7 listopada 2024

loader

Walka o władzę robotniczą

Magda Ostrowska
1978-2017

19 czerwca mija druga rocznica przedwczesnej śmierci Magdy Ostrowskiej, publicystki „Dziennika Trybuna”, a wcześniej „Trybuny”, „Rewolucji”, „Lewą nogą” i innych tytułów. Magda pojmowała swoją pracę dziennikarską jako misję, formę aktywizmu politycznego i społecznego. Takich tematów dotyczyły przede wszystkim jej teksty ukazujące się w naszej gazecie. Ale pasjonowały ją także kwestie teoretyczne i historyczne – związane z ruchem robotniczym i rewolucyjnym. Przygotowywała rozprawę doktorską poświęconą kryzysowi współczesnej demokracji. Przypominamy jej tekst należący właśnie do tej kategorii. Jest to skrót jej opracowania na temat rad robotniczych i innych form samoorganizacji politycznej klasy pracującej, który ukazał się pod tym samym tytułem w 4. numerze półrocznika „Rewolucja” w 2006 roku. Pełną jego wersję można znaleźć na stronie internetowej Instytutu Wydawniczego Książka i Prasa: www.iwkip.org.

Karol Marks, analizując wydarzenia 1848 r., doszedł do ogromnie ważnego wniosku teoretycznego i programowego – stwierdził, że w przypadku rewolucji proletariat nie może jedynie przejąć w swoje ręce biurokratycznego (zarówno cywilnego, jak i policyjno-wojskowego) aparatu państwowego stworzonego przez burżuazję, lecz musi go rozbić i na jego gruzach zbudować nowy aparat, oparty na zupełnie innych zasadach.

Taki nowy ustrój nie mógł być opracowany przez kilku panów z elity, zapisany przez nich w konstytucji i podarowany ludowi, aby teraz lud „rządził się sam”. Mógł się wyłonić i ukształtować tylko w walce z uciskiem i wyzyskiem, na podstawie praktycznego doświadczenia samych mas, jako uwieńczenie wielokrotnych prób tworzenia nowych, oddolnych organów demokracji robotniczej, walki klasowej i walki o władzę robotniczą, „które miały się pojawiać w każdej prawdziwej rewolucji na przestrzeni XIX i XX stulecia. Za każdym razem, gdy do tego dochodziło, powstawały one jako spontaniczne organa ludu, nie tylko poza wszystkimi partiami rewolucyjnymi, ale zgoła nieoczekiwanie dla nich i dla ich przywódców”, pisze Hannah Arendt. Nagłe powstawanie i szerzenie się takich nowych organów stanowi prawidłowość wszelkich oddolnych rewolucji proletariackich, a zarazem „rzeczywiście ludowych”. Arendt tylko częściowo ma rację twierdząc, że co prawda Marks i Lenin doskonale zdawali sobie sprawę z rewolucyjnej roli komun i rad, ale nigdy nie myśleli o tych organach „jako o ewentualnych zalążkach nowego ustroju, lecz uważali je wyłącznie za narzędzia, które okażą się zbędne, gdy rewolucja dobiegnie końca. Teraz natomiast stanęli w obliczu organów ludowych – komun, rad, Räte, sowietów – które najwyraźniej zamierzały przetrwać rewolucję”. Przecież z doświadczenia Komuny Paryskiej Marks od razu wyciągnął niezmiernie ważne wnioski – ustalił na jego podstawie pewne zasady ustrojowe państwa robotniczego, a gdy po wybuchu Rewolucji Lutowej rady delegatów robotniczych po raz drugi powstały w Rosji, Lenin dostrzegł w nich podstawowe organy przyszłego państwa robotniczego. Natomiast jest faktem, że Lenin nie dostrzegł takich organów w komitetach fabrycznych, o których niżej będzie tu mowa, i w tej sprawie popełnił błąd.
„Nie wdając się w żadne utopie, Marks oczekiwał od doświadczenia ruchu masowego odpowiedzi na pytanie, jakie konkretne formy zacznie przybierać ta organizacja proletariatu jako klasy panującej, w jaki mianowicie sposób organizacja ta zostanie połączona z najpełniejszym i najbardziej konsekwentnym «wywalczeniem demokracji».” W oczach Marksa takim doświadczeniem przynoszącym pierwsze odpowiedzi na pytania, na które nie mógł on dać odpowiedzi jako teoretyk, stała się Komuna Paryska. Marks dostrzegł w niej, mówiąc słowami Lenina, olbrzymiej wagi doświadczenie dziejowe, pewien krok praktyczny, o wiele ważniejszy niż setki programów i rozważań teoretycznych: pierwszy w historii wyraźny przejaw dążenia proletariatu do demokracji robotniczej i samorządnej władzy robotniczej, jednym słowem pierwszą dyktaturę proletariatu.
