7 listopada 2024

loader

Dziel i rządź!

Po co wymyślono Polski Ład?

Na pewno nie z troski o rozwój gospodarczy i społeczny naszego Kraju.
Projektów gospodarczych, infrastrukturalnych, inwestycyjnych w nim jest tyle co na lekarstwo, a jeżeli już są, to powielają pomysły i projekty prezentowane przy innych okazjach i realizowane z bardzo różnym skutkiem. Jeszcze nie zbudowano polskiego składaka ( elektrycznego samochodu ), a premier już zapowiada powszechne wykorzystanie wodoru. Nie rozpoczęto jeszcze budowy Centralnego Portu Lotniczego i szybkiej kolei dojazdowej, a Premier ogłasza Polskę hubem transportowym Europy Środkowej.

Najlepiej, mimo różnych zacięć i opóźnień, nadal idzie budowa dróg ekspresowych i autostrad oraz modernizacja lokalnych układów komunikacyjnych.

Bardzo słabo idzie wdrażanie nowości technologicznych i wynalazków rodzimej proweniencji i budowa polskich specjalności przemysłowych. Zdecydowanie królują podwykonawstwo dla zachodnich koncernów światowych i usługi szeroko rozumiane, głównie logistyczne.

A najgorzej wygląda społeczne budownictwo mieszkaniowe.

Nowe pomysły na budownictwo niczego nie zmienią, a pomysł z 70-metrowym domem z płaskim dachem bez formalności to wręcz kpina ze zdrowego rozsądku.

Głównym powodem ogłoszenia tego projektu jest chęć odzyskania inicjatywy politycznej, podzielenia do końca i tak skłóconej opozycji – na liberałów i lewaków; a w perspektywie oczywiście przyszłe wybory.
Jest to projekt dosyć sprytny, acz niedopracowany.

Jego główną i istotną treść stanowi korekta podatku dochodowego i sposobu naliczania składki zdrowotnej.

Epatowanie opinii publicznej ogromnym relatywnie podniesieniem kwoty wolnej od podatku uzupełniane jest, znacznie słabiej nagłaśnianym wyłączaniem składki zdrowotnej z podatku dochodowego, co w konsekwencji niweluje w większości dobroczynny skutek dla obywateli pierwszej operacji, a klasę średnią, a zwłaszcza tzw. samozatrudnionych wręcz wali po głowie pałką.

Per saldo najgorzej uposażeni, w tym emeryci jednak zyskują nieznacznie na tej operacji, z wyjątkiem istotnej grupy podatników korzystających z ulg podatkowych ( ci którzy nie będą mieli należności podatkowych – ulg nie będą mieli od czego odliczyć, a składkę zdrowotną i tak zapłacą od całości dochodów).

Partia rządząca kolejne prezenty, tym razem podatkowe chce sfinansować pieniędzmi inteligencji ( informatyków, prawników, lekarzy i innych podobnych profesji ) oraz drobnego biznesu, bo przecież wiadomo, że grubszy biznes znowu uruchomi mechanizmy optymalizacji podatkowej.
Stracą także samorządy, których największa część dochodów własnych pochodzi z udziałów w podatkach dochodowych.

Skutek dla gospodarki i społeczeństwa jest niepewny, ale podziały społeczne zostaną z pewnością pogłębione, a za paliwo wyborcze zapłacą głównie grupy kontestujące władzę PiSu, a pozycja samorządu terytorialnego, autonomicznego wobec władzy, nie tylko finansowa, ale w konsekwencji również ustrojowa, zostanie po raz kolejny realnie osłabiona.
Wszelkie korekty, choćby w postaci planowanego Funduszu Inwestycji Samorządowych oznaczają dalszą centralizację państwa i algorytmy podziału preferujące swoich.

Wyrównywanie natomiast strat podatkowych polskiej klasie średniej na odległość śmierdzi paternalizmem władzy.

Cała ta skomplikowana operacja ma na celu nie tylko pogłębienie podziałów w społeczeństwie, ale również w jego reprezentacjach politycznych.

Jest to widoczne już na etapie wstępnej debaty nad ogłoszonym planem. Szczególnie czułym punktem jest styk obozu centrolewicowego, który już został podzielony wskutek różnic taktycznych wobec ratyfikacji Funduszu Odbudowy i stosunku do Krajowego Planu Odbudowy.

Prezentacja kilku wątków programowych przez siedem działaczek nowej Lewicy w telewizji, co szumnie ich koledzy nazwali Konwencją Programową, wzbudziło poważny niepokój liberalnych mediów.
Trudno się temu dziwić, bo łudząco przypominały one pomysły z pisowskiego Nowego Ładu.

Ewentualna budowa PiSoLewu to oczywiście czarny sen większości demokratycznej opozycji w Polsce. Takie porozumienie nie tylko pozwoliłoby na kontynuację sanacyjnych rządów Jarosława Kaczyńskiego, ale doprowadziłoby przede wszystkim do dalszej erozji praworządności i wolności obywatelskich w naszym Kraju, całego systemu konstytucyjnego i związków Polski z Europą.

Polską lewicę stać na własny program gospodarczy, a zwłaszcza społeczny, zapewniający Polakom bezpieczeństwo socjalne, ale też wolność polityczną i wszystkie prawa obywatelskie, dobrą edukację i powszechnie dostępną, skuteczną ochronę zdrowia.

Ten program Lewica może i powinna zbudować samodzielnie, ale też, jak za pierwszej sanacji i Centrolewu, powinna być częścią szeroko rozumianej opozycji demokratycznej, w obronie demokratycznych zasad Rzeczypospolitej, a nie prowadzić flirtu z władzą, o autorytarnych zapędach, który może nas wszystkich wyprowadzić na manowce i poza struktury europejskie.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Jubileusz Aleksandra Krawczuka

Następny

Biedroń znowu w trasie

Zostaw komentarz