8 listopada 2024

loader

Flaczki tygodnia

Jeszcze niedawno mawiano, że polityką polską rządzą dwie trumny. Dmowskiego i Piłsudskiego. To miało oznaczać, że polska myśl polityczna była kształtowana przez wczorajsze spory. I dlatego była archaiczna i nieskuteczna.
Teraz możemy powiedzieć, że aktualną polityką polska rządzi sarkofag prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A ściślej poczucie krzywdy i chęć zemsty jaśnie pana prezesa. Twórcy politycznego systemu psycho dyktatury w naszym kraju.

Faraonowie ciemiężyli lud, ale jest jednak sprawiedliwość na tym świecie. Minęło tylko dwa tysiące lat i podły faraoński system upadł, pisał w czasach rosyjskiego caratu znakomity satyryk Arkadiusz Awierczenko.

Tylko dwa lata prezydentury, a potem już zacznie się upadek psycho dyktatury. Takim syrenim śpiewem wabi pan poseł Gowin liderów opozycji. Zwłaszcza ludowców, przed którymi roztacza ponętne widoki politycznej przyszłości.

A miałaby to wyglądać tak.
Stary psycho polityczny pan prezes dostanie raz jeszcze ukochane atrybuty władzy. Swego prezydenta Dudę i sejmową większość Zjednoczonej Prawicy.
Ale większość będzie miał już stale niepewną, bez zdolności do zmian Konstytucji. No i swojego prezydenta, który tym razem zawsze może zbuntować się przeciwko rządom gerontokracji „zakonu PC”. Odmówić podpisania podsuniętej mu ustawy. Bo przecież o trzecią kadencję pan Duda nie będzie się już ubiegał.
W ciągu dwóch lat przyszłej, uzgodnionej stabilizacji politycznej mogłoby dojść do powstania nowego bloku centro -prawicowego.
Z czterema, tym razem, tenorami. Dudą, Gowinem, Morawieckim i liderem ludowców Kosiniakiem -Kamyszem.
A po wyborach w 2023 rządziłaby Polską umiarkowana narodowo- katolicka prawica. Taka bez szaleństw jaśniepana prezesa Kaczyńskiego i bez mściwości pana ministra – prokuratora Ziobry.

No i mamy kolejny skandal w TVP SA. Pan dyrektor białostockiego ośrodka TVP SA Eugeniusz Szpakowski, który szefuje białostockiemu ośrodkowi telewizji publicznej od lutego 2016 roku z nadania PiS, zdjął z anteny popularny, ukazujący się od 23 lat program w języku białoruskim. Podobny los spotkać ma audycje innych mniejszości narodowych; litewskiej, ukraińskiej i rosyjskiej.
Pan dyrektor Szpakowski uzasadniał to względami oszczędnościowymi wymuszonymi przez epidemię koronowirusa, co kłóci się z niedawnymi decyzjami Sejmu RP. Parlament przyznał bowiem TVP SA dotację dziesięciu miliardów złotych przeznaczoną przede wszystkim na finansowanie ośrodków regionalnych TVP. A w Białymstoku udają, że tych pieniędzy nie ma.
Aby dodatkowo poniżyć polskich Białorusinów dyrekcja białostockiej TVP zdjęła program z anteny w niedzielę 19 kwietnia, czyli w dniu, w którym polscy prawosławni, także Białorusini, obchodzą Wielkanoc.

Przeciwko tej skandalicznej, aroganckiej decyzji zaprotestował podlaski Sojusz Lewicy Demokratycznej. Szef SLD Piotr Kusznieruk zapowiedział interpretację posłów Klubu Lewicy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz ministra kultury dziedzictwa narodowego. Interwencję parlamentarzystów w Parlamencie Europejskim oraz w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy.
Więcej o tym skandalicznym wydarzeniu „Trybuna” napisze w następnym wydaniu.

Niesłychanie spokojny człowiek, tak „Flaczki” zapamiętały go po pierwszym spotkaniu, w 2001 roku. Był wtedy posłem SLD ze Śląska. Wcześniej był znanym dziennikarzem prasowym. W latach siedemdziesiątych redaktorem naczelnym popularnego katowickiego „Wieczoru”, a w latach osiemdziesiątych odważnego tygodnika „Tak i Nie”. W międzyczasie pracował w zespole redakcyjnym „Trybuny Robotniczej”, a potem szefował TVP na Śląsku.
Potem jego partia, czyli PZPR, wyciepała go z roboty, bo pokazał, że ma charakter i byle ciulem nie jest. Po wprowadzeniu stanu wojennego nie chciał podpisać podsuniętej mu listy 111 dziennikarzy przeznaczonych do zwolnienia.
Oprócz spokoju i charakteru, miał też Kaziu solidne wykształcenie ekonomiczne i humanistyczne, szerokie zainteresowania i przede wszystkim twórczą postawę. Był kreatywnym, jak to się dziś mówi. Potrafił rozmawiać ze wszystkimi i dogadać się z ludźmi o przeciwstawnych poglądach. Zwłaszcza kiedy chodziło o dobro Śląska, którego interesów zawsze w Sejmie bronił. Swą twórczą postawą dowodził, że warto wybierać dziennikarzy do Sejmu RP. Oczywiście tych, którzy są twórczy i charakterni. Potrafią coś więcej niż wymachiwać środkowym palcem do kamer.
Był też Kazimierz Zarzycki
świadkiem historii. W 1969 roku został sekretarzem prasowym ówczesnego sekretarza wojewódzkiego PZPR Edwarda Gierka. Rok późnej jego pryncypał został „pierwszym” w Polsce. I kreatorem ważnego dziesięciolecia w naszej najnowszej historii. Ale w ślad za swym pryncypałem Kaziu do Warszawy robić tam karierę nie ruszył. Wiedział, gdzie go bardziej potrzebują.Przeczytacie o tym w spisanej przez Kazimierza Zarzyckiego i Jana Dziadula, wydanej na początku tego roku, książce „Moja melodia PRL-u”. Pięknie i uczciwie opisującej Polskę Ludową. Wartą polecenia wszystkim. Pięknym jego kamieniu nagrobnym.

KPP, czyli Kącik Poezji Patriotycznej

KAMIKAZE Z NAD WISŁY

Codziennie pcha swój rower,
na nim torbę na listy,
złego słowa nie powie
Ci listonosz z nad Wisły.
Chociaż pensja głodowa
a na dworze dziś plucha
chociaż boli go głowa
nikt nie chciał go wysłuchać.
Aż PIS się rozpanoszył
z obłąkanym pomysłem,
by polskich listonoszy
w śmiertelną wysłać misję.
Lecz słuchać nie musicie
despoty co wymusza
byście złożyli życie
na ołtarzu wirusa.

Ryszard Grosset

PS. Zapraszamy do komentowania naszych artykułów na https://www.facebook.com/trybuna.net/

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Solidarność na korcie

Następny

Samozaoranie

Zostaw komentarz