„Człowiek skromny i oddany sprawom Polski, patriota najwyższej próby”
– Aleksander Kwaśniewski
„Pamięć Narodu, Wawelem Prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego”
– prof. Jerzy Wiatr.
Po długiej i emocjonalnej dyskusji przyjęto inicjatywę budowy. Powstała 130 osobowa Obywatelska Rada Budowy Pomnika Szpitala pod przewodnictwem ówczesnego wicepremiera Zenona Komendera, jednego z absolwentów (jak Generał) gimnazjum księży Marianów na Bielanach w Warszawie. W Prezydium Rady m.in. zasiedli: Halina Auderska – znana pisarka; Tadeusz Szelachowski – Minister Zdrowia i Opieki Społecznej; gen. dyw. Michał Janiszewski-Szef URM, przedstawiciele świata nauki i kultury.
8 marca 1983 r. w Dniu Kobiet, włókniarki z Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Obrońców Pokoju pierwsze w Polsce usłyszały od Generała, że szczególny Pomnik – Szpital będzie budowany w Łodzi – w „ich mieście i dla nich”, dla wszystkich kobiet – matek i ich dzieci powstanie w Polsce Szpital – Centrum Zdrowia Matki Polki. Cztery dni po spotkaniu, 11 marca 1983 r., Prezes Rady Ministrów wydał zarządzenie nr 15 „W sprawie budowy Pomnika Matki Polki w Łodzi”. Wybór Łodzi, czasu na spotkanie i Zakładu nie był przypadkowy. Należał do największych zakładów, a historią sięgał początków włókniarstwa w Polsce. Imię Obrońców Pokoju też miało swą symboliczną wymowę – chodziło o pokój między Polakami. Wtedy Łódź była miastem o największej liczbie pracujących kobiet.
Równolegle z budową Pomnika Szpitala, dzięki wspólnej inicjatywie Rektora Akademii Medycznej w Łodzi prof. Leszka Woźniaka i Komendanta Wojskowej Akademii Medycznej (WAM), gen. bryg. prof. Władysława Tkaczewskiego przygotowywano pierwszy zastęp lekarzy, personel pomocniczy i obsługowy. Pozwoliło to dzień oddania Pomnika Szpitala – 26 maja 1988 r.-Dzień Matki, uczynić jednocześnie dniem rozpoczęcia jego leczniczej działalności. Pierwsze dziecko urodziło się w grudniu 1988 r.
Największe dokonania „oddanego sprawom Polski, patrioty”…
Dekada lat 80-tych, mimo różnych błędów i potknięć jest świadectwem dokonań Generała i reformatorów, które zapisała nasza i Europy Historia. Oto najważniejsze z nich.
Plan Jaruzelskiego
8 maja 1987 r. obradował w Warszawie II Kongres Patriotycznego Ruchu Ocalenia Narodowego (PRON). Generał, w okolicznościowym przemówieniu z trybuny Kongresu ogłosił: „Zawsze była nam bliska idea regionalnego rozwiązywania złożonych problemów, wnoszenia tą drogą wkładu w szersze, ogólnoeuropejskie dzieło. Kierując się tą intencją, PRL występuję dziś z nowym planem zmniejszenia zbrojeń i zwiększenia zaufania w strefie Europy Środkowej, poprzez stopniowe rozrzedzanie potencjału jądrowych i konwencjonalnych środków walki, w regionie rozgraniczającym przeciwstawne sojusze wojskowo-polityczne. Nasza propozycja, służąca obniżeniu poziomu konfrontacji militarnej, dotyczy strefy obejmującej terytoria 9 państw: Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Czechosłowacji, Węgier i Polski oraz Republiki Federalnej Niemiec, Belgii, Holandii, Luksemburga i Danii. W dalszej przyszłości, możliwe byłoby objęcie nim obszaru całej Europy, od Atlantyku po Ural”. Plan obejmował: stopniowe wycofywanie i redukcję uzgodnionych, operacyjnych i taktycznych rodzajów uzbrojenia jądrowego i broni konwencjonalnej; ewolucje charakteru doktryn militarnych, aby mogły zostać uznane za ściśle obronne; ciągłe poszukiwanie i uzgadnianie nowych środków bezpieczeństwa i budowy zaufania, mechanizmów ścisłej weryfikacji przestrzegania podjętych zobowiązań”.
