Bojkot TVP to bojkot noża. Kara należy się nożownikowi.
W przyszłą środę rozpocznie się w Sejmie RP debata nad projektem ustawy, który pozwoli wspomóc TVP i Publiczne Radio ogromną sumą z budżetu państwa – 1,2 mld złotych. W uzasadnieniu ustawy czytamy, że ma być to wyrównanie strat jakie ponoszą media publiczne za zwolnienia licznych obywateli IV RP z opłat abonamentowych.
Nie jest to pierwsze wsparcie narodowo- katolickich mediów ze strony rządzącego PiS. Przed rokiem prorządowe media publiczne dostały podobne wsparcie od rządu, prawie 980 mln zł, też z deficytowego budżetu państwa polskiego.
Jest to też druga próba uchwalenia tej ustawy. W zeszłym tygodniu kierownictwo PiS nakazało marszałkowi Kuchcińskiemu zdjęcie tego punktu z porządku obrad. W ostatniej chwili, po masowej krytyce TVP info za wyjątkowo chamskie komentarze związane z zabójstwem prezydenta Pawła Adamowicza.
Korzystając z powszechnego, społecznego oburzenia na TVP info, politycy PO ogłosili bojkot tego kanału informacyjnego. I wezwali pozostałą opozycję do podobnej reakcji.
Bojkot telewizyjnych programów informacyjnych nie jest czymś nowym. W lipcu 2008 roku do bojkotu programów TVN przystąpili politycy PiS. Wytrwali w nim przez pół roku. Wykorzystali go do scementowania swego elektoratu nienawiścią do „wrogiego, antypolskiego TVN”. A także do organizowania i popularyzowania własnych mediów. Dla PiS tamten bojkot był korzystny.
Podobny cel polityczny ma obecny bojkot polityków PO programów TVP info. Mobilizacja swych wyborców oraz wparcie konkurencyjnych wobec TVP mediów komercyjnych, które regularnie wspierają polityków PO.
Lewica polska nie ma politycznego interesu w bojkotowaniu TVP. Nie ma własnych mediów elektronicznych, które ewentualny bojkot mógłby wesprzeć. Do wszystkich polskich mediów, i tych komercyjnych – liberalnych i tych narodowo- katolickich zapraszana jest wedle bieżącego interesu wydawców i ich dysponentów politycznych. Bojkot TVP info oznaczałby jedynie samo wykluczenie się z tych mediów. Ograniczenie swego potencjału informacyjnego.
Lewica polska nie może też podważać sensu istnienia mediów publicznych. To prawda, że rządzący obecnie PiS, przy pomocy Pawła Kukiza, ukradł społeczeństwu TVP SA i Polskie Radio SA. Zamienił je na media narodowo- katolickie. A ich programy informacyjne i publicystyczne na swoje tuby propagandowe.
Ale to nie oznacza, że lewica polska powinna przyłączać się do wsparcia rujnowania mediów publicznych jako instytucji.
Media publiczne nadal są w Polsce największą, choć tylko potencjalną, instytucją upowszechniania kultury. Żadne prywatne media komercyjne tego ustawowego obowiązku nie mają i mieć nie będą.
Liderzy Platformy Obywatelskiej wielokrotnie kwestionowali potrzebę istnienia mediów publicznych. Postulowali ich prywatyzację. Przejęcie ich misji kulturalno- edukacyjnej przez prywatne media komercyjne.
Dlatego parlamentarzyści PO zawsze bojkotowali próby tworzenia nowoczesnego systemu finansowania mediów publicznych podejmowane przez parlamentarzystów SLD.
Przed 2015 rokiem politycy PiS obiecywali stworzenie takiego stabilnego systemu finansowania mediów publicznych. Pan poseł Krzysztof Czabański, pani posłanka Joanna Lichocka i kilku innych wielokrotnie, publicznie obiecywali uchwalenia takiej ustawy.
Te obietnice skończyły się totalną kompromitacją. Przedstawiane przez parlamentarzystów PiS projekty zastąpienia abonamentu radiowo- telewizyjnego porażały brakami podstawowej wiedzy z zakresu organizacji mediów i zwyczajną nędzą intelektualną.
Skierowani na funkcje prezesów Polskiego Radia i TVP komisarze polityczni doprowadzili te publiczne media do ruiny programowej, intelektualnej i nawet finansowej.
Pan prezesowi Jackowi Kurskiemu nie pomogła nachalna komercjalizacja programu TVP. Nie pomogło disco- polo Wacława Martyniuka ani liczne transmisje zawodów sportowych. Deficyt programowy TVP SA ściga się z narastającym deficytem finansowym tej instytucji.
Dlatego pan prezes Jacek Kurski przejdzie do historii polskich mediów jako ten, który zostawił telewizję publiczną zrujnowaną. Za pełna akceptacją pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który akceptował rujnowanie największej instytucji polskiej kultury, pomimo licznych apelów o zaprzestanie tego procederu.
Ponieważ mamy rok wyborczy, to zdominowany przez PiS polski Sejm dorzuci z deficytowego budżetu państwa postulowany miliard złotych. Na wsparcie mediów narodowo- katolickich, które będą wspierać PiS w najbliższych kampaniach wyborczych.
Pan prezes Jacek Kurski nie ma charyzmy Jurka Owsiaka. Nie może odwołać się do hojności społeczeństwa. Musi żebrać o jałmużnę, o łaskę swego pana prezesa.
PiS rządzić Polską wiecznie nie będzie. Lewica zainicjowała odbudowę Warszawy zrujnowanej przez hitlerowców, to pewnie i zainicjuje odbudowę mediów publicznych zrujnowanych wolą pana prezesa Kaczyńskiego.
Zatem krytykujmy dysponentów mediów publicznych, brońmy potrzeby istnienia takich mediów.