7 listopada 2024

loader

Adam Bodnar zamyka oczy

Kto to powiedział? „Padają słowa i określenia naruszające ludzką godność, dzielące obywateli na różne kategorie. Ich celem wydaje się wyłącznie upokorzenie innych, napuszczanie ludzi na siebie. (…)apelowałem o unikanie mowy nienawiści oraz ograniczenie zachowań i gestów, które mogłyby prowokować przemoc”. Te piękne słowa powiedział dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

A kto to napisał? „Gratulacje. Znakomite wykonanie. Chylę czoła” pod nagraniem utworu zapowiadającego wieszanie socjalistów na drzewach, wzbogaconego gestem podrzynania gardła. Też dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

A to kto powiedział? „Miałem na myśli tylko poziom warsztatu, nie tekst. Z własnych doświadczeń wiem, jakie to trudne”. Zgadliście – dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, tłumacząc się idiotycznie ze swojego uznania dla gościa zachęcającego do mordów i podrzynania gardeł ludziom mającym inne poglądy od przez niego wyznawanych.

Niemal rok temu pokłoniłem się w pas dr. Bodnarowi za jego odważne wystąpienie w obronie praw mordercy i gwałciciela, którego policja ze zbędną, zdaniem RPO, brutalnością zatrzymała. Dziś myślę sobie, że grzech naiwności jest tym grzechem, z którego dziennikarzom wyjątkowo się trudno wyspowiadać. Przyjąłem bowiem wówczas błędnie, że niepokalana moralność RPO jest wartością stałą i zawsze będzie czujny jak ważka, gdy naruszane są prawa innych ludzi. Otóż, jak powyższego wynika, nie zawsze. Pytanie, które nurtuje mnie w tej chwili, jest następujące: czy Bodnar Adam na chwilę stracił wspomnianą czujność, za okazywanie której bierze pieniądze na swoim odpowiedzialnym stanowisku? Czy też po prostu jest nieodrodnym synem liberalnego systemu, który go na świat powołał, a dla którego niektórzy są ludźmi wartymi obrony, a niektórzy nimi nie są? Nie są ludźmi, inaczej mówiąc. To pytanie ważne.

Jeżeli bowiem Bodnar stracił na chwilę czujność, miał pomroczność jasną, to niech się leczy, a na czas leczenia i rehabilitacji weźmie bezpłatny urlop ze swojego stanowiska. Jeżeli zaś prezentuje moralność swojej klasy, dla której socjaliści nie zasługują na miano ludzi wartych obrony, to niech to powie wprost, bez żadnego skrępowania: „tak, stać będę na straży systemu niesprawiedliwości społecznej. Bronić będę tylko tych zasad, które go nie podważają, i w taki sposób, który nie przynosi mu szkody, a pomaga mu zachować twarz. Tych, którzy ten system chcą obalić, uważam za untermenschów, ludzi niegodnych obrony i odwrócę głowę zawsze, gdy ktoś zachęca do ich zabijania”.

Otwarte nazwanie zasad wyznawanych przez klasę panującą pomaga żyć i budować plany na przyszłość tym, którzy są przez tę klasę uciskani.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Izolacja jest zabójcza dla teatru

Następny

Księga Wyjścia (53)

Zostaw komentarz