8 listopada 2024

loader

Z muzeów i teatrów Moskwy

Jesienią życie literackie i artystyczne Moskwy (zresztą i całej Rosji) zdominowały wielkie obchody 200-lecia urodzin Fiodora Dostojewskiego. Wydarzeń z tym związanych i wcześniej, i teraz było tak wiele, że dla ich wymienienia nie starczyłoby całego numeru „Trybuny”.

O nowe wydania dzieł pisarza wprawdzie troszczyć się nie było potrzeby, bo są one w obfitości dostępne na co dzień; o wielką ilość publikacji wzbogaciła się natomiast literatura krytyczna o Dostojewskim. Twórczość pisarza była wyraziście obecna na scenach teatralnych całego kraju. Nie brakowało i wydarzeń zgoła niestandardowych, jak zorganizowana w hołdzie Dostojewskiemu lipcowa wyprawa kilkorga rosyjskich literatów na najwyższy szczyt Kaukazu, blisko sześciotysięczny Elbrus. Świeżo po generalnym remoncie otwarte Centrum Muzealne „Moskiewski Dom Dostojewskiego” – czyli północną oficynę byłego Szpitala Maryjskiego dla ubogich, gdzie pisarz, syn szpitalnego lekarza, spędził pierwsze szesnaście z sześćdziesięciu lat swojego życia – w rocznicowym dniu, 11 listopada, odwiedził Władimir Putin, zawsze dbały o to, by manifestować swe wsparcie dla ważnych inicjatyw kulturalnych; tegoż dnia u stóp wieży telewizyjnej w Ostankinie przygotowano wielkie widowisko multimedialne, a na moskiewskich scenach rozpoczął się poświęcony twórczości pisarza festiwal szkół teatralnych z państw BRICS. Ze stołecznych wydarzeń następnych dni listopada wymieńmy tytułem przykładu te ze sfery muzyki operowej: Teatr Muzyczny im. Stanisławskiego i Niemirowicza-Danczenki zaproponował więc premiery dwóch jednoaktowych oper – rosyjską prapremierę utworu „N. F. B.” Władimira Kobiekina (po raz pierwszy pokazanego przed ćwierćwieczem w niemieckim Loccum) oraz światową prapremierę „Łagodnej” Aleksieja Kurbatowa, zaś Teatr Bolszoj – co dla nas szczególnie interesujące – dał kilka przedstawień przygotowanej tu jeszcze w 2017 roku pod dyrekcją naszego Michała Klauzy najwybitniejszej opery Mieczysława Wajnberga – w Polsce jeszcze niewystawianego „Idioty” (na „Idiocie” Dostojewskiego oparta jest też wspomniana opera Kobiekina „N. F. B.”, czyli „Nastazja Filipowna Baraszkowa”). Szczególnie dla nas ciekawe było też to, że pomimo obfitości inicjatyw związanych z rocznicą Dostojewskiego (a także innymi tegorocznymi ważnymi rosyjskimi jubileuszami – sierpniowym 150-leciem urodzin Leonida Andriejewa i przypadającym w grudniu 200-leciem urodzin Nikołaja Niekrasowa) nie zapomniano w Moskwie i o polskich świętach literackich – z okazji 200-lecia urodzin Cypriana Norwida ukazała się pierwsza o nim rosyjska monografia, pióra zasłużonej badaczki polskiej literatury i polskiego teatru Natełły Baszyndżagian, zaś niezwykle popularny w Rosji Stanisław Lem w 100-lecie swych urodzin uhonorowany został poza wieloma innymi przedsięwzięciami okazałą wystawą w moskiewskim Muzeum Literatury.
*
A owo Muzeum Literatury (od 2017 roku z nową nazwą: Muzeum Historii Literatury Rosyjskiej im. Władimira Dala) też obchodziło w tym czasie swój jubileusz, tyle, że tylko(?) stuletni – powstało w 1921 roku za sprawą znanego działacza bolszewickiego, bliskiego współpracownika Lenina, Władimira Boncz-Brujewicza. Dziś na Muzeum Literatury składa się cała gromada związanych z życiem i twórczością wybitnych pisarzy i rozrzuconych po wielkiej metropolii obiektów memorialnych; obok przywołanego już domu-muzeum Dostojewskiego są tu podobne obiekty upamiętniające Antona Czechowa, Michaiła