Nikolai Bukharin
Nikołaj Iwanowicz Bucharin (1888-1938) był jednym z najbliższych współpracowników Włodzimierza Lenina, Lwa Trockiego i Józefa Stalina. Na polecenie Lenina przygotował m.in. dekrety o nacjonalizacji przemysłu. Po śmierci Lenina uważany był za głównego ideologa partii i strażnika zapoczątkowanej przez niego polityki. W latach 1918-1929 był redaktorem naczelnym największej gazety Prawdy, a w latach 1934-1936 redaktorem naczelnym Izwiestii. W latach 1926-1929 był przewodniczącym Prezydium Komitetu Wykonawczego Kominternu. Jego sława nie uchroniła go przed aresztowaniem 27 lutego 1937 roku. Był głównym oskarżonym w tzw. trzecim procesie moskiewskim (procesie prawicowo-trockistowskiego bloku antyradzieckiego). Dwa dni po ogłoszeniu wyroku 15 marca 1938 roku został rozstrzelany i pochowany w nieoznaczonym grobie. Bucharina zrehabilitowano decyzją Sądu Najwyższego ZSRR 4 lutego 1988 roku.
Stalin, charakteryzując już na początku lutego 1929 roku program grupy Bucharina, która prowadziła zakulisowe pertraktacje z grupą trockiego, dokonał nadinterpretacji jego celów i znaczenia.
Stalinowska krytyka
Mówił wówczas: „Grupa ta, jak widać z jej oświadczenia, ma swoją odrębną platformę, którą przeciwstawia polityce partii. Domaga się ona po pierwsze – wbrew istniejącej polityce partii – zwolnienia tempa rozwoju naszego przemysłu, zapewniając, że obecne tempo rozwoju przemysłu jest „zgubne”. Domaga się ona po drugie – również wbrew polityce partii – zwijania budownictwa sowchozów i kołchozów, twierdząc, że kołchozy i sowchozy nie odgrywają i nie mogą odgrywać poważnej roli w rozwoju naszego rolnictwa. Domaga się ona po trzecie – również wbrew polityce partii – ustanowienia całkowitej wolności handlu prywatnego i wyrzeczenia się regulującej roli państwa w dziedzinie handlu, twierdząc, że regulująca rola państwa uniemożliwia rozwój handlu. […] – to grupa prawicowego odchylenia, grupa kapitulancka, walcząca nie o likwidację kapitalistycznych elementów miasta i wsi, lecz o ich swobodny rozwój. […] występuje przeciwko stosowaniu środków nadzwyczajnych wobec kułactwa i przeciw „nadmiernemu” obciążaniu kułaków podatkami, bezceremonialnie oskarża partię, że stosując te środki w istocie rzeczy prowadzi rzekomo politykę „wojenno-feudalnego wyzysku chłopstwa””.
Pod adresem bucharinowców Stalin mówił dalej: „Sądzą oni, że jeśli pofolgujemy kułakowi, jeśli nie będziemy ograniczać jego eksploatatorskich tendencji, jeśli damy mu swobodę itd., to trudności zostaną zlikwidowane, a sytuacja polityczna kraju ulegnie poprawie. […] nie rozumieją oni mechanizmu walki klasowej, nie rozumieją, że kułak jest śmiertelnym wrogiem ludu pracy, śmiertelnym wrogiem naszego ustroju. Nie rozumieją, że polityka folgowania kułakowi i dawania mu swobody oznacza pogorszenie się całej sytuacji politycznej naszego kraju, wzrost elementów kapitalistycznych w kraju, utratę przez nas biedoty wiejskiej, demoralizację średniaka, zerwanie z klasą robotniczą naszego kraju. Nie rozumieją, że żadne dawanie swobody kułakowi nie może zmniejszyć naszych trudności zbożowych, bo kułak i tak dobrowolnie nie da zboża, jeśli istnieć będzie polityka cen skupu zboża i regulowania rynku zbożowego przez organy państwa, wyrzec się zaś polityki regulowania handlu przez państwo nie możemy, jeśli nie chcemy podważyć ustroju radzieckiego, dyktatury proletariatu”.
Stalin zarzucał Bucharinowi, że ten chciał rozwiązania problemów zbożowego i rekonstrukcji rolnictwa nie przez szybkie tempo rozwoju przemysłu, ale rozwój indywidualnego gospodarstwa chłopskiego, w tym gospodarstw kułackich, na bazie wolnego runku i wolnej gry cen rynkowych. Można byłoby chyba przyznać Stalinowi rację, bo polityka we wszystkich byłych krajach „socjalistycznych” pokazuje, że polityka postulowana przez Bucharina świetnie się spełniła w okresie kapitalistycznej transformacje po roku 1989.
Stalin uważał, że w wyniku postulowanej przez Bucharina „normalizacji” rynku dojdzie do wolnej gry cen na rynku, podwyższenia cen towarów przemysłowych, surowców i chleba; że nastąpi rozwój indywidualnej gospodarki rolnej, przy zahamowaniu rozwoju kołchozów i sowchozów; że skup zboża będzie się dokonywał na gruncie samorzutnej podaży; że wykluczone stanie się stosowanie środków nadzwyczajnych przeciw kułactwu, nawet jeśli środki te będą miały poparcie mas biedoty i średniaków; że konieczny będzie wysoki przywóz zboża z zagranicy. A gdy zabraknie pieniędzy na pokrycie importu zboża, doprowadzi to do spowolnienia importu sprzętu technicznego, i spowolnienia rozwoju całej gospodarki. Stalin uważał, że Bucharin klucz do rozwoju i rekonstrukcji widział w rozwoju indywidualnej gospodarki chłopskiej, a nie gospodarki uspołecznionej (kołchozów i sowchozów). To wszystko mogło rozerwać ówczesny sojusz proletariatu i chłopstwa i w efekcie zlikwidować system władzy oparty na dyktaturze proletariatu.
