Byli i wciąż pozostają obecni w „TRYBUNIE”, jako jej autorzy, czołowi działacze humanistycznego ruchu świeckiego, którego czasopismem od blisko trzydziestu lat jest dwumiesięcznik „RES HUMANA”. W ostatnim czasie, w wyniku porozumienia osiągniętego pomiędzy kierownictwami obu redakcji, „TRYBUNA” zaprasza na swoje łamy prezentacje kolejno ukazujących się numerów „RES HUMANA”. Bardzo serdecznie dziękujemy za to zaproszenie. Korzystamy z niego bez zwłoki: poniżej prezentacja najnowszego 4. numeru naszego dwumiesięcznika.
Redakcja „RES HUMANA”
Otwierają go dwa teksty poświęcone niedawnym wyborom prezydenckim w Polsce. Pierwszym to obszerna refleksja Aleksandra Kwaśniewskiego na temat tych wyborów, w której czytamy:
„Tegoroczne wybory na urząd prezydenta Rzeczypospolitej dobitnie potwierdziły proces, jaki w Polsce trwa od co najmniej 2005 roku – proces rosnącej polaryzacji społeczeństwa. W tej chwili sięgnęła ona szczytu: przy bardzo wysokiej frekwencji różnica głosów oddanych na dwóch kandydatów wyniosła niewiele ponad 420 tysięcy. Gdyby Rafał Trzaskowski przeciągnął na swoją stronę 212 tysięcy głosujących były zwycięzcą. Z tą polaryzacją związana jest większa aktywność polityczna Polaków, choć jest to aktywność na nie raczej niż na tak. Bardziej stymulowana jest konfliktem aniżeli interesem wspólnym czy próbą działania na rzecz wspólnoty.
Drugi czynnik, o którym warto powiedzieć, odnosi się do głównego zderzenia idei w tych wyborach. Trzaskowski trafł do blisko połowy obywateli z przesłaniem wolności, demokracji, poszanowania Konstytucji i mocnej pozycji w Europie. To poniosło jego wyborców – ludzi młodych, mieszkańców wszystkich większych miast (powyżej 50 tys.) ; całą Polskę na zachód od Wisły. Wygrał w 10 województwach !
Przesłanie drugiej strony, Andrzeja Dudy, było proste: myśmy wam dali, oni wam odbiorą. Ostatecznie okazało się,że Frommowski dylemat między być a mieć został rozstrzygnięty, nie po raz pierwszy zresztą, na korzyść drugiej postawy. Nie powinno to być żadną niespodzianką.
Wybory prezydenckie mają to do siebie, że zwycięzca jest tylko jeden. Natomiast Trzaskowski przegrał najmniejszą liczbą głosów w historii polskich wyborów głowy państwa. Wystartował w sytuacji trudnej, w ostatniej chwili (co był też jego szansą). Miał krótką kampanię, którą musiał prowadzić przy straszliwej nieprzychylności mediów publicznych. Sam przeżyłem mocny atak na siebie ze strony TVP w 1995 roku, ale to było nieporównywalne z tym, co teraz zrobiono wobec kandydata opozycji.
Rafał Trzaskowski niewątpliwie skorzystał z okazji. Znany do tej pory tylko publiczności elitarnej i warszawskiej, pokazał się ogólnopolskiemu audytorium. Uzyskał 10 milionów głosów, dzisiaj wzbudza sympatię w całym kraju. Udowodnił,że ma pewien rodzaj umiejętności rzadkich. W tych wyborach po stronie opozycji pokazał się pełnokrwisty i godzien zaufania człowiek. To kolosalny kapitał. Teraz cała rzecz polega na tym,żeby sam psychicznie nie obnosił swojej traumy, tylko starał się na tym fundamencie stworzyć coś, co będzie budowało przyszłość. To jest możliwe. Oczywiście zobaczymy, jak bardzo mu w tym pomogą (albo przeszkodzą) koledzy z jego własnej partii, jak łatwo ( albo niełatwo) przyjdzie zaakceptować Szymonowi Hołowni, Władysławowi Kosiniakowi – Kamyszowi, Włodzimierzowi Czarzastemu,że prezydent Warszawy uzyskał mandat do roli integratora opozycji.