Propozycją zasięgu terytorialnego 9 państw, Polska „ruszała” rokowania wiedeńskie, które faktycznie „stanęły w miejscu”. Zapowiedzią objęcia całej „Europy od Atlantyku po Ural”, przypominała tę koncepcję gen. Charlesa de Gaulle’a z lat 60-tych i wpisywała się w myśl Michaiła Gorbaczowa o bezpiecznym „wspólnym domu europejskim”. W książce „Życie i reformy” m.in. pisze: „Do kręgu aktualnych problemów, jakie rozpatrywaliśmy z Jaruzelskim, należał temat redukcji zbrojeń. Sposób myślenia polskiego lidera o kluczowych problemach obrony i polityki był mi bliski. Byłem wtedy bardzo zajęty przygotowaniami do zasadniczych rokowań z Zachodem w sprawie redukcji zbrojeń. „Warto też zwrócić uwagę, iż polski lider wyróżniał się bogatym doświadczeniem, tak frontowym, jak i dowódczo-sztabowym. Rozległa wiedza wojskowa, społeczno-polityczna, osobista pracowitość i skromność czyniły Autora Planu niezwykle kompetentną osobą w sprawach narodowego i europejskiego bezpieczeństwa. Przypomniał to Gorbaczow Sejmowi w liście skierowanym 31 sierpnia 1995 r., gdy Generał odpowiadał przed Sejmową Komisją (SKOK).
Plan pozwalał prowadzić negocjacje rozbrojeniowe i budować wojskowe środki zaufania na trzech kręgach obszarowych: proponowany obszar 9 państw; ogólnoeuropejski, od Atlantyku po Ural (cała Europa); wąski pas, korytarz 300 km (po 150 km po obu stronach) wzdłuż granic państw NATO i Układu Warszawskiego. Korytarz ten w myśl ogólnej propozycji Komisji Palmego, miał być całkowicie wolny od broni jądrowej. Uwzględniał propozycję Doradczego Komitetu Politycznego (DKP) Układu Warszawskiego, zawartą w „Posłaniu” z 11 czerwca 1986 roku w Budapeszcie. Eliminował obawy Zachodu, że ZSRR „bliżej” z europejskiej części do państw NATO w Europie, niż USA ze swojego terytorium. Usuwał też drugi zarzut Zachodu dot. geograficznej asymetrii i dysproporcji.
Okrągły Stół
Na początku 1986 r., z inicjatywy Generała powstał „zespół trzech” – Stanisław Ciosek, członek KC PZPR, Jerzy Urban – rzecznik rządu i gen. Władysław Pożoga, zastępca szefa MSW. „Raporty” Zespołu ostro oceniały sytuację gospodarczą, proponowały daleko idące reformy w kierunku jej liberalizacji. Postulowano wzrost aktywności wobec środowisk opozycyjnych, min. z udziałem Lecha Wałęsy, osłabienie roli i pozycji PZPR a wzmocnienia osobistej i politycznej roli Generała. Ale w „swojej kwestii” Generał był ostrożny…
Styczeń 1987 r., wizyta Generała w Watykanie. Rozmówcy doszli do wniosku iż pojawia się szansa zbudowania szerokiej platformy z udziałem realistycznie myślącej opozycji i władzy, przy wsparciu Kościoła. Papież z westchnieniem nadziei mówił – „Czego nie udało się osiągnąć wtedy, może tym razem się uda”. Generał odpowiedział – „Nikt z nas nie jest bez winy. Nie dojrzeliśmy wówczas do historycznego kompromisu. Inna rzecz, czy w tamtych realiach był on możliwy i wykonalny” (szło o fiasko Spotkania Trzech, które z inspiracji Papieża wspierał Kościół).Tę „wymianę ocen” Generał uznał „zaczynem myśli” o Okrągłym Stole, szansę przy mediacyjnej pomocy Kościoła. Pewną nadzieję powodzenia dawała Rada Konsultacyjna. Po amnestii, wrzesień 1986 r. Solidarność „wyszła” z podziemia, odradzała struktury terenowe. 29 września 1986 r. Lech Wałęsa powołał jawną Tymczasową Radę Solidarności.
