10 grudnia 2024

loader

Szanse i zagrożenia współczesnej globalizacji

fot. Unsplash

Rok 2022 przyniósł 8 miliardowego mieszkańca naszego globu. Jednocześnie wyraźnie wystąpił podział ludności naszego globu na bogatą i dalej bogacącą się „Północ” oraz biedne i podlegające dalszej pauperyzacji „Południe”. Przy tym, dysproporcje te nie tylko nie podlegają zahamowaniu, ale dynamicznie i silnie rozwijają się.

Bogaci ludzie z Północy, a zwłaszcza tutejsze klasy posiadające na czele z dominującą na tym terenie burżuazją, szybko i radykalnie nadal się bogacą. Proletariat i warstwy średnie tych krajów żyją w coraz korzystniejszych warunkach materialnych. W przeciwieństwie do tego zamożniejsi ludzie Południa w nieporównywalnie mniejszym zakresie poprawiają swoją materialną egzystencję. Natomiast ludzie pracy i ludzie bez pracy tej części współczesnego świata, nie tylko żyją coraz gorzej w stosunku od ludności Północy, ale żyją w coraz większej i wzrastającej nędzy. Na dodatek, bogaci z Północy zarówno burżuazyjna klasa posiadająca, jak też klasy średnie oraz liczni ludzie pracy umysłowej i fizycznej, posiadają coraz mniej dzieci. Natomiast na coraz biedniejszym Południu dzietność w rodzinach znajduje się na – z reguły – wysokim poziomie, a nawet gwałtownie wzrasta. Sytuacja taka z natury rzeczy rodzi pytanie, co dalej z naszą już 8 miliardową ludnością globu, na którym żyjemy?

Struktura i właściwości Północy

Już od wielu dziesięcioleci Północ rozwija się poprzez szybki wzrost bogactwa jego znacznej części mieszkańców. Tak działo się już w starożytności i średniowieczu. Jednakże gwałtowne przyspieszenie w tym zakresie nastąpiło w warunkach nowożytnych. Wtedy to, nowo powstająca klasa kapitalistyczna w łonie społeczeństwa feudalnego, w coraz większym stopniu zaczęła kreować manufaktury, a potem zakłady przemysłowe, które gwałtownie przyspieszyły rozwijaną dotąd w sposób chałupniczy produkcję. Przejście od produkcji w ograniczonych, domowych warunkach, do produkcji w ramach manufaktur, a potem zakładów przemysłowych, wymagało wybudowania i spożytkowania na ten cel potężnych środków materialnych. Bez tych środków materialnych nie można było tworzyć w niewolniczych metropoliach ówczesnego świata armii podbijających liczne terytoria. Ale też budować miast. Wspomniana elita finansowa nie tyle koncertowała się na budowie silnego i nabierającego znaczenia narodowego państwa, ile na zwiększaniu swoich majątków, poprzez wyspecjalizowaną działalność finansową. Zatem kiedy w czasach feudalizmu, a zwłaszcza w jego rozwiniętym okresie, przyszło społeczeństwom Północy Europy budować zrazu budynki dla manufaktur, potrzeba posiadania i wydatkowania kapitału przeznaczonego na taki cel, stawała się nieodzownym warunkiem zrealizowania kapitalistycznej wizji ówczesnego społeczeństwa.

Jednocześnie z rozwojem przemysłowym ci, co jeszcze w starożytności, a potem w średniowieczu pożyczali pieniądze władcom, by zrealizować ich imperialne cele, teraz zaczęli na szeroką skalę finansować podboje kolonialne. Rósł dystans pomiędzy bogatą Północą a biednym Południem. Na dodatek bogactwo bardziej gromadziło się na w Europie Zachodniej, niż w rosyjskiej części Europy, a nawet w Europie Środkowej, w której leżała Polska.

W rezultacie takich procesów, ukształtował się współczesnej kuli ziemskiej podział na bogatą Północ i biedne Południe, ale też powstała specyficzna struktura społeczna wspomnianej Północy. Cechą charakterystyczną współczesnego świata w rezultacie jest to, że na Północy ukształtowała się sytuacja, gdy ludzie pracy osiągnęli stosunkowo wysoki poziom życia. Obok kapitalistów dotyczy to w dużej mierze warstwy biurokracji kapitalistycznej, z którą klasa kapitalistyczna dzieliła się po części zyskami. W rezultacie klasa kapitalistyczna monopolizując na Północnej niebywałe bogactwa, zdołała zbudować taki system społeczno-polityczny i ekonomiczny w ramach którego wytworzyła w klasie robotniczej przekonanie, że głosując w wyborach, faktycznie dzieli się władzą z robotnikami. Natomiast finansując wybory poszczególnych osób, dominująca klasa kapitalistyczna decyduje, kto zostanie ostatecznie wybrany.

