Polityka tego rządu to pasmo porażek i debilnej propagandy dla ciemnego ludu.
Pisowcy są złodziejami – to prawda powszechnie znana. Transfery miliardów złotych do zaprzyjaźnionych firemek, bez przetargów, wyłącznie według towarzysko-politycznych kryteriów, stały się codziennością, podobnie jak obsadzanie wszystkich możliwych stanowisk według klucza partyjności, a nie kompetencji, czy też przydzielanie państwowych grantów tylko swoim, pisowskim fundacjom i stowarzyszeniom. Nigdy po 1989 r. żadna ekipa nie łupiła Polski w tak skandaliczny sposób, na dodatek chwaląc się tym publicznie („odzyskiwanie Polski”). Ale ta orgia łupieżcza byłaby może do zniesienia, gdyby nie jej powiązanie z rozpaczliwą wprost nieudolnością w rządzeniu państwem.
Płatnicy i beneficjenci
Jedyne, co się pisowcom dotąd udało, to rozdanie naszych pieniędzy. PiS uwielbia się chwalić, że „daje pieniądze”. Problem w tym, że PiS nie rozdaje pieniędzy swoich, tylko nasze (swoje lokują w nieruchomościach – vide spółka Srebrna). Obciążenia podatkowe w Polsce rządzonej przez PiS systematycznie i radykalnie rosną. Tylko w ostatnich miesiącach pojawiła się „danina solidarnościowa” (czyli podwyżka stawki podatku, przy czym wcale nie dla „najbogatszych”, jak to kłamliwie przedstawia propaganda, tylko dla najuczciwiej deklarujących swoje dochody), opłata emisyjna, opłata wodna i opłata recyklingowa. Zniesiono też limit roczny składek na ZUS, co oznacza zwiększenie składek odprowadzanych przez ubezpieczonych. Mamy też nowe podatki od nieruchomości komercyjnych i od najmu (nieuchronnie przerzucane na klientów sklepów i najemców). Opodatkowano wkłady na kapitały spółek, ograniczono możliwość odliczania strat w podatku dochodowym od osób prawnych, ograniczono możliwość odliczania kosztów finansowania dłużnego, a także możliwość odliczania kosztów zakupu usług niematerialnych przez osoby prawne (np. wydatki na badania – wszystko to pod obłudnym hasłem „popierania innowacyjności”). Setki tysięcy małych firm obciążono też absurdalnym obowiązkiem składania co miesiąc tzw. jednolitego pliku kontrolnego w zakresie VAT. Jeśli więc komuś się wydaje, że PiS mu dołożył, to wyjaśniam – nie dołożył, tylko przełożył z jednej kieszeni do drugiej, przy okazji odsypując trochę dla siebie. Nie wspomnę nawet o drożejących paliwach, ubezpieczeniach komunikacyjnych czy biletach kolejowych. Realnie jesteśmy coraz biedniejsi.
Oczywiście, są tacy, którzy skorzystali. To przede wszystkim sprytni beneficjenci socjalu, czyli ludzie, którzy uważają, że za zarabianie na ich dobrobyt odpowiadają wszyscy wokół, a idealnym sposobem na życie jest leżenie do góry brzuchem. Realne dochody patologicznej rodzinki z czwórką dzieci, w której mamusia nie pracuje w ogóle, a tatuś pijaczyna tylko na czarno, wzrosły znacząco. Piszę tu o konkretnym przykładzie beneficjentów ośrodków pomocy społecznej, którzy dzięki PiS-owi mają ok. 30 proc. wyższe dochody po dwóch latach pisowskiego nie-rządu. W tym samym czasie wstrzymano właściwie waloryzację emerytur, a także zamrożono pensje setek tysięcy pracowników budżetówki. Nigdy dotąd żaden rząd tak niesprawiedliwie nie kradł naszych pieniędzy.
Niespełnione obietnice
Skoro jednak mowa o nieudolności, to wspomnijmy i o niej, bo przecież sprawne okradanie obywateli przez uczepionych koryta pisowców jest jakąś umiejętnością i trudno tu mówić o nieudolności. Przypomnijmy więc, że 2,5 roku temu ówczesny wicepremier Matołusz Morawiecki zaprezentował swoją „strategię na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”. Następnie zaś ów bankster intensywnie się promował na tle kolejnych fajerwerków propagandy, które odpalano ku uciesze ciemnego ludu.
