Rozważania o skutkach pandemii ukazują różny zasób myśli o dzisiejszym świecie i gotowości jego zmiany.
Można było się spodziewać, że redakcja „Newsweeka” w świątecznym wydaniu (6-13.04.2020) rozmową Tomasza Lisa z Donaldem Tuskiem, pod obiecującym tytułem „Musimy Polskę wymyśleć na nowo”, wniesie interesujące, nowe treści do elementarnego dyskursu. Nic bardziej mylnego.
Na początku Tusk wygłasza szereg powszechnie utartych opinii o zaufaniu:
• „Zakłamywanie rzeczywistości ze względu na potrzeby polityczne albo cechy przywódców może kosztować bardzo dużo.”
• „PiS zamieniło informacje w propagandę. Nienawiść polityczna i pogarda do konkurentów zbudowały atmosferę, w której o zaufaniu właściwie nie ma mowy. Zaufaniu, które w czasach zarazy jest równie cenne jak szczepionka i respiratory.”
• „A jeśli chcemy zbudować zaufanie, to przynajmniej na czas zarazy musimy zawiesić rywalizację.”
Czy Donald Tusk nie wie, że PiS-owi w zupełności wystarcza zaufanie swojej klienteli i oddanych wyborców, co potwierdzają sondaże wyborcze Andrzeja Dudy? Stąd też poniższy apel, w świetle codziennego łamania prawa, przypomina wołanie na puszczy:
• „Polacy mają prawo bać się dzisiaj sytuacji, w której decyzje rozstrzygające o ich życiu i zdrowiu podejmuje ktoś, kto nie ponosi żadnej odpowiedzialności politycznej i nie jest też znany z jakiejś nadzwyczajnej odpowiedzialności osobistej.”
O przywróceniu zaufania
Sposobem wg Tomasza Lisa być może byłby nowy projekt typu Okrągły Stół, natomiast Tusk:
• „Nie wykluczam, że władza zda sobie sprawę, że nie dźwignie sama odpowiedzialności. I będzie szukać sposobu, aby zmienić albo przynajmniej skorygować swoje relacje z obywatelami i opozycją. Kluczowe jest pytanie, na ile to będzie autentyczne i pożyteczne dla przyszłości kraju. Warunkiem sine qua non jest to, aby ta gotowość dzielenia się odpowiedzialnością była także gotowością dzielenia się władzą.”
Dobrze jest tu w odpowiedzi przytoczyć słowa Sławomira Sierakowskiego wypowiedziane co prawda na inną okazję, ale o wynikach tamtego, z 1990 roku porozumienia: „PiS jedzie w tę samą autorytarną stronę i to nie zmuszany przez Sowietów…Postkomuniści okazali się lojalniejsi wobec demokracji liberalnej niż byli solidarnościowcy z PiS i nieporównanie bardziej fachowi. Byli jedną z najlepszych, może najlepszą ekipą po 1989 roku, z pewnością mieli najlepszego prezydenta i długo, długo nic.”(Onet.8.04.2020)
O przyszłości
• „W jakimś sensie to będzie koniec naszego świata, przyjdzie nam żyć w kompletnie nowej rzeczywistości. Nie mam wątpliwości, że przetrwamy wyłącznie wtedy, kiedy odbudujemy zaufanie między władzą, opozycją, obywatelami.”
To zapewne jeden, z wielu innych warunków i też niełatwy do spełnienia o czym zapewne pamięta były premier, gdyż nie kto inny jak jego Platforma Obywatelska, w czasach w miarę spokojnych, utraciła to zaufanie z kretesem, co zresztą trwa po dzień dzisiejszy.
O rocznicy smoleńskiej
Wiąże się z tymi treściami nawiązanie Lisa do „10. rocznicy wydarzenia, które przeobraziło Polskę, a na pewno polską politykę.” Tusk odpowiada:
• „to chyba właściwy moment, żeby uświadomić sobie, co się z nami stało. Dzisiaj też mamy katastrofę. Innego typu, ale również z ofiarami. I memento powinno wybrzmieć wyjątkowo głośno: nie powtórzmy tego samego tragicznego w skutkach błędu, jakim był ostry konflikt, te haniebne oskarżenia… Warto sobie uświadomić, ile zapłaciliśmy i ciągle płacimy za to, co z powodu emocji i głupoty czasami uruchomiono tuż po katastrofie smoleńskiej dla interesu politycznego.”
Można wyrazić nadzieję, że te słowa Pan Premier kieruje również pod swoim adresem, gdyż mówi o skutkach tamtego wydarzenia na tyle enigmatycznie, jakby go nie dotyczyły, jakby zdarzyło się niejako niezależnie, tak jak obecny COVID-19. Było jednak także wynikiem m.in. licznych zaniedbań jego podwładnych na różnych szczeblach (minister obrony Bogdan Klich, zresztą jako jedyny, musiał podać się do dymisji), komisji Jerzego Millera i Tomasza Laska, które nie przekonały jednak społeczeństwa do głoszonych wniosków, ówczesnej prezydent Warszawy prowadzącej gorszące, awanturnicze wojenki o uczczenie pamięci Lecha Kaczyńskiego. To oczywiście nie wszystko co dawało paliwo dla haniebnych oskarżeń PiS, a w konsekwencji do tragicznych po dziś dzień podziałów. Pan Premier unika swojej odpowiedzialności za nieskuteczne rozbrojenie tej smoleńskiej bomby nie w Tupolewie, a podłożonej pod Polskę przez PiS, której eksplozja zaowocowała liczną i trwałą herezją smoleńską, z jej wyznawcą Andrzejem Dudą, który nadal nie może powiedzieć, co się stało w Smoleńsku. Ale i poza tym wydarzeniem było szereg innych, dzielących Polaków, jak inicjatywa ówczesnego prezydenta z Dniem Żołnierzy Wyklętych, nie mówiąc już o neoliberalnej polityce gospodarczej. Tym społecznym rozdarciem żywiły się wzajemnie i do syta tak PO jak i PiS i stąd słowa o podobieństwach przyczyn ewentualnego narodowego konfliktu, a w rzeczywistości tragedii, brzmią niewiarygodnie.