Podczas pierwszego dnia obrad VII Plenum KC PZPR, 13 czerwca 1988 r., Generał min. mówił-„Wobec środowisk i grup, zainteresowanych stowarzyszeniową formą pluralizmu w PRL, występujemy z ofertą podjęcia rzeczowych dyskusji nad kształtem konkretnych rozwiązań. Uważamy za celowe spotkanie przy okrągłym stole reprezentantów szerokiej gamy istniejących i inicjowanych stowarzyszeń”. 2 miesiące później, gen. Czesław Kiszczak w przemawiając w TV, zapowiedział zwołanie spotkania władz „z przedstawicielami różnych środowisk społecznych i zawodowych”, które mogłyby przyjąć formułę „okrągłego stołu”.
19 listopada 1987 r. prof. Ewa Łętowska została Rzecznikiem Praw Obywatelskich (RPO). Nieco później powstały – Trybunał Stanu oraz Trybunał Konstytucyjny.
„Bez kroków, które trzeba było podjąć w tamtą grudniową noc, bez tego wszystkiego, co w ciągu minionego siedmiolecia (1981-1988) zostało zainicjowane i dokonane – nie byłby możliwy żaden Okrągły Stół. Brzmi to paradoksalnie… Nie słabość, ale śmiała myśl polityczna, nie desperacja, lecz determinacja – przywiodły nas do niego” – oceniał Generał. Akcentował, że „Polskie stopniowe przeobrażenia lat 1982-1990 miały charakter pionierski. Były procesem rozumnym i cywilizowanym, którym poszczycić się możemy przed całym światem. Tak dozowaliśmy polskie reformy i przeobrażenia, aby nie zaszkodzić pierestrojce, nie dać pretekstu siłom post-stalinizmu. Byliśmy więc laboratorium przemian, a nie ich burzliwą erupcją. Byliśmy zachęcającym przykładem, a nie odstraszającym argumentem. Ta linia zdała historyczny egzamin”.
Katyń
Szansa nadarzyła się w kwietniu 1985 r. w Warszawie. Podczas spotkania z Michaiłem Gorbaczowem tłumaczył, że „zatajona przeszłość, ciąży na teraźniejszości, gdy ujawniona ma wpływ już tylko na historię”. Zaproponował powołanie wspólnej, polsko-radzieckiej „Komisji Historyków”, którą Gość przyjął. Istota, „filozofia” pracy Komisji polegała na nakłonieniu strony radzieckiej do odszukania dokumentów, przechowywanych w swoich archiwach. Ujawnienie ich przez radzieckich historyków, z merytoryczną pomocą i udziałem naszych historyków, służyć miało pokazaniu radzieckiemu społeczeństwu i władzom, „ich dokumentów”. Że to „ich organy bezpieczeństwa” dopuściły się zbrodni. Gdy Michaił Gorbaczow poznał syberyjskie losy Polaków, polecił postawić pomnik z inskrypcją, „Polakom zmarłym na Syberii w 1939-1945 roku. Gdzie są ich prochy Polsko! Gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej i Bóg wie na niebie”. Stoi obok grobu Ojca Generała.
13 kwietnia 1990 r., Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, w obecności delegacji polskiej na czele z Prezydentem-Generałem, przyznał publicznie, że zbrodnię popełniło NKWD. Wyraził ubolewanie narodowi polskiemu za to morderstwo. Generałowi przekazał 2 teczki z nazwiskami blisko 10 tys. zamordowanych oraz inne dokumenty. Rodzina Katyńska uzyskała bezpośredni dostęp do list ofiar zbrodni. Opublikowano komunikat agencji TASS.
