7 listopada 2024

loader

Czyja nielojalność, czyj błąd polityczny

Od chwili podjętej przez Lewicę próby zobowiązania rządu do prawidłowego, nie budzącego wątpliwości podziału przyszłych środków unijnych, dziwne i niedorzeczne rzeczy dzieją ze zwykłymi obserwatorami życia politycznego, jak i z politykami opozycji. Ruszyła kolejna fala nienawiści wycelowana w Lewicę, a ludzie bezkrytycznie dają się jej ponieść.

To zarazem smutny przyczynek do stanu świadomości społeczeństwa, nawet tej jego części, która latami powtarzała tezy o godnej pożałowania postawie zwolenników PiSu, bezkrytycznie przyjmujących i powtarzających gebelsowskie tezy pisowskiej propagandy. Nagle po stronie opozycyjnej pojawiły się określenia: zdrajcy, sprzedaczyki, złodzieje, komuniści. Nie są bynajmniej skierowane ku pisowcom lub platformersom, a ku wczorajszemu jeszcze sojusznikowi z partii W. Czarzastego. Czyżby zasadne było podejrzenie, że bezrefleksyjność, ślepa nienawiść, nieznajomość faktów i niezrozumienie polityki nie są jedynie domeną miłośników PiSu? Wygląda, że tak.

Lewica co nie zrobi, jest źle; kiedy protestuje i walczy o prawa kobiet i oraz mniejszości, jest zbyt radykalna, kiedy negocjuje, jest obozem zdrady narodowej. I słyszymy to od Platformy, zarzucjącej Lewicy nielojalność wobec reszty koalicyjnej opozycji. Pytanie jednak o jakiej koalicji i o jakiej lojalności mówi PO, partia która w 2019 r. wywaliła Lewicę z Koalicji Europejskiej, po tym jak PSL doznało chadeckiego olśnienia i z własnej woli wypisało się z niesłusznej koalicji lewaków. Czy PO ma prawo moralizować po tym jak w 2005 r. obaliło najlepszą kandydaturę W. Cimoszewicza w wyborach prezydenckich, urządzając przeciw niemu rękoma Tuska i Miodowicza kryminalną prowokację, fałszując fakty i otwierając tym samym drogę do prezydentury pisowskiego kandydata Lecha Kaczyńskiego. Czy to wreszcie nie PO rozmawiało z PiSem o wspólnym popisowym rządzie, jakby nie widziało, już po spaleniu przez PiS kukły L. Wałęsy, że mają do czynienia z partią antysystemową, dążącą do wywrócenia całego ładu politycznego do góry nogami. Czy to nie PO atakowało i dyskredytowało rządy Lewicy, które wprowadziły Polskę do NATO i UE i jako jedyne pozostawiły po sobie nadwyżkę budżetową ?

Nigdy nie spodziewałbym się, że po serii antypisowskich artykułów, okoliczności zmuszą mnie do napisania tekstu krytycznego wobec części opozycji. Ale akcja propagandowa Platformy nie pozwala na milczenie. Pokazuje jak krucha może być koalicja Lewicy z prawicowym odłamem, który pogrążając sam siebie, nie waha się pociągnąć za sobą na dno swego sojusznika. A Platforma niewątpliwie idzie na dno, choć bez klasy i bez dźwięków muzyki. Niestety, ale wrzód musiał w końcu pęknąć. Dała o sobie znać cała dotychczasowa miękkość, nijakość, niezdecydowanie, bojaźń, pasywność i nieudolność Platformy. Od 6 lat, w grze z PiSem nie jest w stanie poradzić sobie z syndromem chłopca posyłanego na out po piłkę. Dzisiejsi krytykanci Lewicy, tonem Katona potępiający ją i broniący niepokalanego dziewictwa PO, niegdyś sami podkreślali nieporadność swej ulubionej partii i krytykowali ją za to, że zawsze i wszędzie zmuszana była grać na boisku wyznaczonym przez PiS, według zasad PiS, będąc przy tym zawsze w defensywie i broniąc co najwyżej własnej bramki. O strzelaniu goli nie było mowy, choć nawet Lewica chętnie by kibicowała PO-wskim napastnikom. Nic z tego, Platforma zawsze dociskana była do narożnika, gdzie siłą rzeczy traciła inicjatywę i pozbawiała się swobody ruchu. Barak jej było wyrazistości i samookreślenia. Byliśmy przecież świadkami jak nie potrafiła do końca opowiedzieć się za prawami kobiet i mniejszości seksualnych, poprzeć je jednoznacznie, bo jak mówił poseł Grupiński, stracili by poparcie u pozostałych wyborców. Barak odwagi i pryncypiów programowych ujawnił się u polityków PO gdy nie potrafili zdecydowanie opowiedzieć się wbrew PiSowi za przyjmowaniem do Polski syryjskich uchodźców, choćby byli nimi również nieislamscy Jazydzi. Poparcie buduje się na jasnym opowiedzeniem się za czym partia stoi murem, a czemu jest przeciwna, wszystkich wyborców nie zadowoli się. Tymczasem PO starała się stać okrakiem, ni to krytykując pisowskie rozdawnictwo 500 plus, bez względu na statut majątkowy adresatów tego świadczenia, ni o popierając je. Ciepłe kluchy jednym słowem.