Od 1917 r. Lenin wskazywał właśnie na Komunę Paryską jako na pierwowzór rad delegatów robotniczych, które powstały podczas rewolucji 1905 r. i odrodziły się po Rewolucji Lutowej 1917 r., czyli zupełnie nowy typ władzy, którą robotnicy mieli wprowadzić oddolnie po rewolucyjnym zburzeniu biurokratycznego aparatu państwa burżuazyjnego. W marcu 1917 r. pisał, iż „instynkt klasowy robotników pozwolił im zrozumieć, że w czasach rewolucyjnych jest im potrzebna zupełnie inna, nie tylko zwykła organizacja; słusznie wkroczyli oni na drogę wskazaną przez doświadczenie naszej rewolucji 1905 r. oraz Komuny Paryskiej 1871 r.; stworzyli Radę Delegatów Robotniczych, zaczęli ją rozwijać, rozszerzać i wzmacniać.” Stwierdzał, że „krocząc drogą wskazaną przez doświadczenie Komuny Paryskiej 1981 r. i rewolucji rosyjskiej 1905 r., proletariat powinien zorganizować i uzbroić wszystkie najuboższe, wyzyskiwane części ludności, aby one same bezpośrednio wzięły w swe ręce organy władzy państwowej, same stały się instytucjami tej władzy”. Znaczenie rad delegatów nie polegało więc na tym, że oto robotnicy wywalczyli sobie w ten sposób jedynie możliwość zabierania głosu czy decydowania za pośrednictwem swoich wybranych demokratycznie przedstawicieli, lecz na tym, że wprowadzona przez nich demokracja rad miała zastąpić demokrację parlamentarną. Choć historia uczy, że niczego nas nie nauczyła, ma ona walor uniwersalny, bowiem w ciągu następnych stu lat – tak jest, do dzisiaj – robotnicy wielokrotnie, w różnych okresach i w wielu różnych krajach tworzyli takie same lub podobne organy i mechanizmy, jakie w praktyce wypracowali robotnicy rosyjscy w 1905 r. i wcześniej paryscy komunardzi. Z całą pewnością będziemy świadkami ich tworzenia w skali masowej również w bieżącym stuleciu, gdyż jest to zjawisko charakterystyczne dla przełomowych momentów w walkach klasowych, dla sytuacji przedrewolucyjnych i bezpośrednio rewolucyjnych. Na ogół robotnicy tworzą je nieświadomi innych politycznych doświadczeń, bez programu politycznego czy planu, nie pod wpływem propagandy i agitacji partii politycznych – choć taka propaganda i agitacja jest nieoceniona – lecz powodowani swoimi własnymi doświadczeniami, interesami i dążeniami. Arendt bardzo słusznie zauważyła, że „to właśnie brak ciągłości, tradycji i zorganizowanego wpływu czyni identyczność tego zjawiska tak bardzo uderzającą. Najważniejszą spośród cech wspólnych wszystkim radom jest oczywiście spontaniczność ich pojawiania się.” Innymi słowy, stanowią one naturalny twór klasy robotniczej, ilekroć natura tej klasy przejawia się w niezależnej działalności politycznej i materializuje się w samoorganizacji.
Rady delegatów robotniczych nie są jedynymi takimi klasycznymi organami.
