Margueritte, żonaty z Polką, od dziesięcioleci w zasadzie mieszka w Polsce i od lat znany jest jako zwolennik Kościoła katolickiego w Polsce, fanem idealizowanych tradycji „Solidarności”, prawicy a ostatnio „dobrej zmiany”. Niedawno udzielił obszernego wywiadu Michałowi Karnowskiemu i jego tygodnikowi „Sieci” (cóż za prostoduszna szczerość w tym tytule!)
„Ach, cóż za rozkosz śmierdzieć”
Tak Friedrich Nietzsche określił pisarstwo Emila Zoli, naturalisty, który ukazywał życie francuskiego proletariatu i najniższych klas społecznych schyłku XIX wieku. Powołanie się na pisarza francuskiego jest tu jak najbardziej na miejscu, bowiem o Francuzie mowa. Skoro redaktor Margueritte zgodził się na rozmowę z Karnowskim, to znaczy, że być może wziął sobie sformułowanie Nietzschego do serca. We wszystkich odpowiedziach na pytania interlokutora, redaktor Margueritte unosi się zachwytem nad „dobrą zmianą”. Zaczyna od wysokiego „c” i powiada, że dziś Polska, czytaj: rządy PiS są „jak Kościół, znakiem sprzeciwu, który jest usprawiedliwiony i konieczny”. Oświadcza się też z „miłością do Jana Pawła II”.
Krwawiące serce
„Całe moje życie to wielki marsz ku polskości, to podróż ku wielkim ideałom humanizmu, obecnym w Polsce od wieków. I kiedy widzę, że ludzie, którzy urodzili się na tej ziemi, mają ten skarb dany od Boga, ale go odrzucają, pogardzają nim, to serce mi krwawi” – powiada redaktor Margueritte. Rozglądam się po Polsce uważnie już kilka dobrych dziesięcioleci, ale nie potrafię wypatrzeć ani grama tych walorów Polski i Polaków, które Margueritte tak wynosi pod niebiosa. Mówi o politykach marzących „by Polska stała się krajem zwykłym, europejskim, nowoczesnym. Pod tymi pojęciami rozumieli utratę wartości duchowych, norm moralnych ideowości. Zniszczenie tego, co stanowi istotę duszy polskiej”. I co złego jest w byciu krajem zwykłym i nowoczesnym? Same zalety. I znów, czy redaktor Margueritte, bądź co bądź dziennikarz, całkowicie zatracił zmysł obserwacyjny i krytycyzm? Gdzie on widzi w Polsce tę obfitość „wartości duchowych, moralnych i ideowości. Czy nie więcej tu mord zakazanych, nieprzetrawionego alkoholu, niechlujstwa, bylejakości, agresji i chamstwa? I gdzie on widzi tę „duszę polską”. Pisał już o niej także obecny euro deputowany PiS Ryszard Legutko i także wtedy rozglądałem się wokół, ale na jej ślad nie natrafiłem.
Libido ignorandi
Istnieje pojęcie „libido ignorandi”, które oznacza postawę polegającą na odrzuceniu wiedzy o rzeczywistości i realizmu na rzecz rozkosznej, upajającej niewiedzy. O Zachodzie z którego się wywodzi, Margueritte powiada tak: „Triumfuje tam konsumeryzm, hedonizm, zatracono duchowość i tożsamość, zagubiono poczucie tego, co jest moralne i etyczne”. „To jest właśnie jedna z przyczyn tych ataków na Polskę – kontynuuje redaktor Margueritte – odreagowanie własnej słabości duchowej, zakrycia wstydu, przekonanie samych siebie, że każdy, kto jeszcze zachował tożsamość, dla kogo wartości duchowe są ważne, błądzi. Trzeba go więc, bez względu na koszty, zatrzymać”.
Gdzie redaktor Margueritte widzi w Polsce tę obfitość duchowości, wartości moralnych i etycznych? Dalibóg, nie wiem. Dlaczego nie widzi, że konsumeryzm tak samo przeniknął mentalność polską, jak zachodnią, z tym, że jest bardziej prostoduszny, zachłanny i mniej estetyczny?
Co z nożem i widelcem?
Mam w związku z tym kilka pytań do redaktora Margueritte. Po pierwsze, czy nie przeszkadza mu łamanie demokracji, konstytucji i państwa prawa i czy te postępki władzy PiS również zalicza do wynoszonych przez siebie pod niebiosa cnót polskich? Po drugie, czy naprawdę odpowiada mu ekspansja politycznego katolicyzmu i czy swojej ojczyźnie życzyłby takiego szarogęszenia się biskupów katolickich, jakie ma miejsce w Polsce? Po trzecie, czy czuje się jeszcze dziennikarzem i publicystą, który mógłby racjonalnie objaśniać swoim rodakom polskie sprawy i zawiłości, czy też jest owładniętym amokiem propagandystą PiS? I po czwarte, czy wdzięczny jest Polakom, że nauczyli jego rodaków posługiwania się widelcem i nożem oraz korzystania z toalet?