1 grudnia 2024

loader

Operacja „Dunaj” – doświadczenia i wnioski dla Polski (część I)

Dla nas główną rzeczą jest to, aby… nie dopuścić do oderwania Czechosłowacji od obozu socjalistycznego, nie dopuścić do osłabienia Układu Warszawskiego, do zmiany układu sił w Europie, gdyż to wszystko godzi w nasze żywotne interesy. I my musimy widzieć i patrzeć nie tylko na dzień dzisiejszy, … nie tylko czekać na to, czy jutro, nawet może za parę miesięcy nic nam nie będzie groziło, żadna wojna, czy jeszcze nam nie zabrano Ziem Odzyskanych. (Władysław Gomułka)

Sierpniowy dramat sześćdziesiątego ósmego roku stanowi „zadrę moralną” – bez względu na nasze ówczesne poglądy i pełnione funkcje. Wciąż wraca więc pytanie o istotę tamtych wydarzeń. Ówczesne uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne, atmosfera podejrzliwości i wrogości między Wschodem i Zachodem, jej doktrynalna, nierzadko wsparta dezinformacją wykładnia zrobiły swoje. (gen. Wojciech Jaruzelski)

 

Kryptonim „Dunaj” radziecki Sztab Generalny nadał procesowi planowania użycia wojsk operacyjnych pięciu państw Układu Warszawskiego (ZSRR, Bułgarii, Polski, Węgier i NRD), które weszły na terytorium Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej (CSRS) 20 sierpnia 1968 r. Właśnie mija 50 lat. Wydarzenia i fakty, które poprzedziły wprowadzenie sojuszniczych wojsk oraz mające miejsce w Polsce po 1968 r., skłaniają do refleksji, wręcz do wyciągnięcia wniosków w aspekcie „naszych (polskich) żywotnych interesów”, jak określił to Władysław Gomułka – wówczas i z dystansu półwiecza. Pamiętacie Państwo określenie „Praska wiosna” i zawołanie „Polska czeka na swojego Dubčeka”? Zastanówcie się, przeczytajcie raz jeszcze z namysłem tytuł publikacji i te charakterystyczne wypowiedzi. Zachęcam Państwa do „przeniesienia się” myślą i wyobraźnią do 1968 r. w CSRS i Polsce.

 

„Praska wiosna”

Wydarzenia, określone przez polityków i dziennikarzy mianem „Praskiej wiosny”, poprzedziły wystąpienia studentów(grudzień 1967 r.), częściowo poparte przez intelektualistów. Były one swoistym echem podobnych wystąpień we Francji i NRF oraz w Polsce (u nas były chwilowo zdominowane tzw. problemem żydowskim), domagających się na Zachodzie większych swobód obywatelskich, reform gospodarczych i społecznych. Rozmowa Leonida Breżniewa z Antonínem Novotným (szef KPCz) niewiele miała wspólnego z rozważną oceną sytuacji, ani nie wskazała racjonalnych kierunków zmian.

Pewnego rodzaju odpowiedzią na te oczekiwania stały się uchwały Plenum KC Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz). Kto pamięta oficjalne nazwy partii sprawujących władzę w Bułgarii, Rumunii, ZSRR oraz na Węgrzech i w Polsce, u nas pogardliwie nazywanych „komunistami” – mówi to Państwu coś? Plenum, obradując w dniach 3-5 stycznia 1968 r. podjęło uchwałę o rozdzieleniu stanowisk prezydenta państwa i I Sekretarza KC, zwolniło z nich Antonína Novotnego oraz wybrało I Sekretarzem KC KPCz Alexandra Dubčeka. Zapowiedział rezygnację z kierowniczej roli partii oraz dyktatury proletariatu; utworzenie państwa federacyjnego (Czechy i Słowacja); reformę gospodarki, demokratyzację życia wewnętrznego, w tym przywrócenie wolności i praw obywatelskich, mniejszości narodowych, rehabilitację osób represjonowanych, ograniczenie cenzury. Zmiany te nazwano „socjalizmem z ludzką twarzą”(określenia tego użył Papież w rozmowie z Generałem na Wawelu, później również do niego nawiązywano). Z dzisiejszej perspektywy patrząc, można powiedzieć – słuszne decyzje. Przecież rozliczenia z przeszłością, po Październiku ‘56 przeprowadził Władysław Gomułka, Czesi po prawie 12 latach wzięli z nas przykład. „Poluzowanie” cenzury u nas było odczuwalne początkowo, później miało społecznie odwrotny skutek, „pomogły” tu ataki środowiska kultury. Podobnie z reformą zarządzania gospodarką (za chwilę), ze stosunkami państwo – Kościół, obciążonymi postawą duchowieństwa wobec zbrojnego podziemia (temat na inną okazję); skomplikowaną spuścizną stalinizmu. Ta została ponownie oceniona krytycznie, podczas różnych konferencji naukowych w 60. rocznicę Października.
Jednakże, sprawa kierowniczej roli partii i dyktatury proletariatu, dla całego obozu socjalistycznego stała się fundamentalną.

