8 listopada 2024

loader

Anatomia turbopatriotyzmu

Poczynając od orła z czekolady…

Zdaniem autora „Turbopatriotyzmu”, Marcina Napiórkowsiego (rocznik 1985), autora świetnego „Powstania umarłych” (2016), turbopatriotyzm narodził się 2 maja 2013 roku, kiedy to prezydent Bronisław Komorowski wystąpił na obchodach Dnia Flagi ze sławetnym, tak dziś postponowanym orłem z czekolady. Ta „czekoladowość” godła narodowego miała być emblematem nowego modelu obchodzenia świąt narodowych: na wesoło, na luzie, pogodnie, bez zadęcia, bajtowo, bez martyrologii, ze spoglądaniem raczej w przeszłość niż w przeszłość. Zdaniem Napiórkowskiego ta formuła stała się casus belli dla tradycyjnych patriotów obstających przy tradycyjnej, a więc solennej, poważnej, formule obchodów. Odpowiedź zwolenników tej formuły nadeszła pół roku później, 11 Listopada, w postaci Marszu Niepodległości z pochodniami budzącymi w wielu obserwatorach przeciwnej strony złe skojarzenia, Marszu zakończonego zresztą ulicznymi rozruchami. Nie do końca zgadzam się z autorem co do wskazania momentu narodzin turbo patriotyzmu. Po pierwsze, uważam, że istniał on w postaci rozproszonej i przetrwalnikowej od dwóch stuleci, a jego emblematem mógłby być „szaleniec niepodległości”, Tadeusz Reytan, o którym mówiono że najpierw zwariował a następnie umarł w obłąkaniu, z bólu po utracie wolnej ojczyzny. Po drugie, ten nowy turbopatriotyzm moim zdaniem narodził się trzy lata wcześniej – 10 kwietnia 2010, nie muszę objaśniać znaczenia tej daty i jej następstw. Jednak ta drobna różnica co do oceny usytuowania czasu narodzin zjawiska (co jest przecież skądinąd sprawą względną) nie osłabia waloru książki Napiórkowskiego. Autor konfrontuje tytułowy turbopatriotyzm z softpatriotyzmem, takim właśnie, który wyrażały wspomniane obchody z udziałem czekoladowego orła. Konfrontuje sarmatyzm z modernizmem, romantyzm z pozytywizmem, portretuje wszystkie kształty i odcienie turbopatriotzmu, owego paradoksalnego, nowego „opętania niepodległością i Polską”. Paradoksalnego, bo narodziło się nie po przegranym powstaniu, nie pośród nieszczęść narodowych ale w momencie najwspanialszej od wieków koniunktury dla Polski, być może najwspanialszej na całej przestrzeni jej historii. Opisuje rozmaite objawy i formy turbopatriotyzmu: jego histeryczną i nachalną ekspresję, rekonstrukcje historyczne, skrajną idealizację przeszłości narodowej, kult munduru, patriotyczne śpiewanki, kręcenie „patriotycznych” filmów („n.p. „Legiony” czy filmu o „żołnierzach wyklętych”), bezkrytyczny kult sarmacji i polskiej obyczajowości z osławionymi „wartościami” na czele, wojownicze fantazje, noszenie patriotycznej odzieży itd., itp., – słowem, całą tę retrotopijną, mitologiczną sferę, która od kilku lat z zewsząd się wyłania i jest mocno obecna w przestrzeni publicznej. Portretuje też intelektualny, ideowy think tank polskiego turbopatriotyzmu, polską sekcję tego, co nazywa alt-patriotyzmem, kreśli jego konteksty kulturowe, nawiązujące przede wszystkim do poetyki wywodzącej się z mitologii „Gwiezdnych wojen”. „Turbopatriotyzm” to wyborna i porządkująca nasze codzienne obserwacje lektura, w sam raz na gorący politycznie czas. Jednym z ubocznych efektów turbopatriotyzmu, podlanego, trzeba koniecznie dodać, sosem politycznego katolicyzmu, jest pojawienie się zjawiska antyturbopatriotyzmu w postaci demonstracji pop-ateizmu (Marsze Równości, obrazoburcze emblematy i gadżety w rodzaju tęczowej waginy czy cipkomaryjki, tęczowa Matka Boska czy dowcipne drwiny w rodzaju haseł „Cześć i chwała aborterom”, „Bób, Hummus i Włoszczyzna”. To w polskiej przestrzeni zjawisko zupełnie nowe, w odróżnieniu od turbopatriotyzmu mającego za sobą bogaty background historyczny, zjawisko które nigdy tu nie występowało, a ekspresja laicka i ateistyczna była zawsze niemal „religijnie” solenna, poważna, naukowa i uroczysta, jak w elitarnych pismach ateistycznych, czy PRL-owskim tygodniku „Argumenty”. O tym jednak Napiórkowski nie napisał, bo to temat na odrębną książkę.

Marcin Napiórkowski – „Turbopatriotyzm”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, str. 316, ISBN 978-83-8049-901-0

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Grecki strajk

Następny

48 godzin gospodarka

Zostaw komentarz