W końcówce Pierwszej Wojny Światowej do światowego współzawodnictwa włączyła się nowa władza powstała w 1917 roku na rozległym terytorium imperium carów rosyjskich. Próbowała stać się dominującą siłą świata, dążąc do podejmowania konkurencji ze światem kapitalistycznym zwłaszcza w zakresie odrabiania swojego zacofania przemysłowego. Pozbawienie klasy kapitalistycznej władzy i oddanie jej w ręce biurokracji we wspomnianym wielkim kraju, nie przyniosło spodziewanych rezultatów. I choć władza radziecka wniosła doniosły wkład w rozgromienie adwersarzy niemiecko – japońskich, nie zdołała jednak po II Wojnie Światowej wytrzymać współzawodnictwa ze światem kapitalistycznym. Legła w tym współzawodnictwie, nie realizując swoich ambitnych planów utworzenia siły decydującej o losach ówczesnego świata i stabilizacji oraz zwycięstwa władzy biurokracji przeciwstawnej władzy kapitalistycznej. Po upadku ZSRR powstała i rozwinęła się odmiana władzy autorytarno–kapitalistycznej, którego najbardziej znaczącym przykładem stała się Federacja Rosyjska, w której nowo powołana klasa kapitalistyczna zastąpiła u władzy dotychczasową biurokrację, nie wyrzekając się jednak planu reaktywacji swojej władzy na obszarach byłego Związku Radzieckiego, a nawet jego satelitów.

Odrębnym elementem sytuacji na półkuli Północnej są przeobrażenia dokonane w Chinach. Już w 1949 roku, cztery lata po zakończeniu II Wojny Światowej, komuniści chińscy zdobyli władzę w swojej ojczyźnie. Poprzednio rządzącym ich krajem udało się utrzymać na Tajwanie.

W latach 80. strona chińska zadbała o to, aby przeniesienie na teren Chin znacznej części przemysłu lekkiego z USA i innych krajów kapitalistycznych, nie było równoznaczne z przeniesieniem na tutejszy teren ustroju kapitalistycznego. Zagwarantowała sobie to, że przenoszone zakłady tylko dzierżawiły ziemię, na której stały. Jednocześnie w każdej fabryce obok amerykańskiego, czy innego kapitalistycznego zarządzającego, usytuowano chińskiego przedstawiciela, nie tylko mającego wgląd we wszystkie sprawy danego zakładu, ale ponadto posiadającego duże uprawnienia w zarządzaniu przedsięwzięciami, które mogłyby przynosić zyski, a nie szkodzić interesom danych przedsiębiorstw oraz ChRL. W efekcie, w szybkim tempie przy udziale głównie kapitału amerykańskiego, ale też częściowo z innych rozwiniętych krajów kapitalistycznych, zacofane dotąd przemysłowo Chiny, zaczęły odrabiać wspomniane zacofanie przemysłowe i nie tylko przemysłowe. Dla zwiększenia tempa tych przeobrażeń Chińczycy ściągnęli z całego świata licznych przedstawicieli chińskiej mniejszości narodowej i tą drogą, jeszcze bardziej zintensyfikowali szybkie uprzemysłowienie swojej ojczyzny. W porównaniu z radziecką koncepcją ustroju, w której przewidywano, że siłą napędową odrobienia zacofania industrialnego będzie warstwa biurokratów, Chińczycy uznali za konieczne reaktywowanie na swoim terenie klasy kapitalistycznej. Jednakże w przeciwieństwie do kapitalizmu w USA i w krajach Europy Zachodniej, na terenie Chin klasa kapitalistyczna nie realizuje maksymalnego zysku, ale dzieli się nim z dominującą w ChRL biurokracją. W rezultacie takich przeobrażeń Chiny podniosły się z głębokiego zacofania oraz stały się drugim po USA mocarstwem współczesnego świata.