Stalin uważał, że do zrealizowania planu przebudowy rolnictwa poprzez kołchozy i sowchozy niezbędne było: „aby w sprawie tej poparła górę partyjną nasamprzód partia w swej masie. […] aby wśród chłopstwa powstał masowy ruch na rzecz kołchozów, aby chłopstwo nie bało się kołchozów, lecz samo wstępowało do kołchozów […] aby państwo posiadało środki materialne, konieczne do budownictwa kołchozowego, […] aby istniał przemysł rozwinięty w mniej więcej dostatecznym stopniu, niezbędnym do tego, by zaopatrywać rolnictwo w maszyny, traktory, nawozy itd.”.
Według Stalina Bucharin popełniał błędy w kwestii Kominternu, walki klasowej, chłopstwa, nepu, nowych form spójni klasy robotniczej i chłopstwa, miasta i wsi. Nie były to, jego zdaniem, błędy przypadkowe lecz wynikały z błędnych poglądów teoretycznych. Stalin powoływał się w tej sprawie na Lenina, który twierdził, że chociaż Bucharin był ulubieńcem całej partii, to jednak jego poglądy tylko z dużymi wątpliwościami mogły w ówczesnym okresie być zaliczone do marksistowskich, ponieważ jest scholastykiem, natomiast nigdy nie studiował i nie jest dialektykiem. Bucharin, pisał Lenin, jest teoretykiem „niezupełnie jeszcze dojrzałym, że powinien się jeszcze poduczyć, że jest teoretykiem, który jeszcze nie przyswoił sobie dialektyki – dialektyka zaś jest duszą marksizmu – gdyby to zrozumiał, byłby skromniejszy, a partia tylko zyskałaby na tym. Lecz nieszczęście polega na tym, że nie tylko nie grzeszy on skromnością, lecz zabiera się nawet do pouczania naszego nauczyciela, Lenina, w szeregu zagadnień, a przede wszystkim w zagadnieniu państwa”.
Widzimy, że zarzuty Stalina były zasadnicze, wręcz „mordercze”. Ale Bucharin funkcjonował jeszcze przez parę lat. Zapewne tylko względy toczonej przez Stalina walki wewnątrzpartyjnej zadecydowały o przedłużeniu jego życia.
W stronę Bucharina
Pod koniec ZSRR dla wielu osób stało się jasne, że istniejące wówczas trudności i sprzeczności były konsekwencją sprzeczności zrodzonych lub pogłębionych przez zwrot w polityce Stalina w 1927 roku. Wzrosło wówczas zapotrzebowanie na alternatywne, w stosunku do stalinowskich, koncepcje społeczno-ekonomiczne i polityczne. W takiej atmosferze pojawiło się szersze zainteresowanie Bucharinem. Pojawiło się wiele publikacji poświęconych jego działaniom i poglądom. Bucharin jako ideolog i ofiara stalinowskich represji świetnie się nadawał do tego, aby szukać u niego alternatywnej koncepcji rozwoju socjalizmu. Ale pojawiły się też głosy, aby proces przywracania Bucharina historii nie był bezkrytyczny, lecz obejmował obiektywną analizę jego twórczości teoretycznej, jak i roli, jaką Bucharin odegrał w historii budowy socjalizmu.
Dzięki wielkiej ilości artykułów i wielu książkom, Bucharin w pierwszych latach po Rewolucji Październikowej uważany za największego teoretyka, wyrosłego nawet ponad Lenina-praktyka i wodza rewolucji. Do najważniejszych jego książek należała Ekonomia polityczna rentierów. Teoria wartości i zysku szkoły austriackiej (napisana jeszcze przed rewolucją, ale wydana w 1919). Jako drugą można wymienić Ekonomikę okresu przejściowego (1920 r.), która w zamyśle Bucharina miała być teoretycznym uogólnieniem dotychczasowych przemian w Rosji Radzieckiej. Kolejny rok przyniósł jednak zasadniczą zmianę polityki ekonomicznej. Jako trzecią można wymienić Teorię materializmu historycznego (1924 r.), w której chciał dostosować teorię marksistowską do nowych potrzeb poznawczych rozwijającego się procesu rewolucyjnego. Chciał w niej stworzyć efektywny poznawczo, spójny logicznie systemu metod badawczych, które pozwoliłyby na przezwyciężenie pewnych słabości dialektyki i dałyby marksistowskiej socjologii możliwości prognostyczne typowe dla nauk szczegółowych. Praca ta miała zapewnić Bucharinowi sławę i miejsce w podręcznikach historii myśli społecznej. Jako czwartą jego książkę można wymienić napisaną wspólnie z J. Preobrażenskim pracę pod tytułem Abecadło komunizmu (1919 r.), która dzięki przystępnemu językowi i wyjaśnianiu przemian w Rosji Radzieckiej, cieszyła się olbrzymim powodzeniem. Ogromna aktywność publicystyczna Bucharina i popularność jego książek sprawiły, że wywarł on z pewnością wpływ na radziecką inteligencję, kulturę i rozwój torii marksistowskiej nie zawsze pozytywny.
