Leszek Balcerowicz stał się najczęściej cytowanym ekspertem w nabierającej tempa kampanii wyborczej. Balcerowicz krytykował PiS od dawna, a teraz poddaje krytyce pomysły partii opozycyjnych. Jego zdaniem wszystkie propozycje, które nie przedstawiają sposobu finansowania proponowanych podarków, są w gruncie rzeczy traktowaniem wyborców jak idiotów. Akurat z tą opinią jestem gotów się zgodzić. Zgodziłbym się też z inną, nie mniej oczywistą: stan finansów publicznych Polski jest „niepokojący”. Ktokolwiek będzie rządził w Polsce (po wyborach), stanie przed poważnym problemem (za „Rzeczpospolitą” z 12 kwietnia).
„Krytyka Polityczna” opublikowała raport omawiający dziesięć najgłupszych pomysłów Konfederacji, czyli Nowej Nadziei. Podobna analiza ukazała się w „Gazecie Prawnej” („Eksperci w ekspertyzie”, Piotr Wójcik, 14–16 kwietnia). Problem w tym, że nie są to pomysły Konfederacji, ale zbiór propozycji z polskiej scenki politycznej zebranych może przypadkowo, a może i nie, w jeden patchwork. Wszystkie pomysły nazwano eufemistycznie kontrowersyjnymi, bo tak naprawdę są idiotyczne i anachroniczne. Chciałoby się napisać, że to polska polityka w krzywym zwierciadle – gdyby nie to, że nie zwierciadło jest tutaj krzywe, ale myślenie polityków.
Reagan wiecznie żywy
Polskie centrum polityczne jest konserwatywne w tym sensie, że życzyłoby sobie powrotu do polityki postreaganowskiej, czyli wdrażanej w Polsce po transformacji z drobnymi osładzającymi korektami. Taka polityka jednak, mimo że wpłynęła intensywnie na kraje europejskie, a szczególnie na Wielką Brytanię, nie została wdrożona całkowicie jak w Stanach Zjednoczonych. W dodatku ekonomiczno-polityczne centrum odchodzi od stosowania takich rozwiązań, czego koronnym przykładem było wprowadzenie w USA kolejnych pakietów stymulujących gospodarkę, a w Europie Funduszu Odbudowy, finansowanego z uwspólnotowionego długu UE.
Dzięki intensywnej działalności rządu Zjednoczonej Prawicy Polska do końca 2023 roku nie otrzyma ani grosza z tego programu. Biorąc pod uwagę nałożone na Polskę kary finansowe, wydatnie zmniejszamy unijne zadłużenie zaciągnięte na finansowanie projektów z Funduszu Odbudowy. Sarkastycznie rzecz ujmując, Unia ma wobec rządu Morawieckiego swoisty dług wdzięczności, ale raczej nie zamierza go spłacać. O ironio, jedyne pieniądze, jakie dostaniemy z Unii, zawdzięczamy rosyjskiej agresji na Ukrainę. W zamian za czołgi i samoloty przekazane Ukraińcom dostaniemy fundusze szacowane nawet na miliard euro. Będziemy największym beneficjentem Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju. Dodatkowo Ukraina zamawia w Polsce kraby i rosomaki, za które też zapłaci Unia. Co prawda, kwoty te nie pokryją już zadysponowanych pieniędzy na koreańskie czołgi i samoloty, a tym bardziej na czołgi i samoloty amerykańskie, bo same tylko F-35 wyszacowano na 3,7 mld euro.
Polskie baranki
Ale zostawmy wielki świat i wracajmy do naszych baranów, tj. polityków. To dzięki ich wspólnemu wysiłkowi – choć trzeba tu szczególnie wyróżnić ministrów edukacji – mamy takich obywateli, jakich mamy: z analfabetyzmem funkcjonalnym, z brakiem zrozumienia dla podstawowych procesów społecznych i ekonomicznych. Mamy zatem potencjalnych wyborców Nowej Nadziei. Uważna analiza badań sondażowych, zwłaszcza tych dotyczących opinii o podstawowych sprawach społecznych i ekonomicznych, pozwala jednak na wyciągniecie wniosku, że wyborców Nowej Nadziei nie różni wiele od wyborców nadziei starych. Wszyscy notują wysoki poziom niespójności wyznawanych poglądów, choć trzeba przyznać, że najmniej sprzeczności i wątpliwości jest wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy. To efekt długoletniej pracy nad urabianiem wyborców, jaką wykonało PiS po porażce w 2007 roku. Żadna partia nie pracowała i nie pracuje tak z wyborcami jak PiS. A trzeba mieć na uwadze, że żadna nie miała takiego komfortu działania jak PO w okresie swoich rządów.
Tylko obywatele, którzy nadziei już nie żywią, wydają się zachowywać niejaką spójność ekonomiczno-polityczną. Na nich żadne uroki nie działają.
Biały rumak
Niestety, czar Tuska też przestaje działać, biały koń pogalopował w bliżej nieznanym kierunku. Rzeczywistość skrzeczy jak Czarnek po wygranym votum nieufności. A niezależne media są zachwycone skutecznością liderów Nadziejo/Konfederacji, najbardziej zaś Wirtualna Polska. Bo coś się wreszcie dzieje. Nie jest nudno.
Do pokonania PiS potrzebne było konsekwentne wykonanie pracy z obywatelami, szczególnie tymi, którzy nie umieli znaleźć dla siebie politycznych reprezentantów. W tym celu konieczna był wysiłek edukacyjny. Wcześniej jednak politycy musieliby mieć wypracowane poglądy, oceny rzeczywistości i sposoby jej zmiany. To trudne, może nawet zbyt trudne – tym bardziej że wyrobnicy medialni zachwycają się półsłówkami Nowej Nadziei, jakby świeżo opuścili gimnazjum. PiS dawno już gimnazja zlikwidowało, ale znaczna część polskiego społeczeństwa wydaje się wciąż tkwić w nich mentalnie. Niemniej wyborcy PiS wiedzą, jak miałoby wyglądać państwo PiS po kolejnych wygranych wyporach. Przeciwnicy PiS mają jedynie nadzieję, że PiS nie wygra i że wtedy będzie inaczej. Nie sądzą jednak, że będzie przepięknie.
Pozostaje więc hasło „kupą, mości panowie”. Tyle że kupa zawsze przegrywa.