Komitety fabryczne – od kontroli nad produkcją do samorządności robotniczej
W latach pierwszej wojny światowej i w pierwszych latach powojennych, w toku walk klasowych pojawiły się również inne organy walki. Po wybuchu wojny, zapoczątkował je w 1914 r. antywojenny ruch „rewolucyjnych mężów zaufania” (delegatów oddziałowych ) w fabrykach Berlina oraz w 1915 r. ruch delegatów oddziałowych, którzy utworzyli miejski Komitet Robotniczy, w fabrykach Glasgow. To właśnie na gruncie instytucji delegatów oddziałowych, w Rosji zaraz po Rewolucji Lutowej powstały komitety fabryczne i zakładowe, które działały obok rad delegatów robotniczych. W Niemczech w kwietniu 1917 r., a więc niemal jednocześnie, powstały takie same organy, które tam nazywały się radami zakładowymi. W 1919 r. identyczne organy, zwane radami fabrycznymi, powstały we włoskim mieście Turynie. Wszędzie inicjatywa ich tworzenia wychodziła od robotników przemysłu metalowego i mechanicznego, w którym najmocniej się zakorzeniły. W innych krajach w owych latach lub w czasach późniejszych nazywały się również komitetami i radami robotniczymi (pracowniczymi). W odróżnieniu od rad delegatów robotniczych, które mają charakter terytorialny, te organy działają w przedsiębiorstwach. Albo tworzą je obieralni delegaci oddziałowi, albo są wybierane jako takie na walnych zgromadzeniach załóg czy w specjalnie przeprowadzanych w tym celu wyborach większościowych, w których głosuje się na poszczególnych kandydatów, względnie wyborach proporcjonalnych, w których głosuje się na listy kandydatów wystawiane przez organizacje związkowe, partie polityczne i inne (formalne i nieformalne, trwałe i tworzące się ad hoc) ugrupowania. Właśnie głosowanie na listy było sposobem powoływania komitetów fabrycznych w Rosji w 1917 r., gdy ustabilizowały się zasady ich obierania i działania. Z reguły organy te mają oparcie w walnych zgromadzeniach (oddziałowych lub zakładowych) załóg. Ich naturalną tendencją jest walka o kontrolę robotniczą nad procesami pracy i procesami produkcji oraz nad działalnością przedsiębiorstw, przerastająca w walkę o samorządność robotniczą – władzę robotniczą – na tym szczeblu.
Niezwykle znamiennym faktem historycznym jest to, że już 13 marca 1917 r., zaledwie w trzy tygodnie po wybuchu rewolucji, przedstawiciele komitetów fabrycznych jednego z najbardziej skoncentrowanych, klasowo świadomych i rewolucyjnych sektorów proletariatu piotrogrodzkiego – dziesięciu zakładów przemysłu metalowego podległych rządowemu wydziałowi artylerii i zatrudniających 53 tysiące robotników – określili zarówno cel, który stawiały sobie te komitety, jak i pierwsze kroki, które do niego miały prowadzić. „Określili cel nowego ładu fabrycznego jako «samorządność robotniczą na możliwie jak najszerszą skalę», a funkcje komitetów sprecyzowali jako «obronę interesów robotników przed administracją fabryczną i kontrolę nad jej działalnością».” W ciągu tygodni poprzedzających Rewolucję Październikową coraz liczniejsze komitety fabryczne przechodziły już od kontroli robotniczej do walki o samorządność robotniczą.
Najwybitniejsza dotychczas praca historyczna poświęcona komitetom fabrycznym i sprawowanej przez nie kontroli robotniczej nad produkcją, a mianowicie praca Steve’a A. Smitha, Czerwony Piotrogród: Rewolucja w fabrykach 1917-1918, rzuca zupełnie nowe światło na rolę tych komitetów. Smith dowiódł niezbicie, że w rewolucji 1917 r. piotrogrodzkie komitety fabryczne nie tylko odegrały dużo większą rolę, niż zwykło się im przypisywać, ale że odegrały większą rolę niż rady delegatów robotniczych. To komitety fabryczne były głównymi organami, w których materializował się rozwój świadomości klasowej i rewolucyjnej proletariatu, to one stały się głównymi złączami proletariatu i partii bolszewickiej, najsolidniejszymi punktami oparcia tej partii w łonie proletariatu, to one kilka miesięcy przed radami delegatów stały się potencjalnymi organami powstania zbrojnego. Socjaliści-rewolucjoniści i mienszewicy sprzeciwiali się kontroli robotniczej i głosili, że tylko scentralizowana, planowa regulacja gospodarki może ją uratować przez niszczycielskimi i rozkładowymi skutkami wojny.
