Podczas gdy unijni liderzy już od lat wydają ponad 3% PKB na badania i rozwój, Polska wciąż przeznacza zaledwie 1,56%. To połowa unijnej ambicji – nie mówiąc już o dystansie dzielącym nas od światowych gigantów, takich jak Korea Południowa czy Izrael. Jeśli tak dalej pójdzie, pozostaniemy jedynie statystami w globalnym wyścigu po przyszłość.
Unia Europejska może pochwalić się rekordowymi wydatkami na badania i rozwój – w 2023 roku było to 381,4 miliarda euro, co stanowi średnio 2,22% PKB. To wzrost o 6,7% w stosunku do roku 2022 i aż o 57,9% więcej niż dekadę temu. Wydaje się, że Europa nie pozostaje bierna w obliczu globalnej konkurencji, ale rzeczywistość nie jest tak prosta. Za unijnymi średnimi kryje się zróżnicowany krajobraz. Szwecja (3,6%), Belgia i Austria (po 3,3%), Niemcy i Finlandia (po 3,1%) należą do grupy liderów, którzy wyznaczają standardy innowacyjności. Tymczasem Polska, z wynikiem 1,56%, pozostaje w środku europejskiej stawki – wyraźnie poniżej unijnej średniej i zbyt daleko od czołówki, by myśleć z nią o rywalizacji.
Jeszcze bardziej przygnębiająco wygląda porównanie z globalnymi liderami. Korea Południowa przeznacza na badania i rozwój prawie 5% PKB, a Izrael – 6%. To poziomy, które zapewniają przewagę w kluczowych sektorach i pozwalają na znaczną niezależność technologiczną. Na ich tle przypominamy maratończyka, który dopiero wiąże buty, podczas gdy ci już biegną.
Sama Unia Europejska, choć porównywalna ze Stanami Zjednoczonymi pod względem skali gospodarki, wypada słabo, gdy spojrzymy na średnie wydatki na B+R. USA przeznaczają na ten cel 3,59% PKB, co oznacza, że w relacji do wielkości gospodarki inwestują o ponad 60% więcej niż Unia Europejska i ponad 2-krotnie więcej w przeliczeniu na mieszkańca. Taka różnica pokazuje, że Europa – mimo rosnących wydatków – wciąż ma przed sobą długą drogę, a Polska, pozostając poniżej tej średniej, znajduje się na peryferiach technologicznej rywalizacji.
Trzeba jednak przyznać, że Polska zanotowała pewien postęp. W ciągu ostatniej dekady nasze wydatki na badania i rozwój wzrosły o 0,7 punktu procentowego – to jeden z lepszych wyników w UE. Jednak wzrost ten jest wciąż zbyt wolny, by mówić o realnym zbliżaniu się do liderów. Zamiast tego Polska pozostaje krajem, który eksportuje swoje talenty – zdolnych naukowców i inżynierów – ponieważ nie potrafi stworzyć warunków, które zatrzymałyby ich w kraju. A przecież doświadczenie innych państw pokazuje, że stabilne inwestycje w naukę nie tylko przyciągają inwestorów, ale także budują całe sektory gospodarki. Finlandia czy Norwegia wykorzystały takie podejście, by całkowicie przekształcić swoje gospodarki, stając się liderami w technologiach związanych z energią czy edukacją.
Czas zwiększyć wydatki na naukę
Eksperci od lat podkreślają, że osiągnięcie poziomu 3% PKB na badania i rozwój to nie jest jedynie ich marzenie, ale absolutna konieczność. Profesorowie Dariusz Jemielniak i Piotr Sankowski przypominają, że tylko przy takim poziomie nakładów nauka w Polsce może osiągnąć masę krytyczną, niezbędną do napędzania innowacyjności. Realizacja tego celu wymaga jednak długoterminowej strategii finansowania badań, która wykracza poza doraźne interwencje. Przykłady Belgii i Austrii pokazują, że skuteczne połączenie funduszy publicznych i prywatnych może stworzyć solidne fundamenty dla rozwoju technologicznego. Tymczasem w Polsce wciąż stosuje się jednorazowe dotacje, które przypominają gaszenie pożarów w chronicznie niedofinansowanym systemie, nie zapewniając stabilności potrzebnej do budowania trwałej infrastruktury naukowej.
Próg 3% PKB nie jest przypadkowy – to poziom, który umożliwia budowę przewagi technologicznej, tworzenie nowych miejsc pracy i osiągnięcie większej niezależności gospodarczej. Przykład Japonii doskonale to ilustruje. Dzięki stabilnym i długofalowym inwestycjom w badania i rozwój kraj ten osiągnął status lidera w dziedzinach takich jak precyzyjna inżynieria, robotyka i technologie półprzewodników. Obecny poziom wydatków wynoszący 3,41% PKB pozwala Japonii nie tylko utrzymać dominację w tych sektorach, ale także skutecznie adaptować się do nowych wyzwań.
Potrzeba większych inwestycji jest oczywista, ale równie istotne jest, jak te środki są wykorzystywane. Państwa, które przeznaczają na naukę ponad 3% PKB, wyróżniają się skutecznym zarządzaniem i precyzyjnym kierowaniem środków na kluczowe sektory, takie jak cyfryzacja, biotechnologia czy energetyka. Powinniśmy inspirować się tymi przykładami, dążąc nie tylko do zwiększenia wydatków, ale także do lepszego ukierunkowania inwestycji, które będą miały największy wpływ na rozwój gospodarczy i technologiczny.
Brak takich działań w Polsce prowadzi do stagnacji, odpływu talentów i uzależnienia od technologii rozwijanych przez inne kraje. Polska racja stanu wymaga wspierania wynalazców, rozwoju innowacji i budowy gospodarki opartej na wiedzy. Bez tego pozostaniemy w roli „biednego kuzyna” Europy, z zazdrością patrząc na sukcesy innych państw, które zrozumiały, że nauka to fundament bezpieczeństwa i suwerenności.