Ostatnie zachowanie Platformy w sprawie funduszy europejskich to pokaz skrajnej niekonsekwencji i strachu przed zdecydowanymi krokami. W sytuacji gdy sama PO opracowała w 2020 r. projekt rezolucji sejmowej wzywającej Radę Ministrów do osiągnięcia porozumienia w sprawie budżetu unijnego na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy, krytyka Lewicy o to, że przykłada rękę do tego porozumienia, jest jakimś monstrualnym absurdem. Natomiast oczekiwanie Platformy na jakąś formę zobowiązania się władz do sprawiedliwego podziału tych środków między samorządami, przedsiębiorcami i innymi podmiotami, było przejawem infantylizmu w polityce, tym bardziej, że PO zapowiedziało niepopieranie ustawy o przyjęciu Krajowego Planu Odbudowy, dopóki taki akt strzelisty ze strony PiS nie stanie się ciałem. Krytyczna przecież wobec PiSu Platforma zdecydowała się tym samym zrobić plagiat z pisowskiego, dość groteskowego stanowiska wobec Rosji, z którą wg ówczesnej minister A. Fotygi, nie rozmawiamy, dopóki nie ukorzy się przed Polską. Tymczasem rozmowy, targi polityczne, debaty, osiąganie wreszcie kompromisu, jest istotą dyplomacji i w ogóle polityki, również wewnętrznej, międzypartyjnej. Pozostawanie w drętwym oczekiwaniu, bezczynność, są zgubą dla partii, równią pochyłą, lecz taką właśnie drogę wybrała Platforma. Nie powinna iść tą drogą, która okazuje się być dla niej ślepą uliczką, bo właśnie w politycznej rozgrywce została o całe okrążenie wyprzedzona przez aktywność Lewicy, która stała się tym samym największym wrogiem Platformy, a absurdalność sytuacji polega na tym, że Lewica przejęła pałeczkę, osiągając dzięki rozmowom z PiSem, to właśnie czego pasywnie oczekiwała od PiSu Platforma.

PO silnie podkreśla także, iż takie ustalenia powinny odbywać się na sali plenarnej sejmu. Pewnie tak, lecz szkopuł w tym, że ani marszałek Witek, ani wicemarszałek Terlecki nie wyrazili na to zgody, a pilne rozmowy o sprawach Polaków niech odbywają się choćby w świątyni opatrzności, a nawet w wychodku, bo liczą się tylko pozytywne rezultaty.

Póki co nie mamy wojny domowej, choć są tacy, którzy przepowiadają ją. Zatem, jak powiadał M. Robespierre, rozmowy milkną dopiero gdy zagrzmią armaty. Jakim prawem więc stetryczała PO śmie Lewicę nazywać zdrajcami i pachołkami PiSu, głównie z powodu podjęcia naturalnych w polityce rozmów, ustaleń i kompromisów. Koniec końców Lewica osiągnęła to czego pragnęłaby Platforma, wyręczyła ją i to z pewnością w dużo lepszym stylu niż A. Duda wyręczał wymiar sprawiedliwości.

Sytuacja PO jest nie do pozazdroszczenia, lecz sama doprowadziła się do pata. Potępiając Lewicę za zadbanie o to by miliardy trafiły do Polaków, pozbawia się wszelkiego ruchu; ani zagłosować za środkami, bo oznaczałoby to poparcie krytykowanych właśnie ustaleń Lewicy, ani głosowanie przeciw, bo tego Polacy nie zapomnieli by jej, a i członkowie UE również. I tylko taka sytuacja bez dobrego wyjścia jest jedynym wytłumaczeniem zaskakującego i bezsilnego ataku na Lewicę i nie jest to na pewno element cywilizowanej walki politycznej, a bardziej upodobniania się metod używanych przez PO do tych z arsenału PiS. Smutno tylko widzieć, że nie tylko szczur przyciśnięty do kąta, stara się kąsać na oślep i bronić z góry straconej pozycji.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Cena odwagi

Następny

Sławek

Zostaw komentarz