Część I. Historia.
Ewolucja pingpongowa:
Dnia 15.11.2023. odbyło się w San Francisco spotkanie Prezydentów Xi Jinpinga i Joe Bidena, którzy uczestniczyli w spotkaniu na szczycie ChRL – USA oraz w XXX konferencji APEC (Asia – Pacific Economic Cooperation). Prezydent Xi przebywał w Stanach Zjednoczonych w dniach 14. – 17.11.2023. Jego rewizyta w USA oznacza początek Nowej Ery i Nowej Drogi (Nowej Podróży) we wzajemnych stosunkach między obydwoma największymi mocarstwami. Cały świat wiązał wielkie nadzieje z tymi wydarzeniami z uwagi na niezwykłą mnogość i na poważną złożoność współczesnych problemów dwustronnych i wielostronnych, których skuteczne rozwiązywanie jest w znacznej mierze uzależnione od tych obydwu wielkich mocarstw. Kluczową sprawą jest obecnie zrealizowanie przez USA (i przez ChRL) postanowień Kodeksu Xi Jinpinga, czyli Jego pakietu pięciu innowacyjnych propozycji (tzw. filarów) mających regulować rozwój współpracy chińsko-amerykańskiej dla dobra obydwu największych mocarstw i całego świata. Mówiąc nieskromnie, w moich analizach przewidywałem realistycznie, że, wcześniej czy później, dojdzie do takiego przełomu. I dobrze się stało, że doszło, póki nie jest jeszcze za późno.
Poprzednie spotkanie obydwu najwyższych przywódców miało miejsce dokładnie rok temu na indonezyjskiej wyspie Bali (konferencja G20), ale jego wyniki nie przyczyniły się zbytnio do poprawienia stosunków chińsko-amerykańskich z uwagi na egocentryczne, hegemonistyczne, prowokacyjne i agresywne poczynania USA wobec Chin. To jest, powiedzmy, pierwszy wojowniczy fortepian, na którym grał Waszyngton, zaś jego muzykowanie na drugim fortepianie jest znacznie łagodniejsze i bardziej wyważone. Niech świadczy o tym intensyfikacja w ostatnim, czasie rozmaitych kontaktów dwustronnych z udziałem wysokich amerykańskich urzędników państwowych i wybitnych osobistości. Np.: prof. Henry Kissinger, Anthony Blinken, Janet Yellen, Gina Marie Raimondo (US Secretary of Commerce, czyli Minister Gospodarki), John Kerry i in. Chiny odwiedzili także weterani-piloci „latających Tygrysów”, którzy pomagali Chińczykom w pokonaniu agresorów japońskich oraz orkiestra filharmonii filadelfijskiej z okazji 50-lecia jej pierwszego koncertu w Chinach Ludowych, Co więcej, ww. spotkanie na szczycie w San Francisco rodzi nadzieję na upragnione uspokojenie i na znaczną poprawę sytuacji oraz stanowi niewątpliwie znakomity przyczynek do przeanalizowania doświadczeń historycznych, obecnego stanu i dalszych perspektyw stosunków pomiędzy obydwoma największymi mocarstwami, co niniejszym czynię.
Zacznijmy od tego, że powstanie KPCh w 1921 r. (i ChRL w 1949 r.) pokrzyżowało kompletnie plany USA wobec narodu i państwa chińskiego. Oficjalny Waszyngton (szczególnie: Franklin Delanoe Roosevelt i John Foster Dulles) stawiał na zwycięstwo nacjonalistów Chang Kaiszek’a i uznawał, jako Chiny, Tajwan, gdzie znaleźli oni schronienie. Do Taipej przeniosła się także ambasada USA; ale konsulaty amerykańskie pozostały w ChRL. Zostały one zlikwidowane dopiero na początku lat pięćdziesiątych wieku – na żądanie Pekinu. Przez 30 lat USA nie uznawały ChRL. W owym czasie, w podejściu Waszyngtonu do Pekinu dominowała nijakość: Chiny Ludowe – to ani sojusznik, ani wróg; raczej – rywal (competitor); a nawet przeciwnik (foe) – jak w przypadku wojny koreańskiej i wietnamskiej, czy napięć wokół Tajwanu. Wyróżniamy w analizowanym okresie cztery wyraźne etapy rozwojowe we wzajemnych stosunkach obydwu wielkich mocarstw: 1. 1949 r. – 1960 r.: konfrontacja i sytuacje kryzysowe; 2. 1961 r. – 1968 r.: izolowanie i powstrzymywanie Chin (containment); 3. 1969 r.- 1979 r.: ewidentne zbliżenie i normalizacja; 4. od roku 1980 do dnia dzisiejszego – w miarę efektywny ale sinusoidalny (góra-dół) rozwój współpracy, z okresami napięć, wojny gospodarczej i medialnej oraz dość ostrej rywalizacji polityczno – strategicznej.
Zupełnie przez przypadek, przełomową rolę w normalizacji, odegrała tzw. „dyplomacja ping-pongowa”. Zaczęła się ona na mistrzostwach świata w tej dyscyplinie sportu w mieście Nagoya (Japonia). Dnia 6 kwietnia 1971 r., ping-pongista amerykański, Glenn Cowan, spóźnił się na autokar swej drużyny. Wtedy pingpongista chiński, Zhuang Zedong, zaprosił go do autokaru drużyny chińskiej, porozmawiał z nim po przyjacielsku, wręczył upominek i zawiózł do miejsca przeznaczenia. Sprawa stała się głośna. Została ona sprytnie wykorzystana przez kierownictwo chińskie, także przez Przewodniczącego Mao – jako pretekst do rozpoczęcia normalizacji stosunków chińsko-amerykańskich. Już 10 kwietnia 1971 r., zespół pingpongistów z USA przybył na tournee w Chinach. Wprawdzie Amerykanie, pierwsi – od 1949 r.- oficjalni goście z USA w ChRL, przegrywali mecze, ale wygrała sprawa normalizacji. Poczynając od roku 1969 – USA łagodziły restrykcyjną politykę wobec Chin. Rozpoczęto poufne negocjacje na szczeblu ambasadorów, najpierw w Genewie, a potem w Warszawie. Łącznie odbyło się 136 spotkań tego rodzaju. Ze strony chińskiej uczestniczył w nich, m.in., słynny i wybitny dyplomata, amb. Wang Pingnan, wielki przyjaciel Polski. Ale Pekin nadal wysyłał sławetne „poważne ostrzeżenia” wobec Waszyngtonu (łącznie około 700) i traktował USA jako „papierowego tygrysa”.