Dlaczego? Na tym oparta była cała struktura władzy i życia wewnętrznego państwa. Dziś można to zbyć uśmiechem, wzruszeniem ramion – ale nie do końca. Transformacja ustrojowa, w tym głównie gospodarki w Polsce, pozostałych krajach bloku po 1989 r., wykreśliła z pamięci i struktury społeczeństwa dyktaturę proletariatu czyli klasy robotniczej, jako pojęcie i „grupę zawodową”, zastępując np. klasą średnią, najemną, bezrobotną. Zwrócę uwagę na taką refleksję Danuty Waniek. W tekście „Polska na zakręcie” („DT” z 10-12.08.2018) m.in. pisze: Nikt tak nie zrobił polskiej klasy robotniczej w przysłowiowego konia, jak błyskawicznie udało się to na początku lat 90. kierownictwu NSZZ Solidarność! Jestem skłonna stwierdzić, że w tamtym oszustwie tkwią źródła dzisiejszego konfliktu politycznego. Czy klasa robotnicza nie „zapracowała” sobie na tę tezę Pani Profesor podczas porozumień sierpniowych (zaraz 37. rocznica) i w dekadzie lat 80? Oceńcie Państwo sami.

A kierownicza rola partii? Fakt, demokratyzacja życia politycznego wprowadziła zasadnicze i wiadome zmiany. Proszę pokazać kraj (poza Watykanem oraz Grenlandią, gdzie rządzi lód), czy partia która wygra wybory i obejmie władzę nie spełnia roli kierowniczej, swoistej „dyktatury”, jakby oględnie nie nazwać, np. w Polsce. Czy nie chce jej sprawować dłużej niż kadencję? Warto się zastanowić. Przed nami wybory, pomyślmy „historycznie” na jaką partię oddamy głos, by na własne życzenie nie być zawiedzionymi „nową dyktaturą”.

 

Właśnie gospodarka

Czesi zakładali reformę zarządzania gospodarką, opartą na kryteriach rynkowych oraz znacznej samodzielności zarządzania i aktywności przedsiębiorstw (ograniczenie centralnego planowania). Ponadto, reorientację handlu zagranicznego i współpracy gospodarczej z krajów RWPG, w tym głównie ZSRR, na kraje zachodnie.

Zachęcam Państwa Czytelników do takiej historycznej refleksji. Przecież wzorem tej gospodarczej części „Wiosny” poszedł Edward Gierek. Już 2 lata później, od 1971 r., kierując naszą „uwagę gospodarczą” właśnie na Zachód. I co? Za znanym aktorem chciałoby się powiedzieć: „byczo było!” Breżniew nie szczędził Gierkowi pocałunków, a niektóre rządy zachodnie wykładały przed nim czerwone dywany. Dostaliśmy kredyty. Przez 10 lat Polska została zadłużona na 23 mld dolarów USA. Były oprocentowane, zależnie które, na 18-20 proc. (tak mocno Zachód nas „pokochał”).
Prawie 30 lat żyjemy w kapitalistycznej Polsce, więc nie trzeba tłumaczyć, co to jest kredyt, oprocentowanie, pożyczka. Zachęcam do przeczytania tekstu pt. „Nie przepraszamy za PRL” („DT” z 1-2.08.2018), gdzie prof. Paweł Bożyk, promując swoją książkę „Apokalipsa według Pawła – jak zniszczono nasz kraj” (warto poznać jej treść), m.in. mówi, że na 1650 zakładów zbudowanych w okresie Gierka, w „dobrej Polsce” zniszczono 650. Wiodącą rolę w tym „dziele” spełnili uczeni, czego klasycznym przykładem zdaniem Bożyka są: prof. Leszek Balcerowicz, Janusz Lewandowski i Wiesław Kaczmarek – uczący siebie jak „dobrze” prywatyzować (czytaj niszczyć) gospodarkę. Natomiast Eugeniusz Jakubowski mówił na konferencji zorganizowanej dla uczczenia 74 rocznicy „22 Lipca” o stratach w majątku przemysłowym i rolnym b. woj. koszalińskiego.