Krytyka metodologicznych założeń Bucharina
Od strony metodologicznej głównie te prace poddał krytycznej analizie Tadeusz Huńczak w swojej książce, powstałej na bazie wcześniejszego doktoratu, pod tytułem Dialektyka czy równowaga? Jego zdaniem bucharinowski marksizm, pod wpływem fascynacji teorią Bogdanowa, nabrał mechanistycznego i pozytywistycznego wyrazu. Doprowadziło to do wprowadzenia teorii równowagi do materializmu dialektycznego. Huńczak pisał, że w związku z tym w sposobie myślenia Bucharina były pewne słabości. „Chodzi tu głównie o jego skłonność do tworzenia schematów, do kładzenia nacisku na formalną poprawność w stosowaniu reguł metodologicznych. Powodowało to odchodzenie od badania i analizy konkretnych procesów, w stronę tworzenia ich modeli i schematów i na tej podstawie wyciąganie wniosków o faktycznym stanie rzeczy. Sam w sobie zabieg ten nie jest błędny, jednakże doprowadził on w późniejszym czasie Bucharina do oceny zachodzących procesów z punktu widzenia ich zgodności z przyjętym schematem. To zaś jest niczym innym jak pewną postacią idealistycznej interpretacji życia społecznego, odwróceniem rzeczywistych relacji teorii i praktyki”. Huńczak dostrzegał odmienną rolę społeczną dialektyki Marksa i Bucharina. „Dialektyka Marksa była […] produktem określonego stopnia rozwoju społeczeństwa opierającego się na pełnej żywiołowych sprzeczności gospodarce towarowej. Socjalizm zaś oznaczał dla Bucharina nadejście ustroju, w którym przeciwieństwa przestają być siłą sprawczą rozwoju; metoda badawcza polegająca na ich odnajdywaniu traciła zatem w takiej sytuacji rację bytu”.
Odejście Bucharina od dialektyki na rzecz teorii równowagi z pewnością odzwierciedlało żywiołowe odczucia mas, które były umęczone trudami dnia codziennego, ale odpowiadało również interesom zaczynającej się kształtować uprzywilejowanej warstwie zarządzającej wszystkimi dziedzinami życia społecznego. Podobnie jak prawie pięćdziesiąt lat później w lansowanej przez ekipę Gierka koncepcji jedności moralno-politycznej narodu, chodziło w istocie o ukrycie narastających sprzeczności społecznych i procesów klasotwórczych.
Bucharin bezpośrednio po Rewolucji Październikowej był zwolennikiem komunizmu wojennego. Uważał, że rewolucja rosyjska miała szanse zwycięstwa tylko pod warunkiem poparcia jej przez rewolucje w krajach wysoko rozwiniętych. W związku z tym, że przeceniał siłę rewolucyjnego wrzenia na świecie należał do przeciwników pokoju brzeskiego z Niemcami. Po zaproponowaniu przez Lenina przejścia do Nowej Ekonomicznej Polityki (NEP), w związku z tragicznymi wynikami gospodarczymi komunizmu wojennego, należał początkowo do przeciwników NEP-u. Później zmienił swój stosunek i stał się jego gorącym zwolennikiem. Kiedy w 1927 roku Stalin zakończył okres NEP-u, Bucharin był za jego kontynuacją oraz proponował stopniowe, ewolucyjne uspółdzielczenie, co zostało odebrane przez Stalina jako popieranie „kułactwa”.
Bucharin był w stworzonej przez siebie pułapce
Bucharin w książce Ekonomika okresu przejściowego, jeszcze za życia Lenina, napisał, że po politycznym zwycięstwie klasy robotniczej przemoc dotyka nie tylko dawnych klas panujących i zbliżonych do nich ugrupowań politycznych. „W okresie przejściowym – w innych formach – przenosi się on także na samych ludzi pracy i na samą klasę rządzącą”. Przy tych słowach Lenin umieścił nawet uwagę „słusznie”. Bucharin dalej zaś pisał, a Lenin to również pochwalał, że wobec kręgów klasy robotniczej zdeprawowanych przez kapitalizm konieczna jest „przymusowa dyscyplina”, której „przymusowy charakter odczuć można tym mocniej, im słabsza jest dyscyplina dobrowolna, wewnętrzna, tzn. im mniej rewolucyjna jest dana warstwa czy dana grupa proletariatu”. Przymus i samoprzymus klasy robotniczej „to świadoma siła sprzęgania cząstek klasy robotniczej, która dla niektórych kategorii, subiektywnie, stanowi nacisk zewnętrzny, ale która dla całości klasy robotniczej, obiektywnie, oznacza jej przyśpieszoną samoorganizację”. Dalej zaś dodawał: „W okresie przejściowym twórcza inicjatywa klasy robotniczej istnieje obok przymusu, ustanowionego przez klasę robotniczą, jako klasę dla siebie, wobec wszystkich swoich części. Sprzeczność między przymusem a twórczą inicjatywą jest wyrazem sprzeczności charakterystycznych dla samego okresu przejściowego, kiedy to proletariat wyzwolił się już spod kapitalistycznego przymusu, lecz nie przekształcił się jeszcze w człowieka pracy w społeczeństwie komunistycznym”.
Bucharin pisząc te słowa zapewne nie przewidywał, jak okrutnie obejdzie się z nim po niewielu latach aparat przemocy i przymusu państwowego, które współtworzył …
Po śmierci Lenina wydawało się, że pozycja Bucharina jest mocna i utrwalona. Popierał Stalina w walce przeciwko Trockiemu. Był nawet współautorem Konstytucji stalinowskiej, która weszła w życie w 1936 roku. W okresie wielkiej czystki został jednak oskarżony o szpiegostwo i aresztowany, co wywołało powszechny szok ze względy na jego popularność. W trzecim procesie moskiewskim tzw. prawicowo-trockistowskiego bloku antyradzieckiego, skazany został na karę śmierci z zarzutu o stworzenie i uczestnictwo w kontrrewolucyjnej organizacji szpiegowsko-terrorystycznej. Rozstrzelano go w 1938 roku. Ale Stalinowi tego było mało. Niewinną żonę Bucharina zesłano na osiemnaście lat do obozu pracy, zaś ich maleńki synek został przekazany na wychowywanie do siostry żony i przez dwadzieścia lat nie wiedział nic o swoich prawdziwych rodzicach. Pierwszą żonę Bucharina Nadieżdę, która kilkakrotnie pisała w jego obronie do Stalina, aresztowano, torturowano i w roku 1940 zamordowano wraz z braćmi, szwagrem i innymi krewnymi. Bucharina zrehabilitowano, na parę lat przed upadkiem ZSRR dopiero 4 lutego 1988 roku, postanowieniem plenum Sądu Najwyższego.