W czasie wojny koreańskiej (1 listopada 1950 r. – 27 lipca 1953 r.) – przeciwko wojskom amerykańskim (formalnie ONZ-owskim) walczyły liczne zastępy żołnierzy chińskich (tzw. „ochotników”). Waszyngton rozważał nawet zastosowanie broni atomowej przeciwko nim. Wojna zakończyła się sromotną porażką USA i podziałem Korei. Podpisano jedynie zawieszenie broni, a nie traktat pokojowy. Również w czasie wojny wietnamskiej (1965 r. – 1970 r.) dochodziło do bezpośrednich starć chińsko-amerykańskich. W tym okresie, po stronie wietnamskiej, walczyło 320.000 żołnierzy chińskich (łącznie). Zginęły tysiące z nich. Chiny udzieliły Wietnamowi poważnej pomocy materialnej i militarnej. Również ta wojna zakończyła się klęską amerykańską i zjednoczniem Wietnamu. Ale obie te wojny znacznie pogorszyły i tak już złe stosunki chińsko-amerykańskie. Nałożyły się na to – dodatkowo – trzy kolejne tzw. kryzysy tajwańskie. Prekursorem przełomu jakościowego na linii ChRL – USA był Edgar Snow, znany pisarz i dziennikarz amerykański szanowany w Pekinie. Przebywał on w Chinach jeszcze w roku 1937 i rozmawiał z Mao. Napisał, m.in., książkę pt.: „Czerwona gwiazda nad Chinami” („Red Star Over China”). E. Snow powrócił jeszcze do Chin w roku 1960 i 1964. Mógł on odegrać znaczną rolę w normalizacji, ale oficjalny Waszyngton patrzył na niego niechętnym okiem (za rzekome „sympatie prokomunistyczne”). Kiedy E. Snow chorował na raka, premier Czou Enlai wysłał najlepszych onkologów chińskich do szpitala w Genewie, gdzie leczył się E. Snow – dla ratowania jego życia.
Rzeczywisty przełom i początek normalizacji nastąpił wreszcie po dojściu do władzy Prezydenta Richard’a Nixon’a (w 1969 r.). Henry Kissinger, jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, odbył 2 „tajne” i owocne misje specjalne do Pekinu w 1971 r. W wyniku starań Henry Kissingera i zgody władz chińskich, Prezydent USA Richard Nixon przybył do Chin – z oficjalną wizytą państwową, w dniach 21 – 28 lutego 1972 r., na zaproszenie Premiera Czou Enlai’a. Delegacja amerykańska przebywała w Pekinie oraz w Szanghaju. Przeprowadziła rozmowy z Przewodniczącym Mao. Traktował on wówczas USA – jako swoistą przeciwwagę wobec ZSRR w chińskiej polityce zagranicznej. W trakcie wizyty podpisany został tzw. 1. komunikat szanghajski, przewidujący pełną normalizację i nawiązanie stosunków dyplomatycznych. USA uznały „jedne Chiny” („One China Policy”) i zerwały stosunki dyplomatyczne z Tajwanem (pozostawiono tam jedynie przedstawicielstwo handlowe). Najpierw ustanowiono misje łącznikowe (tzw. liaison offices), które działały w latach 1973 – 1975. Natomiast 1 marca 1979 r., ambasady obydwu krajów w Waszyngtonie i w Pekinie rozpoczęły swoją działalność. Droga do normalnej współpracy chińsko-amerykańskiej stała otworem. W następnych latach Chiny odwiedzili kolejni Prezydenci: Gerald Ford (1975 r.), Jimmy Carter (1977 r.), Ronald Reagan (1984 r.), George Bush, senior (1989 r.), Bill Clinton (1998 r., 2010 r., 2013 r.), George W. Bush, jr. (2001 r., 2002 r., 2005 r. i 2008 r. – (udział w ceremonii otwarcia Olimpiady pekińskiej), Barack Obama (2009 r.) i Michelle Obama (2014 r.), Donald i Melania Trump (2017 r.) oraz całe tabuny oficjeli (cywilnych i wojskowych) z obydwu Stron. Sędziwy profesor Henry Kissinger jest nadal aktywny w stosunkach chińsko-amerykańskich i bardzo szanowany w ChRL. Trwa z powodzeniem dialog strategiczny między ChRL i USA.
Ale elementy napięcia pozostają nadal (np. w kwestii Korei Płn., Tajwanu, Tybetu, praw człowieka, praw autorskich, wojny informatycznej – cyber war, Dalai Lamy i itp.). W USA daje się zauważyć jednak pewne „rozdwojenie jaźni” w stosunku do Chin. Jedni traktują je jako przeciwnika i rywala; inni zaś jako partnera i konkurenta – co najwyżej. Jednak, w ostatnich czasach, zwolennicy pierwszego podejścia zdają się uzyskiwać pewną przewagę, przynajmniej w establishmencie amerykańskim, w którym nasila się strach i obawa przed ChRL. Wynika to z kilku zasadniczych powodów: – konsekwencje dynamicznego rozwoju, umocnienia i modernizacji Chin, po roku 1978 (reformy i polityka otwarcia na świat); – zajęcie 2. miejsca w skali globalnej w zakresie wartości PKB i całkiem realne perspektywy uzyskania niedługo 1. miejsca w tej klasyfikacji (np., w 2018 r.: PKB USA = 20,5 bln USD; PKB ChRL = 14,2 bln USD, a w 2022 r.: PKB USA -22,5 bln USD, a PKB ChRL – 18 bln USD i nadal rośnie); – poważne umocnienie pozycji i wpływów ChRL na wszystkich kontynentach, łącznie z Ameryką Północną (szczególnie Kanada).
