Lubcz
PiS-uarszczyzna dostała barbarzyńskiego szału niszczenia i burzy pomniki. Nie usuwa, ale burzy. Nie pierwszy to i nieostatni szał niszczenia w wydaniu PiS-uarszczyzny. Kilka lat temu sprowokowała ona masową (i przy tym, co najgorsze, niecelową) rzeź drzew, stwarzając ustawową dla niej zachętę. Na to hasło lud (przeważnie) pisowski rzucił się z furią się na drzewa, z siekierami i ryczącymi piłami. Teraz burzą pomniki upamiętniające żołnierzy Armii Radzieckiej z czasów II wojny światowej. Tylko po co? Nie można by tych pomników, jeśli już nie da się żyć bez ich usunięcia z powszechnie dostępnej przestrzeni publicznej, starannie zdemontować i umieścić choćby w Kozłówce pod Lubartowem, przy Muzeum Socrealizmu, jako pamiątki historii? Tak po 1989 roku uczyniono n.p. z sołdatami z „Pomnika Wdzięczności” z placu Litewskiego w Lublinie. Przeniesiono ich do Domu Spokojnej Starości Politycznej w rzeczonej Kozłówce, a na cokole posadowiono Marszałka na Kasztance i niczego nie zniszczono. Nawet figurę Feliksa Dzierżyńskiego, zdejmując ją z cokołu w 1989 roku przy placu jego wtedy imienia w Warszawie, zniszczono jedynie przypadkowo, bo była licho wykonana i sama się rozpadła. Czy naprawdę trzeba pomniki barbarzyńsko najeżdżać buldożerami i koparkami? Przecież to są relikty przeszłości, świadectwa historii, a przy tym interesujące nieraz świadectwa estetyki rzeźbiarskiej tamtych czasów, niektóre nawet (z rzadka) będące dziełami sztuki. Można przecież doczepić do nich, jeśli to konieczne, tabliczkę z informacją, że są niesłuszne, niechby zredagowaną nawet przez skrybę z IPN. Tymczasem to, co się dzieje, po raz kolejny potwierdza stalowe przekonanie Bigosu, że PiS-uarszczyzna, to formacja radykalnej, antykulturalnej ćwierćinteligencji o barbarzyńskich, niszczycielskich instynktach. Oni, gdy słyszą słowo „kultura”, wysyłają buldożer. Dobrze, że niektóre pomniki są tak potężne jak ten w Olsztynie i byle koparką nie da się go unicestwić.
********
Pinokio jest hiperaktywny publicznie i średnio co godzinę przemawia na tzw. konferencji prasowej. I jak to on – śmieszy, tumani, przestrasza i kłamie, kłamie, kłamie. Ostatnio powtarza określenie „putinflacja”. Jasne, PiS-owszczyzna nigdy nie jest niczemu winna, zawsze tylko INNI – wina Tuska, wina Putina, wina protestujących kobiet, jak nie urok, to sraczka albo majstra imieniny. A co do inflacji, to trzyma się mocno i zwyżkuje. Jednak PiS-owszczyzna która do ostatnich tygodni wydawała pieniądze na lewo i prawo, teraz akurat nie godzi się na dwudziestoprocentową podwyżkę wynagrodzeń dla sfery budżetowej. Z ich punktu widzenia to jak najbardziej właściwe stanowisko, bo tzw. sfera budżetowa to generalnie nie jest wyborczy target PiSowszczyzny, więc nie ma powodu iść jej na rękę.
********
PiS-uarszczyzna unosi się gniewem na posłankę PO-KO Leszczynę, za wypowiedź, w której wspomniała ona, że przez moment pomyślała i oświadczyła, że być może Rosji należy zostawić już ten Donbas i nie więcej. PiS nie odróżnia myśli i luźnej opinii od mocy sprawczej. Taki ma Leszczyna wpływ na los Donbasu jak i Bigos. Jednak PiS-uarszczyzna przywróciła aktualność pojęcia „myślozbrodnia”. Nie tolerują samego procesu myślenia jako takiego, z wszystkimi jego błędami, meandrami, korektami. Jedyna Słuszna Prawda – oto odruch tej bezmyślnej, agresywnej swołoczy.
********
Faflon, czyli Dziwisz „Staś”, Kapciowy Wojtyły, został przez Watykan uwolniony od zarzutów za różne swoje niecne sprawki i strusią taktykę chowania głowy w piasek. „Roma locuta, causa finita”. Dlaczego faflon? Skoro jest się jest kardynałem, skoro się studiowało w Rzymie rozmaite teologije, siedziało się latami za Spiżową Bramą pośród elokwentnych karmazynów i purpuratów, to można się było nauczyć jakiejś elementarnej dykcji, wymowy, a nie bełkotać jak ostatni faflon, jak „Ziutek z działek”. Ale Dziwisz znany jest nie od dziś z lenistwa wszelakiego, umysłowego i fizycznego. Nic nie wie, nic nie pamięta. To śmierdzący leń. A dlaczego Watykan Franciszka go uniewinnił? Bigos stawia hipotezę, że wojna w Ukrainie, odwróciła uwagę opinii publicznej od sprawek kleru katolskiego, więc wykorzystano okazję, żeby te czy owe sprawy zresetować i wymazać. Watykan – Franciszka czy nie Franciszka – zawsze jest Watykanem. A to znaczy, że przebiegłe kłamstwo ma we krwi.
********
Trwają szykany prokuratorskie w stosunku do Marty Lempart, która prawie nie wychodzi z sądów, do których ją podaje PiS-uarszczyzna za urojone przestępstwa.
********
A propos ogłoszonego przez Warchoła ziobrowego projektu zaostrzenia „obrony uczuć religijnych” , w tym kryminalizacji „szydzenia z księży”, to Bigos przypomina, że jednym z prekursorów „szydzenia” był sam biskup warmiński Ignacy Krasicki, który w „Monachomachii” napisał m.in. tak: „W tej zawołanej ziemiańskiej stolicy/(niektórzy badacze twórczości Księcia Poetów twierdzą, że może tu chodzić o Lublin, inni że o Przemyśl – przyp. Bigos), Wielebne głupstwo od wieków mieszkało; Pod starożytnej schronieniem świątnicy/ Prawych czcicielów swoich utuczało”. Biskup ów, człek kulturalny i uczony, pisał oględnie, ale może i jego będą cenzurować. Na następny raz Bigos przygotuje jednak mocniejsze, szydercze kawałki o klechach. Tak w sam raz ewentualnie pod ziobrowy kozik.
********
Bigos podaje ten Bigos w niedzielny poranek, więc nie zna wyniku wyborczego we Francji. Jednak radzi tym, co biorą pod uwagę, mimo wszystko, wygraną Le Pen, by wybili to sobie z głowy. Przy wszystkich j schorzeniach i upadkach Francji, kraj ten konstytuuje większość niezmiennie, od ponad dwustu lat, wierna ideom wolności. Francja to nie Polska, gdzie każdy ruch wolnościowy, „solidarnościowy”, „patriotyczny” demokratyczny, niechybnie, prędzej czy później, osuwa się w klerofaszyzm, PiSuarszczyznę, klimaty rodem z Berezy Kartuskiej i bicie pałkami kobiet walczących o swoje prawa. Wolność i demokracja nie mają tu dobrych warunków klimatycznych do rozwoju, jak winorośl w klimacie francuskim.