Pojawia się pytanie: dlaczego ofiarą czystek padł tak zasłużony i wpływowy człowiek, jak Bucharin? Był on niewątpliwie człowiekiem o ogromnych wpływach i symbolem starej leninowskiej polityki opartej na NEP-ie. Dokonany przez Stalina w 1927 roku zasadniczy zwrot w polityce ekonomicznej miał daleko idący wpływ na strukturę społeczną oraz interesy ekonomiczne. Ale nie przyniósł rezultatów zapowiadanych i oczekiwanych przez dużą część społeczeństwa. Mnożyły się trudności gospodarcze i zaopatrzeniowe ludności. Konstytucja z 1936 roku miała stworzyć odpowiadający nowym warunkom system polityczny, przy pomocy którego można by trzymać w karbach rozwijające się nowe sprzeczności społeczne. Zasadniczy zwrot w polityce gospodarczej i w przebudowie systemu politycznego z pewnością nie były aprobowane przez znaczną część społeczeństwa radzieckiego i partii, w której żywe były tradycje walki frakcyjnej. Aresztowanie Bucharina, będącego symbolem dawnej polityki, kryminalizacja jego osoby i skazanie go w procesie stały się jasnym i czytelnym ostrzeżeniem dla wszystkich przeciwników Stalina, miały ułatwić zbudowanie jedności partii i społeczeństwa na nowej, maskowanej rewolucyjną frazeologią płaszczyźnie programowej. Dlatego proces Bucharina miał charakter pokazowy, publikowano stenogramy i przeprowadzano transmisje radiowe z sali sądowej. Zrobiono wszystko, aby dla postronnego obserwatora akt oskarżenia nie budził wątpliwości. Powołując się na ten proces mogły później ferować wyroki słynne krążące po kraju „trójki”, można było zamknąć usta wszystkim krytykom nowej stalinowskiej polityki, zmusić kadry kierownicze i społeczeństwo do przewartościowania swego stanowiska ideowo-politycznego. Procesy sądowe przybrały masowy charakter – stanęły przed nimi miliony ludzi. Stalinowski zwrot w polityce dokonywał się w sposób krwawy, typowy dla radykalnych rewolucji, chociaż realizowany był, głównie przy pomocy państwowych aparatów przemocy, jak w przeszłości w przypadku kontrrewolucji.
Dramat rewolucjonisty Bucharina polegał na tym, że chociaż stanął przed radzieckim sądem, to jednak nadal czuł się częścią państwa radzieckiego i odpowiedzialnym za jego polityczny kształt i dotychczasową politykę. Dlatego zapewne wynikiem tej sprzeczności było to, że do samego końca deklarował miłość i wierność Stalinowi. Może dlatego też udało się zmusić go do odegrania przed sądem tragicznej roli tego, kim nie był – kontrrewolucjonisty. Formalnie przyznając się do winy uznał swą kontrrewolucyjną rolę w historii i zginął w przekonaniu, że śmierć poniósł z ręki i w interesie rewolucji. Było to nieuchronne, kiedy kierownictwo partii, na czele ze Stalinem, zdecydowało się przy okazji powszechnej kolektywizacji i industrializacji położyć kres wszelkim rozbieżnościom, aby ocalić (jak wówczas sądzono) rewolucję w ZSRR w warunkach odpływy fali rewolucyjnej na świecie. Bucharin i jego stronnicy, zgodnie z jego słowami, nadal stojąc na gruncie polityki NEP, przyczyniali się do jej obalenia. Polityka przemocy stosowana przez stalinowskie kierownictwo stworzyła sytuację, w której albo było się za kolektywizacją i industrializacją, albo przeciw niej, nawet dyskusje nad środkami odczytywano wówczas jako chęć zatrzymania tych procesów. Sam Bucharin przyznał przed sądem, że „Kiedy cała machina państwowa, wszystkie środki, najlepsze siły zostały zmobilizowane dla industrializacji kraju, dla kolektywizacji, my znaleźliśmy się po stronie kułaków, kontrrewolucjonistów, znaleźliśmy się też po stronie niedobitków kapitalizmu, które wtedy jeszcze istniały w dziedzinie wymiany towarowej […]. Wtedy nasza mentalność konspiratorów kontrrewolucjonistów utwierdzała się coraz bardziej w tym kierunku, że kołchoz to muzyka przyszłości. Trzeba pomnażać bogatych posiadaczy. Taki oto zadziwiający zwrot dokonał się w naszym sposobie widzenia […]. W 1917 roku nikomu z członków partii, mnie nie wyłączając, nie przyszłoby do głowy litować się nad traconymi białogwardzistami; a w okresie likwidacji kułaków, w latach 1929-1930, my żałujemy wywłaszczanych kułaków […]. Oznacza to, że w tym punkcie platformy polityczne i ideologiczne przekształciły się w platformy kontrrewolucyjne […]. Logika walki doprowadziła do logiki idei, doprowadziła nas do zmiany naszej mentalności, do odrewolucjonizowania naszych celów”.
Będąc przed sądem, Bucharin nie negował konieczności dokonanej rewolucji i nie wychwalał carskiego absolutyzmu, czy kapitalizmu. Nie mówił też, że rewolucja wybuchła za wcześnie. Nawet jeśli w danej chwili uważał, że jest niewinny, to zdaje się przyjmował założenie, że „partia się nie myli”. Postawę Bucharina podczas „procesu dwudziestu jeden” wyznaczyła jego dotychczasowa rola w historii. Był on opozycjonistą wewnątrz partii rewolucyjnej, był zatem jak odszczepieniec religijny, który trafił na stos, pomimo religijnej bliskości ze swym sędzią.