Spośród wszystkich organów ruchu robotniczego (oczywiście poza partią bolszewicką, a ściślej nurtem w tej partii kierowanym przez Lenina i Trockiego) to komitety fabryczne były najpotężniejszym motorem rewolucji permanentnej – wywłaszczenia kapitalistów i nacjonalizacji podstawowych środków produkcji, a więc przerośnięcia rewolucji burżuazyjno-demokratycznej w socjalistyczną.. To one wreszcie w praktyce postawiły kwestię władzy robotniczej w przedsiębiorstwach jako podstawy władzy robotniczej w państwie oraz kwestię przeobrażeń procesów pracy i produkcji ukształtowanych przez kapitalizm i kluczowego znaczenia samodzielnej działalności klasy robotniczej w przeobrażeniach w tej dziedzinie. Tak, jak Lenin i Trocki zrozumieli ustrojowe znaczenie rad delegatów robotniczych dla państwa robotniczego dopiero podczas rewolucji 1917 r., a nie podczas rewolucji 1905 r., gdy rady te powstały po raz pierwszy, tak też, jak wykazuje Smith, podczas rewolucji 1917 r. przywódcy bolszewiccy nie zrozumieli ustrojowego znaczenia komitetów fabrycznych. To niezrozumienie w połączeniu z katastrofalną sytuacją, w której znajdowała się gospodarka rosyjska, a zwłaszcza przemysł, w chwili wybuchu Rewolucji Październikowej i w rezultacie koniecznością ratowania śmiertelnie zagrożonych sił wytwórczych przed zapaścią, rozkładem i rozpadem poprzez wprowadzenie daleko idącej centralizacji władzy ekonomicznej w rękach aparatu państwowego, miało fatalne skutki. Sprawiło, że komitety fabryczne, zamiast stać się organami oddolnej, samorządnej władzy robotniczej w państwie robotniczym, zostały wcielone do organizacji związkowych i obumarły.
W oczach Lenina przeobrażenie kapitalistycznych stosunków produkcji można było osiągnąć na centralnym szczeblu państwowym, a nie na szczeblu przedsiębiorstw. Postęp w kierunku socjalizmu zapewniał charakter państwa i osiągało się go poprzez politykę prowadzoną przez państwo na szczeblu centralnym, a nie poprzez określony stopień władzy sprawowanej przez robotników na szczeblu zakładowym. Gdy galopujący chaos zalewał gospodarkę, autonomia robotnicza znikała jako wątek dyskursu Lenina i coraz większy nacisk kładł on na potrzebę ścisłej dyscypliny i centralizmu. Od marca 1918 r. zaczął apelować o restaurację jednoosobowego kierownictwa w fabrykach.”
Rady na świecie
Podczas pierwszej fali rewolucji niemieckiej, od listopada 1918 do stycznia 1919 r., obok rad zakładowych powstały rady delegatów robotniczych, ale nie przeżyły tej pierwszej fali. O ówczesnej klęsce rewolucji proletariackiej w Niemczech przesądziło jednak coś innego: to, że młoda, słabo zakorzeniona w klasie robotniczej partia komunistyczna nie potrafiła oprzeć się na ruchu „rewolucyjnych mężów zaufania”, a więc na stojących za nimi radach zakładowych. Innymi słowy, przesądziło to, że dla spartakusowców rady zakładowe nie stały się takim samym złączem z proletariatem, jakim dla bolszewików stały się komitety fabryczne. Przez prawie pięć następnych lat rady zakładowe pozostawały potencjalnymi organami proletariackiego powstania zbrojnego.
W Niemczech, wskazywał Trocki, tylko rady zakładowe, a nie rady delegatów mogły naturalnie podprowadzić masy do powstania zbrojnego. Tak samo było we Włoszech, gdzie rady delegatów w ogóle nie powstały, podczas gdy rady fabryczne stanowiły kluczowy, najbardziej dynamiczny organ ogromnego zrywu robotniczego – okupacji fabryk przez ponad półmilionową rzeszę metalowców we wrześniu 1920 r. Węgierska Republika Rad, która powstała w wyniku pokojowego przejęcia władzy przez komunistów wespół z socjalistami, wbrew swojej nazwie, praktycznie nie opierała się na radach, które na Węgrzech nie rozwinęły się na większą skalę – głównie stanowiły pasy transmisyjne socjaldemokracji i biurokracji związkowej. Podobnie było w Austrii, gdzie w styczniu 1918 r. socjaldemokracja wyhamowała rozpoczynającą się rewolucję. Rady zakładowe, niemal całkowicie opanowane przez nią i związki zawodowe, którymi kierowała, stały się tam organami ruchu robotniczego ustawowo wyposażonymi w stosunkowo szerokie – z zarazem ogromnie ograniczone przez utrzymanie tajemnicy handlowej – uprawnienia w sferze kontroli robotniczej w przedsiębiorstwach, ale nie odegrały żadnej roli rewolucyjnej.