Pojawiające się prognozy dotyczące nieuchronności współczesnej wojny amerykańsko – chińskiej, nie wydają się mimo występujących napięć amerykańsko – chińskich, realistyczne. Chiny dorobiły się takiego potencjału militarnego, w tym atomowego, który uniemożliwia wojenne rozstrzygnięcie współzawodnictwa amerykańsko – chińskiego. Tym bardziej że nieuchronnie by to groziło końcem człowieka oraz współczesnej cywilizacji.

Należy się spodziewać, iż ludzkość czeka długotrwałość pokojowego współzawodnictwa amerykańsko – chińskiego, które już ma i będzie miało dla losów świata wzrastające znaczenie. Istota sprawy polega na tym, że Chiny, a zwłaszcza ich przeobrażenia po 1978 roku wskazują, że podział świata na kraje rozwinięte i zacofane jest możliwy do przezwyciężenia. Zależy to od tego, czy narody zacofane wykażą zdolności do korzystania z zaistniałych okoliczności i wielkim wysiłkiem potrafią wyjść ze swego zacofania.

Pewne jest, że w takim kształcie społecznym jak obecnie, ludzkość nie przetrwa pomyślnie całego XXI wieku. Z całą stanowczością trzeba uznać, że nasza 8. miliardowa ludzkość może przeżyć tylko wtedy, jak klasy posiadające Północy udzielą niezbędnej pomocy ludziom Południa, a ludzie Południa przezwyciężą pogłębiającą się na tym terenie klęskę. Nie będzie to zadanie łatwe, bowiem jest ono niemożliwe do realizacji bez przekazania części środków materialnych z bogatej „Północy” do „biednego” Południa.

Kwestia wyrównania dysproporcji między „Północą” i „Południem”, nie jest sprawą warunkującą pomyślność tylko jednej części rodzaju ludzkiego, ale decyduje o przyszłości całej współczesnej populacji ludzkiej. Jednak głównie w rękach Północnej półkuli znajdują najważniejsze „klucze”. Każdy dzień trwania dotychczasowej sytuacji powoduje nie tylko wzrost kłopotów ludności „Południowej” półkuli, ale wszystkich mieszkańców Ziemi oraz zwiększoną możliwość powstania nieodwracalnej, globalnej katastrofy naszej planety.

Źródła zahamowania rozwoju Południowej półkuli

Podstawowym źródłem narosłych dysproporcji rozwojowych między wspomnianą „Północną” i „Południową” częścią naszego globu, jest ekspansja ludności Północnej części naszego globu na jej Południową część i specyficzna eksploatacja części „Południa” przez ludzi tak pojmowanej „Północy”. Głównie przez klasy posiadające. Jest faktem historycznym, że występujące okresy intensywnego rozwoju na Północy i Południu, nie były równomierne, a dysproporcje rozwojowe zostały wykorzystane przez Północ do ograbienia Południa i zablokowania szansy rozwojowej tamtejszej ludności. Nie wynika to z żadnych immanentnych cech ludzi „Północy” i „Południa”, a z wykorzystania przez ich część rozmaitych zjawisk powodujących dysproporcje rozwojowe. Należy odrzucić teorię, iż na Północy i Południu żyją inni ludzie o innych szansach rozwojowych. Natomiast, jak ktoś się uparł przy wyznawaniu takiej teorii, to niech prześledzi zarówno rozwój, jak i stagnację społeczeństwa chińskiego w porównaniu ze społeczeństwami zachodnimi. Niech zapozna się z szybkim tempem odrabiania zacofania przez naród chiński zwłaszcza od 1978 roku.

W sumie więc można stwierdzić, że szansa szybkiego odrobienia głębokiego zacofania poszczególnych narodów jest tylko wtedy, kiedy narody Północy oddadzą część swojego majątku ludziom Południa. Bez radykalnego podzielenia się dorobkiem powstałym z wyzysku ludów Południa, niemożliwe będzie zapewnienie ludności Ziemi. Zagrabiony majątek i liczne bogactwa narodów i ludów Południa, nie dadzą się zwrócić tym narodom w całości. Gdyby przyszło natomiast odebrać je siłą klasom posiadającym „Północy”, zachwiałoby to losem całej ludzkości. Dlatego muszą zostać uruchomione wyłącznie cywilizowane środki, aby to bogactwo, które jest zgromadzone głównie w klasie kapitalistycznej Europy Zachodniej i w Ameryce Północnej zwrócić społeczeństwom Południa. Nie tylko jest to konieczne w interesie ludzi Południa, ale też ludzi Północy i to nie dokonane za kilkadziesiąt lat, a już obecnie. Nie może to być efektem żadnej litości, współczucia i służby na rzecz skutecznego przezwyciężenie długoterminowej kradzieży, ale byś skutkiem długoterminowego zaniedbania w tym zakresie, wymagającego szybkiego i skutecznego procesu niezbędnego wyrównywania różnic i przezwyciężania dysproporcji w bardzo wielu zakresach między wspomnianymi częściami naszego globu.