Bucharin na początku procesu przyznał się, że jest „winny zarzucanych mu czynów”, które zostały wyliczone w akcie oskarżenia i że brał udział w „bloku prawicowców i trockistów”, w grupie która postawiła sobie za zadanie uprawianie szpiegostwa na rzecz państw obcych, dokonywania aktów sabotażu i dywersji, podkopywania siły militarnej ZSRR itd. Wyraził pogląd, że za postawione mu zarzuty można by go dziesięć razy rozstrzelać. Odmówił jednak uznania się za szpiega, zdrajcę, sabotażystę i terrorystę, nie przygotowywał zabójstwa Lenina, lecz tylko obalenie kierownictwa partii i aresztowanie Lenina na 24 godziny. Głównych świadków oskarżenia nazwał prowokatorami (bez sprzeciwu prokuratora Andrzeja Wyszyńskiego). Oświadczył, co było kpiną z aktu oskarżenia, że niektórych współobwinionych widzi pierwszy raz w życiu, że inni, niegdyś jego przyjaciele, są obecnie nie do poznania (prawdopodobnie ze względu na tortury podczas śledztwa) i że osoby siedzące razem na ławie oskarżonych nie tworzą żadnej grupy. Sam prokurator Andrzej Wyszyński mówił, że Bucharin przyznawał się do popełnienie „najcięższych zbrodni, organicznie związanych z tą, której przeczy”. Ta dialektyka winnego i niewinnego nie była wówczas dla wszystkich zrozumiana.
Zaprzeczenia Bucharina, którym towarzyszyło przyznanie się do winy, nie mogły wpłynąć na złagodzenie kary. Odgrywanie farsy nie uchroniło go od osobistej tragedii. Działacze opozycji, przyznając się do czegokolwiek, pokazali, że nie byli dość wytrzymali lub nie dość konsekwentni i podzielali pewne złudzenia, że myśleli o władzy jak opozycja, podczas gdy należało ją traktować jak wroga. Między oskarżonym a prokuratorem istniał swoisty niepisany układ, obaj wiedzieli, że byli w tej samej partii, chociaż tymczasowo znaleźli się po różnych stronach.
Oskarżony miał zapewne poczucie wyższości intelektualnej i moralnej nad prokuratorem. Wyszyński bowiem od 1903 do 1920 roku należał do mieńszewików, którymi pogardzali starzy bolszewicy. Do partii bolszewików wstąpił późno, dopiero po rewolucji w 1920 roku. Ironią losu było to, że ten wczorajszy wróg bolszewików, który w 1917 roku żądał aresztowania Lenina jako niemieckiego szpiega i zdrajcę, oskarżał teraz o zdradzenie Lenina i szpiegostwo… zwycięskich wodzów partii bolszewickiej. Ale dla Stalina Wyszyński był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Konsekwentnie tropił agentów i szpiegów na rzecz Niemiec. Oskarżenie antystalinowskich polityków o szpiegostwo na rzecz Niemiec nie nastręczało większych trudności, zwłaszcza z uwagi na wsparcie bolszewików przez Niemcy w czasie I wojny światowej. Również po podpisaniu radziecko-niemieckiego porozumienia w Rapallo w 1922 roku, trwała rozbudowana, oficjalna i nieoficjalna współpraca pomiędzy ZSRR i Niemcami na niwie militarnej i gospodarczej. Dzisiaj wiadomym też jest, że nawet Gestapo współpracowało z NKWD przy fabrykowaniu oskarżenia przeciwko zagrażającemu pozycji Stalina Michaiłowi Tuchaczewskiemu. W tych warunkach „Bucharin może więc tylko bawić się w niuanse, polemizować, dawać do zrozumienia. Jedyną bronią, na którą sobie pozwala, jest ironia. Co do reszty, to godzi się on na to, o co się go oskarża”.
Przed sądem Bucharin działalność swoją rozpatrywał z punktu widzenia pewnej dość szerokiej perspektywy historycznej i wskazywał, że w danej logice walki, jego działalność prowadziła go do obozu kontrrewolucji. Zgodnie z tą „szeroką perspektywą” w warunkach walki o kolektywizację opozycja mogła liczyć na poparcie bogatego chłopstwa – kułaków, a także kontrrewolucyjnych elementów mienszewickich i eserowskich istniejących jeszcze w armii. Zgodził się w związku z tym na zarzut, że charakter polityka określany był nie tylko po tym, co mówił, ale również po tym, jakie siły społeczne grupował wokół siebie. Konsekwentna opozycja wobec polityki Stalina musiała bowiem uwzględniać również kontekst międzynarodowy swojej działalności, a to zdaniem Bucharina również przemawiało na jego niekorzyść. Bucharina interesowało nie tyle dążenie do urzeczywistnienia jakiegoś kontrrewolucyjnego planu, ile chęć odkrycia sił wewnętrznych ZSRR, decydujących o jego rozwoju, stąd jego zainteresowania różnymi społeczno-politycznymi wystąpieniami na terenie kraju. Bucharin uważał, że winę jego można było dostrzec tylko w wyniku pewnej niekorzystnej dla niego interpretacji, a nie w jego realnych działaniach. Stalin nie zwracał jednak uwagi na niuanse. Stalina nie interesowały te fakty, do których wagę przywiązywał Bucharin, lecz ich wymowa, to jakie siły społeczne mogły wiązać swe nadzieje z Bucharinem.
