2 grudnia 2024

loader

Finlandia w NATO, Szwecja w poczekalni

fot. sanna marin / facebook

Z dniem 3 kwietnia Finlandia została oficjalnie przyjęta do NATO po tym jak parlamenty Węgier i Turcji ratyfikowały jej akcesję. Za to przyszłość Szwecji jest wciąż niejasna. 

Droga obydwu krajów do paktu rozpoczęła się niemal rok temu, kiedy to w połowie maja te dwa państwa złożyły stosowne wnioski. Sprawa Finlandii został ostatecznie rozstrzygnięta, kiedy premier Węgier a następnie prezydent Turcji postanowili skierować do parlamentów swoich krajów wnioski o ratyfikację. Dalej to już była tylko formalność. Skoro tak zadecydowali Erdoğan i Orbán to tak musiało być, bowiem – jak zauważa szewc Fabisiak – ich decyzje są wiążące a  parlamenty tych krajów służą temu aby je formalnie przyklepać. Faktycznie, parlament węgierski zadecydował przygniatającą większością 182 głosów przy zaledwie sześciu przeciwnych ze strony skrajnie prawicowego Ruchu Naszej Ojczyzny. Jeszcze prościej było w Turcji, gdzie zadziałał automat i wszyscy spośród obecnych na sali 276 parlamentarzystów zagłosowali za.  

Finlandia złamała opór Turcji godząc się na jej wymogi dotyczące uchylenie embarga na dostawy uzbrojenia. Zakaz ten został wprowadzony w 2019 roku w reakcji na turecką  operację wojskową przeciwko kurdyjskim grupom w Syrii. Na początku tego roku fiński minister obrony narodowej Mikko Savola poinformował o przywróceniu licencji na dostarczanie tureckiej firmie BMC m .in. stali wykorzystywanej do produkcji opancerzenia sprzętu wojskowego. Zgodnie z prawem koncesję taką minister wydaje jednoosobowo bez rozpatrywania jej na forum rządowym. Szewc Fabisiak uważa jednak, że nie była to decyzja czysto komercyjna lecz polityczna mająca realny wpływ na sprawę członkostwa w NATO i musiała być poprzedzona dwustronnymi ustaleniami fińsko-tureckimi.

Następnego dnia po ogłoszeniu tej decyzji o negocjacjach z Ankarą wypowiedział się prezydent Sauli Niinistö. W wywiadzie telewizyjnym mówił o tym, że do negocjacji ze stroną turecką  „podchodził z dystansem” po to by nie stwarzać wrażenia jakoby Finlandia błagała o przyjęcie jej do NATO. Wyraził wówczas opinię, że na odwlekanie przez Turcję w czasie ratyfikacji nie miała wpływu Rosja, lecz było ono uwarunkowane turecką polityką wewnętrzną. 

Socjaldemokraci z tarapatach

Przyjęcie do NATO uważane w Finlandii oraz w całym pakcie za sukces bynajmniej nie umocniło pozycji rządzących socjaldemokratów. Wręcz na odwrót. Nie tylko nie wygrali oni niedzielnych wyborów parlamentarnych, lecz spadli z pierwszego na trzecie miejsce po względem liczby deputowanych. Wyprzedziły ich centroprawicowa Narodowa Partia Koalicyjna oraz skrajnie prawicowa nacjonalistyczna Partia Finów. Szewc Fabisiak zauważa, że przejęcie władzy przez centroprawicę nie oznacza zmiany kursu wobec NATO. Przywódca zwycięskiego ugrupowania Petteri Orpo będąc w ostatniej kadencji przewodniczącym parlamentarnego komitetu ds. obrony zainicjował na jego forum procedurę przystąpienia do NATO argumentując, że „obraz bezpieczeństwa Finlandii uległ dramatycznej zmianie”.

Szwecja już bezpieczna?

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg twierdzi, że wstąpienie Finlandii do paktu równocześnie wzmocni bezpieczeństwo Szwecji. Z jego wypowiedzi można by wywnioskować, że skoro Szwecja będzie otoczona ze wszystkich stron –  zarówno od Bałtyku, jak i od północy i wschodu – państwami NATO, to już jest na tyle bezpieczna, że nie musi przyłączać się do paktu. Jednak chyba nie to miał na myśli Stoltenberg a jego słowa należałoby potraktować  jak okolicznościową formułkę na otarcie szwedzkich łez. Natomiast szwedzki minister spraw zagranicznych Tobias Billström oświadczył, że rozwój wydarzeń związanych z członkostwem w NATO nie jest taki, którego Szwecja by sobie życzyła, lecz jest na to przygotowana. Owe przygotowanie może potrwać jeszcze długo zważywszy na zbyt daleko idące różnice pomiędzy Sztokholmem a Ankarą – wnioskuje szewc Fabisiak.

Różnice proceduralne

Choć rządy Finlandii i Szwecji zgłosiły formalny akces do NATO, to szewc Fabisiak zwraca uwagę na to, że Finowie uczynili to w sposób bardziej demokratyczny. Najpierw rząd oficjalnie ogłosił, że zamierza złożyć formalny wniosek o przyjęcie do NATO a następnego dnia parlament go zaakceptował przeważającą większością głosów. I dopiero wówczas prezydent mógł formalnie podpisać wniosek i przekazać go do brukselskiej siedziby NATO.

Natomiast w Szwecji postąpiono na odwrót. Wystarczyło ogłoszenie oficjalnego poparcia ze strony rządzącej Partii Socjaldemokratycznej aby w dwa dni później minister spraw zagranicznych Ann Linde w świetle fotograficznych fleszy uroczyście podpisała wniosek o członkostwo, który następnie został przez ambasadorkę przy NATO wręczony Stoltenbergowi. Tymczasem dopiero w marcu br. szwedzki parlament formalnie przegłosował zamiar wstąpienia do paktu.  Praktycznie to może nie miało znaczenia, ponieważ przeważająca większość siły politycznych reprezentowanych w parlamencie jednoznacznie popiera wstąpienie Szwecji do paktu, jednak z formalnego punktu widzenia jest to zachwianie równowagi między władzą ustawodawczą a wykonawczą, która, jak sama nazwa wskazuje, ma być wykonawcą decyzji parlamentu a nie je wyprzedzać. Czy jest to zgodne z oficjalnie deklarowanymi przez NATO zasadami demokracji zakładającymi trójpodział władzy? – pyta szewc Fabisiak.  

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Mają plan na gospodarkę

Następny

PiS cały czas na wojnie