Na fluktuacyjnie układające się stosunki chińsko – amerykańskie znaczny negatywny wpływ wywierają, w szczególności: – ogromne straty finansowe (i inne) poniesione przez USA w wyniku kryzysu globalnego, wywołanego przez bankierów, konserwatystów i neoliberałów amerykańskich oraz chęć odrobienia tych strat; – zwiększenie agresywności konserwatystów i kompleksu wojskowo-przemysłowego USA wobec Chin, otoczenie ich terytorium łańcuchem ponad 20 amerykańskich baz wojskowych; – zmuszanie Japonii, Australii, Filipin a nawet Wietnamu do odgrywania (w interesie USA) analogicznej roli antychińskiej, jaką separatystom proamerykańskim na Ukrainie kazano odgrywać przeciwko Rosji, z wiadomymi tego skutkami itp. Establishment amerykański ma jednak świadomość, iż – w obecnym układzie sił globalnych – może on wprawdzie wywołać wojnę z Chinami (czy z Rosją), ale nie ma możliwości jej wygrania. Jak potwierdza casus ukraiński i tzw. kryzys (syndrom) wyspiarski na Dalekim Wschodzie, sytuacja jest bardzo poważna i nie należy lekceważyć tych zagrożeń. ChRL prowadzi jednak dialog polityczno – strategiczny ze stroną amerykańską oraz wyrafinowaną i pokojową politykę globalną, umacniają swój potencjał obronny i nie dadzą się sprowokować „jastrzębiom” amerykańskim, brytyjskim, australijskim czy japońskim. Zresztą, premier Australii, pan Anthony Albanese, złożył niedawno owocną wizytę oficjalną w ChRL.
Natomiast zupełnie inaczej wygląda obecna sytuacja prezydenta Joe Bidena oraz Partii Demokratycznej w USA i Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do Chin w ogólności. Jak wspomniałem powyżej, w Stanach zauważalne jest nadal swoiste rozkojarzenie polityczne i psychologiczne: czy bezprecedensowy rozwój Chin („Rise of China”) – to szansa („opportunity”), czy też zagrożenie („threat”)? Wielu Amerykanów zastanawia się też, czy USA postąpiły słusznie, inwestując w Chinach w wielkiej skali i przenosząc tam swoją produkcję przemysłową? Słowem, czy ukręciły bat na własną skórę? Taki jest dylemat dla wielu decydentów, analityków i zwykłych obywateli w USA. Nie brakuje tam „jastrzębi”, którzy postulują uderzenie w Chiny – póki nie jest za późno; a nawet poważnych uczonych, np. prof. Richard Felix Starr, (profesor Hoover Institution, Stanford University, Kalifornia; urodzony w 1923 r., w Warszawie); i wojskowych, np. gen. Ben Hodges [1], którzy prorokują „czołowe zderzenie” („head-on crash”) amerykańsko-chińskie (militarne) w dalszej perspektywie. Tymczasem Chiny podchodzą dość ostrożnie do „wyczynów” i prowokacji amerykańskich (np. w Iraku, w Syrii, na Bliskim Wschodzie, wobec Iranu, w Pakistanie, na Ukrainie czy w Afganistanie itp.), na zasadzie: jeśli USA same chcą się tam wykrwawić i wykosztować, to po co im w tym przeszkadzać? Nie czekając więc na dalszy bieg wydarzeń, Chiny inwestują poważnie, np., w iracki przemysł naftowo-gazowy, w afgańskie kopalnie rud metali i in.
Główną troską Przewodniczącego Deng’a, pionierskiego reformatora, było zapewnienie kontynuacji jego reform i rozwoju – po odejściu z polityki i po śmierci. W tym celu wykorzystał on oryginalny instrument, który przeszedł do historii pod nazwą „podróży inspekcyjnej na Południe” (wiosną 1992 r.). Przewodniczący Deng odwiedził wówczas Guangzhou (Kanton), Shenzhen (wizytówkę nowoczesnych Chin), Zhuhai i Szanghaj, gdzie patronował powstawaniu bardzo nowoczesnej dzielnicy gospodarczej Pudong (Pudong New Area), bijącej jeszcze niedawno wszelkie rekordy przyrostu PKB (20% rocznie!). Przewodniczący Deng wszędzie przekonywał i zachęcał (z powodzeniem) do kontunuowania reform i do modernizowania Chin oraz do doskonalenia polityki zagranicznej (opening up). Początkowo – ta podróż została zignorowana przez oficjalny Pekin; ale później stała się znana zarówno w Chinach i na całym świecie jako przykład wielkiej determinacji i efektywności oraz pasji reformatorskiej Przewodniczącego.
W końcu lat 80-tych przekazywał on kolejno najwyższe stanowiska, jakie piastował: sekretarza generalnego KPCh, premiera i Prezydenta; pozostał jedynie przewodniczącym Centralnej Komisji Wojskowej KC oraz zachował tytuł „najwyższego przywódcy”. Powiadano, iż steruje on nawą partyjną i państwową z „tylnego siedzenia”. Umarł w dniu 19 lutego 1997 r., w wieku 92 lat. Jego dzieło kontynuowali następcy: Jiang Zemin (3. pokolenie przywódców) i Hu Jintao (4. pokolenie przywódców) oraz Xi Jinping (5. pokolenie przywódców). 1 lipca 1997 r. Hongkong, a 20 grudnia 1999 r. – Macao powróciły do Macierzy, jako Specjalne Regiony Administracyjne, zarządzane i rozwijające się zgodnie z realistyczną zasadą: „jeden kraj, dwa systemy” – tzn.: system kapitalistyczny i styl życia zostanie tam zachowany przez 50 lat. Jednak procesy integracyjne tych jednostek administracyjnych z Macierzą postępują szybko naprzód pod każdym względem, szczególnie politycznym, społecznym i gospodarczym.
Część II. Tajwan.
Słowo wstępne:
Nieuchronne zjednoczenie Tajwanu z Macierzą chińską stanowi obecnie jeden z kardynalnych problemów nie tylko w stosunkach ChRL – USA, lecz również w kontekście globalnym. Im szybciej to zjednoczenie nastąpi, tym lepiej dla obydwu wielkich mocarstw, jak również dla całego świata. Obecnie, wskutek antychińskiej presji ze strony USA i ich sojuszników, kwestia ta stanowi źródło i ognisko najgroźniejszych napięć na arenie międzynarodowej. Niemcy i Wietnam zostały już zjednoczone. Poza Tajwanem na zjednoczenie jeszcze czekają: Cypr w Europie i Korea w Azji. W niniejszym opracowaniu nie traktuję Tajwanu (TAI) jako odrębnego państwa – podmiotu prawa międzynarodowego. Stanowi on integralną część ChRL – także na mocy zasady „jednych Chin” („One China Policy”) uzgodnionej z USA jeszcze w 1972 r., o czym piszę poniżej. Kierownictwo chińskie wykazuje realizm, pryncypialność, rozwagę, umiar i zdrowy rozsądek w tych i w innych sprawach natury zasadniczej oraz potwierdza, kolejny raz z rzędu, iż Chiny zmierzają do pokojowego zjednoczenia Tajwanu z Macierzą i od tego nie odstąpią; są one jednak przygotowane na każdą ewentualność, jeśli zaszłaby taka potrzeba?