Prezydent RP 14 kwietnia przybył do lasu katyńskiego. Dziekan Generalny WP ks. płk Florian Klewiado z duchownymi innych wyznań, w obecności rodzin pomordowanych i Kompanii Honorowej Wojska Polskiego odmówił modlitwę za zmarłych. Generał złożył hołd pomordowanym. Profesor Jarema Maciszewski w Katyniu stracił dwie bliskie osoby, tak opisuje tę żałobną uroczystość i panujący nastrój. „Śpiewały ptaki, wiosenny las szumiał wokół małego cmentarza; tak samo musiało to wyglądać pół wieku temu, w kwietniu 1940 roku, kiedy w tym samym miejscu padały z rąk oprawców NKWD strzały w tył głowy ludzi, których jedyną „winą” było, że należeli do „polskiej warstwy przywódczej”. Generał oddał honory wojskowe ofiarom kaźni – a sposób, w jaki to uczynił, był zgodny z przedwojennym regulaminem, który właśnie przywrócił w naszym Wojsku. Pochylił głowę, a kiedy trębacz, w polskim mundurze wykonał sygnał Wojska Polskiego, uklęknął przed mogiłami. W tym geście, w Osobie Prezydenta RP uklęknęła Polska, pochyliła czoło nad tragizmem, nad majestatem męczeńskiej śmierci”.
W latach 70-tych Generał, jako Minister Obrony Narodowej zwrócił się do władz radzieckich o składanie kwiatów w lasku katyńskim przez naszego attache wojskowego. Taką zgodę uzyskał na dzień Wojska Polskiego, tj. 12 października. Odtąd regularnie składano hołd pamięci pomordowanym polskim obywatelom, oficerom i funkcjonariuszom.
Granica
Problem zachodniej granicy był podstawowym elementem naszej doktryny polityczno-obronnej w latach 1945-1990. „Układ o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków” między RFN i Polską z 7 grudnia 1970 „sprawy granicy” ostatecznie nie zamknął.
Europa Zachodnia oficjalnie popierała niemieckie dążenia zjednoczeniowe. Politycy, francuscy, brytyjscy, włoscy, z krajów Beneluxu w roboczych kontaktach z dyplomatami Wschodniej Europy, szczególnie Polski – wyrażali obawy, oparte głównie na kalkulacjach przyszłej potęgi gospodarczej i siły militarnej Niemiec (przywódcy Francji i Wielkiej Brytanii mówili Generałowi o tym wprost podczas składanych wizyt).
Michaił Gorbaczow 4 grudnia 1989 r. po posiedzeniu DKP Układu Warszawskiego w Moskwie, poinformował Generała o pozytywnym dla Polski wyniku rozmowy z Prezydentem USA. Podzielił się wrażeniami, ze spotkania z Papieżem, który zapewnił, że „Stolica Apostolska nie będzie popierać działań destabilizacyjnych w krajach Europy Wschodniej”.
W Moskwie, 12 września 1990 roku na konferencji 2+4, oba państwa niemieckie, tj. NRD i RFN podpisały ten traktat, a zaraz po nich podpisały go trzy mocarstwa, czyli Wielka Trójka z 1945 r. plus Francja. Po tym nastąpiło podpisanie traktatu o zjednoczeniu Niemiec. Z tą chwilą przestała istnieć NRD. Dopiero w styczniu 1991 r. „nowe Niemcy” podpisały traktat z Polską, tym samym otwierając nową kartę w nowoczesnej historii obu państw.
„Mam poczucie wielkiej satysfakcji – pisał Generał-, w tym przełomowym momencie zdała egzamin współpraca – jak mówią Francuzi „cohabitation” Prezydenta i Premiera. Mówię to z wielkim szacunkiem dla Tadeusza Mazowieckiego, jego odwagi i rozwagi. Słowa te adresuję do tych wszystkich osób, polityków z Solidarności, którzy potrafili wznieść się ponad osobiste urazy w imię nadrzędnych, narodowych celów”.
