Gdy w 1932 roku krytyk literacki Stanisław Baczyński, nota bene ojciec poety Krzysztofa Kamila, napisał studium o literaturze kryminalnej, był to akt pewnej ekstrawagancji w czasach, gdy ten gatunek traktowany był jako bardzo podrzędny nurt piśmiennictwa, jako „literatura straganowa”.
Gdy w 1967 roku ukazał się w polskim przekładzie „Odpowiedzialność i styl” Rogera Callois, a jeden z esejów, opatrzony karykaturalnie długim tytułem „Powieść kryminalna, czyli jak intelekt opuszcza świat, aby oddać się li tylko grze, i jak społeczeństwo wprowadza z powrotem swe problemy w igraszki umysłu”, traktował już o „kryminale” z całym uznaniem dla znaczenia tego gatunku w literaturze.
W każdym razie już dawno zauważono, że na pozór rozrywkowy wyłącznie gatunek literatury łączy się licznymi nitkami, połączeniami, kanalikami, „linkami” z istotnymi zagadnieniami z pola kultury, przede wszystkim literackiej, życia społecznego, antropologii, psychologii społecznej, filozofii, etc.
Okazało się, że powieść kryminalna warta jest poważnego namysłu w obszarze humanistyki. Tak też zaczęło się dziać w Polsce od lat siedemdziesiątych, od czasu gdy badania literatury popularnej podjął wrocławski zespół pod kierownictwem profesora Czesława Hernasa, znanego przede wszystkim jako znawca literatury staropolskiej, w tym autora syntezy o literaturze polskiego baroku.
Współczesnym owocem tych zainteresowań jest dwutomowa edycja „Literatura kryminalna”, będąca pokłosiem konferencji naukowej, która nie tak dawno miała miejsce na uniwersytecie we Wrocławiu. Na oba tomy składa się zbiór szkiców i studiów będących pokłosiem konferencji naukowej.
I tak na przykład, w ramach tomu pierwszego, Jakub Lichański zastanawia się, czy współczesna powieść kryminalna jest gatunkiem sensacyjnym czy też społeczno-obyczajowym, Włodzimierz Bialik zajmuje się polemiką i grą Friedricha Durrenmatta (jako autora m.in. opowiadania „Kraksa”) z konwencją typowej powieści kryminalnej, Michał Lorek pyta o to, co zdarzyło się w Polsce roku 1959, na podstawie trzech ówczesnych powieści kryminalnych, Wioletta Wróblewska oświetla powieść kryminalną po 1989 roku, Elżbieta Pawlak-Hejno szuka historycznych źródeł polskiego kryminału sięgając do twórczości Walerego Przyborowskiego (1845-1913), a inni autorzy zajmują się rozmaitymi odmianami powieści kryminalnej, takimi jak kryminał historyczny, antyczny, nawet teologiczny, etc. W tomie drugim, m.in. Adam Mazurkiewicz zajmuje się tzw. „powieścią tajemnic” jako jednym ze źródeł współczesnego kryminału, Halina Kubiak miastem jako kanoniczną scenerią zbrodni, Wioletta Wróblewska źródłami i tradycję polskiej powieści kryminału. Wymieniam tylko niektóre z licznych szkiców.
Powieść kryminalna jest dziś obok literatury fantastycznej jednym z dwóch gatunków powieści popularnej o najszerszym zasięgu czytelniczym. Ostatnimi czasy oba te gatunki przeżywają prawdziwy renesans, mnożą się autorzy i tytuły.
Pojawiła się nowa odmiana powieści kryminalnej oparta na kulturowym wykorzystaniu konkretnych scenerii miejskich. Zapoczątkował ją Marek Krajewski cyklem o przedwojennym Breslau (Wrocławiu), a kontynuują m.in. Marcin Wroński cyklem o kryminalnym przedwojennym Lublinie, Tadeusz Cegielski, autor kryminałów mających za scenerię Warszawę lat pięćdziesiątych XX wieku i Mariusz Czubaj, który swoje fabuły umieszcza w Warszawie współczesnej, a jednocześnie jako literaturoznawca zajmuje się uprawianym przez siebie gatunkiem. („Powieść kryminalna jako źródło antropologiczne”, 2010).
Dwa tomy, o których mowa, przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem choć sam nie jestem, poza wyjątkami od Conan Doyle’a, Chandlera po Barbarę Gordon i Jerzego Edigeya, specjalnym fanem gatunku sensacyjno-kryminalnego. A może właśnie dlatego? Autorzy szkiców analitycznych wyręczyli mnie w poszukiwaniu pozarozrywkowej esencji gatunku i za mnie przedarli się przez ławice kryminalnych powieści w poszukiwaniu ukrytych za intryga sensów poważniejszych, na co sam bym się nie zdecydował.
Nie znalazłem wśród szkiców żadnego, który poświęcony byłby powieści kryminalnej drukowanej w prasie w odcinkach od XIX wieku, a była to praktyka prasy codziennej, chyba jeszcze w latach siedemdziesiątych, przynajmniej w Polsce acz nie znam daty ukazania się ostatniego odcinka ostatniej powieści odcinkowej gazetowej. Być może jednak forma odcinkowej powieści prasowej nie ma żadnych sobie właściwych cech dystynktywnych i dlatego nie poświęcono jej osobnego miejsca. Jeśli tak to szkoda, bo do dziś, powodowany ogromnym sentymentem, przechowuję odcinki powieści „Ostatni śmieje się morderca” Roberta Lande (pseudonim dziennikarza Zygmunta Pikulskiego), drukowanej w „Kurierze Lubelskim” od grudnia 1964 do lutego 1965.
Czy warto polecić te dwa tomy typowym fanom gatunku? Nie wiem. Przypuszczam, że miażdżącą większość stanowią wśród nich czytelnicy, którzy nie oczekują od „kryminału” niczego poza zwykłą rozrywką, ale zapewne niektórym, tym którzy lubią do czytelniczego „id” (podświadomości) dodać trochę czytelniczego „superego” (świadomości) polecić można niewątpliwie. Dla tych, którzy interesują się fenomenem kultury popularnej jest to pozycja obowiązkowa.
„Literatura kryminalna. Śledztwo w sprawie gatunków” (t. 1), pod red. Anny Gemry, sł. wst. Irek Grin, Wydawnictwo Emg, Kraków 2014, str. 350, ISBN 978-83-63464-60-8
„Literatura kryminalna. Na tropie źródeł” (t.2), pod. red. i ze wst. Anny Gemry, Wyd. Emg, Kraków 2015, str.462, ISBN 978-83-63464-68-4