Przed Trzaskowskim pięć kluczowych lat. Jeśli w tym czasie nie wygra wyborów parlamentarnych czy prezydenckich, przejdzie obok wielkiej historii. Ale ma szansę, aby ją współtworzyć”.
W dalszej części swych refleksji Aleksander Kwaśniewski zastanawia się nad politycznymi konsekwencjami tych wyborów. Sądzi najpierw,że „najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kontynuowanie tego, co widzieliśmy przez ostatnie pięć „i że Andrzej Duda będzie realizatorem polityki Jarosława Kaczyńskiego, ale nie wyklucza scenariusza drugiego, że mianowicie Andrzej Duda „ poczuje jednak oddech historii i będzie chciał zostawić jakiś ślad swej niezależności”. W trzeciej części swoich refleksji b. prezedent lewicy dwóch kadencji analizuje sytuację poszczególnych formacji i ich liderów, które tworzyly w wyborach front demokratycznej opozycji. I ważna końcowa refleksja :” Liderzy to rzadki dar. Nie się ich sztucznie wymyślić, inżynieryjnie zbudować. Nie rodzą się na kamieniu. Oni po prostu powstają. Często kreują ich sytuacje, ale też muszą być na to przygotowani. Polska prawica po odejściu Jarosława Kaczyńskiego, któremu nie można odmówić realnego talentu, będzie przeżywać kryzys przywództwa przez długi czas. Nie zastąpi go żadne kolektywne kierownictwo”.
Jerzy J. Wiatr, autor drugiego powyborczego komentarza zatytułowanego „Wybory straconej szansy„, już na samym początku konstatuje : ”Zwycięstwo Andrzeja Dudy w tegorocznych wyborach przekreśliło nadzieję na rychły kres autorytarnych rządów Jarosława Kaczyńskiego i stworzonej przez niego partii, której nazwa – „Prawo i Sprawiedliwość” – jaskrawo przeczy jej istocie. Polska stanęła przed bardzo realną perspektywą ustabilizowania nowo – autorytarnego systemu na wiele lat – tak, jak ma to miejsce w Rosji, Turcji, Białorusi czy na Węgrzech. To groźna wizja kraju, który będzie zamykał się w coraz bardziej konserwatywnym, nietolerancyjnym i nasyconym nacjonalizmem klimacie politycznym, oddalał od europejskiej wspólnoty państw demokratycznych. Politycy – także niestety lewicowi – którzy głosili, że nie ma znaczenia „czy wygra Duda czy Trzaskowski, będą mieli dość czasu, by się przekonać, na czym ta różnica polega. Kosztem Polski.”
W dalszej części swojego komentarza autor przytacza dane socjologiczne o wyborcach obu kandydatów, które ukazują Polskę jako kraj wysoce dychotomicznych podziałów, trudnych do zasypania i istotnie oddziałujących na kształt naszej przyszłości. „Andrzej Duda deklaruje wolę zasypywania podziałów – zauważa Jerzy J. Wiatr. Czy można mu wierzyć? Nic w dotychczasowej polityce Prezydenta nie przemawia za tym, by jego słowa potraktować jako poważne zobowiązanie. Trzeba jednak pamiętać, że reelekcja zmieniła zasadniczo sytuację Andrzeja Dudy, uniezależniła go od woli Jarosława Kaczyńskiego, który już mu nic ani dać ani zabrać nie może. Jeśli więc z jego strony wyszłyby poważne inicjatywy zmierzające do przywrócenia ładu demokratycznego i rządów prawa, należałoby mu w tym pomagać. Mimo wszystkie złe zaszłości i w imię naszej wspólnej przyszłości. Oby lepszej niż ta, która rysuje się w powyborczy poranek”.
Z przytoczonymi komentarzami powyborczymi, do lektury których w ich całości bardzo zachęcamy, korespondują na kolejnych stronach prezentowanego numeru „RES HUMANA” teksty kolejno trzech autorów : Dominika Hejja, Michała Grzegorczyka i Łukasza Dargina na temat sytuacji społeczno – politycznej na Węgrzech, w Turcji i Rosji, które uzmysławiają konsekwencje rządów autorytarnych w tych krajach i ukazują to, co może się stać – po wyborach prezydenckich – również w Polsce. Teksty zasługujące na szczególną uwagę i wnikliwe przemyślenie, ze świadomością gorzkiej bezsilności, lecz zarazem zachęcające do działań w obronie wartości demokratycznych.