Niepodważalne prawo Chińskiej Republiki Ludowej do swej Prowincji tajwańskiej nie ulega najmniejszej wątpliwości. W minionych stuleciach Chińczycy borykali się nieustannie z wieloma amatorami „przysmaku tajwańskiego”: Portugalczykami, Holendrami, Francuzami i Japończykami. Teraz Amerykanie roszczą sobie pretensje do patronatu i do nadzoru nad wyspą, traktując ją nadal jako „niezatapialny lotniskowiec” przeciwko Chinom i jako jedną z głównych ponad 20 amerykańskich baz wojskowych utworzonych wokół Państwa Środka. To bardzo niebezpieczna globalna gra Waszyngtonu, nad którą wisi, wszakże widmo kompromitującego „syndromu afgańskiego” oraz innych wcześniejszych niepowodzeń amerykańskich w Azji (np. Korea, Wietnam, Afganistan i in.), na Pacyfiku (np. Pearl Harbour) i gdzie indziej.
Prezydent Xi Jinping ostrzega: ludowe wojsko chińskie jest nie tylko po to, aby uczestniczyć w bitwach i w wojnach, ale żeby je wygrywać. Natomiast przykład Hongkongu i Makao może być dobrym pokojowym wzorcem do naśladowania i do uregulowania kwestii tajwańskiej – na zasadzie: „jeden kraj, dwa systemy”, ale USA i obecne władze z Tajpej (stolica TAI) negują tę zasadę. Chińska Prowincja Fujian graniczy, poprzez Cieśninę, właśnie z…Tajwanem! Z tej też Prowincji wywodzili się pierwsi chińscy osadnicy, szczególnie rolnicy, rybacy i handlowcy, którzy zaludniali tę wyspę w pradawnych czasach (o tym – poniżej). Istnieją silne podobieństwa etniczne, kulturalne i emocjonalne pomiędzy obywatelami obydwu Stron oraz więzi rodzinne, obyczajowe, językowe, religijne i in. Od dawna przedsiębiorcy tajwańscy robią znakomite interesy ze swoimi ziomkami w Fujian i w innych prowincjach Chin Wschodnich – w szczególności.
Tło historyczne:
Jeszcze około 4.000 lat p.n.e. wyspa została najpierw zasiedlona przez liczne grupy dalekowschodnich aborygenów pochodzenia austronezyjskiego (głównie malajsko-polinezyjskiego). Zaś, bliżej naszych czasów, odkrywcami Tajwanu (zwanego też kiedyś Formozą) byli, po drodze, marynarze portugalscy (w 1517 r.), którzy żeglowali ku Japonii. Następnie, w roku 1661, wyspa została przejęta przez Holendrów, którzy założyli tam swą kolonię, utworzyli sławetną kompanię wschodnio-indyjską zajmującą się głównie uprawą ryżu i trzciny cukrowej oraz szerokim eksportem na świat tegoż ryżu i cukru. Kolonizatorzy holenderscy sprowadzili na Tajwan kilkadziesiąt tysięcy Chińczyków (do pracy), co doprowadziło do masowego tam osadnictwa chińskiego na wielką skalę. Proces ten przeobraził w zasadniczy sposób strukturę demograficzną i społeczną Tajwanu od aborygenów do rodowitych Chińczyków. Konsekwencje tego są widoczne także dziś – bowiem 98% ogółu ludności wyspy (liczącej ponad 24 miliony obywateli) stanowią właśnie Chińczycy, a zaledwie 2% to tzw. gaoszanowie (pochodzenia malajskiego). Zresztą, społeczeństwo tajwańskie dzieli się na dwie odrębne grupy, czyli na tych, którzy tam przybyli z kontynentu w dawnych czasach oraz na tych, którzy zawitali na wyspę po roku 1945 (koniec II wojny światowej) i po wojnie domowej w Chinach.
Panowanie holenderskie nie trwało jednak długo; bowiem wkrótce oddziały chińskie pod dowództwem gen. Zheng Chenggong’a (za panowania dynastii Ming, 1368 r.-1644 r.) przegoniły precz Holendrów i założyły chińskie królestwo Dongning. Przetrwało ono zaledwie 22 lata; bowiem, w roku 1683, już za panowania dynastii Qing, tzw. mandżurskiej (1644 r. – 1911 r., najdłużej panującej, 267 lat, dynastii cesarskiej w Chinach), armia zlikwidowała ww. królestwo i przyłączyła Tajwan do Macierzy Chińskiej (Mainland China – w sinologii zachodniej). Zwiększyło to poważnie dalszy napływ migrantów na wyspę, szczególnie, z Chin Południowo-Wschodnich; w 1706 r. założyli oni stolicę Tajpej. Zaś w roku 1858, na mocy traktatu pokojowego po II wojnie opiumowej, porty tajwańskie zostały udostępnione kupcom z Zachodu.
W ten kontekst wydarzeń historycznych na Tajwanie wplata się groźny wątek japoński. Potrwa on dość długo. W roku 1874 Japonia wysłała ekspedycję karną na wyspę po zamordowaniu przez aborygenów rozbitków z japońskiego statku Riukiu. To był poważny sygnał ostrzegawczy. Ciekawostką jest także to, że również Francja zaatakowała Tajwan, bez powodzenia, w roku 1884, w czasie wojny chińsko-francuskiej (o Wietnam). Potem utworzono, w roku 1887, samodzielną prowincję na Tajwanie. Jej I gubernator, Liu Mingchuan, przeprowadził zasadnicze reformy oraz zabiegi modernizacyjne w życiu gospodarczo-społecznym. Zbudowano, m.in., linie kolejowe, założono sieci telegraficzne i nawiązano połączenia z Macierzą oraz ustanowiono urzędy pocztowe itp. Poczynania te należy traktować jako I fazę kompleksowej modernizacji infrastruktury i gospodarki wyspy.
Następnie doszło do wojny chińsko – japońskiej. Po jej zakończeniu, w roku 1895, przekazano Tajwan Japonii, na mocy postanowień traktatu z Shimonaseki. Na wyspie nasilał się jednak zorganizowany ruch oporu, który doprowadził do utworzenia Republiki Tajwanu (Formozy). 24.05.1895 roku nastąpił, wszakże desant wojsk japońskich celem obalenia owej Republiki. Jej I Prezydent, Tang Jingsong, salwował się ucieczką. Nastały trudne czasy panowania japońskiego. Okupant zaprowadził dyktatorskie porządki na wyspie i rygorystyczny reżim typu samurajskiego (tzw. ostra japonizacja, podobnie jak u nas brutalna germanizacja czy rusyfikacja). Japonia dążyła do modernizacji Tajwanu i do przekształcenia wyspy w modelową… prowincję japońską. Jednak tamtejsi Chińczycy i aborygeni solidarnie przeciwstawiali się okupantowi japońskiemu, który zmusił, wszakże około 30.000 Tajwańczyków do służby w armii i we flocie imperialnej.