Rad nie stworzyła rewolucja chińska, choć w latach 1928-1934 w „rejonach radzieckich” utworzonych przez Chińską Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną komuniści proklamowali Republikę Rad. Faktycznymi organami władzy, w istocie sprawowanej przez aparat partyjny, a często zamiast niego przez aparat wojskowy, były tylko prezydia biur komitetów wykonawczych rad delegatów robotniczych, chłopskich i żołnierskich, które na ogół istniały jedynie na papierze. Wynikało to nie tylko z tego, że Komunistyczna Partia Chin podlegała biurokratyzacji stymulowanej przez import praktyk stalinowskich, ale również z tego, że „rejony radzieckie” leżały na głęboko niedorozwiniętych obszarach, na których klasa robotnicza była bardzo nieliczna,
W rewolucji hiszpańskiej 1936-1937 r. organami władzy robotniczej nie były rady, które się nie ukształtowały, lecz rozmaite komitety związkowe, międzyzwiązkowe i inne, na ogół nie pochodzące z wyboru, oraz milicje, w tym Komitet Centralny Milicji Antyfaszystowskich Katalonii.
W latach drugiej wojny światowej, podczas wojny narodowo-wyzwoleńczej i rewolucji socjalistycznej w Jugosławii, charakter rad miała przynajmniej część terenowych komitetów wyzwolenia narodowego na rozległych obszarach opanowanych przez Armię Ludowo-Wyzwoleńczą i Oddziały Partyzanckie. Podobnie było na wielu obszarach Grecji wyzwolonych przez partyzantów z Ludowej Armii Wyzwolenia Narodowego. Nazajutrz po powstaniu sierpniowym 1944 r. w Paryżu, paryskie komitety fabryczne przejęły zarządzanie wieloma fabrykami.
Podczas rewolucji sierpniowej 1945 r. zalążkowe rady ustanowiły na wielką skalę kontrolę nad środkami produkcji, aby zapewnić ich przejście z rąk okupantów japońskich w ręce Indonezji, która właśnie proklamowała niepodległość. Dokładnie w tym samym czasie to samo uczyniły zalążki rad w zagłębiu węglowym w północnym Wietnamie. Zaraz po wojnie rady zakładowe jako niezależne, oddolne organy robotnicze pojawiły się w Polsce, Niemczech Wschodnich, a także innych krajach tworzącego się wówczas bloku radzieckiego.
Po zerwaniu ze Stalinem, od 1950 r. w Jugosławii ukształtował się na 40 lat odmienny od państw bloku radzieckiego, oryginalny ustrój „socjalizmu samorządowego”, który kojarzył odgórną władzę biurokratyczną ze znacznym zakresem realnej oddolnej władzy rad robotniczych w przedsiębiorstwach. W innych biurokratycznie zdeformowanych państwach robotniczych, przypływy fali rewolucji antybiurokratycznych praktycznie za każdym razem i wszędzie cechowało tworzenie zakładowych rad robotniczych (pracowniczych): W 1956 r. ruch rad robotniczych stanowił największą zdobycz październikową polskiej klasy robotniczej, umocowaną w (bezprecedensowej poza Jugosławią) ustawie, która stanowiła, że „rada robotnicza zarządza w imieniu załogi przedsiębiorstwem będącym własnością ogólnonarodową”. Tę zdobycz stopniowo demontowano w następnych latach, w procesie „normalizacji” reżimu biurokratycznego. W tym samym czasie, podczas powstania węgierskiego, rady robotnicze wraz z Centralną Radę Robotniczą Wielkiego Budapesztu i podobnymi centralnymi radami w innych ośrodkach przemysłowych zaczęły ustanawiać władzę robotniczą, a następnie, gdy Kreml przystąpił do zgniecenia powstania, stały się organami oporu węgierskiej klasy robotniczej wobec radzieckiej interwencji wojskowej i restauracji władzy biurokratycznej. W Czechosłowacji – głównie w Czechach – rady pracownicze, zainicjowane przez załogi zakładów wielkoprzemysłowych, rozkwitły już za okupacji wojskowej państw Układu Warszawskiego, podczas Praskiej Wiosny robotniczej, która przypadła na jesień 1968 r., i wiosną 1969 r. rozdeptała je „normalizacja”. Jak to było już w zwyczaju rządzących biurokracji w Polsce i na Węgrzech, również tam oskarżono rady o to, że stanowią „anarchosyndykalistyczną formę przejścia do likwidacji własności ogólnospołecznej” – że rzekomo dążą do zastąpienia jej własnością załogową (grupową) jako formą własności prywatnej. W Chinach podczas tzw. „rewolucji kulturalnej” na stosunkowo dużą skalę rozwinęły się, a nawet sprawowały w terenie władzę rozmaite organy antybiurokratycznych ruchów robotniczych i masowych, które powoływały się na opisane przez Marksa zasady Komuny Paryskiej jako na wzór ustroju socjalistycznego. W 1981 r. w Polsce walka o samorządność pracowniczą, prowadzona przez rady pracownicze, które powstały w około 20 proc. przedsiębiorstw – głównie w największych zakładach przemysłowych – przy wsparciu nurtów samorządowych NSZZ „Solidarność”, stała się najbardziej zapalnym punktem spornym między „Solidarnością” a władzą biurokratyczną, a zarazem silnym czynnikiem polaryzacji w łonie samego niezależnego ruchu związkowego. I Krajowy Zjazd Delegatów „Solidarności” uznał przedsiębiorstwo społeczne zarządzane przez radę pracowniczą za podstawową formę własności, a samorządność pracowniczą za podstawę ustrojową Samorządnej Rzeczypospolitej.
