8 listopada 2024

loader

Opowieść rówieśniczki PRL

Lektura wspomnień Ewy Nowakowskiej (piękny rocznik 1944 urodzenia), byłej dziennikarki m.in. tygodnika „Polityka” zelektryzowała mnie już na wstępie, jako że rozpoczynają się one od retrospekcji lubelskiej. Autorka bowiem, podobnie jak piszący te słowa, choć kilkanaście lat wcześniej, urodziła się i wychowała w Lublinie, a zawsze miło jest czytać wspomnienia sentymentalne z miejsc, z którymi i nas łączą sentymenty, a także niektóre podobne wrażenia.

I tak, pojawia się Lublin jako miasto „usiane kościołami” (święte słowa!), pojawia się III LO im. Unii Lubelskiej, w którym piszący te słowa miał znajomych, arcylubelski, wybitny przedwojenny poeta Józef Czechowicz, autorr czarownego „Poematu o mieście Lublinie”, pojawiają się szkolne lubelskie lata z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, a we wspomnieniach z tych lat, w tym we wspomnieniach o lubelskich nauczycielach (jak się wtedy mówiło: profesorach) licealnych, niejeden starszy lublinianin lub ekslublinianin może odnaleźć znane sobie z dawnych lat nazwiska i wątki.
Jednak oczywiście nie tylko Lublinem wspomnienia Ewy Nowakowskiej napisane w trybie gawędziarskim stoją. Jej swobodna, niczym nie limitowana opowieść (bo nie są to jakiś regularne, uporządkowane pamiętniki) o swoim życiu jest prawdziwie pasjonująca, momentami bardzo szczera, dotykająca osobistych i intymnych aspektów życia. Opowieść dotyczy zarówno warstwy odzwierciedlającej doświadczenia pokolenia, którego wczesne dzieciństwo przypadło na schyłek lat czterdziestych, wczesnej młodości u schyłku lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, a młodości „rozwiniętej -” na lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte, jak i doświadczeń indywidualnych. Materia narracji Nowakowskiej jest bogata faktograficznie. Obejmuje obraz życia w PRL w warstwie obyczajowej, praktyczno-materialnej, ekonomicznej, a także politycznej. Pojawiają się dygresje dotykające najrozmaitszych sfer życia, dziennikarstwa, literatury, czasem bardzo drobiazgowy obraz codzienności. Ciekawie opisała Nowakowska swoje wejście w dziennikarstwo poprzez jeden z tytułów prasowych Stowarzyszenia „PAX”, a później pracę w przeciwstawnej ideowo-politycznie „Polityce” Mieczysława Franciszka Rakowskiego. W tkankę nieco gawędziarsko, swobodnie, bardzo atrakcyjnie w lekturze podanej wspomnieniowej narracji, wplotła a vista dygresje odnoszące się nie tylko do współczesności, ale nawet do „chwili obecnej”, a gdy są to dygresje dotyczącego życia politycznego, to pojawia się nawet taka „świeżynka” jak Przemysław Czarnek w roli ministra edukacji. Autorka nie kryje swoich krytycznych ocen PiS, prawicy i kościoła katolickiego, a także ruchu „Solidarności”. Otrzymujemy więc mieszankę subiektywnych wspomnień, barwnego, niemal dokumentalnego obrazu świata dzieciństwa, młodości i dorosłości autorki oraz obfitej porcji bieżącej publicystyki społeczno-politycznej. Na koniec oddajmy głos autorce, która odpowiada na pytanie „o czym i po co ta książka?”. Odpowiedź brzmi następująco: „Pewien nastolatek, zapytany o to, jaki obraz PRL wyłania mu się ze szkolnej i potocznej narracji, odpowiedział: – Ogólnie biorąc, było nieciekawie i nie ma do czego wracać. Dla jego pokolenia to odległa przeszłość. Oni wychodzą na ulice kierowani lękiem o przyszłość (…) Jestem z nimi, ale nie chciałabym, aby czasy mojego pokolenia były dla nich czarną dziurą, odbitą w krzywym zwierciadle prawicowej propagandy. Dlatego zebrałam w jedną opowieść przeżycia i przemyślenia znanego mi grona rówieśników Polski Ludowej. Narracja w pierwszej osobie nie oznacza, że spisałam jednostkowy życiorys. Na opowieść składają się fakty z życia całego gron zaprzyjaźnionych i podobnie myślących osób – fakty, nie fikcja literacka”. Z motywacją autorki wypada zgodzić się bezwarunkowo, a lekturę jej opowieści polecić jako pasjonującą.

Ewa Nowakowska – „Cień szansy. Nie przepraszamy za PRL”, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2021, str. 342, ISBN 978-83-644-07-91-8

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Wściekłość Waszyngtonu, satysfakcja w Moskwie

Następny

Miasto o uroku nieoczywistym