Bucharin jeszcze przed aresztowaniem świadomy był swej niewinności i konieczności przyjęcia kary jako wyroku historii i potrzeb rewolucji. Świadczyła o tym jego ostatnia rozmowa z żoną przed aresztowaniem. Zwrócił się do niej z błaganiem, by wychowała syna na „bolszewika bez skazy”, oraz przekonywał ją, że „w historii zdarzają się pomyłki, ale prawda zwycięży”, ona zaś, znając jego gotowość do poświęceń i wiedząc, że prawda była po jego stronie, prosiła by „nie kłamał o sobie”. Z zeznań wynika jednak, że jej nie posłuchał, być może dla dobra najbliższych lub partii i socjalizmu. W listach do Stalin wysuwał pomysły, aby go fikcyjnie rozstrzelano, jeśli wymaga tego interes światowej rewolucji, a jednocześnie aby pod przybranym nazwiskiem wykorzystano jego talenty dla realizacji zadań rewolucji w Ameryce, do walki z Trockim, do tworzenia na zesłaniu uniwersytetu, galerii sztuki, zoo, pisania książek w odosobnieniu itd., itp..
Proces szachtyński
Być może prośba Bucharina nie była przejawem naiwności, a dowodem znajomości skrywanych wówczas faktów.
Od 18 maja do 15 lipca 1928 roku odbył się w Moskwie szachtyński proces sądowy. Skierowany był przeciwko grupie inżynierów i techników (ogółem 53 oskarżonych) z rejonu szachtyńskiego Donbasu. Proces szachtyński zapoczątkował pierwszą falę procesów politycznych w ZSRR (1928–1932), skierowanych przeciwko zasłużonym komunistom, którzy mogli zagrozić obrazowi Stalina jako ojca narodu, oraz inteligencji (głównie technicznej) oskarżanej o sabotaż, szkodnictwo gospodarcze, działania kontrrewolucyjne i przeciwko obronności kraju. Procesy te miały uzasadnić trafność polityki Stalina w końcowej fazie NEP-u i podczas kolektywizacji. Według oficjalnej wersji w wyniku tego procesu 5 oskarżonych skazano na karę śmierci i stracono, a pozostałym wymierzono kary więzienia. 16 przyznało się do zarzutów, 13 usiłowało się „wykręcić”, a 24 w ogóle nie chciało przyznać się do winy. „Na rozprawie pojawiają się tylko niewielkie części aresztowanych – ci tylko, którzy zgodzili się obciążyć, w sposób przeciwny naturze, i siebie i innych, spodziewając się złagodzenia wyroku. Większość zaś inżynierów – ci, którzy mieli dość odwagi i rozsądku, aby odrzucić bzdury, wmawiane im w śledztwie sądzona jest w trybie tajnym. Ale kolegia GPU wlepiają im – chociaż się przyznali – te same dychy, jakie dostawały się tamtym”.
Inne światło na ten proces rzucił Leopold Trepper, radziecki szpieg, który jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej został przerzucony na Zachód i tam stworzył bardzo sprawnie działającą siatkę wywiadowczą nazwaną przez niemiecki kontrwywiad Czerwoną orkiestrą. Nastąpiła jednak wsypa i Niemcy przejęli nad nią kontrolę – od tej chwili siatka stała się Czarną orkiestrą. Dziwnym zbiegiem okoliczności Trepper przeżył wojnę i po odsiedzeniu wyroku w ZSRR wyjechał przez Polskę do Izraela, gdzie spisał swoje wspomnienia. Otóż Trepper po skończeniu szkoły partyjnej, jeszcze przed wojną i wyjazdem na Zachód, w czasie „wieczoru przyjaźni” siedział razem z sekretarzem partyjnym i pułkownikiem NKWD, który pokazał mu czterech bardzo dobrze ubranych mężczyzn. Okazało się, że byli to czterej inżynierowie oskarżeni w procesie szachtyńskim, na których, według oficjalnego komunikatu, wykonano wyrok śmierci. Na wyrażone przez Treppera zdziwienie, pułkownik NKWD powiedział, że ma rację, że to są właśnie ci, których stracenie ogłoszono. Dodał: „Widzisz, rozstrzelanie kogoś nie jest takie drogie, ale ponieważ wszyscy są wyjątkowo kompetentnymi ludźmi w swojej dziedzinie i uważamy możliwość ich wykorzystania za całkiem realną, przywieźliśmy ich tutaj i powiedzieliśmy: „Pod naszymi stopami są ogromne pokłady węgla. Nasze zagłębie Karaganda może i powinno stać się, po Donbasie, drugim centrum węglowym w Związku Radzieckim. Wszystko zależy od tego, jak zabierzecie się do pracy. Ogólnie wybieracie jedną z dwóch możliwości: albo odniesiecie sukces – a wasze życie zostanie uratowane, albo…”. Tych czterech przyjechało tutaj zaraz po procesie – dodał człowiek z NKWD. – Oni są wolni i sprowadzili do siebie swoje rodziny…”.
Trepper czuł się oszołomiony. Pomyślał, że jeśli jedenastu postawionych przed sądem rzeczywiście popełniło zarzucane im przestępstwa, to oni powinni zostać skazani po stokroć na śmierć. Tymczasem z nimi zaczęto się targować. Wydawało się to niezrozumiałym. Wyjaśniając Trepperowi istotę problemu, pułkownik dodał: „Oczywiście nie mogę powiedzieć, że ci panowie byli zbyt fanatyczni wobec władzy radzieckiej. W Donbasie, gdzie wszyscy pracowali na kierowniczych stanowiskach, wydobycie węgla spadało. Zapewne niektóre kopalnie zostały zalane z całkowicie naturalnych przyczyn. Możliwe, że jakąś rolę odegrały i pojedyncze próby sabotażu. Jednakże czy był sabotaż, czy nie, ale to wszystko zostało rozdmuchane do granic możliwości (szczególnie w dniach trwania procesu), żeby pokazać na cały kraj, dlaczego, jak mówią, zmniejszyła się produkcja węgla. Ale w Kazachstanie my niczego się nie obawiamy i na sto procent jesteśmy przekonani, że nikt tutaj nie zapewni wydobycia węgla, lepiej niż ta czwórka”.