W roku 1937 rozpoczęła się II wojna japońsko-chińska i de facto II wojna światowa na Dalekim Wschodzie (2 lata wcześniej niż w Europie). Po klęsce Japonii, w 1945 r., Tajwan powrócił do Chin na mocy postanowień tzw. traktatu kairskiego. Upadek ww. dynastii Qing w roku 1911, stanowiący kres istnienia cesarskich i dynastycznych Chin, oznaczał jednocześnie rozpoczęcie nowego post imperialnego etapu w ewolucji tego państwa. Etapu, który doprowadził do utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej dnia 1 października 1949 r. Wcześniej jednak, w roku 1912, Sun Jat-sen, wybitny polityk chiński, utworzył naonczas dość słabowitą nacjonalistyczną partię Kuomintang (KMT – Narodową Partię Chin), początkowo o orientacji socjalistycznej, a następnie oscylującą bardziej „na prawo”. Utworzona została Republika Chińska, która to nazwa jest nadal stosowana przez władze tajwańskie i niektórych ich sojuszników. Używany jest także termin China Taipei, np., na międzynarodowych imprezach sportowych itp.; zaś ostatnio niektórzy politycy i wysłannicy amerykańscy stosują prowokacyjnie pojęcie: Republic of Taiwan, usiłując traktować wyspę jako odrębne państwo – na złość Chińczykom. Jednocześnie, w latach 20-tych XX wieku umacniała się Komunistyczna Partia Chin (utworzona w 1921 r.) i posiadająca Armię Czerwoną. Doszło do konfliktu i do walki o władzę. 01.08.1927 r. KPCh wznieciła powstanie w Nanchang przeciwko rządowi nacjonalistycznemu KMT. Rozpoczęła się 10-letnia wojna domowa trwająca, w I fazie, do czasu ww. japońskiej agresji przeciwko Chinom (1937 r.).
Główne ówczesne siły zbrojne KPCh (85.000 żołnierzy + 15.000 kadr partyjnych) skoncentrowane były początkowo na południu Chin, w Prowincji Jiangxi. Zaś wojska KMT, pod dowództwem Cziang Kai-szeka, zamierzały okrążyć i – ewentualnie – pokonać je. W obliczu takiego zagrożenia, przywódcy KPCh, Mao Zedong, Czou Enlai (i in.) podjęli spektakularną decyzję o uniknięciu okrążenia i o wycofaniu oddziałów Armii Czerwonej na północ, do Prowincji Shaanxi (miejscowość Yan’an). Operacja ta znana jest w historii pod mianem „Długiego Marszu”, rzeczywiście bardzo długiego – 12.500 km! Trwał on w latach 1934 – 35. Cziang przejął władzę na Tajwanie i ogłosił, że reprezentuje on całe Chiny. Uzyskał znaczną pomoc od Amerykanów i zawarł układ obronny z nimi (w 1954 r.). Doszło do wojny domowej między siłami KPCh i KMT. Wojska Cziang Kai-szeka zostały pokonane, a on sam, z częścią swoich zwolenników, uciekł na Tajwan. Zaś inni jego ludzie wyemigrowali do USA i do Japonii. Cziang zmarł w 1975 r., a najwyższy urząd po nim objął jego syn, Cziang Czing-kuo. Po nim urząd ten sprawowało jeszcze 7 prezydentów (obecnie – bardzo proamerykańska i z gruntu populistyczna pani Tsai Ing-wen z Demokratycznej Partii Postępu, DPP).
Stanowisko chińskie:
Ciekawostką historyczną w przedmiocie pokonania militarystów japońskich na froncie dalekowschodnim była… współpraca wojskowa chińsko-amerykańska w sferze lotnictwa bojowego. To był swoiście przyjacielski epizod w stosunkach wzajemnych. Otóż, ochotniczy pułk amerykańskich sił powietrznych, tzw. Latające Tygrysy (Flying Tigers), miał swą bazę (m.in.) w mieście Kunming, stolicy prowincji Yunnan, położonej przy granicy z Wietnamem. Pułk składał się z trzech dywizjonów myśliwców (każdy po 30 samolotów typu Curtis P-40B Warhawk) i walczył w latach 1941-1942 pod dowództwem generała Claire Lee Chennault’a. Piloci Tygrysów zestrzelili 296 samolotów japońskich, szczególnie bombowców Kawasaki, które, w efekcie, przestały atakować Kunming. Tygrysy straciły natomiast 14 pilotów. Pamięć o lotnikach amerykańskich jest szanowana i czczona w Chinach. Żyjący weterani pułku złożyli wizytę w Chinach jesienią 2023 r. i zostali tam przyjęci bardzo serdecznie.
Stosunki między obiema Stronami newralgicznej Cieśniny Tajwańskiej układają się sinusoidalnie – raz lepiej, gdy władzę na wyspie sprawuje KMT i raz znacznie gorzej, gdy rządzi tam partia DPP, jak obecnie. Tajwan zrywał stosunki dyplomatyczne (i inne) z tymi państwami, które uznają ChRL i popadał w coraz większą samoizolację. Zaś ChRL żądała zerwania stosunków dyplomatycznych z Tajwanem od tych państw, które chciały nawiązać takie stosunki z Pekinem. Do 1971 r., Tajwan, jako Republika Chińska, należał do ONZ i wchodził nawet w skład Rady Bezpieczeństwa. Jednak wiele państw członkowskich tej Organizacji nie godziło się z tą anomalią. Ciekawe, że również USA nie wyrażały sprzeciwu wobec przyjęcia ChRL do ONZ, co ostatecznie nastąpiło ponad 50 lat temu, dnia 25.10.1971 r. Na wniosek Albanii uchwalona została rezolucja ZO ONZ nr 2758 przewidująca „nadanie legalnych praw ChRL w ONZ, uznanie jedynych legalnych przedstawicieli ChRL w ONZ oraz wykluczenie przedstawicieli Tajwanu, Republiki Chińskiej, ze struktur ONZ (tzw. UN Family”). Sprawiedliwości dziejowej stało się zadość.