Nie mniej interesujący jest wywiad Andrzeja Ziemskiego z Pawłem Bożykiem („DT”, z 23-24.07.2017). Zachęcam, namawiam wręcz Państwa do przestudiowania książki „Transformacja”, prof. Grzegorza Kołodki, przedstawiającej ten proces na tle gospodarek innych państw. Wprost wierzyć się nie chce, jak doszło do tak piramidalnych błędów! A tak dla własnej ciekawości – porównajcie sobie Państwo jak dziś, w 2018 r. prezentuje się kondycja gospodarki i rolnictwa Czech – też po transformacji, a jak nasza. Nie będziecie żałować.

 

Sprawa granicy na Odrze i Nysie

Władysław Gomułka, zaniepokojony oficjalnymi doniesieniami z Pragi oraz różnymi komentarzami zachodnich rozgłośni radiowych, 7 lutego 1968 r. spotkał się w Ostrawie z Alexandrem Dubčekiem. Liczył na rzeczowe wyjaśnienie istoty zapowiadanych zmian oraz ostrzegał przed rewizjonizmem. Usłyszał znane formuły z teorii marksizmu, bagatelizowanie kwestii bezpieczeństwa Polski widzianej przez pryzmat najazdu hitlerowskiego z południa w 1939 r. oraz kwestii granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Dziś można zapytać – skąd takie obawy? Otóż, wspomniane rozgłośnie już zaczynały sugerować wyjście CSRS z bloku, w tym z Układu Warszawskiego.

Wprawdzie Dubček i współpracownicy mówili Gomułce znane zwroty – dziś powiedzielibyśmy slogany – o trwałej przyjaźni i jedności, także „blokowej”, zaprzeczali domysłom zachodnich radiostacji, ale nie przekonali. Wręcz przeciwnie, Gomułka utwierdził się w obawach.

Ktoś, z młodszego pokolenia Polaków może zapytać – o co szło, na czym polegało to w praktyce? Skrótowo odpowiem. O nienaruszalność granicy na Odrze i Nysie, o nasze Ziemie Odzyskane. Mocą traktatu w Poczdamie z 1945 r. były nam „dane w administrowanie”, a ziomkostwa niemieckie wciąż przypominały o ich „niemieckości”. Kraje Zachodu nie miały zamiaru ostatecznie tego uregulować po myśli Polski. (fragmentarycznie ją podnosiłem w poprzednich publikacjach). Gwarancja nienaruszalności przez ZSRR (nie tylko Gomułka miał wątpliwości do jej wiarygodności) czyniła z nas „zakładnika” Kremla. Granica stała się „kartą przetargową” od 1949 r., gdy NRF zaczęła już podnosić kwestię zjednoczenia Niemiec. Kanclerz Konrad Adenauer eksponował ją podczas wizyty Nikity Siergiejewicza Chruszczowa w NRF, który po temu czynił różne obiecujące gesty, co Gomułka uważnie śledził i analizował. Pamiętał zdjęcie Adenauera w krzyżackim płaszczu(marzec 1958 r.), jego konsekwentnie wrogi stosunek do Polski, czym wywołał u nas „alarm”. (Radio Wolna Europa uznało to za „wymysł komunistycznej propagandy”). W sprawie zjednoczenia i kwestii granicy, Gomułka jasno wypowiedział się 12 września 1967 r. w Sejmie, odpowiadając na koncepcję „Europy od Atlantyku po Ural”, którą sondował gen. de Gaulle, składając wizytę w Polsce. Wtedy to przeprosił Polaków, że Francuzi „nie chcieli umierać za Gdańsk”. W Zabrzu wygłosił pamiętne słowa: „Niech żyje Zabrze najbardziej polskie z polskich miast, najbardziej śląskie ze śląskich miast”. Słowa te, nasza władza odczytała jako jednoznaczne opowiedzenie się Francji za polską zachodnią granicą na Odrze.