Rady robotnicze i podobne organy ruchu robotniczego były również ważnymi aktorami sytuacji przedrewolucyjnych i kryzysów rewolucyjnych w różnych krajach słabo rozwiniętych na kolonialnych i zależnych peryferiach światowego systemu kapitalistycznego. W sytuacji dwuwładztwa, która powstała po rewolucji 1952 r. w Boliwii, Boliwijska Centrala Robotnicza (COB) samookreśliła się jako „scentralizowany system rad rewolucyjnych”, wzorowany na Komunie Paryskiej, lecz było to bardziej ideologicznym wyznaniem wiary niż faktem. Podobnie jak to było w Hiszpanii, w ślad za wiodącymi w tej rewolucji górnikami masy uczyniły swoimi organami władzy organizacje związkowe i milicje, ale w przeciwieństwie do rewolucji hiszpańskiej, w rewolucji boliwijskiej były one zintegrowane w jednej potężnej centrali robotniczej, która jako całość stanowiła organ dwuwładztwa. Po wojnie wyzwoleńczej narodu algierskiego, w latach 1963-1965, rady robotnicze odegrały ważną rolę w zarządzaniu przedsiębiorstwami rolnymi i przemysłowymi „socjalistycznego sektora” gospodarki niepodległej Algierii. Za rządów Jedności Ludowej w Chile, w latach 1972-1973, organami walki o władzę robotniczą stały się sieci ludowego zaopatrzenia bezpośredniego, organizacje związkowe „kordonów przemysłowych” i gminne komitety pracujących, które stanowiły zalążki terenowych rad delegatów. Rola rad robotniczych, zwłaszcza w strajku robotników przemysłu naftowego, który w ogromnej mierze przyczynił się do obalenia szacha i podczas którego rady te przejęły kontrolę nad produkcją, rafinacją i dystrybucją ropy, to jeden z niemal nieznanych, choć najważniejszych aspektów rewolucji 1979 r. w Iranie.
Fala antykapitalistycznych ruchów masowych, która od końca lat sześćdziesiątych przeszła przez Europę Zachodnią, przyniosła we Włoszech rozległy, dynamiczny ruch delegatów oddziałowych i rad fabrycznych. Tak, jak w 1919 r., zapoczątkowała go załoga Fiata w Turynie i rozwijał się przez 11 lat, aż do zakończonego wielką klęską strajku załóg Fiata we wrześniu 1980 r. Był to, jak dotychczas, ostatni wielki ruch rad w wysoko rozwiniętych krajach kapitalistycznych.
W ostatnich latach w Argentynie i innych krajach latynoamerykańskich ruchy załóg „odzyskanych fabryk”, tzn. bankrutujących, a przejmowanych i zarządzanych przez załogi zakładów przemysłowych, takich, jak jedne z największych a Ameryce Łacińskiej zakładów ceramicznych Zanón w Neuquén czy jak zakłady włókiennicze Brukmana w Buenos Aires, oraz, w łonie „rewolucji boliwariańskiej” w Wenezueli, ruchy na rzecz „rewolucyjnego współzarządzania” robotniczego w przedsiębiorstwach sektora państwowego zwiastują nowe pola walk klasowych, na których zapewne odrodzą się komitety fabryczne i rady delegatów robotniczych.
Prędzej czy później, wszędzie na porządku dziennym stanie stare hasło: „Cała władza w ręce rad!”

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Czas rozliczania Rządu (część I)

Następny

Koniec amerykańskiej pomocy

Zostaw komentarz