W 1979 r. USA wypowiedziały także układ obronny i zerwały stosunki dyplomatyczne z „Republiką Chińską” oraz ustanowiły je z ChRL. Podobnie uczyniła to Japonia, w roku 1972. Obecnie tylko 14 państw i państewek, łącznie z Citta del Vaticano, (na 193 państw członkowskich ONZ), uznaje Tajwan za reprezentanta całych Chin i utrzymuje stosunki dyplomatyczne z nim. W dniu 10.12.2021 r. Nikaragua zerwała stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i nawiązała je z ChRL. Inne kraje, także Polska, utworzyły na wyspie, na zasadach wzajemności, swe „przedstawicielstwa handlowe itp.”. Spełniają one jednak również pewne funkcje ambasad i konsulatów de facto, jak np. w przypadku USA. Utworzone zostały specjalistyczne instytucje ds. kontaktów między obiema Stronami Cieśniny Tajwańskiej: w ChRL – rządowe biuro: Taiwan Affairs Office, TAO (zwany też Association for Relations Across the Taiwan Straits, ARATS) oraz z wzajemnością, po stronie tajwańskiej, Straits Exhange Foundation, SEF.
Delegacje tych instytucji odbyły bezprecedensowe spotkanie, w roku 1992, w Hongkongu i zawarły tzw. Konsensus z 1992 r. Naturalnie, obie Strony deklarowały, że każda z nich reprezentuje całe Chiny, co – na ówczesnym etapie – wyglądało dość surrealistycznie i karykaturalnie w przypadku Tajwanu. Uznano istnienie jednych Chin, ale każda ze Stron zachowała prawo do własnej (odmiennej) interpretacji postanowień Konsensusu, zgadzając się na to, że polityka „jedności Chin” („One China Policy”) wyklucza istnienie dwóch państw chińskich obok siebie. Jeszcze w roku 1979 ChRL zaproponowała pokojowe zjednoczenie wyspy z macierzą na zasadzie: „jeden kraj – dwa systemy”, ale strona tajwańska nie przyjęła tej propozycji. OZPL, Parlament chiński, uchwalił (w roku 2005) tzw. ustawę antyrecesyjną (ostrzegawczą), która przewidywała użycie siły przez armię ChRL – w przypadku prób formalnego i jednostronnego proklamowania niepodległości Tajwanu.
Prezydent Czen Szui-bian (2000 r. – 2008 r.) utracił władzę na Tajwanie na rzecz przywódcy KMT, Ma Ying-jeou. Zapoczątkowany został nowy rozdział w stosunkach chińsko – tajwańskich, tzw. „nowe otwarcie”. Wznowiono rozmowy pomiędzy TAO oraz SEF. Uruchomiono „trzy połączenia” między obiema Stronami: lotnicze, morskie i pocztowe. Przedtem, jeśli ktoś chciał lecieć z Chin na Tajwan, to najpierw musiał udać się do Hongkongu i dopiero stamtąd podróżować na wyspę. Prezydent Ma (i KMT) uznawali wprawdzie zasadę „jedności Chin”, ale głosili koncepcję „3 razy nie”: nie dla zjednoczenia z Chinami, nie dla niepodległości Tajwanu i nie dla użycia siły w celu zjednoczenia. W tym dość sprzyjającym klimacie w stosunkach wzajemnych doszło do bezprecedensowego spotkania Prezydentów Xi i Ma w Singapurze (07.11.2015 r.). Ma potwierdził poparcie dla postanowień Konsensusu z 1992 r., ale, zamiast polityki jedności (jednych) Chin, lansował koncepcję „dwóch państw chińskich”: jedno – ChRL, a drugie – Tajwan, co, zrozumiałe, było nie do przyjęcia dla władz w Pekinie. Zaś Prezydent Xi deklarował zdecydowanie, że społeczeństwa obydwu Stron należą do jednej i tej samej rodziny („one family”), z czego wynikają ewidentne konsekwencje.
Podjęto decyzję w sprawie założenia gorącej linii połączeń („hot line”) pomiędzy przywódcami ChRL i TAI. Jednak 16.01.2016 r. KMT przegrał wybory powszechne i prezydenckie, a w maju tegoż roku urząd Prezydenta TAI objęła pani Tsai Ing-wen z partii DPP, która uzyskała 56% głosów wyborców w wyborach prezydenckich (a KMT tylko – 31%). W wyborach powszechnych (parlamentarnych) DPP zdobyła 61 mandatów (solidna większość), a KMT – 38 i przeszła do opozycji. W ślad za tym dorobek „nowego otwarcia” został zaprzepaszczony w niemałym stopniu a stosunki między obiema Stronami Cieśniny Tajwańskiej uległy znacznemu pogorszeniu. Bowiem DPP, domaga się niezależności Tajwanu, kwestionuje zasadę „One China Policy” i postanowienia Konsensusu z 1992 r. oraz kolaboruje intensywnie z USA.
Niezależnie od tych perturbacji, chińsko-tajwańskie stosunki gospodarcze, handlowe, inwestycyjne i społeczne rozwijały się znakomicie. TAI zalicza się do grona tzw. „małych tygrysów azjatyckich”, a ChRL jest jego głównym partnerem gospodarczo-inwestycyjno-handlowym i społecznym.Od początku lat 80-tych XX wieku przedsiębiorstwa tajwańskie działały pod wymownym hasłem: „Go West” („kierunek Zachód”, czyli Chiny). O wielkiej skali tej współpracy świadczą następujące dane statystyczne: w roku 2020 udział gospodarki ChRL w ogólnych obrotach handlowych TAI wynosił 26,3%, zaś 86,3% eksportu tajwańskiego kierowane są na rynek chiński. W roku 2019 wartość obrotów handlowych między obiema Stronami wyniosła 149,2 mld USD. Od 1991 r. do miesiąca marca 2020 r. aż 44.056 przedsiębiorstw tajwańskich zainwestowało w Chinach 188,5 mld USD. Obecnie (w 2023 r.) łączna wartość chińsko-tajwańskich obrotów handlowych szacowana jest na 275 mld USD, a wartość inwestycji tajwańskich w Chinach – na ponad 200 mld USD. Władze ChRL starają się ograniczać działalność gospodarczą niektórych firm tajwańskich, jakie, za zarobione chińskie pieniądze, finansują poczynania antychińskich separatystów w TAI. Łącznie w Chinach przebywa ponad 1 milion Tajwańczyków, a ponad 3 mln turystów chińskich odwiedziło już Taiwan. Czyli: polityka – polityką, a interesy idą jak zwykle („business goes as usual”).