Władysław Gomułka wiele razy na różnych wiecach i spotkaniach mówił „nie ma problemu granicy zachodniej, jest tylko problem pokoju”. „Nie ma problemu wojny, jest problem pokoju” – starsze pokolenie Polaków powinno to pamiętać, choćby z lat szkolnych. Pamiętacie Państwo Polski Komitet Obrońców Pokoju?

Czy „coś takiego” istnieje obecnie w demokratycznej Polsce, a może nie jest już potrzebne, pomyślcie. Traktat podpisany przez Willego Brandta i Józefa Cyrankiewicza w Warszawie 7 grudnia 1970 r. regulował tę sprawę tylko między NRF i Polską. W 15-lecie tego Traktatu Willy Brandt składał wizytę w Polsce. Podczas jednej z rozmów, pytając Generała o tę kwestię, wspomniał, iż interwencja w CSRS była dla Brandta jednym z istotnych sygnałów za słusznością „Realpolitik” i rozwiązaniem jej na gruncie Poczdamu – to pod rozwagę różnym krytykom. Zaś wybrzydzających na cytowaną wyżej wypowiedź jako „obronę Gomułki i komunizmu” – zachęcam. Niech wysilą mózg i wyobrażą sobie kształt terytorialny Polski bez Ziem Odzyskanych, tj. ok.100 tys. km. kw. mniej. Niech pomyślą – łatwo krytykować decyzje polityczne, mając mizerne pojęcie o odpowiedzialności za państwo – opartej także na przewidywaniu przyszłości jako następstwie podjętej lub zaniechanej decyzji.

 

Partyjne rozmowy, listy…

Wydarzenia w Czechosłowacji od momentu upadku Antonína Novotnego (styczeń 1968 r.), Plenum KPCz i wystąpienia Dubčeka, były uważnie śledzone i oceniane przez partie obozu socjalistycznego. Zdecydowanie krytyczne analizy i oceny – z jednej strony nie trafiały do przekonania Czechom, z drugiej, niezbyt sensownie były przez nich wyjaśniane. Dla przykładu – podczas spotkania w Dreźnie (23 marca), szefowie partii z ZSRR, Polski i NRD ocenili sytuację u południowego sąsiada jako „kontrrewolucję”. Obecni Czesi nie przedstawili racjonalnych argumentów ani uzasadnienia wprowadzanych zmian w życiu partii (KPCz) oraz państwa. Zapewnienia o lojalności przyjmowano jako puste słowa. Podobnie było w Moskwie (8 maja). János Kádár po wysłuchaniu i ocenie racji CSRS, był przeciw stosowaniu określenia „kontrrewolucja”. Ostra dyskusja niewiele zmieniła. Wyjaśnienia Czechów były rozbieżne z ocenami ich czynów. Cóż, że nieustannie powtarzali „dogmatyczne zaklęcia” marksizmu, zapewniali o jedności i przyjaźni. Ale procesy rozłamowe w partii, wspierane przez ośrodki zachodnie oraz pogłębiający się chaos i dezorientacja ideowa, polityczna społeczeństwa, wciąż narastała.

Robotnicy, choć byli za reformami, nie tworzyli odrębnych związków zawodowych, a pojawiające się grupy protestu, mimo poparcia Zachodu nie uzyskiwały szerszych wpływów. A co robili nasi robotnicy w 1970 r., w latach 1980-81, w dekadzie lat 80.? Pamiętacie Państwo? Natomiast coraz wyraźniej uwidaczniało się rozchwianie i dezorientacja w samej KPCz.

