W Polsce nadchodzi urodzaj. Klęsk.
Pierwszy raz od czasów odzyskania przez kraj nasz niepodległości nauczyciele, uczniowie i ich rodzice nie wiedzą w jakich warunkach przyjdzie im odbywać obowiązkowe nadal nauczanie. Nawet za czasów okupacji niemieckiej i radzieckiej narzucone przez okupantów reguły były bardziej spójne i wszystkim lepiej znane niż za obecnych rządów PiS.
Elity PiS sprawiają wrażenie jakby żyły w innym, wykreowanym przez siebie świecie. Tryskają hurra optymizmem i szampańskim humorem. Wedle starego refrenu: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i – jakoś to będzie”.
Dzieje się tak także dlatego, że pan minister Dariusz Piątkowski wagarował w pracy. Uznał zapewne, że wakacje to czas wypoczynku dla niego i jego resortu. Aby zaczarować rzeczywistość i dobrze wypaść w mediach znalazł kilku zaprzyjaźnionych dyrektorów szkół na Podlasiu, którzy urządzili akademię na część swego pana ministra. Opowiadali jak nich wszystko gotowe i pozapinane jest.
Trzydziestego pierwszego stycznia 1939 roku ówczesna polska prasa też pełna była „eksperckich” głosów zapewniających, że Hitler zwariował, a polska armia rozprawi się z niemiecką w ciągu najwyżej dwóch tygodni.
Klęska spadła na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, niedawnego najpopularniejszego kandydata opozycji w wyborach prezydenckich. Jego polityczny plan powołania nowego ruchu solidarnościowego utonął w rzeczywistym, nie przysłowiowym, gównie. Zatopiła go awaria warszawskiego kolektora ścieków.
Ścieki warszawskie wypływają po raz drugi w ostatnich dwóch latach. Pierwszy wypływ z 2019 roku został skutecznie wykorzystany przez zjednoczony front propagandowy PiS przeciwko kandydującemu rok później w prezydenckich wyborach Rafałowi Trzaskowskiemu. Teraz druga fala gówna zgasiła zapał ekipy Trzaskowskiego do inauguracji nowego ruchu politycznego.
Trzaskowski, wielka nadzieja na odmłodzenie polskiej demokracji, stał się ofiarą polskiego „tupolewizmu”, czyli działań krótkowzrocznych, nieliczących się z obowiązującymi normami i procedurami.
Ofiarą błędnej decyzji z 2005 roku podjętej przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego skreślającej budowę oczyszczalni ścieków w lewobrzeżnej Warszawie. W efekcie całe warszawskie gówno zaczęto przesyłać pod Wisłą na prawy brzeg, co spotęgowało jedyni szanse na awarie i katastrofy. Bo zwykle takie „gówniane” oszczędności prowadzą jedynie do erupcji realnego gówna.
Jest też Trzaskowski ofiarą poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej w Warszawie. Przetargu na wadliwy ściekociąg zrealizowanego za czasów prezydentury Hanny Gronkiewicz- Waltz. I budowy za jej prezydentury tej nieudanej i pachnącej korupcyjną inwestycji.
Trwa plemienna wojna polsko- polska o organizację uroczystości ku czci klęski wrześniowej z 1939 roku. Właśnie elity PiS odebrały elitom PO teren dawnej patriotycznej piaskownicy na gdańskim Westerplatte. Niebawem przerobią ją na atrakcyjny park rozrywki patriotycznej. Dzięki temu jaśniepaństwo z PiS świetnie pobawią się w patriotów.
Zabawią się we własnym gronie, bo nikt z zagranicy tam nie przyjedzie. Nie będzie nawet niemieckiego ambasadora, którego z tej okazji można byłoby wezwać do tablicy i publicznie zawstydzić.
Nie będzie go, bo choć dostał nominację od swoich, to nie ma jeszcze listów uwierzytelniających od jaśniepana prezesa Kaczyńskiego. Bo on zły jrst, że JE ambasador miał ojca w Wehrmachcie.
Tylko w reżimach autorytarnych i totalitarnych dzieci odpowiadają za czyny rodziców. Blokada niemieckiego ambasadora przez polskiego jaśniepana prezesa dowodzi, że IV RP jest państwem autorytarnym. Ciekawe co by było gdyby prawdziwymi okazały się plotki, że ojciec jaśniepana prezesa był informatorem dawnej SB.
Trwa wojna plemienna polsko- polska o organizowanie uroczystości ku czci Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ ”Solidarność. Porozumień sprzed 40 lat,nie w pełni zrealizowanych, opartych na spisanych wtedy na paździerzowych tablicach 21 robotniczych i inteligenckich postulatów.
Dziś weterani i pogrobowcy „Solidarności” biją się też o ten historyczny paździerz, traktowany niczym żydowskie tablice z Dekalogiem.
Zawsze też przy okazji rocznicy „Solidarności” czynione są bilanse jej dokonań. Dziś nietrudno zauważyć, że „Solidarność” – związek zawodowy i ruch polityczno-społeczny, jako związek zawodowy zawiodła. Zamiast walczyć o zapisane, lecz nierealizowane w Polsce Ludowej, robotnicze prawa, to współ doprowadziła do przekształcenia Polski Ludowej w III Rzeczpospolitą. Zmieniając ustrój gospodarczy państwa bez pytania robotników o zgodę.
W Polsce Ludowej formalnie rządziła klasa robotnicza wraz z „postępowym” chłopstwem. Realnie rządziła warstwa biurokratyczna i wojskowo- policyjna. W III RP formalnie rządzi demokratyczne społeczeństwo,a realnie warstwa biurokratyczna realizująca interesy kapitalistów świeckich i kościelnych oraz biurokracji, czyli swoje. Strajkujący robotnicy potrzebni byli wtedy opozycyjnym inteligentom do odebrania i przejęcia władzy w państwie od konkurencyjnej biurokracji.
Pisał i przestrzegał przed tym robotników już w 1911 roku Jan Wacław Machajski. Potem powtarzali to Lew Trocki i Milovan Dżilas.
Niestety pisma Machajskiego, Trockiegoi i Dzilasa czytali w Polsce jedynie inteligenci.