Kolejną propozycją zachęcającą do lektury czasopisma jest rozmowa z sędzią Igorem Tuleyą, znanym z wielkiej odwagi obrońcy niezależności sądów i niezawisłości sędziów, a zarazem podanym różnym dotkliwym szykanom ze strony władz. „ Wszystko dzieje się w moim odczuciu z pogwałceniem prawa – odpowiada na jedno z pytań rozmówca „RES HUMANA”. Oczywiście sama Izba Dyscyplinarna ( Sądu Najwyższego – przyp. red. ), która jest specsądem, to już jest taki symbol tego złego, co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości i jak został podporządkowany politykom”. A w innym miejscu sędzia Tuleya zauważa: ”Jesteśmy, jako sądy, przytłoczeni wielością spraw, często takich, które wynikają z niedołęstwa wielu urzędów i instytucji. Natomiast jeśli mamy taką możliwość, staramy się opiniować akty prawne, przedstawiać swoje rozwiązania prawne,żeby to sądownictwo rzeczywiście nawiązywało do oczekiwań obywatelskich. Żeby było sądownictwem XXI wieku. Ale oczywiście politycy rzadko korzystają z naszych wskazówek i generalnie politycy chyba niechętnie słuchają praktyków i środowisk, których jakieś zmiany mają dotyczyć”.
Zatrzymamy się teraz nad dwoma tekstami, które dotyczą kwestii szczególnie bliskich „RES HUMANA”, a mianowicie sprawami religii i Kościoła oraz ich miejsca w życiu człowieka i w przestrzeni publicznej, przemian religijności czy stosunków pomiędzy państwem a Kościołem.
W rubryce zatytułowanej „ Teksty, które warto przypomnieć” redakcja postanowiła wydrukować Czesława Miłosza, polskiego literackiego Noblisty, jego tekst zamieszczony 11maja 1991 r. w „Gazecie Wyborczej” i zatytułowany „Państwo wyznaniowe?, bo – w opinii redakcji – „wydał się już wtedy tekstem doniosłym, a dziś, dodajmy, w jakiś sposób profetycznym”. Zachęcamy do jego lektury, bo naprawdę warto…
Nie mniej zachęcić chcemy do lektury tekstu o „Fenomenie papieża Franciszka „ będącego fragmentem książki Janusza Andrykowskiego, teologa i filozofa, byłego polskiego duchownego katolickiego, zamieszkałego obecnie w Szwajcarii, zatytułowanej Poszukiwanie prawdy. Uwolnienie od iluzji w przekonaniu,że w jakimś sensie czasopismo laickie (sic!) wypełnia próżnię milczenia na temat papieża Franciszka i jego działalności, zupełnie niezwyklej, wobec tego, co mówi i czyni polski Kościół.
W kolejnych działach czasopisma, zatytułowanych „Świadectwa”, „Forum myśli nieobojętnych „, recenzji i kroniki,można przeczytać nie opublikowany dotąd fragment prozy (Powrót Człowieka z Altamury) Eugeniusza Kabatca, cenionego pisarza, tłumacza i do końca swojego życia prezesa Polskiego Odddziału Stowarzyszenia Kultury Europejskiej (SEC) oraz wspomnienie o Zmarłym napisane przez Janusza Termera, cenionego krytyka literackiego. We wspomnianym „Forum…” stale gości Wacław Sadkowski, także wybitny krytyk literacki, ze stałym felietonem przewrotnie zatytułowanym „Lektury nieobowiązkowe”. Spośród proponowanych w dziele recenzji nowości książkowych uwagę zwraca tekst na temat jeszcze nie wydanej w Polsce, a głośnej w Stanach Zjednoczonych, książki Johna Boltona, do niedawna doradcy prezydenta Trumpa, a teraz jego przysięgłego krytyka. I zamykają ten dział czasopisma fragmenty komentarzy Danuty Waniek i Jerzego J. Wiatra po pierwszej turze wyborów prezydenckich opublikowane w „TRYBUNIE”. Omawiany numer zamyka stały felieton Jerzego Domańskigo, znanego socjologa, zatytułowany „Punkt wyjścia”, nawiązujący także do niedawnych wyborów prezydenckich w Polsce.