Kolejne spotkanie – w Warszawie (14-15lipca). Sojusznicy informowali szefów partii, że oficerowie Bundeswehry jako turyści po cywilnemu penetrują obszary CSRS, że znaleziono ukryte, tajemnicze magazyny broni. Stąd surowe oceny, szczególnie Breżniewa, Ulbrichta, Żiwkowa, Gomułki, nieco stonowane – Kádára i Ceaușescu. Wyjaśnienia Czechów – podobne do poprzednich, byli zagubieni, mieli poczucie „oblężonej twierdzy”. Aprobowali niektóre pomysły „uzdrowienia partii”, bronili „racje” podsuwane przez zachodnie rozgłośnie. Przywódcy partii, widząc niewielki skutek rozmowy, skierowali list, utrzymany w tonie ultymatywnym, nazywając m.in. KC KPCz „wrogami socjalizmu”.

Spotkanie 29 lipca w Czernej nad Cisą (Breżniew-Dubček), potwierdzało pogubienie się Dubčeka, choć nie szczędził partyjnych sloganów. Odpowiedzią na list było zaproszenie przywódców na dwustronne rozmowy. Zaś znaną mu zapowiedź wejścia wojsk sojuszniczych nie potrafił rozsądnie odeprzeć.

Za 5 dni (3 sierpnia) – kolejna narada w Bratysławie, z udziałem pozostałych partii. Ceaușescu jest przeciw skrajnie surowej ocenie sytuacji w CSRS. „Czułe” uściski Breżniewa z Dubčekiem nie zapowiadają najgorszego. Komunikat prasowy z narady głosił, że uczestniczące partie „nie pozwolą nigdy i nikomu wbić klina między socjalistyczne państwa, podważyć podstaw socjalistycznego rozwoju społecznego”. Wypowiedź prezydenta Jugosławii, Josipa Broz Tito dla arabskiej gazety z 20 lipca jest dość znamienna: Nie wierzę, by w Związku Radzieckim byli tak krótkowzroczni ludzie, którzy zdecydowaliby się na politykę siły dla rozwiązania wewnętrznych problemów Czechosłowacji. Trudno też ustalić, czy szef KPCz wiedział, że zachodnie radiostacje na początku sierpnia –mówiąc oględnie – „imputują” CSRS, że chce wyjść z Układu, wspólnie z Jugosławią i Rumunią utworzyć Małą Ententę, a poparcie już zgłosiła NRF. A może była to faktyczna a nie „podrzucona” prawda, zaś obaj rozmówcy woleli o tym milczeć. To zmieniałoby obraz sytuacji w bloku wschodnim.

Jest tu właściwy moment, by powiedzieć o „zabójczej” dla Czechów „robocie” Radia Svoboda i Wolna Europa, w mniejszym stopniu Głosu Ameryki. Nie zapominajmy, że trwała – jak określił Generał – „atmosfera podejrzliwości i wrogości między Wschodem i Zachodem”. Do tego – trzeba wyraźnie powtórzyć – wrogość i podejrzliwość wobec Zachodu w naszym obozie była doktrynalną regułą. Zapytajmy „szczerze do bólu” – czy Zachód nie dawał po temu żadnych powodów?

„Wykładnia” tej doktryny – jak mówi Generał – „nierzadko wsparta dezinformacją zrobiły swoje.” Półwiecze od tych wydarzeń, jest właściwym czasem, by przypomnieć treści i rady sączone nie tylko do CSRS, ale także Polski i innych krajów. To byłaby niezwykle pouczająca lektura, nie tylko dla „prostolinijnych polityków”, głównie dla racjonalnie myślących milionów Polaków.
Kolejne spotkanie przywódców ZSRR, Polski, NRD, Węgier i Bułgarii – 18 sierpnia w Moskwie. Informacja Breżniewa o sytuacji w CSRS jest druzgocąca. Omówił też dokument 9 komunistów czechosłowackich, proszących o interwencję. Podpisze go więcej osób i zostanie „opublikowany rano 21 sierpnia, kiedy nasze wojska rozpoczną akcję”, oznajmił.
Znacie Państwo podobny pomysł u nas?

 

Część II w następnym wydaniu.

Gabriel Zmarzliński

Poprzedni

Nadchodzi reforma

Następny

Dużo Polaków w Serie A

Zostaw komentarz