2 grudnia 2024

loader

Dysonans poznawczo-perspektywiczny

Rozważania o skutkach pandemii ukazują różny zasób myśli o dzisiejszym świecie i gotowości jego zmiany.

Można było się spodziewać, że redakcja „Newsweeka” w świątecznym wydaniu (6-13.04.2020) rozmową Tomasza Lisa z Donaldem Tuskiem, pod obiecującym tytułem „Musimy Polskę wymyśleć na nowo”, wniesie interesujące, nowe treści do elementarnego dyskursu. Nic bardziej mylnego.
Na początku Tusk wygłasza szereg powszechnie utartych opinii o zaufaniu:
• „Zakłamywanie rzeczywistości ze względu na potrzeby polityczne albo cechy przywódców może kosztować bardzo dużo.”
• „PiS zamieniło informacje w propagandę. Niena­wiść polityczna i pogarda do konkurentów zbudowały atmosfe­rę, w której o zaufaniu właściwie nie ma mowy. Zaufaniu, które w czasach zarazy jest równie cenne jak szczepionka i respirato­ry.”
• „A jeśli chcemy zbudować zaufanie, to przynajmniej na czas zarazy musimy zawiesić rywalizację.”
Czy Donald Tusk nie wie, że PiS-owi w zupełności wystarcza zaufanie swojej klienteli i oddanych wyborców, co potwierdzają sondaże wyborcze Andrzeja Dudy? Stąd też poniższy apel, w świetle codziennego łamania prawa, przypomina wołanie na puszczy:
• „Polacy mają prawo bać się dzisiaj sytuacji, w której decyzje rozstrzygające o ich życiu i zdrowiu podejmuje ktoś, kto nie ponosi żadnej odpowiedzialności politycznej i nie jest też znany z jakiejś nadzwyczajnej odpowiedzialności osobistej.”
O przywróceniu zaufania
Sposobem wg Tomasza Lisa być może byłby nowy projekt typu Okrągły Stół, natomiast Tusk:
• „Nie wykluczam, że władza zda sobie sprawę, że nie dźwignie sama odpowiedzialności. I będzie szukać sposobu, aby zmienić albo przynajmniej skorygować swoje relacje z obywatelami i opo­zycją. Kluczowe jest pytanie, na ile to będzie autentyczne i po­żyteczne dla przyszłości kraju. Warunkiem sine qua non jest to, aby ta gotowość dzielenia się odpowiedzialnością była także go­towością dzielenia się władzą.”
Dobrze jest tu w odpowiedzi przytoczyć słowa Sławomira Sierakowskiego wypowiedziane co prawda na inną okazję, ale o wynikach tamtego, z 1990 roku porozumienia: „PiS jedzie w tę samą autorytarną stronę i to nie zmuszany przez Sowietów…Postkomuniści okazali się lojalniejsi wobec demokracji liberalnej niż byli solidarnościowcy z PiS i nieporównanie bardziej fachowi. Byli jedną z najlepszych, może najlepszą ekipą po 1989 roku, z pewnością mieli najlepszego prezydenta i długo, długo nic.”(Onet.8.04.2020)
O przyszłości
• „W jakimś sensie to będzie koniec naszego świata, przyjdzie nam żyć w kompletnie nowej rzeczywistości. Nie mam wątpliwości, że przetrwamy wyłącznie wtedy, kiedy odbudujemy zaufanie między władzą, opozycją, obywatelami.”
To zapewne jeden, z wielu innych warunków i też niełatwy do spełnienia o czym zapewne pamięta były premier, gdyż nie kto inny jak jego Platforma Obywatelska, w czasach w miarę spokojnych, utraciła to zaufanie z kretesem, co zresztą trwa po dzień dzisiejszy.
O rocznicy smoleńskiej
Wiąże się z tymi treściami nawiązanie Lisa do „10. rocznicy wydarzenia, które przeobraziło Polskę, a na pewno polską politykę.” Tusk odpowiada:
• „to chyba właściwy moment, żeby uświadomić sobie, co się z nami stało. Dzisiaj też mamy katastrofę. Innego typu, ale również z ofiarami. I memento powinno wybrzmieć wyjątkowo głośno: nie powtórzmy tego samego tragicznego w skutkach błę­du, jakim był ostry konflikt, te haniebne oskarżenia… Warto sobie uświadomić, ile zapłaciliśmy i ciągle płacimy za to, co z powodu emocji i głupoty czasami uruchomiono tuż po katastrofie smoleńskiej dla interesu politycznego.”
Można wyrazić nadzieję, że te słowa Pan Premier kieruje również pod swoim adresem, gdyż mówi o skutkach tamtego wydarzenia na tyle enigmatycznie, jakby go nie dotyczyły, jakby zdarzyło się niejako niezależnie, tak jak obecny COVID-19. Było jednak także wynikiem m.in. licznych zaniedbań jego podwładnych na różnych szczeblach (minister obrony Bogdan Klich, zresztą jako jedyny, musiał podać się do dymisji), komisji Jerzego Millera i Tomasza Laska, które nie przekonały jednak społeczeństwa do głoszonych wniosków, ówczesnej prezydent Warszawy prowadzącej gorszące, awanturnicze wojenki o uczczenie pamięci Lecha Kaczyńskiego. To oczywiście nie wszystko co dawało paliwo dla haniebnych oskarżeń PiS, a w konsekwencji do tragicznych po dziś dzień podziałów. Pan Premier unika swojej odpowiedzialności za nieskuteczne rozbrojenie tej smoleńskiej bomby nie w Tupolewie, a podłożonej pod Polskę przez PiS, której eksplozja zaowocowała liczną i trwałą herezją smoleńską, z jej wyznawcą Andrzejem Dudą, który nadal nie może powiedzieć, co się stało w Smoleńsku. Ale i poza tym wydarzeniem było szereg innych, dzielących Polaków, jak inicjatywa ówczesnego prezydenta z Dniem Żołnierzy Wyklętych, nie mówiąc już o neoliberalnej polityce gospodarczej. Tym społecznym rozdarciem żywiły się wzajemnie i do syta tak PO jak i PiS i stąd słowa o podobieństwach przyczyn ewentualnego narodowego konfliktu, a w rzeczywistości tragedii, brzmią niewiarygodnie.