Lermontowa, Aleksandra Hercena, Aleksieja Tołstoja, Walerija Briusowa (Muzeum Srebrnego Wieku), a nadto – już w okolicach Moskwy – Michaiła Priszwina, Borysa Pasternaka i Kornieja Czukowskiego. Do tego wszystkiego Muzeum Literatury przed paroma laty otrzymało jako swą nową główną siedzibę dużą kamienicę przy bulwarze Zubowskim, budynek z piękną tradycją, bo w przeszłości zamieszkiwany przez znakomitych przedstawicieli moskiewskiej elity naukowej i artystycznej; mam związane z tym gmachem i wspomnienia osobiste, jako że ćwierć wieku temu spotykałem się tam i przeprowadzałem wywiad z małżeństwem Zabawnikowów: słynnym skrzypkiem, członkiem Kwartetu im. Beethovena Nikołajem i (uwaga!) jego małżonką, cenioną pianistką Niką – córką wielkiej pianistki Marii Grinberg i straconego w Moskwie w okresie „wielkiej czystki” Stanisława Ryszarda Standego. Ale obiekty podległe Muzeum Literatury zawartości moskiewskiego muzealnego archipelagu literackiego oczywiście nie wyczerpują; swoje odrębne, autonomiczne muzea mają nadto w Moskwie Aleksander Puszkin (aż dwa), Nikołaj Gogol, Aksakowowie, Lew Tołstoj (aż trzy), Aleksander Ostrowski, Maksym Gorki (dwa), Siergiej Jesienin, Andriej Bieły, Marina Cwietajewa, Władimir Majakowski, Władimir Niemirowicz-Danczenko, Nikołaj Ostrowski, Władimir Wysocki i Aleksander Sołżenicyn.
*
Swoje stulecie obchodził też jesienią jeden z najważniejszych teatrów Moskwy – pracujący przy Arbacie Teatr im. Wachtangowa; jego założyciel, Jewgienij Wachtangow, już w parę miesięcy po narodzinach placówki stworzył spektakl, który na trwałe wszedł do dziejów światowego teatru – wystawioną w konwencji nieskrywanej umowności i radosnej zabawy „Księżniczkę Turandot” Carla Gozziego, graną potem w nadanym jej przez reżysera kształcie aż po rok 2006 (sic!). Stosunkowo często sięgał Teatr im. Wachtangowa i po dramaturgię polską – przypomnijmy tu przygotowane w 1960 roku przez uczennicę Wachtangowa Aleksandrę Riemizową i pokazywane 756 razy „Damy i huzary” Aleksandra Fredry (żyją jeszcze dwie uczestniczki tej premiery – córka Arkadija Rajkina, Jekatierina, wykonawczyni roli Zofii oraz Agniessa Peterson, grająca Fruzię) czy też reżyserowane w 1976 roku przez Augusta Kowalczyka „Lato w Nohant” Jarosława Iwaszkiewicza z wciąż bardzo czynnymi na tej scenie Jewgienijem Karielskich jako Chopinem i Ludmiłą Maksakową jako George Sand; dziś teatr ma w repertuarze „Naszą klasę” Tadeusza Słobodzianka. Za sprawą kierującego placówką od 2007 roku Rimasa Tuminasa Teatr im. Wachtangowa znów, jak u swego zarania, przyciąga uwagę całego teatralnego świata; głośny zwłaszcza dzięki swym ekscytującym inscenizacjom rosyjskiej klasyki (np. „Eugeniusz Oniegin” według Puszkina z 2013 roku), Tuminas w dni jubileuszu dał oczekiwaną z wielkim zainteresowaniem premierę „Wojny i pokoju” według Lwa Tołstoja.
*
Tak stabilnie jak w Teatrze im. Wachtangowa nie było jednak w teatrach Moskwy wszędzie; w końcu października tego roku doszło do niespodziewanych zmian personalnych w kierownictwach obu Moskiewskich Teatrów Artystycznych, czyli MChT-ów – i tego noszącego imię Czechowa, a pracującego w zabytkowym, secesyjnym gmachu w zaułku Kamiergierskim, i tego noszącego imię Gorkiego, a działającego w postmodernistycznym budynku przy bulwarze Twerskim. W tym pierwszym rezygnację z funkcji kierownika artystycznego złożył Siergiej Żenowacz, a na jego miejsce powołany został Konstantin Chabienski – znany z wielu znakomitych kreacji aktor teatralny i filmowy (z obrazów