Strategia Morawieckiego zakładała, że podniesiona zostanie mediana dochodów społeczeństwa. Różni się ona od „średnich wynagrodzeń” tym, iż pokazuje realne dochody Polaków (mediana to poziom dochodów oddzielający 50 proc. lepiej zarabiających od 50 proc. zarabiających gorzej). Pomimo ogromnego wzrostu cen (realna inflacja w ostatnich 3 latach wyniosła niemal 30 proc., jak podają analitycy), mediana dochodów „na rękę” nadal wynosi około 2500 złotych, co oznacza, że połowa z nas ma dochód poniżej tej kwoty. Pan Morawiecki nie spełnił więc swojej obietnicy. Bankster utyskiwał również, że nakłady na badania i rozwój, decydujące o innowacyjności gospodarki, nie sięgają 1 proc. PKB. W rzeczywistości w ostatnim roku rządów koalicji PO-PSL nakłady te wynosiły 1 proc. PKB. Obecnie wynoszą 0,97 proc. Obietnica niespełniona.
Pan Morawiecki założył również, że nasze PKB wyniesie w 2020 r. 79 proc. średniej UE. Obecnie wynosi 70 proc. średniej UE i w związku ze spadkiem wartości polskiej waluty niestety nie ma szans w ciągu dwóch lat osiągnąć zamierzonego poziomu. Dodajmy, że za rządów PO-PSL PKB Polski wzrósł z 53 proc. do 68 proc. średniej UE, czyli rósł o ponad 2 proc. rocznie. Za rządów PiS wzrost w relacji do unijnej średniej owszem był, ale jego dynamika spadła poniżej 1 proc. rocznie. A przecież poprzednia koalicja rządziła w czasach kryzysu, obecna zaś w czasach bezprecedensowej koniunktury. Jakim trzeba być nieudacznikiem, żeby tak zaprzepaścić szanse kraju na rozwój? Odpowiadam: trzeba być pisowcem. Oczywiście, obietnice Morawieckiego i w tym wypadku okazały się bajaniem dla przygłupów.
Pomór +
To nie koniec propagandowej ściemy, jaką nas raczy krzywousty bankster. Obiecywał już: ograniczenie „produkcji” nowych przepisów (obietnica niespełniona, za rządów PO-PSL rocznie uchwalano średnio 19,5 tysiąca stron nowych ustaw i rozporządzeń, za PiS-u ponad 29,5 tysiąca), budowę Narodowego Instytutu Onkologii (nie ma), przyjęcie Narodowego Programu Zdrowia Kardiologicznego (nie ma), stawienie czoła afrykańskiemu pomorowi świń (niestety, świnie coraz częściej ulegają pomorowi, a nawet jedna wyleciała ze stołka ministra rolnictwa), realizację programu „Przyjazna Polska” dla niepełnosprawnych (nic nie zrealizowano, a o przyjazności Polski wobec niepełnosprawnych przekonywał nas ostatnio marszałek Sejmu, zlecając dręczenie niepełnosprawnych podczas protestu), realizację wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Puszczy Białowieskiej (nie jest realizowany), zwiększenie liczby powrotów Polaków z Europy Zachodniej (liczba wyjeżdżających wzrosła, osiągając rekordową liczbę ponad 2,5 mln emigrantów), powrót do strategicznego partnerstwa z Ukrainą (nie ma żadnego partnerstwa, a rząd prowadzi politykę otwartej wrogości wobec Ukrainy, podlizując się swojemu mocodawcy z Kremla), program „Mieszkanie+” (niestety nie wypalił), pakiet korzyści dla samorządów dbających o ład przestrzenny (zamiast tego mamy ustawę „Deweloper+”, będącą zachętą dla deweloperów, żeby budowali gdziekolwiek i jakkolwiek), a nawet (uwaga, uwaga!) „ochronę praw kobiet” (nawet nie wypada komentować).
Do tej listy można by jeszcze dodać propagandowe popierdywanie o rozwoju polskiego przemysłu środków transportu (Morawiecki fotografował się na tle pojazdów PESA, niestety fabryka padła i obecnie funkcjonuje na kroplówce z naszych podatków), budowę 22 mostów (nie powstał żaden), a nawet odbudowę zamków kazimierzowskich (nic nie odbudowano, na szczęście).
Polityka PiS, poza wysysaniem naszych pieniędzy i przelewaniem nam z powrotem procentu od nich pod hasłem „dobroci rządu”, to pasmo porażek i debilnej propagandy dla pisowskiego elektoratu. Oczywiście, pewne rzeczy się udały: zawłaszczyli dla swoich niekompetentnych pachołków kilkadziesiąt tysięcy (!) posad, rozwalili polskie sądownictwo, prokuraturę, służby specjalne, wojsko i reputację międzynarodową.
Jedyne, co budzi wątpliwość, to pytanie, czy są po prostu tak nieudolni, czy też są działającymi świadomie na szkodę państwa rosyjskimi agentami?
Odpowiedź pozostawiam Czytelnikom.
Tekst ukazał się w tygodniku „Fakty i Mity”.