„Baśń niepodległą…” Bohdana Cywińskiego tworzą jego wykłady dla studentów białoruskich wygłoszone w Witebsku w latach 1999-2003. Ten pozornie techniczny tylko, czy organizacyjny fakt nabiera w kontekście tej edycji specyficznego znaczenia. Na pozór bowiem tylko chodzi o to, że wykłady z dziejów literatury polskiej XIX wieku dla studentów „obcych”, niepolskich, miałyby być, jak to bywa w zwyczaju, oparte na zasadzie redukcji ich zakresu oraz uproszczenia ich formy i treści, tak aby były one zrozumiałe dla osób z definicji niezanurzonych w polskiej kulturze. I tu okazuje się, że punkt ciężkości zagadnienia leży zupełnie gdzie indziej.
Opierając się na wieloletnich, ale jedynie potocznych, nie wspartych żadną metodologią obserwacjach, doszedłem do wniosku, że obecność polskiej literatury XIX wieku, a więc literatury współkonstytuującej świadomość „nowoczesnego narodu polskiego” jest bardzo słaba nie tylko w szerokich kręgach społecznych (tu można mówić w właściwie o nieobecności zupełnej), ale także w kręgach ludzi wykształconych, nie wyłączając nawet dużej części grupy, którą można określić jako inteligencję humanistyczną. O ile współczesne, XX – i XXI-wieczne prądy myślowe, kulturowe i literackie są im przynajmniej pobieżnie znane, o tyle literaturę XIX wieku, nie wyłączając fenomenu romantyzmu, z jej sprzecznościami, problematami i antynomiami, traktują na ogół jako spetryfikowaną starzyznę bez współczesnego znaczenia, z którą ostatni kontakt mieli w szkole średniej, czasem w momencie matury z języka polskiego.
Z autopsji pamiętam, jak w trybie koleżeńskim przygotowywałem do matury ’77 z języka polskiego moich sympatycznych kolegów klasowych i jak bardzo treści, które im w najprostszej postaci przekazywałem w formie obszernych dyktand-bryków były przez nich nie tylko nieuwewnętrznione, ale nawet nieprzyswojone na najbardziej powierzchownym poziomie jako treści istotne. Przez cały czas owych domorosłych „wykładów” kwietniowo-majowych, odbywających się w bujnie kwitnącym ogrodzie jednego z kolegów miałem nieodparte poczucie, że przekazywane im treści nie mają dla nich najmniejszego związku z realnym światem ich odczuwania, myślenia i działania, że gruba je od nich dzieli szyba. W powietrzu ostentacyjnie krążyła znana idea – „zakuć, zdać, zapomnieć”. A przecież był to choćby czas głośnych inscenizacji Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym, który miał iście prometejski dar atrakcyjnego wlewania starych tekstów polskiej literatury w amfory współczesnej i nowoczesnej formy scenicznej.
Tę moją intuicję potwierdza po latach Bohdan Cywiński, zapewne w oparciu o bazę metodologiczną i systematyczny, uniwersytecki ogląd. W posłowiu do swojego zbioru zauważa on, że „obcowanie z wartościami tej literatury polegające na czytaniu samodzielnym poza szkołą, wybierali tylko nieliczni”. Cywiński zauważa jeszcze inną rzecz istotną, a nawet stanowiącą o istocie zjawiska: „Sprowadzanie samej sprawy kontaktu z dziewiętnastowieczną literaturą polską do ram (…) programów szkolnych, pomija jeden jeszcze, bardzo chyba ważny szczegół. To nie jest literatura „dla młodzieży”. Pisana była dla czytelników dorosłych, dojrzałych (…) To do nich skierowany był „Pan Tadeusz”, „Lalka”, „Nad Niemnem” czy „Wesele”. (…) Zepchnięcie tej twórczości do funkcji lektur szkolnych dla piętnastolatków, walczących o stopień „dopuszczający” w dzienniku, to z pewnością rozszerzenie kręgu jej przymusowych odbiorców, ale równocześnie – niewątpliwie degradacja jej pierwotnego sensu.
Jak wybrnąć z tej ideowej i kulturowej pułapki? Sądzę, że to pytanie odnosi się nie tylko i nie tyle do modelu (…) szkoły, ale przede wszystkim – do modelu całej, zupełnie „dorosłej” kultury współczesnego Polaka”. Obawiam się, że jest gorzej niż wynikałoby z pytań Cywińskiego i że mamy do czynienia z totalnym analfabetyzmem kulturowym i tożsamościowym polskiego społeczeństwa. Sam zaś zbiór eseistycznych w formie wykładów jest wspaniałą ucztą intelektualną i estetyczną, jako że już od „Rodowodów niepokornych” (początek lat 70-tych), owej fascynującej, autorskiej historii inteligencji polskiej wiadomo, że Cywiński jest wybornym pisarzem, mistrzem stylu wytwornego i klarownego zarazem. Tytułowa „baśń” jest oczywiście przede wszystkim metaforyczną figurą w którą Cywiński ujmuje narodową funkcję polskiej literatury.
„Baśń” jest tu rozumiana jako dzieło ludzkiej swobodnej wyobraźni, a nie w ścisłym, gatunkowym rozumieniu tego słowa. W tym kontekście wielką polską baśnią jest tak romantyzm, jak i odległy – zdawałoby się – od baśni pozytywizm, a także wieńczące wiek XIX modernizm i neoromantyzm. Fascynujące jest to Cywińskiego opowiedzenie Polski przez literaturę.
Bohdan Cywiński – „Baśń niepodległa, czyli literatura okresu zaborów”, wyd. Editions Spotkania, Warszawa 2016, str. 307, ISBN 978-83-7965-124-5