O nowych zagrożeniach
• „Ciągle z trudem dociera do nas świadomość – kontynuował Donald Tusk – jak dramatyczne jej konsekwencje będą nas dotykać przez lata… Dlatego dużo ważniejsza wydaje mi się refleksja: nie kto będzie prezydentem albo jaką partię ktoś zbuduje, tylko jak możemy się uchronić przed władzą i nowoczesną technologią w sytuacji pandemii czy głębokiego kryzysu gospodarczego. Jak zmusić rządzących i siebie samych do takiego myślenia, żeby nasz telefon komórkowy nie stał się smyczą, obrożą, kagańcem, tylko instrumentem kooperacji.”
Liczni Polacy mniej martwią się przyszłymi technologicznymi zagrożeniami, bo realnym jest dziś stałe i powszechne łamanie prawa przez rządzących i to bez udziału elektroniki; oczekiwana i realna perspektywa to odsunięcie od władzy PiS , a nie zagrożenie smartfonowymi smyczami.
O wolności i prawdzie
• „W polityce te dwie wartości wydają się najbardziej zagrożone. Musimy budować system zabezpieczeń dla wolności, prawdy i podmiotowości jednostki – nie tylko, jak kiedyś się tym przejmowaliśmy – jednostka kontra masa, a później jednostka kontra władza.”
Te wartości zagrożone były od zawsze, a aktualne doświadczenia wręcz Tuska zaskakują:
• „rujnuje moje wyobrażenia, które budowałem przez dziesięciolecia. Prezydent państwa autorytarnego, jakim są Chiny, bardziej odpowiada na potrzebę stabilności i odpowiedzialności niż prezydent państwa, które było ostoją globalnej wolności. Trudno sobie poradzić z tą świadomością, że Ameryka nie tylko wycofała się z roli lidera i głównego obrońcy demokracji, ale w sytuacji krytycznej ma przywódcę, którego decyzje mogą przynieść skutki katastrofalne w wymiarze globalnym.”
A zapewne jeszcze trudniej będzie Tuskowi z najnowszymi poczynaniami USA, które w stanie szalejącej zarazy i kopania zbiorowych mogił, aktywnie ingerują, na wzór ZSRR w Polsce w latach 1980-81. Szef dyplomacji Mike Pompeo przedstawił kolejny plan zmuszenia Wenezueli do uznania dominacji USA. „Maduro musi odejść” – zadeklarował, mówiąc o obecnym, socjalistycznym prezydencie. Mianowany przez Amerykanów nowy „prezydent” Juan Guaido próbował już kilku zamachów stanu w zeszłym roku, lecz bez sukcesu. W tej sytuacji musi w Wenezueli powstać Rada Państwa, która przeprowadzi nowe wybory pod pieczą USA. Natomiast przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley ocenił, że epidemia może w niektórych krajach doprowadzić do załamania się porządku społecznego i politycznego chaosu, wobec czego siły USA muszą być przygotowane na takie ewentualności.
I tak oto panie Przewodniczący prawda i wolność wyglądają, dlatego pańskie dotychczasowe paradygmaty i najważniejsze, wyrażone tu opinie, do żadnych zasadniczych zmian nie prowadzą.
Dysonans obrazuje
Jacek Żukowski („GW”, 9.04.2020): „stworzyliśmy świat, który ludzi morduje [pandemią – Z.T.]ponad podziałami… obserwujemy morderczą bezradność tego świata wobec zmian klimatu i smogu… Umieramy i tracimy podstawy egzystencji, bo rządy (nie tylko polskie) nie zgromadziły odpowiedniego zapasu maseczek i rękawiczek, pielęgniarki wypchnęły z zawodu głodowymi płacami, oszczędzały na kształceniu lekarzy i szpitalach… Stworzyliśmy taki świat, że w bogatych krajach giniemy z braku respiratorów kosztujących tyle co używany samochód… Taki, cierpiący na tupolewizm, świat nie ma szansy przetrwać… Zbudować lepszy świat jest trudno, bo trzeba się dogadać z władzą starego świata i z tymi, którym jest najlepiej. Ale jeśli nie spróbujemy, będziemy kolejną cywilizacją, która popełni zbiorowe samobójstwo. Nasz świat leci na brzozę. Pull up!”
Dopełnia ten opis
prof. Tadeusz Klementewicz („Przegląd”, 9-15.03.2020) tekstem „Kapitalizm w czarnej dziurze” wyjaśniając rzeczywiste, wszechwładnie rządzące światem mechanizmy, ale także sytuacją w Polsce, w której trwa nadal, niejako odwieczna wojna kontrreformacji z oświeceniem, acz obecnie w XXI-wiecznym wydaniu.
I te właśnie rozważania
polecam Panu Premierowi i jeszcze wszystkim tym, którym rzeczywiście i skutecznie zależy na wymyśleniu świata i Polski od nowa.