7 listopada 2024

loader

Czy być cwaniakiem, czy być frajerem…

… tylko ten pierwszy może zostać milionerem.

W swoich „Flaczkach tygodnia” nasz znakomity prześmiewca Piotr Gadzinowski zachęca do dzielenia się swoimi przemyśleniami i prowokuje do przysyłania swoich tekstów do coraz lepszych wydań TRYBUNY.Te wydania to przecież żywo redagowana gazeta polskiej lewicowości , której autorzy nie mają zamiaru się wstydzić.

Czytam TRYBUNĘ od wielu lat , podziwiam wspaniałe artykuły , które aż proszą się o wykonanie odbitek – jak w czasach „niezłomnej Solidarności”.
Ostatnio zainspirowały mnie refleksyjnie cztery artykuły :

– Rafała Skąpskiego „Przed rozmową z wnukami”
– Marka Barańskiego „Pisie misie”
– Piotra Jastrzębskiego – Księga wyjścia (51)
i Piotra Gadzinowskiego „Tacy azjatyccy Polacy” na których podstawie chciałbym podzielić się swoimi refleksjami.

Piotr Jastrzębski pisze m.in. „Żeby lepiej uzmysłowić w którym miejscu drabiny społecznej jesteśmy, jakiś czas temu przygotowałem pewną teorię……Prawdziwa wolność zaczyna się tam , gdzie kończy się strach o byt i bezpieczeństwo ekonomiczne.”  Jest to wg mnie jedno z kluczowych rozstrzygnięć , jakie trzeba podjąć w życiu. Często wśród moich koleżeństwa pokutuje takie powiedzonko „Jestem niezależny, mam swój rozum, wiem na kogo głosować i nikt mną nie będzie pomiatał.”

Piotr Jastrzębski kończy swój artykuł takim stwierdzeniem:

„Najsprytniejszą zagrywką kapitalistów było to , że wmówili ludziom , że każdy może zostać milionerem. Wciąż w to wierzycie?”. Często odpowiadam moim rozmówcom, że są zależni od ZUS-u. Nie dostaję odpowiedzi na pytanie:  „A co będzie jeśli ZUS nie wypłaci ci twej renty lub emerytury? Jest tylko gest machnięcia ręką i niedowierzania , że coś takiego może się stać.

Tu wracam do mego tytułu niniejszego artykułu. Kim być – cwaniakiem czy frajerem? Kolejny autor daje na to odpowiedź w tekście „Pisie misie”. Wytrawny znawca polskich realiów Marek Barański , przytacza nawet odpowiedź na wątpliwość – „Skąd się taki Miś wziął? M.in. Miś jak to Miś jest dzieckiem PRL-u” Jest to odpowiedź prześmiewcza. Bo ci, co trochę lat przeżyli, wiedzą dobrze, że takie misie pojawiają się w każdej epoce, w każdym ustroju, w każdej partii, w każdym środowisku. Słynne zawołanie pewnego klasyka doprecyzowało jednoznacznie „Kadry decydują o wszystkim”. Wielu działaczy zna to powiedzonko rozszerzająco:
„B-M-W – bierny , mierny ale wierny”. Nie jest to ładnie przytaczać tego typu przygany, bowiem wiemy, że wielokrotnie opieraliśmy się na takich „misiach” a co z tego wyszło, możemy sami sobie dopowiedzieć. Do dnia dzisiejszego nie możemy się dopracować takiej polityki kadrowej w naszych formacjach lewicowych , która by preferowała ludzi nieskazitelnych – jak choćby Krystyna Łybacka – cześć jej pamięci!

Rafał Skąpski w swym artykule „ Przed rozmową z wnukami” przedstawia wzorcową wręcz refleksję na temat pełnienia funkcji rządowych. Prawdą jest , że nie każdy dyplom uczelni jest oznaką mądrości właściciela, a funkcja rządowa nie jest żadnym wytłumaczeniem różnorodnych decyzji podejmowanych w imieniu rządzących. Trzeba wrócić do słynnego Procesu Norymberskiego , na którym każdy oskarżony powoływał się na wykonywanie rozkazów Fuhrera. To samo się dzieje dzisiaj.

Gdzie są wasze rozumy, drodzy ministrowie, wiceministrowie, dyrektorzy departamentów  urzędnicy każdego rządu , jeśli wykonywaliście rozkazy , nakazy, zalecenia, stanowiska itp. T u  l e ż y niezwykła odpowiedź na poczynania każdej władzy , która ma zawsze jakieś wytłumaczenia na swe decyzje. T o  s i ę  p o w i e l a w każdej władzy, w każdym ustroju ,bo to jest istota władzy. Żeby ją pełnić, trzeba wykonywać rozkazy, a później powoływać się na wodza, PolitBiuro, wyższą konieczność,
umiejętnie lawirować – b y ć  c w a n i a k i e m. Frajer będzie skazany na swoje zdanie, na swój umysł wobec niedorzeczności, na utratę dobrze płatnego stanowiska, na zgodę ze swoim sumieniem. Najgorsze jest to, że frajer ma przeważnie rację, że słynnego „a nie mówiłem” nikt nie chce słuchać. Wódz powiedział „tak ma być”, „wykonać”, „odmaszerować”, w ostateczności „zwalniam was”.

Od bardzo wielu lat nie dajemy sobie z tym rady.

