nasi teatralni giganci w Rosji

Mowa – to oczywiste – o Fredrze i Moniuszce. Twórczość obu klasyków znalazła szeroki oddźwięk w rosyjskim teatrze dramatycznym i muzycznym.

Choć wbrew może naszym oczekiwaniom, to nie „Zemsta”, tak wysoko w Polsce ceniona, ale mniej uznawane, choć niepomiernie dowcipne „Damy huzary” podbiły rosyjskie i radzieckie sceny. Podobnie i ze spuścizną Moniuszki – tak lubiany nad Wisłą „Straszny dwór” zaledwie zaistniał w Rosji, ale za to Halka okazała się prawdziwą heroiną operową.
Dzieje scenicznych podbojów Fredry i Moniuszki w Rosji skrupulatnie i barwnie opisał Grzegorz Wiśniewski w wydanych właśnie dwu książkach: „Komedie Aleksandra Fredry w Rosji” i „Twórczość operowa Stanisława Moniuszki na scenach Rosji”. To kolejne tytuły tego autora z jego kolekcji poświęconej związkom naszych kultur (i to w obie strony), która stanowi trudne do przecenienia źródło wiedzy o wzajemnych fascynacjach artystycznych Polaków i Rosjan. Autor bowiem od lat interesuje się życiem kulturalnym i artystycznym Rosji, związkami polsko-rosyjskimi w kulturze, wzajemnym oddziaływaniem artystów obu krajów. Owocem tych pasji krytycznych są jego szkice. Najwięcej i najczęściej pisuje Wiśniewski o muzyce, a w szczególności o swej ukochanej sztuce operowej. Nie po raz pierwszy o Moniuszce – dość przypomnieć takie tytuły jak „Od Szalapina do Kozłowskiego. Opery Moniuszki w Rosji” (1992) czy „Stanisław Moniuszko i jego opery w Petersburgu” (Petersburg 2002, 2004, wydanie dwujęzyczne w jęz. polskim i rosyjskim). Toteż autor może autorytatywnie stwierdzić, że właśnie Rosja jest krajem w którym twórczość obu gigantów naszego teatru znalazła największe uznanie poza Polską.
Na tylnej okładce książki o Moniuszce w Rosji autor napisał: „Rosja jest tym krajem, w którym twórczość operowa Stanisława Moniuszki, a przede wszystkim jego „Halka”, zdobyła sobie największą poza ojczyzną kompozytora popularność i przez długie okresy utrzymywała się w żelaznym repertuarze operowym. W dziewiętnastym i dwudziestym stuleciu premiery „Halki” przygotowywali czołowi rosyjscy dyrygenci i reżyserzy. W głównych (i nie tylko w głównych) partiach występowali najwięksi rosyjscy śpiewacy z Płatonową, Szalapinem, Sobinowem, Kozłowskim”.
Podobnie rzecz się miała i z Fredrą – sam rejestr premier (od roku 1847 do 2019), sporządzony przez autora monografii, zajmuje pięć stron druku. Nietrudno zauważyć, że kluczowe miejsce w tym rejestrze zajmują wspomniane „Damy i huzary”, sporo też premier przypada na komedię obyczajowo-erotyczną „Mąż i żona”, ale sporadycznie pojawiają się w tym wykazie i inne tytuły.
Kariera „Dam i huzarów”, mających przecież wcale bogatą tradycję teatralną w Polsce, by tylko wspomnieć o niedoścignionej realizacji telewizyjnej w reżyserii Olgi Lipińskiej (przypomnijmy tylko, że w rolę ciotek wcieliły się: Ryszarda Hanin, Danuta Szaflarska i Zofia Kucówna), to rzeczywiście temat na osobne opowiadanie. I nic dziwnego, że przetworzeniom scenicznym tej właśnie komedii poświęca Grzegorz Wiśniewski szczególnie wiele miejsca. Niezależnie od tego, jakie były tego przyczyny: czy przeważyły walory tekstu, czy pomysły inscenizatorskie, czy też wirtuozerskie wykonanie aktorskie – dość na tym, że właśnie „Damy i huzary” okazały się największym zagranicznym triumfem Aleksandra Fredy. Na ten tytuł zapracowała sobie inscenizacja w moskiewskim Teatrze im. Wachtangowa, której premiera miała miejsce 22 października 1960 roku. Pokazanej – jak zaświadcza Wiśniewski – „w błyskotliwej inscenizacji, ze świetną muzyką, z kapitalnymi kreacjami aktorskimi – dane było utrzymać się na scenie przez niemal trzy dziesięciolecia, a liczba ich przedstawień osiągnęła siedemset pięćdziesiąt sześć (!); co więcej, realizacja ta stała się wzorotwórcza dla mnóstwa kolejnych premier „Dam…”, których fala rozlała się w następnych latach po całej Rosji i – z przypływami i odpływami – nie opadła po dziś dzień”. Spektakl powstał pod ręką Aleksandry Isaakownej Riemizowej (1905-1989), aktorki i reżyserki, związanej od