Odmienność sytuacji Bucharina
Bucharin, bez względu na to, co powiedział i zrobił przed sądem, nie mógł liczyć na ułaskawienie, nawet utrzymane w tajemnicy. Został oskarżony o wszystkie możliwe najcięższe przestępstwa – od współpracy z wywiadami Polski, Niemiec, państw faszystowskich, po organizowanie działalności wywiadowczej na terenie całego ZSRR; od organizowania sabotażu po organizowanie morderstw. O kryminalizacji jego osoby decydowały ogólnopaństwowe interesy uprzywilejowanej warstwy zarządzającej, odnotowującej w przeszłości szereg niepowodzeń i chcącej rozwiać niepokoje mas co do niepewnej przyszłości. Proces „dwudziestu jeden” łączył w jedną całość wszystkie poprzednie wątki i ówczesne problemy społeczno-ekonomiczne i polityczne. Uniewinnienie Bucharina przekreślałoby sens całej tej intrygi Stalina. „Wyszło na jaw, że Bucharin i Rykow współpracowali równocześnie z trockistami-zinowiewowcami, wywiadem niemieckim, Tuchaczewskim i innymi wojskowymi oraz podziemiem nacjonalistycznym i sabotażystami w NKWD, z Jagodą na czele. […] Gospodarz [czyli J. Stalin – E.K.] postarał się odpowiedzieć na wszystkie pytania narodu. Sądzono na przykład Wiktora Czernowa, ludowego komisarza do spraw podziału ziemi. Zasłynął z terroru na wsi podczas kolektywizacji. Teraz przewrotny autor thrillera kazał temu wrogowi koncepcji Bucharina zasiąść na ławie oskarżonych z … Bucharinem. Skąd te okropności kolektywizacji? Czernow posłusznie zeznał, że wypaczał słuszną politykę na rozkaz… Bucharina i Rykowa! Brak masła, ciągłe kłopoty z chlebem – dlaczego tak się dzieje w kraju budującym socjalizm? I już szef Centrosojuza, Zieliński, przyznaje się do winy: to wynik sabotażu, który uprawiał na polecenie „prawicowców””.
Bucharin przyjął pełną sprzeczności rolę oskarżonego, „godzi się patrzeć na siebie w kontekście historii i motywuje historycznie swoje skazanie, ale broni swego rewolucyjnego honoru”. W ostatnich dniach przed aresztowaniem polecił swojej żonie Annie Łarinie nauczyć się na pamięć swego „Posłania dla przyszłych przywódców partii”, w którym zapewniał o swojej niewinności i prosił o rehabilitację i ponowne przyjęcie do partii. W rzeczywistości Bucharin znalazł się w sytuacji bez wyjścia – zginął, gdyż przyznał się do wspierania kontrrewolucji, zginąłby również, gdyby wystąpił jako rewolucjonista przeciwko faktycznemu oportunizmowi Stalina. W ostatnim 43 liście do Stalina, który jak wszystkie poprzednie stanowił wyznanie miłości do niego, Bucharin odkrywał ideę wielkiej czystki realizowanej w związku z groźbą wojny i w imię demokracji, która obejmowała „a) winnych, b) podejrzanych, c) potencjalnych podejrzanych”. Pisał do Stalina: „Beze mnie nie mogło się w tej sprawie obejść. Jednych unieszkodliwia się tak, innych inaczej. […] Tylko, na Boga, nie myśl, że w skrytości ducha mam Ci to za złe. […] wielkie plany, wielkie idee i wielkie interesy są ponad wszystko. Byłoby małostkowością zajmować się własną żałosną personą w kontekście historycznych zadań na miarę całego świata, spoczywających przede wszystkim na Twoich barkach”. Być może więc, gdyby Bucharin był na miejscu Stalina, świadom powszechności głodu w ZSRR i istniejących trudności gospodarczych, stosowałby również przemoc fizyczną i duchową na równie wielką skalę, i być może ze Stalinem postąpiłby podobnie, gdyby ten był na podporządkowanym mu miejscu. Bucharin i wielu jemu podobnych, proces swój taktowało jako ofiarę konieczną na rzecz rewolucji. Nie rozumiało, że stalinowskie represje miały charakter kontrrewolucji realizowanej przez formalnie socjalistyczne organy państwowe, do którego w formie donosicielstwa włączono stosunkowo szerokie kręgi społeczne.
Prokurator Wyszyński wykorzystał przeciwko Bucharinowi, wszelkie niekonsekwencje ideologiczne i filozoficzne w jego wypowiedziach. Pod adresem człowieka, którego wcześniej uważano za ideologa partii mówił: „O żadnej ideologii, „problematyce” lub „prognostyce”, teorii czy też filozofii nie może być mowy! Filozofia, za której dymną zasłoną chciał się skryć Bucharin – to parawan, za którym Bucharin pragnie się ukryć przed całkowitym zdemaskowaniem. Filozofia i szpiegostwo, filozofia i sabotaż, filozofia i dywersja, filozofia i morderstwa, tak samo jak geniusz i łajdactwo, nie dadzą się ze sobą pogodzić! Nie słyszałem nigdy o podobnym wypadku – po raz pierwszy w historii szpieg i morderca operują filozofią tak, by jak tłuczonym szkłem oślepić nią swą ofiarę, nim strzaska jej głowę swą zbójecką pałką!”
