Wybory na „Miss PiS” w kategoriach „Chamstwo” i „Głupota” zdecydowanie wygrała pani poseł Joanna Lichocka.
Wygranej w kategorii „chamstwo” nie trzeba tu uzasadniać, ani dokumentować. Chamstwo pani poseł Lichockiej każdy mógł w ostatnich dniach zobaczyć.
Ale to jej bezwstydne chamstwo przykryło inną, znacznie bardziej dyskwalifikującą panią posłankę cechę. Jej niski poziom intelektualny, zwany powszechnie głupotą.
Pani poseł Joanna Lichocka trafiła do polityki z dziennikarstwa. Zadebiutowała w 1991 roku na łamach „Tygodnika Solidarność”, wtedy jego redaktorem naczelnym był Jarosław Kaczyński. Potem pracowała i współpracowała z „Życiem Warszawy”, Teleexpressem, Polsatem, „Życiem”, „Ozonem”, „Dziennikiem”, „Rzeczpospolitą”, „Newsweekiem”, TVP, a w „Przyjaciółce” była zastępca redaktora naczelnego. Wszędzie nie przepracowała dłużej niż trzy lata. Obecnie, już jako poseł PiS, publikuje w narodowo- katolickiej prasie: „Gazecie Polskiej”, „Gazecie Polskiej Codziennej” i w „Do Rzeczy”.
W 2010 roku, była jedną z prowadzących w TVP debaty prezydenckie między Bronisławem Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim. Wówczas Rada Etyki Mediów uznała, że w trakcie jednej z tych debat była stronnicza. Na rzecz swego byłego i obecnego szefa.
Zrealizowała też filmy poświęconych Lechowi Kaczyńskiemu. Za dwa z nich – „Pogarda” i „Prezydent” – otrzymała Główną Nagrodę Wolności Słowa przyznawaną przez prawicowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Kiedy Joanna Lichocka była dziennikarką uchodziła za osobę bardzo sprawną zawodowo, choć czasami zbytnio eksponującą swoje sympatie polityczne. Czasem też impulsywną, konfliktową.
Kiedy została zawodowym posłem jej konfliktowość, impulsywność i twardość ideową uległy wzmocnieniu. Stała się walczącym ramieniem pana prezesa Kaczyńskiego. Niestety członkowstwo w klubie parlamentarnym PiS radykalnie obniżyło jej poziom intelektualny. Nie pierwsza to osoba, która zwyczajnie zgłupiała obcując z panem prezesem Kaczyńskim.
Po 2015 roku, kiedy po raz pierwszy została wybrana do Sejmu RP, pani poseł Lichocka wielokrotnie obiecywała, że ona i jej koledzy z PiS stworzą nowy, stabilny system finansowania mediów publicznych. Bo obecny system abonamentu radiowo- telewizyjnego jest archaiczny i niesprawny.
Minęło pięć lat i nic. Ani ona, ani liczni parlamentarzyści z PiS mieniący się specjalistami od mediów nie potrafili napisać jednego sensownego projektu ustawy uzdrawiającej finanse mediów publicznych. Nie potrafili nawet wykorzystać dobrych rozwiązań przygotowanych kiedyś przez ekspertów SLD, dostępnych w Sejmie.
Doprowadzili za to do wyjątkowo patologicznej sytuacji w mediach publicznych. TVP SA kierowana przez pana prezesa Jacka Kurskiego stała się synonimem kłamstw i najbardziej prymitywnej prorządowej, pro prezydenckiej i pro PiSowskiej propagandy. Zaprzeczeniem idei mediów publicznych. Łamaniem ustawy o radiofonii i telewizji z 1993 roku. Dodatkowo TVP SA stała się wielce kosztowną instytucją pożerającą większość kwot zebranych z abonamentu radiowo-telewizyjnego. Bo za kłamliwą propagandę pan prezes Kurski każe sobie coraz więcej płacić.
Niestety obecny, niezmieniony system abonamentu radiowo- telewizyjnego łączy finansowanie patologicznej TVP info z kulturotwórczą TVP Kultura, z Polskim Radiem, radiową „Trójką”, Radiowym Studiem Piosenki, teatrem i orkiestrą polskiego radia. Niestety zniesmaczeni chamską propagandą pana prezesa Kurskiego widzowie nie chcą płacić abonamentu radiowo- telewizyjnego. Traci na tym radiowa „Trójka”, radiowa orkiestra, studio piosenki, TVP „Kultura”, TVP „Historia”. Nie traci pan prezes Kurski, bo ostatnio większość sejmowa PiS przegłosowała mu dotację prawie dwóch miliardów złotych na dalsze plugawienie Polaków przez jego TVP.
Opozycja proponowała by te dwa miliardy przekazać na wsparcie polskiej onkologii. Większość PiS wybrała wspieranie finansowe pana prezesa Kurskiego, czyli medialnego raka.
Za plugawienie Polski i Polaków pan prezes Kurski dostaje kilkadziesiąt tysięcy złotych comiesięcznej pensji.
Pani poseł Lichocka w roku 2019 za bezproduktywną pracę w Radzie Mediów Narodowych dostała niemal 53 tysiące złotych. Jako poseł otrzymała uposażenie ponad 122 tysięcy zł oraz dietę poselską ponad 30 tysięcy złotych. Z tytułu praw autorskich, czyli za publikacje, dostała jeszcze 35,5 tysiące złotych, a na wynajmie mieszkań zarobiła dodatkowo 76,5 tysięcy złotych. Dochodu z wynajmu mieszkań nie odliczyła od uposażenia poselskiego. W sumie w ciągu roku zarobiła prawie 317 tysięcy złotych. W latach 2001- 2005, kiedy rządziło SLD taki dochód trzeba było odliczać od poselskiego uposażenia. Teraz już nie. Na dzień dzisiejszy sama wartość posiadanych przez panią posłankę nieruchomości, mieszkań i działek, przekracza 4,3 miliona złotych.
Panią poseł- milionerkę Joannę Lichocką stać na prywatną opiekę zdrowotną. Może uznać, że lepiej przeznaczyć dwa miliardy złotych z budżetu państwa na maszynę propagandową pana prezesa Kurskiego niż na wsparcie polskiej onkologii. Krytykującej ją opozycji może pokazać znanego z kibolskiej kultury „fucka”. Swym aroganckim, pogardliwym dla polskich obywateli zachowaniem ma szansę zastąpić miejsce po pani posłance Krystynie Pawłowicz.
Za swoje chamskie zachowanie pani poseł – milionerka nie otrzyma żadnej dotkliwej kary. Ani materialnej, ani honorowej. Zgromadziła już majątek pozwalający jej na dalsze dostanie życie. Za obrażanie opozycji, czyli Polków gorszego sorta, czeka ją zapewne nagroda od pana prezesa Kaczyńskiego. Skoro pani posłanka Pawłowicz trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, to pani posłanka Lichocka zostanie przynajmniej członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. No i przewodniczącą Rady Etyki Mediów.
Pan prezes Kaczyński ogłosił, że wielkim atutem pana prezydenta Dudy jest jego 25-letnie pożycie z tą samą żoną. Rzeczywiście patrząc na stan pożyć małżeńskich w elitach PiS, te 25 lat bez rozwodu to niecodzienna rzadkość.
PS. ZAPRASZAMY we wtorek 18 lutego na spotkanie w krakowskiej Kuźnicy z redaktorem Piotrem Gadzinowskim. Startujemy o godzinie 17.00, Aleja Słowackiego 44.