

Młoda kobieta stara się o pomoc mieszkaniową miasta. Jest w piątym miesiącu ciąży i chce z partnerem oraz dzieckiem zamieszkać samodzielnie w mieszkaniu komunalnym. Okazuje się jednak, że miasto znajduje wiele powodów, aby jej takiej pomocy nie udzielić.
Po pierwsze, w mieszkaniu, gdzie mieszka z matką, przebywa również jej cioteczny brat. Matka go przygarnęła, ponieważ jego ojciec nie żyje, a matka stale przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Gdyby go nie przygarnęli, byłby bezdomny. Zresztą, zgodnie z prawem rodzinnym, byli jedynymi krewnymi, którzy mogli mu pomóc.
Tylko że urzędniczka udaje, że jego tam nie ma. Gdyby uwzględniła jego obecność, w mieszkaniu panowałoby nadmierne zagęszczenie, a to byłby dodatkowy powód, by przydzielić kobiecie jakiś lokal albo chociaż wpisać ją na listę oczekujących.
Dodatkową przeszkodą jest fakt, że partner i ojciec dziecka, które wkrótce się urodzi, ma rodzinę w Nieporęcie. A Nieporęt to gmina przylegająca do jednej z dzielnic Warszawy. Urzędniczka dopytuje się więc, czy nie mogą oni zamieszkać z jego rodzicami.
Tylko że ci rodzice mieszkają w ruderze, której oficjalnie nie ma, bo nigdy nie została zgłoszona jako dom mieszkalny. Wypychanie osób starających się o lokal komunalny poza obręb miasta to jeden z często stosowanych sposobów na pozbycie się warszawiaków z Warszawy, byle tylko nie udzielić im pomocy mieszkaniowej.
Innym sposobem jest upokarzanie osób, które starają się o lokal komunalny. Pani urzędniczka stwierdziła, że ciężarna kobieta próbuje „wyłudzić” mieszkanie od miasta. A ona tylko próbuje wynająć lokal, na który ją będzie stać, bo na wynajem na wolnym rynku jej nie stać.
Doradzam jej starania o lokal w ramach Towarzystwa Budownictwa Społecznego, ale jej dochód wychodzi za niski. Byłby wyższy, gdyby pracodawca nie zarejestrował jej partnera na ¼ etatu. To stała praktyka pracodawców, którzy w ten sposób oszczędzają na podatkach i składkach. Normalna umowa o pracę pozwoliłaby wykazać dochód na tyle wysoki, by para mogła się ubiegać o mieszkanie w TBS. Niestety, nieuczciwy pracodawca to uniemożliwia.
Warszawa prawie nie buduje mieszkań, a wobec straszliwie zawyżonych cen mieszkań i najmu coraz więcej osób podejmuje starania o lokal komunalny. Mało kogo stać, by za mieszkanie płacić równowartość miesięcznego wynagrodzenia.
Ciężarna matka pracuje w sądzie na najniższym stanowisku. Zarabia płacę minimalną. A za płacę minimalną trudno cokolwiek wynająć w Warszawie. Zresztą właściciele mieszkań nie chcą wynajmować rodzinom z dziećmi ani kobietom w ciąży.
I tak, krok po kroku, Warszawa się wyludnia. Polska się wyludnia, bo o dach nad głową dla rodziny z dzieckiem jest coraz trudniej.