Dość uważnie czytam TRYBUNĘ i zauważam takie teksty, po których chce się „wyć”, jak choćby artykuł dr Kazimierza Golinowskiego „Czy mogło pójść inaczej” i przedstawione procedury likwidacji polskich central handlowych, po tylu latach ujawnionych działań wręcz nieetycznych, dlatego nie akceptowanych przez uczciwych frajerów, oszukanych przez cwaniaków.  Tu dochodzimy do sedna sprawy. Patrząc na to, co się dzieje w polskiej polityce, dostrzegam jakąś dziwną manierę naszych polityków, czy to z obozu rządzącego, czy też opozycji, że nie wyciągają wniosków z naszych błędów i wypaczeń systemu demokratycznego.

Pierwszym błędem jest propaganda sukcesu.

Nikomu nie w smak jak ponosi porażkę, jest nawet powiedzonko „Zwycięzców się nie sądzi”. Uważam, że należy głośno mówić o rozliczaniu z prowadzonej polityki. Niech każdy polityk ma w swej świadomości , że za swe czyny zostanie sprawiedliwie rozliczony – i w zgodzie z prawem. Niech prawo znaczy prawo, a sprawiedliwość – sprawiedliwość. Musi nastąpić koniec z pobłażaniem.

Drugim błędem jest manipulacja historią Polski.

Może to banał – ale ocena czasów II Rzeczpospolitej, to także spojrzenie na klęskę 1939 roku i jej wszelkie konsekwencje. Jeśli straciliśmy wielkie połacie terenu, a konferencje Wielkiej Koalicji ustaliły nowe obszary Polski, to wysiłek historyków winien zmierzać ku uświadamianiu suwerena, że aktualny kształt Polski jest przez naród zaakceptowany, a kraj dobrze się w tym kształcie rozwijał. Może teraz – po niespotykanej nauczce koronawirusa – powinnniśmy przypominać na każdym kroku i w każdym czasie podstawowe hasło lat 20 i 30 XX wieku: „PRACY I CHLEBA”. To hasło było priorytetem lat PRL i ci, którzy obiektywnie na nie spoglądają, mogą potwierdzić, że obydwu nie brakowało. Dziś tymczasem hasło może znowu stać się aktualne.

Trzecim błędem jest niezwykle zagmatwana sytuacja w gospodarce kraju.
Tak nieśmiało można stwierdzić, że jest szansa na to, że Naród nie musi się bać o żywność polską. Jeśli zadbamy o prawidłową gospodarkę wodną, mamy szansę na pozytywny rozwój tej produkcji. Władze socjalistyczne nie umiały rozwinąć zagadnień zaopatrzeniowych w podstawowe środki do egzystencji. Mimo, że stworzono PSS-y, GS-y, MHD-my, to zawsze czegoś brakowało, a już wyjątkowo smutne było wprowadzanie przydziałów kartkowych. Dziś już o to martwić się nie trzeba.

Natomiast niezwykle ważnym zagadnieniem jest powrót do nieźle rozwiniętych różnorodnych gałęzi przemysłu. Tu się kłaniają doskonałe artykuły Piotra Gadzinowskiego – specjalisty wysokiej klasy od spraw chińskich i wietnamskich. Jeśli są te dwa kraje, z którymi mieliśmy doskonałe kontakty gospodarcze i polityczne, a w przypadku Wietnamu także społeczne (Łódź była pełna studiujących Wietnamczyków), to należy iść w tym kierunku, a nie szukać fałszywych przyjaciół na II półkuli.

Błąd czwarty – to stosunki Państwo – Kościół.

Jeśli Naród przyznaje się do przynależności do Przedmurza Chrześcijaństwa, to niech nim będzie. Jeśli tradycja w tej materii jest nie do dyskusji, to trzeba wolę Narodu uszanować. Choć my, działacze Lewicy wiemy, jak jest naprawdę, to niech to będzie zmartwieniem hierarchów. Natomiast musimy prowadzić dialog z Narodem, jak ma wyglądać państwo świeckie. Aż się prosi przypomnienie Episkopatowi, co to jest teologia wyzwolenia. Niewiele w tej materii czynimy.

Błąd piąty – to reakcja na konflikty społeczne.

Może mi ktoś zarzucać, że tak uparcie zwracam uwagę partii lewicowych na reakcje antykryzysowe, szczególnie konflikty społeczne i sposób ich rozwiązywania, ale nie wyobrażam sobie, aby rozwiązywać je siłowo. Tu władza ludowa zachowała się jak przedwojenne siły reżimowe , czyli strzelając i zabijając demonstrujących. To jest nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach. W roku 1989 pokazaliśmy , że można władzę oddać pokojowo. „SOCJALIZM TAK – WYPACZENIA NIE”. Co z tego wyszło – dziś ani śladu po socjalizmie, ale wypaczeń nie zlikwidowano.

Przyszedł więc czas rozliczenia – PRL utrzymał się 40 lat, nowa Rzeczpospolita ma już prawie 31 lat. Mamy bardzo wielu mądrych naukowców, praktyków gospodarczych, działaczy społecznych
i politycznych. Może przyszedł czas wystawienia rachunku? Wystawmy go!

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Raczej dom, niż mieszkanie

Następny

Czego nie mówią rządowe plany?

Zostaw komentarz