Ten „moskiewski traktat” – ma moc traktatu pokojowego, który w Poczdamie „odłożono” na bliżej nieokreśloną przyszłość. Zmaterializowała się dopiero po 45 latach. Że tak potoczyła się ta historia, to niepodważalna zasługa Generała, jego wizji politycznej. Mądrym, rozważnym postępowaniem wobec wszystkich liczących się polityków w kraju i za granicą, swoim autorytetem, ten frontowy żołnierz tak „uwieńczył dzieło”. Doprowadził do symbolicznego, zwycięskiego terytorialnie dla Polski – zakończenia II wojny światowej. Jest „Pieczęcią Historii” na okresie dziejów, które zdały „pokojowy egzamin”. Dlaczego o tym milczą polscy historycy?
„Oskarżony w imię prawdy”…
„Można ulec pokusie zakłamania i ukrywania prawdy. Można też oskarżać w imię prawdy”. Słowa Biskupa Polowego WP z homilii podczas pogrzebu Generała, czytelnie i jasno opisują Jego „emeryckie lata”. Oto kilka faktów, przykładów.
Wydarzenia Grudnia 1970 r.
Zapowiedź odejścia z Urzędu Prezydenta RP, już 8 października 1990 r. Prokuratora Marynarki Wojennej odczytała jako „przyzwolenie” na wszczęcie śledztwa w sprawie Wydarzeń Grudnia 1970 r. na Wybrzeżu. Ruszyło „pełną parą” od stycznia 1991 r. Generał składając wyjaśnienie 12-13 marca 2002 r. mówił: „Oskarżenie jest bezpodstawne. Są w nim zasadnicze luki, ewidentne błędy i manipulacje, a nawet mijanie się z prawdą. Oświadczam, iż w czasie tragicznych wydarzeń w Grudniu 1970 r. na Wybrzeżu: nie postąpiłem wbrew Konstytucji; nie wydałem rozkazu użycia broni; nie popełniłem przestępstwa. Wręcz przeciwnie – w ramach swych realnych, zawężonych wówczas możliwości, przyczyniłem się do ograniczenia bolesnych skutków wydarzeń, a następnie do takich zmian polityczno-państwowych, które pozwoliły przerwać groźną spiralę rozszerzenia konfliktu oraz jego siłowego rozstrzygania, zapobiec katastrofie, realnie grożącej w ogólnokrajowej skali … Niech mi wolno będzie, jako byłemu przełożonemu wszystkich oskarżonych tu osób wojskowych … oświadczyć, iż nie widzę ich winy. Działali w ramach istniejących okoliczności oraz postawionych im zadań, i jak wynika ze znanych mi materiałów i faktów, oskarżenie tych osób jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Jeśli zaś jakaś wina miałaby im być przypisana – to ja biorę ją na siebie”. Proces ten nie zakończył się wyrokiem, został umorzony po śmierci Generała.
Sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej
Sejm w 1991 r. powołał Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej (SKOK). Grupa członków klubu poselskiego Konfederacji Polski Niepodległej (KPN) wystąpiła z wnioskiem dot. odpowiedzialności za wprowadzenie stanu wojennego w 1981 r. W pierwszej kolejności objął Generała, członków Rady Państwa oraz WRON. Inicjatorzy wniosku, dla zyskania pewności o prawnej odpowiedzialności, przeforsowali w Sejmie (luty 1992) uchwałę uznającą stan wojenny za nielegalny, co miałoby ukierunkować pracę Komisji. Uchwała ta dowodzi politycznej nienawiści i zacietrzewienia wnioskodawców i części posłów, którzy osobiście znali i wiele słyszeli o sytuacji wokół Polski w latach 1980-1981.
