22 listopada 2024

loader

Flaczki tygodnia

Pan Mateusz Morawiecki ma niepowtarzalną, życiową szansę. Zostać premierem w rządzie wicepremiera pana Jarosława Kaczyńskiego.

Czy rzeczywiście taką szansę dostanie? Tego na pewno nie wiemy. Bo podpisana w zeszłą sobotę umowa koalicyjna nadal jest tajna. Nadal nie wiemy co koalicjanci mają do ukrycia. Co skrywają przed polskimi podatnikami, czyli swoimi pracodawcami.

„Flaczki tygodnia” starają się uczciwie płacić podatki, czyli są też pracodawcami koalicyjnych elit politycznych. Nie są zadowolone z efektów i stylu ich pracy.
Na nieszczęście Polski owe elity załatwiły sobie w 2019 roku czteroletni kontrakt na zarządzanie naszym krajem. I teraz traktują swych pracodawców, jak kierownik szatni z filmu „Miś” swojego klienta. Na zasadzie ukradłem panu płaszcz i wiem, że nic nie możesz mi pan zrobić.

Przynajmniej trzy dni czekały w gotowości bojowej zastępy najlepszego polskiego dziennikarstwa informacyjnego na codziennie zapowiadaną konferencję prasową z udziałem Jaśniepana Prezesa i Jego koalicjantów.
Ostatecznie doszło do niej w sobotę. Formalnie dzień wolny od pracy.
Na konferencję Jaśniepan Prezes przyszedł „drogą prezydenta Putina”. To znaczy spóźnił się pół godziny. Oczekujących nie przeprosił, bo co mu może ta dziennikarska hołota zrobić?

Potem Jaśniepan przemówił.Po nim, jako zduszony i skruszony koalicjant, mówił pan poseł Gowin. Potem jako zduszony lecz nieskruszony pan minister Ziobro. Na koniec coś tam powiedział pan premier Morawiecki. To już dobitnie pokazało hierarchię w przyszłym, rekonstruowanym rządzie.

Chociaż występ tego kwartetu zapowiadano jako „konferencja prasowa”, to nie było tam mowy o zadawaniu pytań przez dziennikarzy. A zwłaszcza odpowiadaniu na nie przez elitę obecnej władzy. Tym samym elita władzy pokazała wszem wobec w jak głębokim poważaniu ma stan dziennikarski w naszym kraju.
Ech, a są na świecie kraje, gdzie dziennikarze uważają się za, a czasem bywają, tak zwaną „czwartą władzą”.

Ale niech stan dziennikarski nie popada w czarną rozpacz. To prawda, że obecne elity władzy traktują media jak tanie dziwki. Ale poprzednia umowa koalicyjna podpisywana w 2006 roku przez PiS z LPR i „Samoobroną” była transmitowana jedynie przez telewizję „Trwam” Ojca Dyrektora Rydzyka.A sobotnią pozwolono transmitować już wszystkim telewizjom.
Jakiś postęp jest.

Być może dożyjemy jeszcze czasów, że podczas transmisji kolejnej umownej konferencji prasowej zaproszeni tam dziennikarze będą jednak mogli zadać po jednym pytaniu. A na jeszcze kolejnej ktoś z koalicjantów odpowie na przynajmniej jedno pytanie.

Na razie dyżurnym medialnym komentatorom politycznym, z braku potwierdzonych informacji, pozostaje wieszczenie. Na przykład jaka będzie rola pana premiera Morawieckiego.
Czy ten zwykle obficie mówiący urzędnik państwowy będzie miał jeszcze cokolwiek do gadania w zrekonstruowanym rządzie? Czy będzie jedynie konferansjerem zapowiadającym wystawienia Jaśniepana wiece premiera i innych jego ministrów? x/Rangę pana premiera i jego zdolności konferansjerskie dosadnie skomentowała publiczność Stadionu Narodowego podczas sobotniego koncertu poświęconego solidarności z narodem białoruskim.
Pan premier został przez publikę uroczyście wygwizdany.
Z drugiej strony zupełnie źle nie było. Mogli przecież wszcząć demonstracje antyrządowe i pan premier musiałby zadzwonić po policję.

Zanim polski premier wykręcił by odpowiedni numer, to zapewne musiałby poprosić o zgodę swego przyszłego wiece premiera. Bo Jaśniepan wice premier ma nadzorować resorty zwane „siłowymi”. Czyli wojsko, bezpiekę, policję i prokuraturę. Czyli to na czym dobrze się nie zna.
Z drugiej strony lepiej jest, że nie nadzoruje resortu finansów, kultury, albo sportu. Gdyby nadzorował ten ostatni, to mielibyśmy w Polsce silną reprezentację i mistrzostwa świata w rodeo. Ulubiony sport Jaśniepana.

Nietrudno zauważyć, że ewentualne wejście Jaśniepana prezesa do rządu będzie przede wszystkim rozwiązywało problemy jego Partii związane z knuciem Jego koalicjantów. W mniejszym stopniu pomoże rozwiązać problemy państwa.
Zauważcie, że mamy już wice premiera od kultury, a ściślej od wojny kulturowej. Mamy mieć wicepremier od bezpieczeństwa koalicji, czyli poskramiania intrygujących koalicjantów.
Nie mamy za to wiece premiera ds. walki z pandemią.
Dla elity PiS tacy knuje jak Ziobro i Gowin gorsi są od korona wirusa.

Patrząc na sobotnie miny umawiających się koalicjantów nie trudno było zauważyć, że umowę zawarto jedynie aby utrzymać koalicję. Na siłę. Skutki takiego utrzymania będziemy nieraz odczuwać.

Ale jeśli skutkiem takiej jedności będzie oddanie części władzy koalicjantom przez Jaśniepana prezesa, to niebawem zrobi on to, co obecnie wszyscy, uważający się za mądrych, komentatorzy polityczni wykluczają. To co grozi mu utratą władzy.
Czyli przedterminowe wybory.
Jednak kiedy Jaśniepan uzna, że pełni władzy i tak już nie ma, to sięgnie po to ostateczne rozwiązanie.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Polskie drogi śmierci

Następny

Powrót do państwa wyznaniowego?

Zostaw komentarz