lat z Teatrem im. Wachtangowa. Warto dodać za Wiśniewskim, że reżyserka była uczennicą Wachtangowa, w roku 1922 znalazła się w premierowej obsadzie jego najsłynniejszej (a zarazem ostatniej) inscenizacji, Księżniczki Turandot Carla Gozziego. Wiśniewski z sumiennością badacza i pasją miłośnika opisuje perypetie Riemizowej ze skompletowaniem obsady, a także przymioty poszczególnych wybitnych wykonawców. Zwraca też uwagę na twórczy wkład kompozytora L. Solina, którego muzyka i powstałe przyśpiewki sprawiły, że komedia nabrała cech wodewilu. „Pod kierownictwem Riemizowej – sumuje autor – powstał znakomity, pełen życia i skrzący się humorem spektakl, mocno osadzony w Wachtangowowskiej estetyce otwartej, radosnej teatralności, a zarazem nawiązujący do bogatej tradycji rosyjskiego wodewilu”.
Premiera miała rangę wydarzenia, a przychylne recenzje utorowały jej drogę do niebywałego sukcesu. Zarówno w teatrze, jak i potem w wersji telewizyjnej. Wiśniewski wyliczył, że w samym Teatrze im. Wachtangtowa obejrzało „Damy i huzary” przez lata eksploatacji tego tytułu ponad 800 tysięcy widzów. To robi jednak spore wrażenie.
Takiego spektakularnego sukcesu nie odniosła żadna z oper Stanisława Moniuszki, ale trzeba zauważyć, że „Halka” od chwili jej prapremiery 20 lutego 1869 roku pojawiała się na scenach operowych Rosji bardzo często, a niektórzy soliści partie z tej opery szczególnie sobie upodobali. Wprawdzie w ostatnich latach obecność Moniuszki na afiszu (jak i Fredry) wyraźnie w Rosji osłabła – zapewne nie bez związku z ogólnym ochłodzeniem relacji polsko-rosyjskich – ale miejmy nadzieję, że to tylko przejściowy „przymrozek”. Tak już bywało w historii – dość przypomnieć trwający dość długo swego rodzaju bojkot Czechowa w Polsce na początku XX wieku jako przejaw demonstracyjnej niechęci do Rosji i jej kultury. Jak wiadomo, skończyło się to nie tylko akceptacją dramaturgii Czechowa, ale jej nieustanną obecnością na scenach całej Polski. Dziś premiery dramatów Czechowa gonią premiery i trudno sobie wyobrazić poważny teatr, który omijałby twórczość tego wybitnego autora. Podobnie rzecz się ma z adaptacjami teatralnymi prozy Fiodora Dostojewskiego, komediami Mikołaja Gogola, ale i twórczością młodych autorów, spośród których kilku co najmniej zyskało status nieledwie dramaturgów miejscowych, by wspomnieć tylko o huraganowym wręcz powodzeniu tekstów Iwana Wyrypajewa na scenach polskich.
Nie jest to tylko jednostronne zainteresowanie. Dość zauważyć, że w okresie słabnięcia oficjalnych kontaktów politycznych i kulturalnych między Polską i Rosją artyści rosyjscy, teatry rosyjskie nie zapominają o polskiej dramaturgii, czego najlepszym dowodem powodzenie inscenizacji, jakie przygotowywał u naszych wschodnich sąsiadów Grzegorz Mrówczyński. Sukces jego rosyjskiej prapremiery „Białego małżeństwa” Tadeusza Różewicza, nagrodzonej na festiwalu w Orle, może być tego najlepszym przykładem.
Tak czy owak, jeśli tylko nastąpi ożywienie kontaktów polsko-rosyjskich, w tym także ponowny wzrost zainteresowania twórczością naszych klasyków, Aleksandra Fredry i Stanisława Moniuszki, bez wątpienia dowiemy się o tym z kolejnych, odznaczających się miłością do szczegółu, publikacji Grzegorza Wiśniewskiego. Ich szczególną zaletę jest sięganie przez autora do dokumentacji czasów, o których pisze, sięganie po świadectwa pisane artystów i recenzentów, przywoływanie sugestywnego materiału ikonograficznego i szacunek dla faktów. Nikt go do tego nie zmuszał (może tylko zachęcał?), ale wyrósł w Polsce niezawodny obserwator delikatnych więzi kulturalnych, które zawsze stanowią podstawę do lepszego zrozumienia między sąsiadami. I za to także należy się autorowi wdzięczność.

KOMEDIE ALEKSANDRA Fredry W ROSJI Grzegorza Wiśniewskiego, Warszawa 2021, www.aspra.pl, ISBN 978-83-8209-143-2.
TWÓRCZOŚĆ OPEROWA STANISŁAWA MONIUSZKI NA SCENACH ROSJI Grzegorza Wiśniewskiego, Warszawa 2021, www.aspra.pl, ISBN978-83-8209-142-7.

Tomasz Miłkowski

Poprzedni

Dzikie grzyby z Yunnan

Następny

Wybudzeni ze snu o potędze