Delegacja Komisji z prof. Jerzym Wiatrem w Czechach uzyskała dokumenty z archiwum CSRS – operacji „Karkonosze”, niezbicie wskazujące na wejście jednostek CSRS na teren Polski, wspólnie z jednostkami wojskowymi NRD i ZSRR. Ekspertyzy 9 historyków nie przyniosły rewelacji. Świadkowie, szczególnie Generał i członkowie WRON wskazywali na współzależność uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych bezpieczeństwa kraju. Komisja uzyskała podstawy do zajęcia stanowiska, że stan wojenny był wprowadzony w stanie „wyższej konieczności”. 28 maja 1996 r. złożyła Sejmowi „Sprawozdanie”, wnioskując o umorzenie sprawy. „Cokolwiek zrobiliby w sytuacji niepewności, zawierało w sobie element ryzyka. Uznali, że trzeba działać w postaci stanu wojennego. To doprowadziło ich do kontaktu z naszą Komisją jako obwinionych. Ale gdyby nie podjęli tej decyzji, a interwencja radziecka miałaby miejsce to jaka byłaby odpowiedzialność historyczna Wojciecha Jaruzelskiego i Jego współpracowników? Jaka Komisja, jaki Sejm mógłby wymierzyć karę proporcjonalną do winy zaniechania, którą wzięliby na siebie, gdyby stanu wojennego nie wprowadzili a interwencja nastąpiła?” – zakończył takim podsumowaniem 5-letnią pracę Komisji, jej przewodniczący prof. Jerzy Wiatr. Wyrazy podziękowania i najwyższego poważania dla Członków Komisji płynęły z kraju i zza granicy.
Proces za stan wojenny
Prokuratura w Katowicach z inicjatywy IPN, przygotowała akt oskarżenia, który od 2006 r., stał się czołowym tematem publicznym. Objął Generała, przedstawicieli poprzedniej władzy oraz selektywnie Wojsko. Politycy i publicyści wspierani przez różnych historyków, uruchomili swoistą nawałnicę oskarżeń, pomówień, obelg i kłamstw. Stała się na tyle głośna w Europie, że w obronie Generała w 2007 r. wystąpili nobliści. Wśród nich Michaił Gorbaczow w liście do Sejmu poparł wszystkie działania Generała w czasie stanu wojennego i dodał: „Nie był on zbrodniarzem”. Natomiast Lech Wałęsa proces autorów stanu wojennego i zarzuty wobec Generała, nazywał „porachunkami z własną przeszłością… Przeciwny jestem wszelkiej wendecie i doraźnej sprawiedliwości”. Zwrócił uwagę: „Sowieci dla Polaków byliby z całą pewnością gorsi od Jaruzelskiego… Do tego połowa Polaków wciąż twierdzi, że Generał postąpił słusznie, wprowadzając stan wojenny”.
Generał stanął przed Sądem we wrześniu 2008 r. Odczytując wyjaśnienie (znane z książki „Ostatnie słowo” wyd. 2008), zwrócił uwagę na kluczowy zarzut: „dopuszczenie do zbrodni komunistycznej, polegającej na kierowaniu zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym”. Taką oceną IPN sprowadził działania władzy do kategorii pospolitego przestępstwa – art. 258, wg którego „oskarżani i sądzeni są bossowie sławetnych gangów i bandyckich mafii”. Zaś uzasadnienie tego zarzutu przez prokuraturę, skwitował, że siedzący na ławie oskarżonych dysponowali bronią osobistą „ja zaś z czasów frontowych zgromadziłem ponadto szablę”. Przypomniał ówczesną ocenę sytuacji wydaną przez Jarosława Kaczyńskiego[5]: „Nieporęczna w istocie od początku była Solidarność. Ty możesz mi wierzyć lub nie, ale już w 1981 r. dobrze o tym wiedziałem. Żartowałem wtedy, że gdybym nawet nie był pełnomocnikiem Moskwy, a musiał tutaj rządzić, to bym z Solidarnością jakoś się rozprawił, bo razem z nią rządzić by się nie dało, ponieważ ten monstrualny ruch ze względu na swój charakter i konstrukcję, także organizacyjną do demokracji się nie nadawał. Przede wszystkim z dwóch powodów. Oparty był na strukturze przedsiębiorstwa, a wyrażał w istocie ambicje polityczne, co jest klasyczną cechą komunizmu oraz był z samego założenia, w swoich intencjach ruchem wszechogarniającym, czyli źle tolerującym jakikolwiek pluralizm. Poza tym, reprezentował sposób widzenia rzeczywistości zupełnie nie przystający do gospodarki rynkowej… Trzeba było coś z nim zrobić, jakoś go podzielić, uporządkować. Bo zapewniam Cię, gdyby Solidarność z 1989 r. miała siłę z 1981 r., to w ogóle żadnego mechanizmu demokratycznego w Polsce by się nie zbudowało”.
