7 listopada 2024

loader

Brawo Janusz Kowalski!

fot. gov.pl

Trudno się dziwić, że obłąkane sejmowe wystąpienie, które wygłosił w minionym tygodniu Janusz Kowalski zachęciło kabaret NeoNówka do drwin z niego.

„Janusz nie chciałbyś tak 15 minut przed naszym występem rozgrzać publiczność. Takie coś typu – wstajemy, bijemy brawo i kilka ciepłych słów i potem wchodzimy my?” – napisał na swoim na Twitterze kabaret Neo-Nówka po tym, gdy pan Kowalski w amoku wpadł na sejmową mównicę i zaczął w transie bronić ministra Czarnka i jego programu Willa Plus dla swoich. „My jesteśmy dumni z naszych ministrów! Szanowni, wstańmy i pokażmy, jacy jesteśmy dumni z naszych ministrów! Brawo! Brawo minister Czarnek! Brawo! Wstajemy! Nigdy nie dojdziecie do władzy! Brawo! Rozliczymy was! Rozliczymy Trzaskowskiego! I co się Nitras śmiejesz?  Śmiejcie się! Nigdy nie dojdziecie do władzy – darł się nieprzytomnie w Sejmie Kowalski. Szkoda, że nie dodał, że te wille pisowcom się należały, zgodnie z tradycją ustanowioną przez premier Szydło, która broniła premii dla urzędników. I trzeba przyznać, że żaden kabaret by tego nie wymyślił. Minister edukacji rozdaje wille warte miliony swoim, podczas, gdy nauczyciele uciekają ze szkół w poszukiwaniu lepiej płatnego zajęcia, a dzieci miesiącami nie mają matematyki czy angielskiego. A wiceminister rolnictwa, podwładny innego ministra uwikłanego w aferę traktorową, broni swojego kumpla z rządu w taki sposób, że nie pominie tego w spotach wyborczych żadna partia opozycyjna.

Mam niemałą satysfakcję, że kabaret Neo-Nówka zauważył potencjał Kowalskiego i to co ja w sierpniu kiedy pisałem na tym portalu, że Janusz Kowalski jest jak z Neo-Nówki wyjęty.

„Przy okazji dyskusji o hejcie w życiu publicznym pragnę się podzielić z czytelnikami osobistym doświadczeniem. Gdy niewłaściwe zachowania dotykają polityków Zjednoczonej Prawicy, wówczas krzyczą oni, że to opozycja produkuje hejterów. Tymczasem tak się składa, że ostatnio z jednym hejterem z obozu władzy siedziałem w studiu, w programie „Woronicza 17”. Mam na myśli  podwładnego ministra Zbigniewa Ziobro – Janusza Kowalskiego, który zwracając się do mnie, uparcie nazywał mnie komunistą, którym nigdy nie byłem. Gdy upadła komuna byłem trzynastoletnim dzieciakiem. To jednak nie przeszkadzało panu Kowalskiemu tytułować mnie per „komunisto”. A tak (podobno) wrażliwy na hejt, prowadzący program redaktor Kłeczek, nawet nie próbował zareagować. Chętniej podnosił temperaturę debaty niż ją studził. Janusz Kowalski mógłby być spokojnie pierwowzorem ojca ze skeczu Neo-Nówki, który dziś komentuje cała Polska. Ojciec, wyborca partii rządzącej, nazywa swojego syna, wyborcę PO: „komuchem, esbekiem, donosicielem, gwałcicielem”, itd. A syn na to:

– Ojciec ja za komuny, to w przedszkolu byłem.

– I na kolegów donosiłeś! – odpowiada ojciec.

Ależ podobieństwo! Czy mogę się dziwić, że potem fani posła Kowalskiego zwracają się do mnie w ten sam sposób? Ale czy to panu Kowalskiemu przeszkadza? Nic podobnego” – pisałem.

A dziś, w imieniu całej Lewicy dziękuję Ci Januszu, że tak intensywnie pracujesz na nasze zwycięstwo. „Brawo Janusz! Brawo!”. Trzymaj tak dalej chłopie, a wyborcy pogonią was tam gdzie wille na wierzbach rosną.

Autor jest wiceprzewodniczącym Komisji Obrony Narodowej, posłem na Sejm RP oraz Sekretarzem Generalnym Nowej Lewicy. 

Marcin Kulasek

Poprzedni

Nie lekceważmy Prezesa

Następny

Nerwy przed zmianą warty