Obstrukcja amerykańska:
Podczas prezydentury Baracka Obamy, Donalda Trumpa i Joe Bidena nasilało się i nasila się coraz bardziej swoiste „rozpieszczanie”, głaskanie i kokietowanie Tajwanu (że tak powiem) przez USA i jednocześnie amerykańska presja na Chiny w tej kwestii. USA intensyfikują niejasności i tzw. zmyłki w swej polityce tajwańskiej, zasłaniając się pretekstem ws. niedopuszczenia do „inwazji chińskiej” na Tajwan. Dnia 26.03.2020 r., Prezydent Donald Trump podpisał ustawę, zwaną Taipei Act, ws. rozszerzania stosunków z Tajwanem i wezwał inne państwa, aby postępowały tak samo jak on. Zaś dnia 03.03.2021 r., Prezydent Joe Biden zadeklarował, iż USA opowiadają się po stronie „przyjaciół z Tajwanu” i że będą im pomagać. Ze swej strony, pani Prezydent Tsai posunęła się nawet do tego stopnia, że, w grudniu 2016 r., zadzwoniła, jak równa z równym, z gratulacjami do byłego (i przyszłego?) Prezydenta USA, Donalda Trumpa, a tenże przeprowadził z nią rozmowę, co wywołało gniew i zgorszenie w Pekinie. Prezydent Xi wezwał Prezydentkę Tsai do przestrzegania postanowień Konsensusu z 1992 r. Jednakże, w styczniu 2021 r. przeprowadziła ona kolejną rozmowę z amb. Kelly Craft, ówczesną przedstawicielką USA w ONZ, (via video link), która zapewniła panią Prezydentkę, że „USA zawsze stać będą u boku Tajwanu” („the US stands with Taiwan and always will…”). Szczególnie niebezpieczne są coraz liczniejsze prowokacje amerykańskie wobec Chin, jak np. utworzenie paktu militarnego AUSUKUS (= Australia – United Kingdom – United States), loty samolotów bojowych nad Tajwanem (i okolicą), rejsy okrętów wojennych US Navy w Cieśninie Tajwańskiej, na Morzu Południowo-Chińskim i wiele innych.
Po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych ChRL – USA (i po amerykańskim zerwaniu ich z Tajwanem, „Republiką Chińską”) – powiązania USA – TAI stały się mniej oficjalne i nieco bardziej ograniczone. Ale nie na długo. Bowiem już po uchwaleniu przez US Congress, w dniu 16.03.2018 r., ustawy o stosunkach z Tajwanem (Taiwan Relations’ Act) możliwe stało się rozwijanie współpracy na szczeblach rządowych, terenowych, gospodarczych i społecznych. USA przyjęły także ustawę ws. tzw. 6 zapewnień („six assurances”) dla Tajwanu w ślad za nawiązaniem stosunków dyplomatycznych ChRL – USA. Co więcej, Kongres uchwalił również „Taiwan Travel Act”, na mocy którego stosunki wzajemne zostały podniesione na wyższy poziom i nabrały bardziej oficjalnego charakteru. Dnia 13.09.2019 roku obie Wysokie Strony uaktualniły istniejące już wcześniej porozumienie konsularne, na mocy którego ich przedstawicielstwa mogą wydawać wizy, przyjmować wnioski paszportowe i sprawować opiekę konsularną nad swymi obywatelami. Przedstawicielstwa te to: Taipei Economic and Cultural Office in the United States oraz American Institute in Taiwan (już z nową okazałą siedzibą), które mają, jak wspomniałem powyżej, charakter ambasad i konsulatów de facto. USA przechwalają się tym, że uznają one od nowa (de-recognizes) Tajwan (jako państwo?). To bardzo niebezpieczna gra! Nieco później (w 2021 r.) USA anulowały własne (tzn. nałożone na siebie!) restrykcje ws. kontaktów urzędowych z TAI.
Alex Aznar, ówczesny minister zdrowia USA, odwiedził Tajwan 09.08.2020 r. Coraz więcej polityków amerykańskich pielgrzymuje na wyspę (ostatnio – parlamentarzyści). Dwie delegacje Kongresu USA odbyły wizyty oficjalne na Tajwanie tylko w listopadzie 2021 r. Zaś w 2022 r. wizytę na Tajwanie złożyła pani Nancy Pelosi, była marszałek (speaker) Izby Reprezentantów Kongresu USA. Rząd Joe Bidena zaprosił oficjalną delegację z Tajwanu na „Summit for Democracy” w USA (grudzień 2021 r.). Zaś na Tajwan udały się delegacje parlamentarzystów z Litwy, z Łotwy i z Estonii (w końcu listopada 2021 r.), też na „konferencję ws. demokracji”. Pod koniec października 2021 r., Antony Blinken, Sekretarz Stanu USA wezwał państwa członkowskie ONZ do udzielania większego poparcia wobec „rozszerzania udziału Tajwanu w systemie ONZ”. Co to znaczy? Oświadczenie owo jest wyrazem okrutnej i prowokacyjnej ironii ze strony Blinkena, gdyż w tym okresie przypadała właśnie 50-ta rocznica przystąpienia ChRL do tej Organizacji, co nastąpiło dnia 25.10.1971 r.
Trwają nadal zwiększone dostawy broni amerykańskiej dla Tajwanu (np. samolotów bojowych – myśliwców F-16V, Viper – od koncernu Lockheed Martin) i in. 141 maszyn tego typu będzie unowocześnionych do końca roku 2023, ale 66 myśliwców w wersji M (modern – zmodernizowanej) zostało ostatnio zamówionych, a pierwsza eskadra dotarła już niedawno na Tajwan. Jeszcze w grudniu 2015 r., rząd Baracka Obamy zawarł porozumienie z władzami TAI ws. dostarczenia Tajwanowi fregat, rakiet ppanc i amfibii (na sumę 183 mld USD). Zaś, w lipcu 2019 r., USA podpisały umowę ws. dostaw czołgów marki Abrams M1A2T, rakiet stinger i 400 pocisków rakietowych cruise do zwalczania okrętów, na łączną sumę ponad 2,2 mld USD. Tajwan zamówił także w USA 30 śmigłowców bojowych typu Apache, na sumę 1,94 mld USD. Stany Zjednoczone zarabiają więc nieźle na dozbrajaniu TAI; ale najgorsze jest to, że szykują tę wyspę do swojej kolejnej wojny per procura?! W 2022 r. Kongres USA przyjął prowokacyjną ustawę pn.: „Taiwan Enhanced Resilience Act”, czyli w tłumaczeniu: (dość ironicznie brzmiąca) „ustawa w sprawie wzmocnienia wytrzymałości (odporności) Tajwanu”, która przewiduje przekazywanie mu corocznie 2 mld USD (głównie na zbrojenia? w latach 2023 – 2007).
