11 listopada 2024

loader

Publiczne, czyli jakie?

fot. Wikimedia Commons

?????????????????????

Wbrew – być może – pierwszym skojarzeniom nie chodzi o toalety, choć woda, kanalizacja oraz wodociągi to też media. O media właśnie chodzi, te, o których mówimy, że mają być publiczne.

Ustawa o radiofonii i telewizji uchwalona w 1992 roku była jedną z lepiej napisanych ustaw. Wystarczyło jej przestrzegać. Niestety, w miarę obiektywne media nigdy politykom nie pasowały – ani aktualnie rządzącym, ani też tym czasowo będącym w opozycji.

Jednak Rada i wprowadzony przez nią ład medialny funkcjonował jako tako aż do roku 2005, jak na polskie warunki bardzo długo. Oczywiście, najwięcej emocji budziła telewizja ogólnokrajowa, zwłaszcza pod rządami „pampersów”, czyli ekipy Wiesława Walendziaka. Dopiero po objęciu rządów w TVP przez Jacka Kurskiego mogliśmy powiedzieć, że „pampersowa” telewizja nie była taka najgorsza. W ogóle TVP po roku 1989 nie miała szczęścia do prezesów.

W 2005 PiS z Samoobroną przy znacznej pomocy LPR zdewastowały i upolityczniły KRRiT. Dołożył do tego rękę Andrzej Sośnierz, wtedy poseł PO, oraz troje posłów PSL ze Stanisławem Kalembą na czele. Co ciekawe, w głosowaniu nie wziął udziału ówczesny szef Samoobrony Andrzej Lepper ani będący premierem Kazimierz Marcinkiewicz. Za zmianą ustawy zagłosowali w komplecie wszyscy posłowie i posłanki LPR z Romanem Giertychem na czele oraz oczywiście z Krzysztofem Bosakiem i Anną Sobecką. Wsparcia udzielił też świeżo wyrzucony z LPR przez Giertycha osławiony Zygmunt Wrzodak.

Co ciekawe, przez cały okres rządów PO-PSL nie podjęto próby przywróceniu ładu prawnego w zakresie mediów. Nie podjęto również inicjatywy w sprawie utworzenia polskiego oddziału Euronews. W efekcie stacja ta nie ma polskiej wersji językowej, co jest ewenementem na skalę europejską.

Po powrocie do władzy PiS dokończyło dzieła dewastacji, powołując Radę Mediów Narodowych, a Jacka Kurskiego na szefa TVP (narodowej?). PiS przejęło całość publicznych mediów radio-telewizyjnych, a po wycofaniu się z Polski Verlagsgruppe Passau, poprzez Obajtkowy Orlen, także całość gazet regionalnych.

Rząd Donalda Tuska szykuje dla mediów publicznych powrót do przeszłości, to znaczy do pierwotnych rozwiązań i składu KRRiT: dziewięciorga członków powoływanych przez Sejm, Senat i Prezydenta na sześcioletnie kadencje w taki sposób, by co dwa lata dochodziło do wymiany 1/3 składu. Rada wybierałaby zarządy spółek medialnych. Ciekawym pomysłem byłoby rozdzielenie funkcji zarządzających od programowych tak, by to rady programowe wybierały w konkursach redaktorów naczelnych anten.

Kuriozalne są zaś pomysły by wobec członków KRRiT „wprowadzić nakaz rezygnacji z przynależności nie tylko do władz, ale także do stowarzyszeń, związków zawodowych, związków pracodawców, organizacji kościelnych lub związków wyznaniowych oraz NGO-sów”. Uprzejmie proszę, by z autorami takich pomysłów niczego już nie konsultować. Problemem dotychczasowej „polityzacji” nie była przynależność wybieranych osób do organizacji (pozarządowych), ale ich osobiste poglądy. Publiczne przesłuchania umożliwiłyby dogłębne zapoznanie się z kandydatami i ich poglądami. To oczywiście nie zapobiegnie wyborowi kandydatów mało demokratycznych, ale da szansę wyeliminowania najgorszych z nich.

Jednak sam sposób wyłaniania osób odpowiedzialnych za kierowanie mediami publicznymi to za mało. Dużych zmian wymagają zwłaszcza media regionalne. Podział na regionalne stacje radia i telewizji jest już archaiczny. Należy utworzyć jednolite podmioty emitujące programy radiowe i telewizyjne we wszystkich pasmach i w internecie.

I wreszcie najważniejsza kwestia: poziom merytoryczny programów. Telewizja publiczna od dawna nie realizuje funkcji edukacyjnej lub realizuje ją źle. Media publiczne nie tylko przez ostatnich osiem lat współtworzą chaos informacyjny. Ich przekaz nie różni się specjalnie od mediów komercyjnych, co najwyżej bywa bardziej przychylny aktualnie rządzącym. Określenie misji mediów publicznych to najistotniejsze zadanie, jakie stoi przed koalicjantami. Oczywiście, zmiany w mediach publicznych będą możliwe po wyborach prezydenckich. O ile w ogóle będą możliwe.

aristoskr.wordpress.com

Adam Jaśkow

Poprzedni

Nie, Harris nie przegrała przez „lewacką politykę”