Działania Solidarności rujnujące gospodarkę, stabilność państwa i prowadzące do walki bratobójczej, prokuratorzy pomijali lub uznawali za bez znaczenia. Powstrzymanie przez stan wojenny destrukcyjnego procesu – wbrew ewidentnym faktom i logice, oskarżyciele ocenili jako zamach na najwyższe wartości narodowe. Taka interpretacja, wsparta oszczerczą manipulacją, selekcją dowodów i świadków, wzburzyła miliony Polaków, znających ten okres. Środowiska Lewicy, liczna grupa intelektualistów stanęły w obronie Generała, znanej jako „Apel Aleksandra Kwaśniewskiego”. Moralne poparcie opinii społecznej odbiło się szerokim echem za granicą,
Mimo doznawanych obelg i upokorzeń, Generał był zapraszany na różne spotkania i odczyty, przyjmował wyrazy szacunku i wdzięczności, zaś długie kolejki chętnych po dedykacje w książkach – jak żartował – przypominały czas pustych półek. Także nie stronił od spotkań w wąskim, przyjacielskim gronie, np. z okazji okrągłych rocznic. Ostatnia, na 90-te urodziny stała się wyrazem hołdu, wciąż żywym w pamięci organizatorów. Prezydent Aleksander Kwaśniewski z gronem przyjaciół, tym jubileuszem zapisali chlubną kartę ku pamięci potomnym o dorobku Generała. Nieubłagany los sprawił, że w rok po jubileuszu Generał odszedł na wieczną wartę.
Nawet majestat śmierci nie przywołał do należnego szacunku członków rządu z premierem. Nie powstrzymał też głosów nienawiści i wrzasków podczas ostatniej drogi Generała, w której uczestniczyły tysiące ludzi. Prezydent RP Bronisław Komorowski: „Jako człowiek pokolenia Solidarności, żegnam jednego z ostatnich – symbolizujących trudny, a często tragiczny los pokolenia czasów powojennych, pokolenia głębokich, bolesnych podziałów – polityka, żołnierza, człowieka dźwigającego ciężar odpowiedzialności za najtrudniejsze i za najbardziej chyba dramatyczne decyzje w powojennej historii Polski”.
Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski: „Żegnamy Wojciecha Jaruzelskiego, jednego z najwybitniejszych polityków Polski drugiej połowy XX wieku, człowieka skromnego i oddanego sprawom Polski, patrioty najwyższej próby. Nic mu nie zostało oszczędzone. Stracony dom rodzinny, Syberia i katorżnicza praca, front, krew i łzy, polityczna odpowiedzialność i ryzyko porażki, niewdzięczność, ataki, procesy, choroby i cierpienia, i nawet dziś te krzyki wydobywające się z serc, które nie mają w nich miłosierdzia, a często tylko Boga na ustach. Niech, Drogi Wojciechu, za to wszystko zadośćuczynieniem będzie świadomość, że Polska jest niepodległa, bezpieczna, że dobrze się rozwija, że byłeś współarchitektem tego dzieła, które dziś czcimy na XXV-lecie polskiej transformacji, że miliony ludzi wyrażają wobec Ciebie szacunek i wdzięczność, że nie da się wykreślić Twojego nazwiska z polskiej historii”.