Zagrabione narodom afrykańskim, południowoamerykańskim i azjatyckim walory, muszą być choćby częściowo zwrócone. Na dodatek zwrócone jak najszybciej. Jeśli to nie zostanie to dokonane, to konsekwencje tego będą groźniejsze, niż się to wszystkim wydaje. Zorganizowana pomoc ludziom Południa ze strony ludzi Północy, powinna być świadoma i celowa, dobrze zorganizowana i oparta na skutecznym przekonaniu ludzi Północy, że jest konieczna do tego, aby globalne społeczeństwo ludzkie przetrwało trudne czasy. Świadczenia ludzi „Północy” wobec ludzi „Południa” muszą być realizowane zgodnie z realnymi korzyściami, jakie uzyskiwały poszczególne części Północy z eksploatacji Południa. Będzie to trudne, ale jest możliwe i jak najbardziej konieczne. Wiem, że będzie to nie trudne, a bardzo trudne, ale bez tego kreacja zaawansowanego, spokojnego i harmonijnie rozwijającego się świata będzie niemożliwa.

Jednym z ważniejszych i trudniejszych zadań jest powołanie w byłych krajach kolonialnych specjalnych grup roboczych rozwiązujących trudne problemy z tego zakresu. Dla rozwiązania problemów z tej dziedziny muszą powstać zorganizowane grupy ludzi, którzy zaczną te niełatwe zadania nareszcie skutecznie rozwiązywać. Należy przewidywać, że ich rozwiązanie nie tylko nie będzie łatwe. Przedłużająca się sytuacja, w której Murzynka w Afryce, czy Latynoska w Ameryce Południowej oraz część Azjatek rodzi za swego życia 5 czy 6 dzieci, wymaga skutecznego rozwiązania. Należy to rozumieć w ten sposób, że gdy przyrost demograficzny ludności Ameryki Północnej i Europy Zachodniej, jest coraz bardziej minimalny, a dzieci z biednych krajów większy, to musi to powodować, niedającą się rozwiązać, sprzeczność między „Północą” i „Południem”. To nieuchronnie prowadzi do sytuacji o nie wyobrażalnych skutkach, które już powstają, ale będą się co roku radykalnie zwiększać. Rodzi się groźna sytuacja, gdy dysproporcje w tym zakresie nabierają coraz większego, wręcz gigantycznego wymiaru. Jedynym efektem takich narastających dysproporcji, który już zaczyna powstawać, będzie ostateczne zniszczenia rodzaju ludzkiego na całym naszym globie. Dlatego nie ma dziś większego zadania jak podjęcie coraz większej ilości zadań służących temu, aby doprowadzić nie tylko do radykalnego przezwyciężenia dysproporcji poziomu życia ludzi na obu półkulach, ale należy zacząć przezwyciężać dysproporcję rodzonych dzieci.

Niewiele zostało już czasu ludziom Północy, aby podjąć skuteczne działania na rzecz wyrównania warunków zapewnienia rozwoju społeczeństw „Północy” i „Południa” nie tylko w zakresie porównywalnego przyrostu naturalnego, ale też do inspirowania całokształtu ich udziału w rozwoju społeczeństwa globalnego obecnych i nadchodzących czasów. Osiągnięcie przez nas jako 8. miliardowej ludzkości, wysokiego tempa rozwoju nie tylko w zakresie produkcji i usług, ale w całokształcie podejmowanych, realnych zmian we współczesnym, globalnym świecie, musi stać się podstawą nie tylko zwiększonego udziału w procesie produkcji przemysłowej i rolnej narodów Afryki, Ameryki Łacińskiej i Azji, ale musi nastąpić wyrównanie osiąganych we wszystkich dziedzinach sukcesów ludzi współczesnych.

Wdrażanie sztucznej inteligencji, choć zmniejszy zapotrzebowanie na siłę roboczą ludzi, ale nie zmniejszy – a zwiększy – szanse na racjonalizowanie i lepsze wykorzystanie inspirowanego, racjonalnego przyrostu naturalnego, koniecznego do zapewnienia pomyślności nie tylko część ludności i Północnej, ale też Południowej.