wyświetlanych w Polsce przypomnijmy grane przezeń główne role w głośnym filmie „Geograf przepił globus” oraz w „Sobiborze”, którego Chabienski był też reżyserem). W tym drugim po nominacji na dyrektora placówki doświadczonego menedżera teatralnego Władimira Kechmana z funkcji kierownika artystycznego odszedł Eduard Bojakow; pozostał jednak w teatrze jako zastępca kierownika artystycznego i kierownik literacki Zachar Prilepin, jak wiadomo jeden z najbardziej znanych współczesnych rosyjskich pisarzy, w ostatniej dekadzie autor m. in. przejmującego „Klasztoru”; notabene najgłośniejszą i wciąż graną realizacją Bojakowa na tej scenie była adaptacja innego rosyjskiego (i nie tylko rosyjskiego) hitu literackiego ostatniego dziesięciolecia – wspaniałego „Laura” Jewgienija Wodołazkina.
*
Z MChT-em, i przed jego podziałem, i potem, był przez całe lata związany siedemdziesięciodziewięcioletni dziś Aleksander Kalagin, 23 października znowu wybrany na funkcję przewodniczącego Związku Twórców Teatralnych Rosji. Słusznie uważany za jedną z największych rosyjskich indywidualności aktorskich ostatniego półwiecza, teatralną renomę i sławę zdobył Kalagin zwłaszcza dzięki kreacjom w spektaklach MChT-u przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku – takim jak Lonia Szyndin w „neoprodukcyjniaku” Aleksandra |Gelmana „My, niżej podpisani”, Trigorin w „Mewie” Czechowa czy arcyznakomity Lenin w głośnej sztuce Michaiła Szatrowa „Tak zwyciężymy”; w kinie już wcześniej szerokie uznanie przyniosły mu role w filmach młodego Nikity Michałkowa – „Niewolnicy miłości” czy „Niedokończonym utworze na pianolę”. Ale jeszcze wcześniej, w początkach swej działalności aktorskiej, błysnął Kalagin jako brawurowy Papkin we Fredrowej „Zemście”, wystawionej w 1969 roku przez Jerzego Krasowskiego w moskiewskim Teatrze im. Jermołowej; innym polskim epizodem w jego karierze stała się w 1975 roku rola pułkownika Tuchołki w polsko-rosyjskim filmie Bohdana Poręby „Jarosław Dąbrowski”. W 1993 roku Kalagin utworzył w Moskwie własny teatr „Et cetera”, którym kieruje i w którym gra i reżyseruje po dziś dzień. Związkowi Twórców Teatralnych Rosji Kalagin przewodzi nieprzerwanie od ćwierćwiecza; początek nowej kadencji miał jednak niezbyt spokojny, gdyż w cztery dni po wyborze przyszło mu ogłosić oficjalne oświadczenie, krytycznie odnoszące się właśnie do ostatnich nominacji w obu MChT-ach. Zarzucił Kalagin Ministerstwu Kultury Rosji, że nowi szefowie zostali powołani bez konsultacji z reprezentacją środowiska teatralnego i dał wyraz przekonaniu, że stanowiska te powinni objąć nie menedżerowie albo nie posiadający doświadczenia w kierowaniu teatrami aktorzy, lecz reżyserzy – także dlatego, ze przecież słynny MChT narodził się i dojrzał jako Teatr Reżysera…
*
A poza tym głośno było w ostatnich tygodniach w Moskwie o naprawdę cennym i bez wątpienia godnym naśladowania przedsięwzięciu na polu powszechnej edukacji kulturalnej – uruchomionym we wrześniu programie „Karta Puszkinowska”. Kryje się pod tą nazwą imienna karta płatnicza dla mieszkańców Rosji w wieku od 14 do 22 lat (a jest takich 13 milionów), za pomocą której można opłacać wyłącznie wizyty w instytucjach kultury; na cztery ostatnie miesiące 2021 roku posiadacz karty ma do dyspozycji 3 tysiące rubli, na rok 2022 zaś otrzyma dalsze 5 tysięcy. Do połowy października ze swych kart zaczęło korzystać już 3 miliony osób…

Redakcja

Poprzedni

Punktualny jak niemiecki pociąg

Następny

Andrzej Zaorski (1942-2021)