Ktoś, kto nie umie dostrzec i upomnieć się o jednego człowieka, małego, nieważnego, cierpiącego, niech nie próbuje zbawiać ludzkości. Mamy w Sejmie 460 bardzo ważnych polityków, którzy pełni są koncepcji mających rozwiązać problemy natury ogólnej.
Zatykać dziurę budżetową, ratować naukę polską, wesprzeć oświatę, nakarmić głodnych i rozwiązać problem mieszkaniowy. Gdy jednak zacząłem wydzwaniać do posłów, żeby pomogli zatrzymać eksmisję na bruk starszej pani dotkniętej schizofrenia paranoidalną, dowiedziałem się, że właśnie mają ważną naradę, konferencję prasową, wywiad dla radia czy telewizji. Na tych naradach i w tych wywiadach prezentują lepsze lub gorsze rozwiązania problemów społecznych czy gospodarczych i to ogólne załatwianie i ta ich ważność sprawia, że nie mają czasu dla poszczególnych ofiar systemu.
Po ogłoszeniu końca pandemii znów zaczęło się wyrzucanie na bruk.. Ochrona prawna nie dotyczy nawet chronionych dotychczas prawem osób ubezwłasnowolnionych, jeżeli ci mieszkają w zasobach prywatnych. Już niedługo po ulicach będą błąkać się duże ilości osób niepełnosprawnych umysłowo. Będą błąkać się, zamarzać, mówić do siebie, cierpieć jeszcze bardziej niż muszą z powodu swej strasznej choroby. Ludzie zawsze bali się szaleńców, w dawnych czasach uważali ich za opętanych przez demony. Potem zaczęli ich przymusowo zamykać w przerażających domach wariatów, aż wreszcie nadszedł faszyzm, który pomylonych wysyłał do gazu.
Dopiero czasy światłej, humanitarnej demokracji stworzyły koncepcję opiekowania się tymi ludźmi, zaczęto ich leczyć, a przede wszystkim szanować. W całej Polsce w ramach tzw. kampanii społecznej pojawiły się billbordy, a w telewizji spoty promujące ich zatrudnianie. Prawo nie pozwala ich przymusowo izolować, odgradzać od reszty społeczeństwa, stąd zakaz przymusowego zamykanie w klinikach psychiatrycznych. W nauce dominuje podejście integracyjne. Powinni wrastać w tkankę społeczną, powinniśmy się z ich innością oswajać i pozbyć się właściwego ludziom prostym i nie wykształconym, zabobonnego lęku przed szaleńcami. Tyle teoria. Praktyka jest taka, ze Sejm i prezydent podjęli decyzję, że jeżeli są biedni lub zakłócają spokój, mają lądować na ulicy. Troska tego rządu o niepełnosprawnych okazała się jeszcze jednym kłamstwem.
Nie jestem wierzący i nie wierzę w cudowne zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Wierzę jednak w ukrzyżowanie. I wiem, że łatwiej ten symbol cierpienia usunąć ze ściany niż zaradzić codziennemu ludzkiemu cierpieniu i krzywdzie. Ale dzisiaj znowu spróbuję, pójdziemy i spróbujemy przekonać komornika, żeby tego nie robił. A posłowie w Sejmie niech się dalej bawią. W końcu prędzej czy później jak śpiewamy my czerwoni: Nadejdzie dzień zapłaty…