Profesor Jerzy Wiatr w kilkudziesięciu publikacjach i książkach kompleksowo analizuje życie i zasługi Generała. Pisze[6] m.in. o „Wielkim Mężu Stanu, który swą polityką w krytycznym dla Polski roku 1981 potrafił uratować nas przed narodową katastrofą a w późniejszych latach otworzyć drogę do korzystnych dla Polski zmian politycznych… Wojciech Jaruzelski pozostanie w mojej pamięci jako wielki Mąż Stanu a zarazem jako bardzo mi bliski przyjaciel”. Wyrazem szczególnego hołdu jest rozmowa[7] pt. „O Wojciechu Jaruzelskim i o Polsce” wydana w 2021 r. pod auspicjami Pana Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, gdzie po śmierci Generała napisał: „Przekonany jestem, że odszedł jeden z największych a zarazem najciężej doświadczonych przez los przywódców Polski XX wieku. Pamięć Narodu, stanie się Wawelem Prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego”.
Jeszcze kilka ocen, myśli, reakcji Generała
Ustrój i dekadę lat 80-tych Generał oceniał tak: „Mimo wszelkich grzechów i słabości minionej formacji ustrojowej, mimo goryczy ograniczonej suwerenności, prawdą jest, że przebyliśmy minione dziesięciolecia bez wojny, w wyjątkowo korzystnych i bezpiecznych granicach, w zdolności do zapobieżenia nieraz grożącej katastrofie. I w tym dostrzec należy historyczne, patriotyczne miejsce naszego Wojska, jego kadry, wszystkich żołnierzy”.
„Niezależnie od ocen, uchwał, wyroków, które sformułują obecny czy przyszłe parlamenty, komisje i trybunały – podtrzymuję mój punkt widzenia. W 1981 roku żywotne interesy kraju były śmiertelnie zagrożone. Przy tym nie było tak, że jeśli jedni tracili, to zyskiwali inni. Była to gra o sumie ujemnej – tracili wszyscy”.
Pamiętał o żołnierzach, o Wojsku też jako emeryt. Tragedia lotnicza pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r., zapisała najczarniejszą kartę w pamięci Polaków bez względu na polityczne przekonania i wyznawane wartości, także religijne. Wysłał list kondolencyjny do brata tragicznie zmarłego Prezydenta RP. 20 kwietnia na dziedzińcu MON oddał hołd wszystkim 96 tragicznie zmarłym osobom. Do księgi kondolencyjnej wpisał słowa: „Siły Zbrojne RP dotknął bolesny cios, dzielę żołnierski smutek i żal. Ufam, iż pamięć o poległych Towarzyszach Broni będzie wyrażała się w dalszym rozwoju Wojska i obronności Polski”.
Ciekawostka. Po pewnym czasie od wyboru Generała na prezydenta, zaczęła krążyć opowiastka w rodzinnych stronach, że jest sobowtórem. Faktyczny Wojciech Jaruzelski miał zaginąć gdzieś na Syberii (taka opowieść krążyła też o marszałku Josipie Broz-Tito z Jugosławii), a Rosjanie znaleźli sobowtóra, który doskonale wcielił się w rzeczywistą osobę. By to sprawdzić grupa mieszkańców ze wsi Kaczyny (sąsiednia wieś Trzecin), wydelegowała dwóch Kaczyńskich, którzy wystąpili do Generała z prośbą o przyjęcie. Podczas długiej rozmowy, Generał odpowiadał i wspominał drobne fakty z tamtych stron i nazwiska rodzin, których sobowtór nie mógł znać. Goście byli usatysfakcjonowani, a mieszkańcom obu wsi opowiedzieli o serdecznym przyjęciu i ustaleniu, że „ten Jaruzelski”, to ich ziomek z Trzecin.