Proces Bucharina pokazuje, że istnieje nie tylko dialektyka winnego i niewinnego, ale również dialektyka prokuratora i oskarżonego. Teoretycznie różnią się między sobą, ale w określonej sytuacji zamieniają się miejscami. Po dziesięcioleciach to prokurator Andrzej Wyszyński należał do oskarżonych, a Bucharin był rehabilitowany. O tym muszą pamiętać również dzisiejsi prokuratorzy i sędziowie, szczególnie ci, którzy popierają politykę Prawa i Sprawiedliwości, a Jarosławowi Kaczyńskiemu składają wiernopoddańcze pokłony…
Prawdziwa kontrrewolucja
Bucharinowi i innym oskarżonym w tym procesie „bloku prawicowo-trockistowskiego” Wyszyński zarzucił spisek w celu przejęcia władzy i przywrócenie kapitalizmu w ZSRR, przygotowywanie klęski ZSRR w przypadku napaści państw faszystowskich. Możemy być chyba pewni, że Stalin nie wierzył w winę oskarżonych. Ale to nie prawda była przedmiotem sporu, tylko interesy. Stalin miał szerokie poparcie tych, którzy poprzez pokazowe procesy sądowe zrzucali z siebie winę za niepowodzenia w rozwoju społeczno-gospodarczym oraz tych, którzy byli gotowi zająć eksponowane stanowiska straconych i zesłanych do gułagów, ale także tych, którzy naiwnie myśleli, że dzięki procesom wszystko szybko zmieni się na lepsze. W podzięce za stanowiska i przywileje gotowi byli wiernie jemu służyć. Nie ma znaczenie, czy wiedzieli do czego to doprowadzi. Po wielu latach okazało się, że nie mogli zrobić więcej dla zatrzymania rozwoju socjalizmu i stworzenia represyjnego systemu kapitalizmu państwowego oraz dla osłabienia obronności ZSRR.
O kontrrewolucyjnym charakterze represji stalinowskich świadczy skala i charakter dokonanych represji. W latach 1937-1938 zostali zastrzeleni: marszałkowie – 3 spośród istniejących 5; dowódcy armii – 14 z 16; dowódcy korpusu – 58 z 62; dowódcy dywizji – 122 spośród 201; dowódcy floty w randze admirała – 2 spośród 2; komisarze armii – 17 spośród 17; komisarze korpusu – 25 spośród 28; komisarze brygady – 34 spośród 36. Rozstrzelano ok. 40 tysięcy doświadczonych dowódców różnych szczebli, gdy jednocześnie niedobór kadr dowódczych szacowano na 240 tysięcy. Przed napaścią Niemiec na ZSRR na 225 dowódców pułków tylko 25 miało skończone uczelnie wojskowe. Pozostałych 200 miało tylko kursy dla młodszych poruczników. Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek wojnę, w której byłyby tak wielkie straty zwłaszcza wśród dowódców.
Wojskowi stanowili niewielką tylko część ogromnej masy represjonowanych. Partyjne kadry cywilne ucierpiały nie mniej. Rozstrzelano 98 spośród 139 członków i zastępców członków Komitetu Centralnego wybranych podczas XVII Zjazdu. Spośród 136 sekretarzy komitetów powiatowych partii w Moskwie i Okręgu Moskiewskim pozostało na swoich stanowiskach 7 sekretarzy. Dyplomaci i oficerowie wywiadu zostali prawie całkowicie wytępieni. Wódz musiał zmienić aparat, należało wypełnić wszystkie instytucje publiczne, awansowanymi przez niego ludźmi, a zatem uzależnionymi wyłącznie do niego.
Skrupulatne i żmudne badania wykazały, że wśród całkowitej masy represjonowanych elita stanowiła 8 proc. , a resztę – prości ludzie, robotnicy, chłopi, pracownicy, intelektualiści. Jedynie represjami i ich groźbą można było zmusić masy pracujące do służenia nowemu wodzowi i ciężkiej niewolniczej pracy w GUŁAG-ach dla przyśpieszenia akumulacji pierwotnej, niezbędnej do planu przyśpieszonej industrializacji kraju.
Dane te pokazują jak wielkich ofiar wymagało dokonanie przez Stalina zmiany kursu politycznego w połowie lat 30. XX wieku.
***
W świetle późniejszej historii Bucharin może wydawać się człowiekiem o histerycznej osobowości lub całkowicie pozbawionym zasad, dążącym do ratowania się za wszelką cenę, pozbawionym instynktu samozachowawczego lub oddającym swe życie do dyspozycji partii. Dla procesu kryminalizacji wrogów Stalina zdrowie psychiczne oskarżonego nie miało żadnego znaczenia. Bucharin miał możliwość pozostania na Zachodzie, gdy wyjechał do Francji, aby przejąć archiwum niemieckiej partii socjaldemokratycznej, rozgromionej przez hitlerowców. Wolał wrócić do ZSRR, choć już przed wyjazdem ukazała się krytyka jego osoby w Prawdzie. Gdyby tam pozostał, stałby się jawnym wrogiem i uwiarygodniłby wszystkie byłe i przyszłe procesy. Bucharin prosił Stalina o truciznę (zamiast rozstrzelania), ale jej nie dostał.
Teoria o tym, że tacy oskarżeni, jak Bucharin, przyznawali się przed stalinowskimi sądami do czynów niepopełnionych, w imię interesów partii lub socjalizmu, okazała się błędna. Nie pomogło to ani partii, ani socjalizmowi, gdyż interesy uprzywilejowanej warstwy zarządzającej wymagały nowych ofiar, poświęcenia obu. Przyznanie się do winy nie pomagało też rodzinom osób oskarżonych, na ocalenie których liczyli zgadzając się z absurdalnymi zarzutami. Partia, na którą liczył Bucharin, przestała istnieć. Zamiast śmierci na sposób Sokratesa, czekała go śmierć z ręki „swoich”. Złożył swoje życie na ołtarzu historii i gotów był wybaczyć tę zbrodnię Stalinowi, który był przekonany o swojej wyjątkowości i nieomylności. Stalin będąc nawet świadomym nadciągania kresu życia, uzasadniał nadal swoją dotychczasową politykę i czujność. Kilka miesięcy przed śmiercią miał powiedzieć do Prezydium: „Jesteście jak ślepe kocięta. Beze mnie ten kraj zginie, ponieważ nie potraficie rozpoznać wrogów”. I Stalin „uczył” rozpoznawania i likwidacji wrogów do końca swoich dni… znajdując zapewne wielu mniej lub bardziej zdolnych naśladowców…