O nowych zagrożeniach
• „Ciągle z trudem dociera do nas świadomość – kontynuował Donald Tusk – jak dramatyczne jej konsekwencje będą nas dotykać przez lata… Dlatego dużo waż­niejsza wydaje mi się refleksja: nie kto będzie prezydentem albo jaką partię ktoś zbuduje, tylko jak możemy się uchronić przed władzą i nowoczesną technologią w sytuacji pandemii czy głębo­kiego kryzysu gospodarczego. Jak zmusić rządzących i siebie sa­mych do takiego myślenia, żeby nasz telefon komórkowy nie stał się smyczą, obrożą, kagańcem, tylko instrumentem kooperacji.”
Liczni Polacy mniej martwią się przyszłymi technologicznymi zagrożeniami, bo realnym jest dziś stałe i powszechne łamanie prawa przez rządzących i to bez udziału elektroniki; oczekiwana i realna perspektywa to odsunięcie od władzy PiS , a nie zagrożenie smartfonowymi smyczami.
O wolności i prawdzie
• „W polityce te dwie wartości wydają się najbardziej zagrożone. Musimy budować system zabezpieczeń dla wolności, prawdy i podmiotowości jednostki – nie tylko, jak kiedyś się tym przejmowaliśmy – jednostka kontra masa, a później jednostka kontra władza.”
Te wartości zagrożone były od zawsze, a aktualne doświadczenia wręcz Tuska zaskakują:
• „rujnuje moje wyobrażenia, które budowałem przez dziesięciolecia. Prezydent państwa autorytar­nego, jakim są Chiny, bardziej odpowiada na potrzebę stabilno­ści i odpowiedzialności niż prezydent państwa, które było ostoją globalnej wolności. Trudno sobie poradzić z tą świadomością, że Ameryka nie tylko wycofała się z roli lidera i głównego obrońcy demokracji, ale w sytuacji krytycznej ma przywódcę, którego decyzje mogą przynieść skutki katastrofalne w wymiarze globalnym.”
A zapewne jeszcze trudniej będzie Tuskowi z najnowszymi poczynaniami USA, które w stanie szalejącej zarazy i kopania zbiorowych mogił, aktywnie ingerują, na wzór ZSRR w Polsce w latach 1980-81. Szef dyplomacji Mike Pompeo przedstawił kolejny plan zmuszenia Wenezueli do uznania dominacji USA. „Maduro musi odejść” – zadeklarował, mówiąc o obecnym, socjalistycznym prezydencie. Mianowany przez Amerykanów nowy „prezydent” Juan Guaido próbował już kilku zamachów stanu w zeszłym roku, lecz bez sukcesu. W tej sytuacji musi w Wenezueli powstać Rada Państwa, która przeprowadzi nowe wybory pod pieczą USA. Natomiast przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley ocenił, że epidemia może w niektórych krajach doprowadzić do załamania się porządku społecznego i politycznego chaosu, wobec czego siły USA muszą być przygotowane na takie ewentualności.
I tak oto panie Przewodniczący prawda i wolność wyglądają, dlatego pańskie dotychczasowe paradygmaty i najważniejsze, wyrażone tu opinie, do żadnych zasadniczych zmian nie prowadzą.
Dysonans obrazuje
Jacek Żukowski („GW”, 9.04.2020): „stworzyliśmy świat, który ludzi morduje [pandemią – Z.T.]ponad podziałami… obserwujemy morderczą bezradność tego świata wobec zmian klimatu i smo­gu… Umieramy i tracimy podstawy egzystencji, bo rządy (nie tylko polskie) nie zgromadziły odpowiedniego zapasu maseczek i rękawiczek, pielęgniarki wypchnęły z zawodu głodowymi pła­cami, oszczędzały na kształceniu leka­rzy i szpitalach… Stworzyliśmy taki świat, że w bo­gatych krajach giniemy z braku respi­ratorów kosztujących tyle co używany samochód… Taki, cierpiący na tupolewizm, świat nie ma szansy przetrwać… Zbudować lepszy świat jest trudno, bo trzeba się dogadać z władzą stare­go świata i z tymi, którym jest najlepiej. Ale jeśli nie spróbujemy, będzie­my kolejną cywilizacją, która popełni zbiorowe samobójstwo. Nasz świat le­ci na brzozę. Pull up!”
Dopełnia ten opis
prof. Tadeusz Klementewicz („Przegląd”, 9-15.03.2020) tekstem „Kapitalizm w czarnej dziurze” wyjaśniając rzeczywiste, wszechwładnie rządzące światem mechanizmy, ale także sytuacją w Polsce, w której trwa nadal, niejako odwieczna wojna kontrreformacji z oświeceniem, acz obecnie w XXI-wiecznym wydaniu.
I te właśnie rozważania
polecam Panu Premierowi i jeszcze wszystkim tym, którym rzeczywiście i skutecznie zależy na wymyśleniu świata i Polski od nowa.

Zygmunt Tasjer

Poprzedni

Po zarazie

Następny

Nasza Polska, nasza AGH

Zostaw komentarz