Generalne wnioski z przedstawionych rozważań

Ludność naszej planety, osiągnęła – jak pisałem na wstępie – 8 miliardową liczebność. Dlatego ludzkość znalazła się na ostrym zakręcie dziejowym . Istota tego zakrętu polega na tym, że albo w czasie najbliższych dziesięcioleci ludność „Północy” musi udzielić w skali dotąd niepraktykowanej, bratniej pomocy ludności „Południa”, nie szczędząc środków materialnych częściowo ukradzionych w dużej mierze przez ludności „Północy ” ludności „Południa”, albo istnienie naszego gatunku zostanie dramatycznie zagrożone. Zagrożenie to nie wystąpi w odległej przyszłości, a występuje już obecnie i będzie coraz dramatyczniej występować w nadchodzących dziesięcioleciach XXI wieku. Dlatego musi powstać powszechne zrozumienie tej sprawy wśród narodów wzbogaconych na kolonialnym wyzysku. Taka wiedza powinna być upowszechniona od szkoły podstawowej aż po uniwersytety wszystkich krajów obecnego świata. Potrzebna jest nie tylko elitom poszczególnych krajów, ale każdemu jej obywatelowi w każdym wieku. 

Dziecko już w szkole podstawowej, nie mówiąc już o szkole średniej i wyższej, musi wiedzieć, na jakim „zakręcie dziejowym” znajdujemy się jako ludzkość i to w kwestiach dla istnienia i rozwoju naszego gatunku podstawowych. Rządy krajów rozwiniętych i ich klasy posiadające, w których rękach znajduje się główny „klucz” do zapewnienia pomyślności rodzaju ludzkiego, w nadchodzących dziesięcioleciach muszą nie tylko przyswoić sobie w pełni wiedzę o szansach zapewniania dalszego rozwoju ludzkości, ale muszą wyciągnąć z tego bardzo konkretne wnioski. Nie ukrywajmy, wnioski dość kosztowne. Dysproporcji rozwojowych, nie da się rozwiązać bez wysokich nakładów, zwłaszcza ze strony społeczeństw bogatych. Wzbogaconych na kolonizacji głównie południa kuli ziemskiej. Ale będzie to niemożliwe bez wysokich podatków dla bogaczy. Ludzkość musi zabrać środki na realizacje takich celów tym, którzy korzystali z dóbr zagrabionych ludności krajów kolonialnych. Dotyczy to też, ludności krajów, które nie miały kolonii, ale korzystały z kolonialnych zysków jak na przykład Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, sprowadzające Murzynów z Afryki. Jak też tych krajów Europy Zachodniej, które wykorzystały zgromadzony kapitał do inspiracji kolonialnego procederu, realizowanego przez kolonizatorów z nich się wywodzących. Innymi słowy, znaleźliśmy się na „zakręcie dziejowym” ludzkości. Klucze do rozwiązania problemów, znajdują się w rękach tych, którzy swoją wielkość narodową, a nawet wręcz indywidualną, wykreowali na podstawie kolonialnego ucisku i wyzysku. Przed ludzkością, XXI wiek rysuje się więc jako niełatwa przyszłość.

Ale – mimo wielkich trudności, które wystąpią w realizacji wspomnianych celów – szanse wygrania tej wielkie batalii są wielkie. Dla Polaków, w tej sprawie historia wyznaczyła bardziej los obserwatora niż aktywnego uczestnika nadchodzących wydarzeń. Jednak wiedza na ten temat to ważny element świadomości każdego człowieka. Mamy w tym zakresie wielkie, a zwłaszcza w jej upowszechnieniu wręcz ogromne zaległości. Wystarczy z tego punku widzenie ocenić obowiązujące u nas podręczniki szkolne. Dlatego też musimy radykalnie zająć się odrabianiem zaniedbań w tym zakresie. Nie będzie łatwo nadrobić straconego w tym zakresie czasu. Nie jest i nie będzie to łatwe zadanie. Wymaga bowiem prawdziwej rewolucji w myśleniu. Takie rewolucje umysłowe są najtrudniejsze. Wyciąganie z nich rzeczywistych i konkretnych wniosków jeszcze trudniejsze.

Wojciech Pomykało

Poprzedni

Prawda o stanie wojennym jest potrzebna. Czyja i komu?

Następny

Profesorowie od Radykalnego Postępu (w Granicach Prawa)