Wszystkie te posunięcia zwiększają poważnie napięcie w stosunkach ChRL – USA, a także w kontaktach Chin z państwami bałtyckimi oraz wywołują zdecydowane protesty ze strony władz chińskich. Na szczęście, pewnemu ożywieniu i udrożnieniu uległy ostatnio kanały dialogu między obiema Stronami (tzn. ChRL i USA) na najwyższym i na wysokich szczeblach (np. rozmowa on-line Prezydentów, ich rozmowy na wyspie Bali oraz w San Francisco, uzgodnienia ekologiczne na Konferencji klimatycznej ONZ w Glasgow, kontakty między dyplomatami i wojskowymi najwyższej rangi itp.). Kwitnie nadal amerykańsko-tajwańska wymiana gospodarcza, inwestycyjna i handlowa. (Notabene: porównywalna wartość PKB USA w 2022 r. = 22,5 bln USD, a ChRL = ponad 18,5 bln USD i nadal wzrasta). W roku 2020 wartość inwestycji tajwańskich (Foreign Direct Investments = FDI) w USA wyniosła 13,7 mld USD, a amerykańskich FDI na Tajwanie – 17,3 mld USD; zaś obustronne obroty handlowe w tymże roku osiągnęły wartość 90,6 mld USD. Nieźle.
Refleksje końcowe:
Generalnie jednak, stosunki dwustronne między ChRL i USA nie są obecnie najlepsze i wymagają radykalnej poprawy dla dobra obydwu Stron oraz dla sprawy pokoju, bezpieczeństwa i współpracy między państwami i narodami. Miejmy nadzieję, że może to nastąpić w wyniku spotkania i rozmów Prezydentów obydwu największych mocarstw w San Francisco. Należy położyć zdecydowanie kres amerykańsko-chińskiej przepychance jak też amerykańskiej obstrukcji wokół Tajwanu, która zaostrza się coraz bardziej i coraz groźniej z winy USA. Tak czy inaczej, pokojowe zjednoczenie Tajwanu z Macierzą jest nieuchronne. Pan Wang Yi, minister spraw zagranicznych ChRL, mówił o tym zdecydowanie w San Francisco. Kwestia tajwańska nie jest dziś jedynym kontrowersyjnym problemem makro w stosunkach ChRL – USA. Wymieńmy dodatkowo inne punkty sporne i zapalne, jak np.: kąśliwe podejście USA do sytuacji na Morzu Południowo-Chińskim, w Sinkiangu, w Hongkongu, w Tybecie, w przypadku Dalajlamy, odnośnie do: praw człowieka, demokracji, wymiany gospodarczej, praw autorskich, źródeł pandemii, wyścigu zbrojeń itp. itd. Jest więc wiele bardzo poważnych spraw do załatwienia między obiema Stronami. Dotychczasowa agresywna (neo)-zimnowojenna i bezkompromisowa postawa USA najwyraźniej nie sprzyjała normalizacji oraz pozytywnemu postępowi w ramach tych stosunków? Zastanawiałem się niejednokrotnie, co też by się stało, gdyby Chiny Ludowe zastosowały destrukcyjną metodologię amerykańską wobec samych Stanów Zjednoczonych? Zapewne obie Strony i cała ludzkość byłaby już po III wojnie światowej (albo też nie byłoby nas w ogóle)?! Stawka w stosunkach chińsko-amerykańskich jest więc bardzo wysoka. Żarty się skończyły!
Obecnie w ponad 50 miejscach na kuli ziemskiej trwają wojny, konflikty zbrojnie i ataki terrorystyczne. Ale, bez wątpienia, kwestia tajwańska oraz podejście USA i Zachodu do niej generuje relatywnie największe animozje, ryzyka i napięcia w polityce globalnej. Jednocześnie wiadomo, że ChRL nie odstąpi od zjednoczenia Tajwanu z Macierzą na drodze pokojowej, chyba że…? Jednakowoż jakaś większa awantura czy konflikt regionalny lub globalny nie leży w interesie wszystkich zainteresowanych Stron, łącznie z USA. Widać już wyraźnie, że przegrywają one zdecydowanie rywalizację pokojową z Chinami i że amerykańska szarpanina w kwestii tajwańskiej nie zda się już na nic i nie zwiastuje niczego dobrego. Poza tym, ChRL ma bogate doświadczenie w sprawie pokojowego i łagodnego odzyskania Hongkongu od Brytyjczyków i Makao od Portugalczyków oraz ich rozwoju na ww. zasadzie: „jeden kraj, dwa systemy”. Znana jest na świecie wypowiedź ówczesnego przywódcy chińskiego, Deng Xiaopinga, w trudnej
rozmowie z panią Premier Margaret Thatcher, która upierała się ze wszystkich sił i nie chciała ustąpić. Naonczas Przewodniczący Deng oświadczył: „pani Premier, jeśli nie odda pani nam Hongkongu po dobroci, to my odbierzemy go sobie sami siłą”. To stwierdzenie przeważyło szalę i siły nie trzeba było stosować. Oby tak stało się również w przypadku Tajwanu. W tej sprawie – docelowo – USA są także bez szans. Póki co jednak, liczę się z pewną intensyfikacją agresywności i anachronicznego uporu ze strony niektórych decydentów z USA w przedmiotowej sprawie. Ale wyrażam nadzieję, że anielska cierpliwość, umiar i realizm Chińczyków przeważy ostatecznie nad diabelską antychińskością, wojowniczością i zaślepieniem niektórych Amerykanów. Oby tak się stało – także dla ich dobra oraz pro global publico bono – w ogólności.
ODNOŚNIK:
[1]: generał Ben Hodges, były dowódca wojsk amerykańskich w Europie, prognozował surrealistycznie, m.in. na międzynarodowym forum ws. bezpieczeństwa (Warszawa, 2018 r.), że amerykańsko-chińskie „czołowe zderzenie militarne” może nastąpić za około 15 lat oraz że Europa i świat powinny przygotować się do tego.