8 grudnia 2024

loader

Odeszły dwie damy aktorstwa

Kruszą się szeregi polskiego aktorstwa z czasów jego najbogatszej, wyjątkowo obfitej w talenty epoki, jaką były – w szczególności – lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Zmarły, dzień po dniu, 20 i 21 kwietnia, dwie damy polskiej sceny i filmu, Wiesława Mazurkiewicz-Lutkiewicz (1926-2021) i Aleksandra Karzyńska (1927-2021).

Wiesława Mazurkiewicz-Lutkiewicz zaczynała karierę na scenach w Łodzi i Krakowie, a od 1963 roku grała na scenach warszawskich.
Doskonale pamiętają ją widzowie „Stawki większej niż życie”, w której w jednym z odcinków zagrała major Hannę Bösel (1968). Niezapomniana jako królowa Nikotris w „Faraonie” Jerzego Kawalerowicza (1966), jako Kwiaciarka w „Hydrozagadce” Andrzeja Kondratiuka (1970), pani Basia w „Rewizji osobistej” Witolda Leszczyńskiego (1972), ciotka Kulwiecówna w „Potopie” Jerzego Hoffmana (1974), królowa Rycheza w „Tylko Beatrycze” Stefana Szlachtycza (1975) i w dziesiątkach innych, w tym w serialach, m.in. „Wielka miłość Balzaca”, „Zaklęty dwór” „Dyrektorzy”, „Dom” . Zagrała też wiele ról w Teatrze Telewizji, m.in. Hrabinę Idalie w „Fantazym” Juliusza Słowackiego w reż. Jerzego Antczaka czy Elwirę w „Don Juanie, czyli miłości do geometrii” Maxa Frischa w reż. Jerzego Grzegorzewskiego (1971).
Aleksandra Karzyńska zaczynała jako aktorka w Krakowie, po czym od 1961 roku do emerytury grała na scenach warszawskich. W pamięci widzów pozostanie m.in. jako Flora gdańszczanka w „Panience z okienka” Marii Kaniewskiej (1964), esesmanka w „Końcu naszego świata” Wandy Jakubowskiej (1964), czy Liza w „Przeraźliwym łożu” Witolda Lesiewicza (1967).
W Teatrze Telewizji zagrała m.in. Elwirę w „Don Juanie” Moliera w reż. Bohdana Korzeniewskiego (1964) czy Kamę w „Dziejach jednego pocisku” Andrzeja Struga w reż. Lucyny Tychowej.
Obie aktorki, równie utalentowane co urodziwe, reprezentowały ginący, a właściwie dziś już nie istniejący, tradycyjny, wytworny styl gry aktorskiej. Odznaczał się on wyrafinowaną plastyką gestu i mimiki, eleganckim sposobem noszenia strojów, doskonałą dykcją i intonacją, dziś uważaną już za anachroniczną i nie stosowaną nawet na scenach teatralnych w inscenizacjach klasyki. Grały arystokratki, eleganckie damy, bogate mieszczki, monarchinie, których postacie były odbiciem zamierzchłej już dziś epoki. Reprezentowały estetykę gry aktorskiej, która przeszła już do historii.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Bonapartyzm jako refren historii

Następny

„Szturmem chcieli zdobyć niebo…”(cz. VI)

Zostaw komentarz